sobota, 5 stycznia 2013

SEO PR - optymalne public relations w Sieci

SEO PR - optymalne public relations w Sieci

Autorem artykułu jest Aneta Mitko Aneta Mitko


artykularnia_import

SEO (z ang. search engine optimization) to swoisty rodzaj działań promocyjnych wspomagających budowanie popularności serwisu WWW, tj. zwiększanie jego widoczności w Internecie (poprzez uzyskiwanie wyższych pozycji w wynikach wyszukiwania). SEO PR natomiast stanowi połączenie internetowych działań public relations z search engine optimization i polega na specyficznym konstruowaniu materiałów PR – tak, aby zawierały one stosowne odnośniki do popularyzowanego serwisu (zwiększając jego tzw. link popularity, oraz były odpowiednio nasycone słowami kluczowymi – takimi słowami, które są najczęściej wpisywane do wyszukiwarek przez target danej marki (przez dziennikarzy, klientów, czy inną grupę docelową).


Piarowa obecność medialna


Celem każdego ‘piarowca’ jest obecność popularyzowanej przez niego marki w mediach – wybranych czasopismach, telewizji, stacjach radiowych, oraz w Internecie. O ile w mediach tradycyjnych owa obecność jest sprawą stosunkowo oczywistą (ilość, częstotliwość publikacji w wybranych tytułach) o tyle w Sieci podtrzymanie obecności na satysfakcjonującym poziomie wymaga dodatkowych zabiegów optymalizacyjnych (tak jak czyni się to w przypadku serwisów WWW) ponieważ do materiałów udostępnianych online internauci docierają przede wszystkim poprzez wyszukiwarki (kilka miliardów zapytań dziennie). Optymalizacja oznacza zatem w tym przypadku dostosowanie materiału do wymagań wyszukiwarek internetowych, aby był on odpowiednio zindeksowany i - co za tym idzie - często prezentowany internautom w wynikach wyszukiwania na wysokich pozycjach.


Optymalizacja materiałów PR


92% internautów korzysta z wyszukiwarek. Mają oni do wyboru wiele miliardów stron WWW do przejrzenia, a na każdej z nich może znaleźć się coś interesującego do przeczytania, w tym także informacje naszej konkurencji. Aby zwiększyć swoje szanse dotarcia do odbiorcy warto zapewnić własnemu materiałowi (artykuł, komunikat dla mediów etc.) odpowiednio wysoką pozycję w wynikach wyszukiwania dla wybranych słów kluczowych (istotnych dla prezentowanego tematu) pamiętając, że tylko 10% internautów wychodzi poza trzecią stronę wyników wyszukiwania...


Słowa, słowa, słowa...


Pierwszym etapem optymalizacji materiałów PR jest identyfikacja najważniejszych (ze względu na przekaz i jego odbiorców) słów wraz z odpowiednim ich podziałem i przyporządkowaniem. Należy dobrać słowa i frazy tak, aby odpowiadały charakterystyce poszczególnych grup docelowych. Trzeba uświadomić sobie, co interesuje naszych odbiorców, czego najczęściej szukają w Internecie, jakie słowa wpisują w wyszukiwarce, a potem odpowiednio je skategoryzować na własny użytek wedle klucza ważności, popularności, sezonowości, konkurencyjności, itd. Mając do dyspozycji tak opracowany zestaw tworzymy (lub modyfikujemy) materiał PR opierając się w zależności od potrzeby (informacja dla dziennikarzy, okolicznościowy artykuł promocyjny, oferta dla potencjalnych klientów) na odpowiedniej grupie słów. Warto pamiętać również, że przygotowane przez nas frazy mogą być różne od tych, które pełnią najważniejszą rolę na stronach serwisu, do którego linkować będzie materiał PR, co pozwoli nam dodatkowo pozycjonować ten serwis pod słowa, których z różnych względów nie możemy lub nie chcemy umieścić na łamach witryny.



Forma dla treści


Tekst wykorzystywany w projektach SEO PR powinien nie tylko zawierać wybrane słowa – klucze, musi być jeszcze odpowiednio sformatowany, a frazy i słowa kluczowe należy w nim odpowiednio rozmieścić dla uzyskania efektu optymalizacji i skutecznego popularyzowania tekstu poprzez wyszukiwarki.



Podstawowe zasady działania w tym zakresie mówią o tym, że:


- dwa, trzy najważniejsze słowa kluczowe powinny obowiązkowo znaleźć się w tytule materiału,

- tekst powinien zawierać pogrubione śródtytuły (nagłówki) ze słowami kluczowymi (po jednym, dwa w każdym),

- jak najwięcej fraz kluczowych warto umieścić w pierwszym akapicie, ponieważ jest on najważniejszą częścią materiału (słowa w kolejnych akapitach mają nieco mniejsze znaczenie dla wyszukiwarek),

- słowa – klucze warto podlinkować, przez wyszukiwarki zostaną one uznane wówczas za ważniejsze od innych,

- wszelkie odnośniki w tekście należy umiejscawiać jak najbliżej słów kluczowych, co nada im nieco większą wagę,

- pojedynczy materiał PR warto umieścić na osobnej stronie WWW, przydzielając jej indywidualny adres (najlepiej taki, który zawierać będzie tytuł tekstu lub tylko słowa - klucze),

- dla strony prezentującej materiał trzeba stworzyć indywidualne metatagi (tytuł, opis) nasycone słowami kluczowymi będącymi bazą dla danego materiału PR,

- materiał PR powinien być umieszczany w miarę możliwości na stronie głównej lub maksymalnie dwa poziomy w głąb struktury serwisu (poprawi to na pewno jego skuteczność).

Teksty na WWW


Poza regułami rządzącymi SEO PR, nie należy zapominać także o zasadach przygotowywania tekstów na strony internetowe w ogóle. Pamiętajmy przede wszystkim o kilku poniższych wskazówkach, które zapewniają optymalną ekspozycję treści (web usability) i ułatwiają jednocześnie odbiorcom jej przyswojenie:


- publikować możliwie krótkie formy, dłuższe teksty dzielić na mniejsze,

- logiczne części, stosować akapity i podstrony,

- nadawać tekstowi przyjazną dla oczu formę, wspomagającą jego ‘skanowanie’ przez odbiorcę (wypunktowania, nagłówki, pogrubienia istotnych fragmentów, tabele, infografiki),

- wykorzystywać multimedialne i hipertekstowe możliwości medium (ilustracje, odnośniki wewnętrzne, linki prowadzące na zewnątrz serwisu do materiałów istotnych dla prezentowanego tematu),

- uatrakcyjniać teksty zabawną pointą, interesującym cytatem, anegdotycznym wprowadzeniem, etc.

- oferować unikalną, wartościową, bogatą merytorycznie treść.

Warunki powodzenia przedsięwzięcia


Aby działania SEO PR powiodły się, należy zwracać uwagę na to, żeby opracowany i zoptymalizowany przez nas materiał był opublikowany dokładnie w takiej właśnie postaci. Wysyłając notkę prasową do internetowych serwisów informacyjnych nie mamy zwykle dużego wpływu na to, w jakim kształcie nasz news pojawi się na łamach tego serwisu, dlatego warto także skupić się na możliwościach samodzielnej publikacji materiału. W dobie Web 2.0 i ‘samotworzącego’ się kontentu mamy całkiem sporo opcji do wyboru. Poza umieszczaniem materiału na przykład na firmowej stronie WWW, możemy opublikować go na firmowym blogu lub powiedzmy umieścić na stronach serwisów agregujących pewnego rodzaju treści – na przykład komunikaty prasowe z danej branży.


Dziennikarze w Internecie


Zasadność realizowania SEO PR (przynajmniej na potrzeby media relations) potwierdzają wyniki badań (Middleberg/Ross Survey), z których jednoznacznie wynika, że większość dziennikarzy regularnie korzysta z Sieci, w tym z pewnością także z różnorodnych opcji oferowanych przez wyszukiwarki internetowe (jak choćby Google Alert). 98% przedstawicieli mediów codziennie łączy się z Internetem, 80% - 90% korzysta z zasobów Sieci robiąc research w celu zebrania potrzebnych informacji do opracowania swojego materiału, 76% osób szuka w ten sposób nowych źródeł informacji, różnego rodzaju ekspertów, którzy mogliby potwierdzić pewne dane, skomentować je, wypowiedzieć się etc. Aż 73% dziennikarzy monitoruje Internet w poszukiwaniu informacji prasowych... również naszych informacji prasowych...


* * *


Więcej na temat SEO / SEM, badania, ciekawostki i przydatne narzędzia na stronie http://bluerank.blogspot.com


Aneta Mitko

Konsultantka ds. Internetu, specjalista PR i copywriter. W branży internetowej od 1999 roku. Pracując dla BiznesNet S.A. oraz agencji interaktywnej Digital One (Grupa Euro RSCG) zdobyła doświadczenie zawodowe poparte bogatym portfolio. Na swoim koncie ma udział w projektach internetowych prowadzonych m.in. dla takich marek jak: 7 UP, DaimlerChrysler, Hasbro, Mirinda, MultiBank, Pepsi, Quiosque, Rainbow Tours, Real, Renault, Schering, Sony Ericsson, Telekomunikacja Polska, Wyeth...

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kontrakt menadżerski

Kontrakt menadżerski

Autorem artykułu jest Krzysztof Wąs


artykularnia_import

Kontrakt menadżerski powszechnie rozumiany jest w dwojaki sposób. Jako umowa o pracę bądź umowa cywilnoprawna, której konstrukcja opiera się na zasadzie swobody umów i przepisach Kodeksu cywilnego w części dotyczącej umowy zlecenia.


W odróżnieniu od umowy o pracę umowa menadżerska nie zawiera postanowień dotyczących: miejsca, czasu i sposobu wykonywania pracy, wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych, podporządkowania menadżera poleceniom służbowym władz przedsiębiorstwa.


Dalsza część publikacji poświęcona jest kontaktowi menadżerskiemu jako umowie cywilnoprawnej.


Na marginesie dla wyeliminowania pojawiających się na tym tle niejasności należałoby postulować, by umowa o pracę z menadżerem nie była nazywana kontraktem menadżerskim.


Umowa menadżerska ustanawia taki stosunek prawny gdzie menadżer zobowiązuje się wobec przedsiębiorcy do profesjonalnego prowadzenia przedsiębiorstwa. Menadżer może, ale nie musi być członkiem organu władz przedsiębiorcy (np. członek zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością). Co więcej menadżerem może być osoba fizyczna bądź prawna.


Menadżer działa w imieniu i ze skutkiem dla przedsiębiorcy. Sfera jego kompetencji obejmuje dwie płaszczyzny - decyzyjną i reprezentacji. Pierwsza z nich dotyczy prowadzenia działań wewnątrz przedsiębiorstwa. Druga pozwala menadżerowi na składanie oświadczeń woli, w tym zawieranie umów, w imieniu i ze skutkiem dla przedsiębiorcy. Kompetencje menadżera ograniczone są przepisami ustaw oraz treścią kontraktu. Dla przykładu menadżer nie może dokonywać czynności prawnych, które z reguły obejmują całe przedsiębiorstwo, takich jak zbycie czy wydzierżawienie przedsiębiorstwa.


Jako, że menadżer działa na ryzyko przedsiębiorcy, za swoje działania ponosi odpowiedzialność zarówno za szkody powstałe w wyniku działań zawinionych jak i niezachowanie należytej staranności.


Wynagrodzenie dla prowadzącego przedsiębiorstwo można ustalić w trojaki sposób:


1. wynagrodzenie stałe płatne w jednakowych odstępach czasu,


2. wynagrodzenie stałe plus prowizja od wypracowanego zysku,


3. procent od wypracowanego zysku.


Można się również umówić, że menadżer będzie pracował bez wynagrodzenia. Wynagrodzenie z tytułu wykonywania zadań na podstawie umowy menadżerskiej opodatkowuje się tak jak przychody osiągane z działalności wykonywanej osobiście, choćby menadżer prowadził działalność gospodarczą (zob. art. 13 pkt 9 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych).

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Współczesny dress code

Współczesny dress code

Autorem artykułu jest Agata Maroń Agata Maroń


artykularnia_import

Dress code w Polsce jest zjawiskiem wciąż nowym, a co ważniejsze zmieniającym się i przybierającym coraz to nowsze formy. Etykieta doboru garderoby, dopiero więc się tworzy. Po kilkunastu latach dowolności w ubiorze, kiedy to dominowała zupełnie swobodna kolorystyka, fasony, czy materiały, zaczynamy obserwować coraz mocniej ukształtowane zasady w doborze garderoby formalnej. Etykieta ubioru w Polsce, zdecydowanie usztywnia się. Nie widać tego co prawda na sejmowych korytarzach, gdzie panują nadal garnitury i garsonki rodem z poprzedniej epoki. Politycy polscy zaś, należą do najgorzej ubranych. Nawet jeśli już fason jest odpowiednio dobrany to brak dbałości o szczegóły powoduje, że Panie posłanki i Panowie posłowie nie prezentują się szczególnie elegancko. „Orły są szare a papugi pstrokate” - mawiał pewien mądry człowiek i nie mylił się.


Garderoba biurowa powinna być skromna. Wizerunek w pracy jest przezroczysty - powinien podkreślać twarz, wysuwać ją do przodu, gdyż w biznesie komunikacja jest najważniejsza. Zdecydowanym odstępstwem od tej zasady stają się (o zgrozo!) krawaty posłów Samoobrony, którzy starają się wprowadzić Polskę w nowa erę tego co modne, a raczej tego co de mode. Biznes i polityka przenikają się. Świadczy o tym chociażby afera Rywina. Z tej prostej przyczyny zasady doboru garderoby służbowej obowiązują zarówno naszych przedstawicieli w sejmie jak i nas, zwykłych obywateli siedzących za biurkiem.


Obecnie zaczynają wyłaniać się w polskim biznesie jasne i wyraźne zasady doboru garderoby służbowej przez pracowników. W zależności od polityki i misji firmy obowiązują mniej lub bardziej formalne stroje, jako te najbardziej odpowiednie w kontaktach z klientami. Bardziej nowoczesne firmy, banki kierujące ofertę do młodych ludzi, małe i średnie przedsiębiorstwa zdecydowanie częściej pozwalają pracownikom na sportową elegancję. W takich przedsiębiorstwach pracownicy mogą także wybierać spośród mniej zobowiązujących kolorów oraz fasonów i wzorów. Sportowa elegancja to nic innego, jak dwuczęściowe kostiumy dla Pań, zazwyczaj marynarka ze spodniami. Dają one kobiecie zdecydowanie więcej swobody, aniżeli bardzo zobowiązująca i determinująca ruchy spódnica. Mniej formalny dress code pozwala kobiecie sięgać nie tylko po wełnę i jedwab, ale także po wszelkie mieszanki- sztruksu, zamszu, wełny, jedwabiu, bawełny, nylony i poliestru. Uzyskane w ten sposób garsonka, czy kostium są bardziej praktyczne, mniej się gniotą i doskonale sprawdzają się podczas spotkań „ na mieście”. Tam, gdzie nie ma rygorystycznej polityki ubioru, panie mogą wybierać także spośród mniej zobowiązujących kolorów - zieleni, beży, brązów, odcieni pastelowych i świetlistych oraz bordowych. Wszystko uzależnione jest oczywiście od indywidualnego kolorytu i typu urody. Podczas mniej formalnych spotkań najlepiej sprawdzają się buty na płaskim obcasie. Zawsze jednak powinny być pełne i dobre jakościowo. Czasem nawet można pokusić się o przekłamanie eleganckiego stroju obuwiem sportowym. Generalnie rezygnujemy z elementów typu retro, czy hippie. Garderoba powinna podkreślać kobiecość a nie frywolność, czy romantyzm, a ozdobniki typu- falbany, kwiaty tak właśnie się kojarzą i uważane są (szczególnie przez mężczyzn) za mniej profesjonalne. Najkorzystniejsze fasony to oczywiście te najprostsze. Marynarki w stylu Chanel, ewentualnie z dekoltem w literę V dla kobiet o obitym biuście. Coraz bardziej popularne stają się także marynarki ze stójką, należy jednak subtelnie wywarzyć proporcje pomiędzy elementami militarnymi typu kieszonki, pagony, a klasyką.


Inaczej nieznacznie wygląda mniej formalny „dress code” dla Panów. U mężczyzn bowiem niezależnie od „okazji” nie ma możliwości rezygnacji z garnituru. Jeżeli Panowie mają więcej swobody, mogą wówczas zrezygnować z krawata oraz w skrajnych sytuacjach zamienić koszulę na t-shirt lub golf. Najczęściej jednak podczas nieformalnych sytuacji mężczyźni sięgają po sportowe garnitury, w kroju amerykańskim, zazwyczaj sztruksowe, ewentualnie zamszowe, latem częściej lniane. Jako pewna nowość w Polsce pojawia się dla mężczyzn garnitur klubowy, składający się z granatowej zazwyczaj marynarki oraz spodni w delikatną kratkę. Na pewno podczas sytuacji, w których dozwolona jest większa swoboda w stroju, Panowie mogą pokusić się o jaśniejsze, mniej stonowane kolory, typu zieleń, które nadadzą sylwetce zdecydowanie sportowy i bardzo świeży look.


Coraz więcej jest w Polce przedsiębiorstw, które decydują się jednak na wprowadzenie ostrych i sztywnych zasad doboru garderoby służbowej przez pracowników. Zazwyczaj są to firmy o długiej tradycji, kierujące ofertę do ludzi w wieku średnim, bądź starszym. Tutaj zarówno Panie, jak i Panowie będą mieli zdecydowanie mniej swobody w doborze strojów. Kobiety powinny wówczas korzystać z garsonek, rzadziej ze spodni, bądź sukienek. Garsonka formalna zdecydowanie powinna być w kolorze zgodnym z typem urody oraz z polityką firmy - zazwyczaj Panie wybierają barwy spośród szarości, granatów, bordo, czekoladowego brązu, rzadziej z palety czerni, która prezentuje się dość banalnie i pretensjonalnie. Kostiumy formalne bezwzględnie powinny być uszyte z materiałów najwyższej jakości- wełna, jedwab lub ich mieszanki, najlepiej pozbawione zbędnych wzorów, czy dodatków. Spódnica zdecydowanie dłuższa- do kolan, lub za kolano, raczej nie długa, nigdy mała czarna. Czasem kobiety mogą sobie pozwolić na t-shirt pod marynarką, bezwzględnie jednak dobry jakościowo, bez nadruków, czy ozdób.


Mężczyzna w stroju formalnym zawsze związany jest połączeniem garnitur - marynarka - krawat. Podobnie jak u kobiet garnitur męski powinien być wykonany z materiałów najwyższej jakości, skomponowanych w myśl zasady „ maksymalnie dwa wzory oraz trzy kolory”. Najpopularniejsze obecnie są marynarki w kroju brytyjskim oraz europejskim zmodyfikowanym. Raczej powinni Panowie rezygnować z klasycznego kroju europejskiego oraz z marynarek dwurzędowych - są bowiem zbyt formalne, na spotkanie dzienne w pracy. Panowie z całą pewnością w stroju formalnym powinni utrzymać zasadę - garnitur jako najciemniejsza część, krawat jaśniejszy, koszula najjaśniejsza, ale w spotkaniach z klientami, raczej nie biała. W zależności jaki efekt Panowie chcą uzyskać, koszula może być ewentualnie ciemniejsza lub biała (ecru) - podczas niezwykle ważnego spotkania, czy negocjacji. Krawat wówczas mniej lub bardziej widoczny. W zależności od owalu twarzy Panowie wybierają spośród kołnierzyków- klasycznego, włoskiego, pół-włoskiego. Najmniej elegancki jest zdecydowanie kołnierzyk amerykański i należałoby go unikać w stroju formalnym, czy wizytowym. A gdzie na tej mapie wielkiego biznesu odnaleźć możemy polskich polityków? Chciałoby się powiedzieć nigdzie. Panowie posłowie są przykładem jak ubierać się nie należy. Nawet rzecznik prasowy rządu sprawia wrażenie osaczonego wzorzystymi koszulami i krawatami, które z pewnością wybiera mu żona. Posłanki natomiast zupełnie giną w sejmowych kuluarach, nie prezentując niestety niczego, poza śmiesznym czasem Haute Couture, a tego jak wiadomo nosić nie należy. Posłowie mają jednak długi mandat… pozostaje nam tylko wierzyć, że wraz z upływem kolejnych lat czy to z kieszeni podatnika, czy tez z funduszy europejskich wizerunek polskich polityków zostanie ulepszony.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Złe strony firmowe czyli paradoks standardów sieciowych

Złe strony firmowe czyli paradoks standardów sieciowych.

Autorem artykułu jest Marcin Kalisz


Pewnego pięknego dnia ktoś stwierdził, że standardy sieciowe służą do wyznaczania jedynego słusznego sposobu tworzenia stron www. Pozostałym to wystarczyło, zaczęli powtarzać i tak narodziła się era stron firmowych skazanych na porażkę.

Pewnego pięknego dnia ktoś stwierdził, że standardy sieciowe służą do wyznaczania jedynego słusznego sposobu tworzenia stron www. Pozostałym to wystarczyło, zaczęli powtarzać i tak narodziła się era stron firmowych skazanych na porażkę.

Cały problem w tym, że webmasterzy nie traktują standardów sieciowych jako luźnych reguł, które należy wdrażać w zależności od potrzeb. Standardy stały się wyznacznikiem jedynej możliwej drogi do rozwiązania setek niezwykle zróżnicowanych marketingowo problemów z jakimi boryka się każda firma próbując zaistnieć w sieci. Tak więc bez względu na to co, komu i kiedy przedsiębiorca chce sprzedać i tak dostanie tę samą odpowiedź – strona www zgodna ze standardami sieciowymi. W ten oto sposób pojawia się w sieci kolejna firma, która po roku stwierdza, że “z tego internetu to my i tak nic nie mamy”. Oczywiście, że nie!


Wszyscy jednakowi? Wybieramy przez przypadek.

Nie ma znaczenia czy odbiorcą będzie człowiek młody, czy nie. Biznesmen, czy uczeń. Ksiądz, czy gwiazda rocka. Standardy i tak zmuszą do zrobienia tej samej strony dla wszystkich. Zmieni się zdjęcie i nagłówki, a reszta poleci jak z automatu. Internauta powinien zachwycać się semantycznym kodem, zdaną walidacją XHTML 1.0 Strict i beztabelkowym CSS. Zastanawiające jest także, że ponad 90% internautów nie będących webmasterami nie ma pojęcia o funkcji powiększania tekstu na stronie, podczas gdy jedną z najważniejszych reguł standardów sieciowych jest przystosowanie witryny do takiej ewentualności. Nie muszę chyba dodawać, że witryna o stałej wielkości czcionki jest absolutnym pogwałceniem sacrum sieciowego. A przecież taki zabieg niesie ze sobą szereg kompromisów, w efekcie więc znów potykamy się o przeciętność.


Największą bolączką jest jednak sposób rozumienia samych standardów sieciowych. Powstały one po to by “wytłumaczyć” niefrasobliwym webmasterom w przeszłości, że np. umieszczanie 20-tu migających bannerów na stronie może źle wpływać na przystępność informacji, lub katastrofalnie wydłużać czas jej ładowania. Standardy zasugerowały pewne zmiany na plus w momencie, gdy większość twórców www nie do końca zasługiwała na miano doświadczonych. Wytyczne te okazały się bronią obosieczną – dziś ograniczają doświadczonych i kreatywnych webmasterów do kurczliwego trzymania się tych samych zasad. Efekt jest taki, że największym sukcesem autora strony jest jej poprawność i fakt, że w ogóle działa.


Dla firm ważny jest efekt, nie technologia.

Paradoksalnie właśnie poprawne funkcjonowanie jest kartą przetargową pośród firm oferujących projektowanie stron. Ciągłe przechwałki o stronach zgodnych ze standardami nijak mają się do oczekiwań firm zlecających projekty, którym zależy przecież na efekcie, sprzedawaniu i klientach, a jakby na przekór płacą “ekstra” za to, że strona wykonana została jak należy.Tymczasem powinno to być wpisane w cenę – to norma, o której nie powinno się nawet wspominać, tak jak podczas kupna samochodu nikt nie pyta czy auto ruszy z miejsca. Oczywiste jest, że pojazd jeździć będzie, ale jakie oferuje dodatki? Niestety, w przypadku internetowego światka projektowego najważniejszą i często jedyną cechą jest właśnie – metaforycznie – zdolność pojazdu do poruszania się.

Odpowiedź w kwestii, czy warto wybierać producenta samochodu, którego sukcesem jest jeżdżące auto, pozostawiam do prywatnego rozpatrzenia.

---

Autorem tekstu jest Marcin Kalisz - Agencja Marketingowa

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy każdy biznes plan jest taki sam?

Czy każdy biznes plan jest taki sam?

Autorem artykułu jest Marek Pulit Marek Pulit


artykularnia_import

NIGDY W ŻYCIU!!! Dlaczego? Bo każdy biznes plan przedstawia inny i indywidualny projekt. Bo może być adresowany do różnych grup docelowych. Bo musi spełniać indywidualne funkcje.


Mogło by się wydawać, że nie w każdym przypadku jest to prawda. Tak, ale... weźmy np. wypożyczalnię kaset video. Ktoś powie, że przecież każda funkcjonuje wg takich samych zasad – to są standardy. Nic bardziej mylnego. Każda wypożyczalnia funkcjonuje w innym otoczeniu, ma inną powierzchnię i tym samym ograniczenia (lub ich brak) w zakresie ilości dostępnych tytułów, może być zlokalizowana w miejscu doskonałym pod względem marketingowym, tzn. w dużym skupisku ludności, np. duże osiedle, a może być na uboczu. Czy ta na uboczu jest skazana na niepowodzenie? Nie zawsze – jeśli znamy silne i słabe strony m.in. lokalizacji to może potrafimy je wykorzystać i opracować taki model działania, żeby nawet lokalizacja na uboczu nie była przeszkodą w generowaniu dochodów. Każda wypożyczalnia funkcjonuje też w innym kręgu klientów, których zamożność może być duża, średnia lub niska. I konkurencja. Gdzie jest zlokalizowana najbliższa konkurencyjna wypożyczalnia? Jak funkcjonuje, jakie ma ceny? I jakie koszty funkcjonowania?


Myślisz, że to nie jest ważne? Mylisz się. Wszystkie te czynniki maja ogromny wpływ na kształt Twojego biznes planu. I oczywiście wymieniliśmy tylko kilka z nich. Załóżmy, że są dwie wypożyczalnie: jedna nie ma konkurencji, na terenie działania drugiej już funkcjonuje inna wypożyczalnia. Czy sądzisz, że część biznes planu dotycząca konkurencji będzie wyglądała tak samo? Na pewno nie. Nowa wypożyczalnia na opanowanym przez konkurencję rynku naprawdę musi się „napocić”, żeby zrealizować swoje plany. I to musi być punkt rozwinięty i bardzo dobrze przemyślany i przeanalizowany.


Reasumując trudno jest uzyskać szablon biznes planu, który by dokładnie odpowiadał naszemu projektowi, pomimo, że wiele takich szablonów jest dostępnych na rynku. Nawet jeżeli są zbliżone do siebie, to trzeba wiele poprawić i dostosować do naszych realiów.Tylko czy warto? Czy przypadkiem nie prościej i sensowniej jest napisać biznes plan od początku?


Czy nie jest to podobna sytuacja do tej, gdy kupujemy dom do remontu, a jego koszt przewyższa nakłady, które byśmy ponieśli na postawienie go od podstaw? Korzystając z szablonowego biznes planu, co my tak naprawdę wiemy o twórcy i o założeniach? Czy potrafimy wyjaśnić wszystkie ewentualne pytania i wątpliwości np. analityka kredytowego, do którego to opracowanie trafi? Czy wiemy, skąd się wzięły poszczególne pozycje w części finansowej? Czy są one dostosowane do naszej sytuacji? Czy zmieniając jedną pozycję w części finansowej, np. wysokość planowanego czynszu, potrafimy skorygować wszystkie pozycje w rachunku wyników i w cash flow, na które ta, przecież „drobna” zmiana ma wpływ?


Pamiętaj, że jeżeli nie odpowiesz precyzyjnie na pytania – Twój projekt jest przegrany. A drugiej szansy możesz nie mieć...


Ale wróćmy do sedna sprawy.Jeżeli piszemy biznes plan, to wiemy, jakiemu celowi ma służyć – wiemy, co chcemy dzięki niemu osiągnąć.I inaczej będzie wyglądał biznes plan adresowany do odbiorców zewnętrznych, np. banków czy inwestorów a inaczej biznes plan adresowany do odbiorców wewnętrznych, np. udziałowców, zarządu czy kierownictwa. Dla odbiorców zewnętrznych duże znaczenie będą miały, np. precyzyjne i pokazujące zdolność do realizacji zamierzonych celów dane dotyczące kadry właścicielskiej/kierowniczej, co w przypadku biznes planu adresowanego do odbiorców wewnętrznych nie będzie miało już znaczenia.


Różnice będą także w ramach odbiorców z tych dwóch grup. Inaczej będzie skonstruowany biznes plan dla banku, a inaczej np. dla inwestora w postaci funduszu venture capital. Każda z tych instytucji ma swoje procedury i często autorskie narzędzia do analizy finansowej projektu. Stworzenie dokumentacji finansowej w innej formie niż oczekiwana przez np. bank może skutkować koniecznością dostosowania naszej części finansowej do oczekiwań banku. Nie dotyczy to oczywiście sytuacji, gdy przedstawiamy wyniki i prognozy w oparciu o standardowe sprawozdania: bilans, rachunek wyników czy rachunek przepływów pieniężnych.Dalej. Inaczej będzie wyglądało opracowanie dotyczące utworzenia nowego przedsiębiorstwa, a inaczej jeśli firma już funkcjonuje na rynku i można w jakiś sposób udokumentować jej wyniki.Inaczej podejdziemy do projektu, jeśli będzie dotyczył inwestycji odtworzeniowych – likwidacja „starych” środków trwałych i wymiana ich na nowe podobnej klasy, a inaczej, jeżeli planujemy zakup całkowicie nowej linii technologicznej, dzięki której znacząco zmienimy parametry produkcji, np. wydajność lub wprowadzimy na rynek nowy produkt.


Często zdarzają się pytania dotyczące objętości biznes planu. Ile powinien mieć stron? Tu też nie ma reguły.


Dawno, dawno temu, w czasach jak jeszcze studiowałem zarządzanie i marketing mieliśmy w ramach prac napisać „jakiś” biznes plan – min. 30 stron, ale dobrze by było, gdyby miał stron 50. Wtedy z kolegą kombinowaliśmy „jak koń pod górę” jak to zrobić – nasz projekt nie był zbyt skomplikowany i trudno to było osiągnąć, aby sprostać oczekiwaniom prowadzącego. Wtedy byłem przekonany, że tak musi być, bo tego mnie uczono... Ale... Lata doświadczeń w szeroko rozumianym biznesie, w zarządach spółek, w międzynarodowym banku (zarówno jako analityk kredytowy jak i dyrektor oddziału) i wreszcie w konsultingu, którym się też zajmuję się na co dzień, nauczyły mnie czegoś innego.Nie ilość, ale jakość – tak – ta zasada tu też się sprawdza. Są projekty, dla których wystarczy 10 stronnicowy biznes plan, ale są też takie, że 50 stron może być za mało. Najważniejsze znowu jest indywidualne podejście do zagadnienia i odpowiedź na zasadnicze pytania związane z realizowanym projektem. Pamiętajmy przy tym, że to opracowanie będzie czytał człowiek – nie może to być nudne i naciągane – żeby tylko było więcej... Nie na tym to polega...


Czasem oprócz zasadniczego biznes planu trzeba też stworzyć dodatkowe opracowanie – skróconą prezentację biznes planu i jego założeń. Dopiero później przedstawiamy zasadnicze opracowanie. Ale tu znowu wszystko zależy od adresata...


Takich różnic jest oczywiście dużo więcej, ale najważniejsze jest, abyśmy zdawali sobie z tego sprawę.


Decydując się na napisanie biznes planu możemy próbować zrobić to sami lub też możemy skorzystać z pomocy specjalistów.


Oba warianty mają swoje zalety:


Jeżeli będziemy pisać sami, to na pewno będzie to dla nas sprawdzian wytrwałości, pracowitości i determinacji w dążeniu do celu, naszej zdolności planowania, organizowania i wyciągania wniosków. Ale czy zrobimy to dobrze?


Jeżeli skorzystamy z pomocy specjalisty, to możemy liczyć na profesjonalne opracowanie biznes planu. Powstanie on w oparciu o wszystkie przekazane przez nas informacje, i często zostanie uzupełniony innymi danymi, o których my nawet byśmy nie pomyśleli. Jeżeli będą wątpliwości, to zostaną wyjaśnione już na etapie tworzenia dokumentu. Konsultacje z doradcą, jego pytania, oczekiwania odnośnie potrzebnych informacji będą dla nas też ważnym doświadczeniem. Ale to rodzi koszt... Czy warto go ponieść? Decyzję zawsze podejmujemy my...


Więcej informacji w kolejnych artykułach...


Już wkrótce udostępnimy też Państwu na naszych stronach w trybie on-line profesjonalny kurs pisania biznes planów. Odwiedzajcie nasze serwisy, przede wszystkim Giełdę Ofert Inwestycyjnych i stronę główną portalu z usługami On-line dla biznesu.A jeżeli interesują Was inne poradniki związane z tematyką inwestycji i biznesu, to zapraszam do działu poradniki w menu Przydatne dodatki na stronie www.gielda4u.plZapraszam też do dyskusji i wymiany poglądów na temat szeroko rozumianego biznesu na stronach Forum biznesowegoPozdrawiam wszystkich.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl