niedziela, 20 marca 2016

Naming produktów spożywczych, czyli jak wyróżnić markę unikalną nazwą.

Naming produktów spożywczych, czyli jak wyróżnić markę unikalną nazwą.


Autor: Maria Orkwiszewska


Produkty nie mają szans na sukces rynkowy bez unikalnej i wyróżniającej nazwy – naming produktów jest często kluczem do efektywnego marketingu.


Stale rośnie konkurencyjność naszego rynku. Jako znaki unijne zarejestrowano już ponad milion marek. Wiele lokalnych marek planuje ekspansję poza granice naszego kraju. Na co zwrócić uwagę dobierając nazwę dla produktów?

Światowy naming znanej polskiej marki.

Żubrówka jest szeroko znana na świecie. To unikalna na skalę światową wódka. W butelce znajduje się źdźbło turówki wonnej (hierochloë odorata), trawy rosnącej w lasach Puszczy Białowieskiej. To dzięki znanej powszechnie jako żubrówka trawie, wódka ma świeży, orzeźwiający aromat z nutą rumianku i wanilii. Wódkę wyróżnia także zielono żółtawy kolor oraz zawartość kumaryny. Sprzedaż tego produktu była za oceanem zakazana, właśnie ze względy na kumarynę – związek chemiczny, który nadawał wódce unikalny smak. Stosowany w małych ilościach krzywdy nie robi, w większych może prowadzić do uszkodzenia wnętrzności. Pod koniec lat 70. amerykańska Food and Drug Administration zakazała stosowania kumaryny w całym sektorze spożywczym USA. Unikalność produktu i atrakcyjność rynku amerykańskiego zachęciła polskich specjalistów od produkcji destylatów do stworzenia wersji specjalnie na rynek amerykański. FDA w końcu wyraziła zgodę na sprzedaż żubrówki na terenie USA.

Zmienił się jednak naming produktów. Na rynek amerykański weszła jednak nowa wersja znanej marki, znana ŻU lub inaczej ZU. Naming produktów jest w marketingu niezwykle istotny. Nie usunięto napisu żubrówka, ale lansowana jest skrócona do ŻU nazwa nowego produktu. To ukłon w stronę międzynarodowej klienteli. Amerykanie zamawiając drinki podają nazwę alkoholu z jakiego mają być przygotowywane. O ile dla nas nazwa żubrówka jest prosta, dla obcokrajowców może stanowić problem zarówno w wymówieniu słowa jak i w zapamiętaniu nazwy.

Poza Polską żubrówka produkowana jest w wielu innych krajach pod różnymi nazwami, m.in. w Rosji, Stanach Zjednoczonych (Wisent Vodka), na Ukrainie, na Białorusi oraz w Czechach. Jednak naming produktów z Polski może nasze marki wyróżniać. Rada Ministrów przyjęła projekt zmiany ustawy o wyrobie napojów spirytusowych i ochronie oznaczeń geograficznych. Ważnym rynkowo aspektem nowej ustawy, są zawarte w niej zmienione wymogi dla oznakowywania polskich wódek czystych jak i smakowych. Ustawa obejmuje naming produktów. Otóż, wódki będzie można markować na etykiecie oznaczeniem geograficznym „Polska Wódka / Polish Vodka”. To duży krok w ramach lansowania naszych narodowych produktów.

Póki co naming produktów z oznaczeniem „Polska Wódka / Polish Vodka” jest dobrowolny. Jeżeli producent zdecyduje się użyć tego brandu, to wyrób musi spełniać odpowiednie wymagania jakościowe. Oznaczenie „Polska Wódka / Polish Vodka” ogranicza zakres surowców tradycyjnie stosowanych w naszym kraju do produkcji wódki. Drugim ważnym warunkiem jest to, że cały proces produkcyjny wyrobu oznakowanego „Polska Wódka/Polish Vodka” musi odbywać się Polsce. To krok który ma lansować polskie produkty narodowe, a co za tym idzie promować tak unikalne i wyjątkowe marki jak żubrówka. Ochrona wizerunku polskich produktów poprzez prawnie zabezpieczony naming produktu może tylko pozytywnie wpłynąć na ich marketing.

Naming produktów z tradycjami.

Przy produktach luksusowych, firmy starają sią się zbudować unikalną historię a ramach namingu produktów historyczną nazwę. Tak powstała nazwa koniaku Hennessy Paradis Imperial. Jas Hennessy & Co., lub prościej Hennessy, to znana na świecie marka koniaków. Marka jest od wielu pokoleń w rękach tej samej rodziny. Jas Hennessy & Co. sprzedaje rocznie 50 million butelek swoich produktów, co daje firmie około 40 percent udziałów na rynku koniaków na świecie. Można z tego wnioskować, że Hennessy jest marką popularną. Firma jednak podejmuje działania w kierunku zbudowania jak najlepszego wizerunku firmy i swoich produktów. Między innymi dlatego postanowiono opracować i sprzedawać koniak nazwany Paradis Imperial. Jednak bez dodatkowej historii taki naming produktów nie wyróżnia.

Będąc tak wielkim producentem koniaku, Hennessy jest właścicielem olbrzymiej i unikalnej kolekcji eaux de vie. Cognac Hennessy Paradis Imperial jest mieszanką bardzo rzadkich eau-de-vie z XIX i XX wieku. Mistrz Kompozycji Yann Fillioux, przedstawiciel ósmego pokolenia twórców koniaku Hennessy, stworzył mieszankę Paradis Imperial, nawiązując do dzieła swojego praprzodka Jeana Fillioux. W grudniu 1818 roku, cesarzowa Rosji wysłała zamówienie rodziny Hennessy, z prośbą o przygotowanie unikalnego koniaku na prezent dla swojego syna, cara Aleksandra I. I do tego faktu nawiązuje naming produktów nowej luksusowej linii Hennessy.

Karafka koniaku została zaprojektowana przez Stéphanie Balini, posiada etykietę pokrytą 18-karatowym złotem i jest numerowana. Z myślą o budowaniu odpowiedniego wizerunku produktu powstała wykonana z doskonałych materiałów szkatułka. W Polsce karafka z 0,7 litra Hennessy Paradis Imperial jest do kupienia za 6500 zł. Przy takiej oprawie naming produktów schodzi na plan dalszy.

Naming produktów. Polskie stereotypy nazewnicze

Naming produktów masowych często opiera się stosowanie uznanych konwencji. Babunia to „nowa” popularna nazwa marketingowa. Sukces popularności i konwencji nazewniczej doprowadził niestety do dewaluacji nazwy. Kariera marki Babunia zaczęła się w 1994 roku, gdy Fabryka Pieczywa Cukierniczego Kaliszanka zastosowała taki naming produktów i zarejestrowała znak słowno-graficzny Herbatniki Babuni. Bardzo szybko pojawiły się Dżem Babuni, Majonez Babuni, Makaron Babuni, Rogaliki Babuni, Kluseczki Babuni, Twarożek Babuni, Ser Babuni, Szynka Babuni. Zbyt wielka popularność zdewaluowała markę Babunia.

Na fali „sukcesu” przyszedł czas na rozszerzanie nazwy Babunia. Wódeczka Babuni, Wino Babuni, Nalewka Babuni… czyli wszystkopijąca Babunia. Potem babcia rozpoczęła ekspansję na inne produkty, nawet mające tak niewiele wspólnego z babunią jak Frytki Babuni czy Ketchup Babuni. Babunia w krótkim czasie zrobiła zawrotną karierę. Pojawiły się również znaki mniej trafne jak Słoik Babuni, Tradycja Babuni czy Smarowidło Babuni (ten ostatni, niebyt apetyczny, zarejestrowany w branży mięsnej). Taki naming produktów nie przysłużył się słowu „babunia”. W efekcie każdy używa takiej nazwy i marka się po prostu rozmyła.

Zła nazwa sukcesowi szkodzi, ogranicza markę, a w porównaniu z konkurentami wypada blado i niekonkurencyjnie. Warto przeprowadzać badanie, jak konkurenci chronią prawnie swoje marki na określonych rynkach i w określonych branżach. Dla uzyskania dodatkowych gwarancji możliwe jest przeprowadzenie badań rynkowych lub badań konsumenckich. Naming produktów ograniczony do czystej kreacji słów prowadzi do problemów. Użytkownicy nazwy Babunia to małe firmy, bardziej liczące na populizm niż na wyróżnienie. Naming produktów lub usługi jest decyzją strategiczną. Tylko z bezpieczną i skuteczną nazwą można zbudować silną markę. Aby to było możliwe nazwa musi spełniać dwa podstawowe kryteria: kreatywnie wyróżniać i gwarantować bezpieczeństwo. Babunia poprzez populistyczny naming produktów takich kryteriów już nie spełnia.

Naming produktów międzynarodowych.

Przykład wódki Zu pokazuje, że naming produktów może być nakierowany na ułatwienie komunikowania marki. Nie jest tak zawsze. Oto kilka przykładów, w których naming produktów stał się ograniczeniem lub wręcz uniemożliwiał wprowadzenie marki na rynki międzynarodowe.

Pee, to czasownik, który po angielsku znaczy „siusiać”. Więc Pee Cola to prawdopodobnie sikacz. Taki naming produktów zastosował producent coli z Ghany. Napój jest koloru brązowego, jak wszystkie cole. Skąd tak dziwna nazwa produktu, nie wiadomo. Innym przykładem namingu produktu z Gahny jest marka Shitto. Nazwa ta nieodparcie kojarzy się rozumiejącym nawet powierzchownie angielski z wypróżnianiem się. Sam produkt jest w konsystencji i kolorze delikatnie mówiąc „kupy”. Bo tak nazwano ostry sos pieprzowy, produkowany przez firmę Counrty Home. Nazwa tym bardziej dziwi, że nazwa producenta jest angielska.

Naming produktów stanowi także problem dla największych firm. Fresca to cytrusowy soft drink produkowany przez The Coca-Cola Company. Pierwszy raz pojawił sie na rynku w Stanach zjednoczonych w roku 1966. Fresca w języku portugalskim, hiszpańskim i włoskim znaczy „świeża”. Na pierwsze wrażenie to doskonały naming orzeźwiających napojów cytrusowych. Koncern nie używa jednak tej nazwy na całym świecie. Wyjątkiem są niektóre kraje latynoamerykańskie, jak na przykład Kolumbia i Meksyk, w których określenia „fresca” jest kolokwialną nazwą lesbijki. Zamiennie w tych krajach stosowana jest marka Quatro. Grafika opakowań, smaki i wzornictwo butelek jest niezmienne. To kolejny przykład, jak bogate i różnorodne jest słownictwo hiszpańskie, i jak ostrożnym trzeba być stosując naming produktów na rynkach międzynarodowych. To co piękne nie zawsze jest poprawne.

Kagome to nic nam Polakom nie mówiąca nazwa. Tak nazywa się japoński koncern żywnościowy. Taki sam naming produktów stosuje firma dla prezentacji swoich soków. Nazwa zaczyna dziwić dopiero tych, którzy posługują się dobrze językiem portugalskim lub hiszpańskim. W obu tych językach ”cagome” oznacza ”robię na siebie kupę” albo ”zrób na mnie kupę”. To nic, że Kagome i Cagome pisze się inaczej, oba słowa czytane są identycznie.

Podobny problem w namingu produktów ma więcej japońskich marek. Calpis to japoński niegazowany napój. Jest delikatny w smaku, mleczny, aromatyczny i lekko kwaśny. Trochę przypomina zakwaszony rozcieńczony jogurt waniliowy. Zawiera wodę, odtłuszczone mleko i kwas mlekowy. Jest produkowany w procesie fermentacji. W krajach posługujących się językiem angielskim zmieniono jednak nazwę na Calpico, jako że Calpis brzmiało jak “cow piss”. Z angielskiego można to przetłumaczyć to jako “krowie siki”. Produkt ma związek z mlekiem, ale chyba nie o to chodziło kreatorom nazwy marki. Twórcy marki nie przewidzieli jej sukcesu i eksportu, a co za tym idzie problemów jakie niesie nierozważny naming produktów. Różnice w wymowie zapisu nazwy w różnych językach mogą prowadzić do trudno przewidywalnych problemów.

Naming produktów może powodować problemy w związku z popularnością nowych nazw. AYDS to nazwa słodyczy, czekoladek, które miały za zadanie wspomagać chudnięcie. Produkty te pod marką AYDS istniały już w latach ’40. Sukces rynkowy odniosły na fali walki z otyłością w latach ’70 i w pierwszej połowie lat ’80. W drugiej lat ’80 ich sprzedaż drastycznie spadła. Jak się okazało głównym powodem była nowo wykryta choroba. Chodzi oczywiście o zespół nabytego niedoboru odporności. Chorobę tą w 1982 roku nazwano AIDS. Obie nazwy są homofonami, czyli istnieje fonetyczna tożsamość obu słów. Koniecznością stał się nowy naming produktów i zmiana nazwy na Diet Ayds w Stanach Zjednoczonych oraz Aydslim w Wielkiej Brytanii.

Naming produktów był także problemem w relacji języków angielskiego i niemieckiego. Irish Mist to produkowany w Dublinie irlandzki likier. Ma 35% zawartości alkoholu, jest trunkiem o bursztynowo-złotym kolorze i bogatym aromacie. Jego aromat buduje odpowiednio leżakowana irlandzka whiskey. Można w niej wyczuć aromaty miodu, ziół i wanilii. Wszystko brzmi pięknie, tylko że w niemieckim slangu “mist” używany jest na określenie odchodów! To poważny problem marketingowy i nazewniczy. Słowo mist było już wcześniej powodem problemów w namingu produktów i zmiany światowej marki. Chodzi o zmianę nazwy z Silver Mist na Silver Shadow dla luksusowego modelu marki Rolls Royce.

Jak się okazuje, unikalna kreacja nie daje gwarancji uniknięcia językowego faux pas. Nie warto na badaniach nazwy oszczędzać, szczególnie gdy marka ma być oferowana na wielu rynkach. Naming produktów stanowić może bowiem poważne ograniczenie. Straty wynikające z konieczności zmiany nazwy lub wycofania się marki z rynku są niewspółmiernie większe od kosztów profesjonalnych projektów nazw, obejmujących testy lingwistyczne oraz badanie zdolności rejestrowej nazwy jako słowny znak towarowy. Naming produktów to nie tylko kreacja, ale przede wszystkim zestawy gwarancji, pozwalające marce efektywnie istnieć na rynku.


Jarosław Filipek

Dyrektor Generalny ANAGRAM

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

W jaki sposób możesz wypromować swoją stronę w Internecie?

W jaki sposób możesz wypromować swoją stronę w Internecie?


Autor: BlackCatSEO


Chcesz, aby Twoja witryna pojawiała się w Google? Twój serwis ginie wśród ogromu Internetu? Istnieje kilka sprawdzonych metod, które pomogą Ci zaistnieć w sieci. Zapraszam do lektury...


Po pierwsze - dodawaj swoją stronę www do katalogów firm. Katalog firm to nic innego jak zbiór firm w jednym miejscu, sporządzony w celu pozycjonowania się w Google oraz w celu uporządkowania i wygody. W jednym miejscu znajdziesz bardzo dużo adresów firm, podzielonych na kategorie i podkategorie. Dzięki zamieszczeniu tam swojej strony poprawisz swoją pozycję w Google i uatrakcyjnisz swój wizerunek. Korzystając z tego typu promocji, możesz również zwiększyć swój PageRank, który także wpływa na Twoją pozycję. Na rynku istnieje bardzo wiele darmowych katalogów. Szczególnie wartościowe wydają się być katalogi tematycznie powiązane z Twoją stroną. Pomimo tego, że będziesz widniał wśród swojej bezpośredniej konkurencji, to z drugiej strony masz już sprecyzowany target. Masz pewność, że osoba szukająca witryn na takim katalogu szuka właśnie Ciebie i Twojej oferty.


Po drugie - możesz zwiększyć swoją pozycję w Google za pomocą artykułów zawierających link do Twojej strony. W polskim Internecie, szczególnie w ostatnim czasie, pojawiły się specjalne serwisy/ blogi, które dają taką możliwość. Ogólnie rzecz biorąc, strony umożliwiające artykuły do przedruku są darmowe. Jedynym kosztem jest sam artykuł z frazą, na którą chcemy być wyróżnieni w Google, jednak możemy go napisać samodzielnie, co da nam jeszcze większa satysfakcję.


Po trzecie – jeśli masz sklep internetowy, możesz dodać swoją ofertę do popularnych porównywarek cen. Jest to przydatne narzędzie z punktu widzenia klienta. Zainteresowany w jednym miejscu widzi, w jakich sklepach dostępny jest wybrany produkt oraz jego ceny. W bardziej zaawansowanych porównywarkach można od razu kupować produkty, co daje jeszcze większą wygodę klientowi.


Po czwarte – używaj darmowych stron z ogłoszeniami w celach promocyjnych. W Internecie istnieje stosunkowo dużo witryn, poprzez które możesz za darmo, bez utraty korzyści i w prosty sposób dodać ogłoszenie reklamujące działalność Twojej firmy. Jest to szczególnie przydatne w momencie, kiedy firma dopiero zaczyna swoją działalność i ma ograniczony budżet promocyjny/reklamowy. Takie serwisy czerpią korzyści z reklam, a Ty dzięki temu masz darmową promocję swojej firmy w Internecie.


Po piąte – możesz się reklamować na portalach społecznościowych, które z dnia na dzień mają coraz większe rzesze fanów. Poprzez stworzenie profilu Twojej firmy na takim portalu zwiększysz pole swojego manewru, więcej osób dowie się o Twojej działalności oraz wprowadzisz większy ruch na swojej stronie, a im więcej odwiedzających Twoją witrynę, tym wyższa pozycja w Google.


Podsumowując, wyraźnie widać, że współczesny Internet ma potencjał w kwestii promocji i reklamy stron www. Przy takiej formie marketingu najlepiej działać na wielu płaszczyznach. Łącząc ze sobą promocje: na portalu społecznościowym, darmowym serwisie ogłoszeniowym, porównywarce cen, katalogu firm, serwisie z artykułami do przedruku, zwiększasz swoją szansę zaistnienia w Internecie, a tym samym powodujesz powiększasz liczbę swoich odbiorców.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Spacery wirtualne

Spacery wirtualne


Autor: Łukasz Fojtar


Spacery wirtualne zdobywają coraz większą popularność w internecie. Czym są spacery wirtualne?.... to nowoczesna metoda prezentacji oparta na panoramicznej fotografii sferycznej.


Spacery wirtualne - nowoczesna metoda prezentacji oparta na fotografii panoramicznej, a ściślej panoramach sferycznych. Panoramy sferyczne oglądane za pomocą flashowego (lub QT) oprogramowania zamieniają je na panoramy wirtualne, które dają wrażenie przebywania w danym miejscu i możliwości rozglądania się "dookoła" oraz góra-dół. Kilka panoram wirtualnych, połączonych ze sobą przejściami w postaci strzałek lub innych, aktywnych elementów dają spacer wirtualny. Spacery wirtualne można wyposażyć w dźwięk (muzyka lub głos lektora), interaktywne mapki lub plany i szereg innych funkcji. Odbiorcami spacerów wirtualnych są najczęściej firmy, którym zależy na profesjonalnym i efektownym ukazaniu miejsc. Taka forma promocji ma za zadanie przyciągnąć jak największą liczbę klientów, turystów i odwiedzających. Z powodzeniem wykorzystują taką możliwość właściciele: hoteli, restauracji, zajazdów, oraz urzędy miast, muzea i inni. Umieszczanie spacerów wirtualnych na ich stronach staje się powoli standardem i nieodzowną częścią kampanii marketingowych, (chociażby z tego względu, że robi to coraz częściej konkurencja). Perspektywy rozwoju fotografii panoramicznej i spacerów wirtualnych są pewne, ponieważ tradycyjne zdjęcia posiadają wiele ograniczeń (jak choćby ograniczenie kadru, które nie występuje w panoramach wirtualnych). Najprawdopodobniej za kila lat, każdy szanujący się fotograf będzie miał w swojej ofercie tworzenie spacerów wirtualnych.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Na czym polega marketing afiliacyjny?

Na czym polega marketing afiliacyjny?


Autor: Beata Ł


Jedną z zyskujących technik marketingu internetowego jest marketing afiliacyjny. Główna zasadą marketingu afiliacyjnego jest to, że reklamodawca oddelegowuje wykonywanie działań marketingowych na wielu licznych partnerów, gwarantując im za to wynagrodzenie w efektywnościowym modelu rozliczeń.


W Internecie marketing afiliacyjny daje nowe możliwości współpracy pomiędzy Reklamodawcami a właścicielami witryn internetowych, który chcieliby emitować reklamy i uzyskać dzięki temu całkiem niezłe wynagrodzenie. Sieci afiliacyjne, oferujące możliwość emitowania właśnie tego rodzaju reklam,m są konkurencyjna alternatywą dla Google AdSense, czy też innego rodzaju sieci reklamowych.

Partnerzy (właściciele witryn internetowych) mogą emitować różnego rodzaju kreacje reklamowe – bannery, linki, itp., czy też wykorzystywać mailingowe sposoby promocji, w zależności od tego, jakie metody dopuszczane są w regulaminie danego programu afiliacyjnego. W programach afiliacyjnych promowane są zarówno produkty typu: odzież, książki, programy komputerowe, wyroby jubilerskie, kosmetyki, itp., jak i usługi finansowe, ubezpieczeniowe, czy portale społecznościowe.

W zależności od przyjętego modelu rozliczeń partner może otrzymywać wynagrodzenie za pozyskanie sprzedaży (model CPS – Cost per Sale), zapisanie się użytkownika na newsletter, czy też jego rejestrację w serwisie (model CPL – Cost per Lead) oraz za wejście unikalnego użytkownika na stronę reklamodawcy poprzez kliknięcie w banner – model CPC (Cost Per Click). W momencie, kiedy użytkownik klika w banner, czy też link, zostaje przekierowany na stronę reklamodawcy. Wówczas na jego komputerze zapisuje się cookie. W zależności od czasu trwania tego ciasteczka, jeżeli wykona on pożądaną akcję an stronie reklamodawcy, Wydawca (Partner) otrzymuje odpowiednie wynagrodzenie.


marketing afiliacyjny, zarabianie na stronie

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Powody zmiany nazwy. Naming jako element tożsamości korporacyjnej.

Powody zmiany nazwy. Naming jako element tożsamości korporacyjnej.


Autor: Maria Orkwiszewska


Zmiana nazwy to bardzo poważna decyzja biznesowa i pociągają za sobą wiele konsekwencji. Zmiana taka jest albo wynikiem rozwoju i nowej strategii firmy, albo koniecznością biznesową. Wpływ na nazewnictwo firm mają zmiany prawne lub własnościowe. Przytoczone przykłady prezentują sytuacje, w których zmiana nazwy była koniecznością.


Zmiana nazwy wynikiem zmiany przepisów

Przynależność do Unii Europejskiej niesie za sobą wiele wymogów, między innymi dotyczących nazewnictwa firm. Zdarzają się sytuacje, gdy unijne przepisy wymuszają na firmach zmianę ich nazw. Zakaz używania w nazwie firm morfemów „eco” eko” i „bio” ma pozwolić konsumentom unikać pomyłek i pozwolić na wybór produktów naprawdę ekologicznych. Rozporządzenie unijne ma na względzie troskę o dobro konsumentów, jednak dla firm które wcześniej inwestowały w swoje marki, to kosztowna konieczność. W Polsce działało ponad 200 firm, które obejmował obowiązek zmiany nazwy.

W połowie 2007 roku Unia Europejska przyjęła rozporządzenie w sprawie produkcji żywności ekologicznej i oznakowania produktów ekologicznych. W ich świetle, nazwy zawierające „bio”, „eko” i „eco” mogą nosić tylko te firmy i towary, które posiadają odpowiednie certyfikaty potwierdzające ich „ekologiczność”. Wiele firm, takich jak na przykład Ekoland, stanęło przed koniecznością zmiany nazwy. Surowce, których używa firma do wytwarzania swoich produktów, nie pochodzą z certyfikowanych upraw ekologicznych, wobec czego używanie przedrostka „eko” było nieuprawnione. Ekoland poszedł „na łatwiznę” i zmiana nazwy polegała na usunięciu litery „o”. Graficzny znak towarowy tak przeprojektowano, że w dalszym ciągu można go odczytać jako Ekoland – w miejscu litery „o” wstawiono rysunek przekrojonego owocu cytrusowego. Inaczej było w wypadku firmy Biomlek. Firma całkiem zmieniła wizerunek, jako nazwę firmy stosuje obecnie markę swojego najbardziej znanego produktu – serka Bieluch. Inny producent artykułów spożywczych, Biogran, zmienił się natomiast w markę Grana. Zmiana nazwy firmom nie zaszkodziła, co więcej rebranding wykorzystały do rozwoju i ekspansji.

Nowa wartość czy ucieczka od przeszłego wizerunku

Zarząd TPSA ogłosił, że zmienia nazwę na Orange. Już w pierwszych miesiącach 2012 roku ma zniknąć nazwa i logo Telekomunikacja Polska. Firma zmianę planowała wcześniej, o czym świadczy informacja, że w 2008 roku Grupa TP zawarła z France Telecom umowę o prawo do korzystania z marki Orange także w segmencie stacjonarnym. Wygląda na to, że po wprowadzeniu marki Orange na usługi telefonii mobilnej, marka i nazwa TPSA były sztucznie utrzymywane. Orange na rynku okrzepł, zbudował wysoką świadomość marki i pozytywny wizerunek. Obecnie marka jest gotowa do przejęcia pełnej oferty naszego narodowego operatora telekomunikacyjnego.

Dlaczego gigant telekomunikacyjny zmienia swoją nazwę? Jednym z podawanych przez firmę powodów jest informacja, że utrzymywanie dwóch marek jest kosztowne. Trochę sprzeczne z taką argumentacją wydaje się inne uzasadnienie. Już wcześniej zarząd firmy informował, że te same usługi świadczone pod marką Orange są lepiej postrzegane przez klientów niż pod nazwą TPSA. Nasuwa się wniosek, że w zmianie nazwy chodzi także o odejście od słabego rynkowo wizerunku telekomunikacyjnej firmy. Pomimo olbrzymich nakładów na reklamę, marka nie zbudowała renomy. Jeszcze inną sprawą jest systematyczna utrata rynku na rzecz telefonii komórkowej. Program usług konwergentnych nie stał się dla firmy sukcesem. TPSA kojarzona jest głównie z usługami telefonii tradycyjnej. Firma notowała także spadek liczby użytkowników swoich usług, na przykład Neostrady, na rzecz nowych abonentów internetu stacjonarnego oferowanego pod marką Orange. Co ciekawe, oferowanego na łączach TPSA.

Kolejnym argumentem za zmianą nazwy na Orange jest zjawisko wchłaniania mniejszych marek przez marki większe. Szczególnie, jeżeli duży koncern działający na rynku międzynarodowym ujednolica swoją markę oferowaną w różnych krajach. Z tego powodu w roku 2005 Idea zmieniła się w Orange, a dziś TPSA planuje przemalowanie na barwy pomarańczowe. W konsekwencji globalizacji prawdopodobnie zniknie też marka France Telecom, której znaku graficznego używała TPSA.

Poza wizerunkiem produktów niebagatelne znaczenie dla zmiany nazwy i marki ma reputacja TPSA. Telekomunikacja Polska była w naszym kraju monopolistą. Monopol i arogancja firmy wobec klientów skutkowała wzrostem ilości niezadowolonych z jej usług abonentów i lawiną skarg. Urząd Komunikacji Elektronicznej nakładał wielokrotnie na TPSA kary, a nawet groził TPSA podziałem na część hurtową i detaliczną. Nic więc dziwnego, że Telekomunikacja Polska ma głównie skojarzenia negatywne. Zmiana nazwy w takich sytuacjach jest jedynym wyjściem, aby zerwać z niechlubną przeszłością.

Na koniec warto zauważyć, że przez telefonią stacjonarną nie ma przyszłości. Bez sensu jest utrzymywanie marki i nazwy mającej tak jednoznaczne skojarzenia produktowe. Zmiana nazwy jest koniecznością zarówno wizerunkową jak i biznesową.

Zmiana nazwy jako efekt rozpadu joint venture.

Rozpada się marka Sony-Ericsson. Japoński koncern Sony zdecydował się wykupić za 1,05 mld euro 50 % udziałów należących do firmy Ericsson. W ten sposób Sony przejmie całkowitą kontrolę nad firmą. 10 lat temu, kiedy powstała spółka joint venture, firmy połączyły swoje kompetencje. Sony wniosło wiedzę o produktach konsumenckich, a Ericsson wyjątkowe doświadczenia w telekomunikacji. Było to wręcz idealne dopasowanie, a w dodatku powiązane z dynamicznie rosnącym rynkiem telefonii komórkowej. Jednak nawet tak doskonałe małżeństwo nie wytrzymało próby czasu. Rynek się zmienił - marka Sony-Ericsson pozostała w obszarze urządzeń mobilnych w tyle.

Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że obecna jeszcze na rynku marka Sony-Ericsson zmieni nazwę na Sony. Koncern planuje zajęcie się produkcją smartfonów. Ponadto przejęcie pełnej kontroli nad firmą przez Japończyków, da firmie możliwość szybkiej integracji innych urządzeń elektronicznych pod nazwą Sony: tabletów, komputerów osobistych, telewizorów. Wizerunek i nazwa Ericsson do tego konceptu nie pasują. Wiodąca rolę w tych produktach mają oferty i technologie markowane nazwą Sony. Miniaturyzacja, wyjątkowa jakość i wzornictwo są atrybutami japońskiej marki.

Joint venture Sony i Ericssona pojawiło się na rynku w 2001 roku. Ostatnich kilka lat w życiu podwójnie nazwanej marki nie można uznać za sukces. Obecnie firma pod nazwą Sony musi się skupić na promocji nowych rozwiązań i odbudowie swojej reputacji. Sony jest silnym graczem na rynku elektroniki użytkowej. Ta pozycja jest doskonałą odskocznią do rozpoczęcia ponownej walki o rynek urządzeń mobilnych.

Nowe życie „złej” marki, nowa nazwa na przyszłość

Degussa to nazwa i marka międzynarodowego niemieckiego przedsiębiorstwa z branży chemicznej i metalowej. Nazwa firmy jest akronimem: Deutsche Gold und Silber Scheide Anstalt. Obecnie firma jest trzecim co do wielkości przedsiębiorstwem chemicznym w Niemczech. Jest także największym światowym producentem wyspecjalizowanych chemikaliów. W roku 2007 firma zmieniła jednak nazwę na Evonik Industries AG. Powodem zmiany był między innymi historyczny wizerunek marki.

Degussa powstała na bazie fabryki chemikaliów. Działalność firma rozpoczęła w 1843 roku. W latach 20. XX w. firma wykupiła większości udziałów w niemieckiej spółce akcyjnej Degesch. Dla historii marki jest to o tyle istotne, że Degesch w czasie II wojny światowej produkowała Cyklon B, gaz stosowany do mordowania ludzi w komorach obozów koncentracyjnych. W obozie w Auschwitz Cyklon B uśmiercił miliony Żydów. W piecach Degussy przetapiano również złote plomby wyrwane z zębów pomordowanych Żydów. W 2003 roku wybuchł skandal związany z udziałem firmy Degussa w projekcie budowy Pomnika Pomordowanych Żydów Europy. Firma była bowiem dostawcą środka Protectosil, służącego do ochrony pomnika przed graffiti. W związku z udziałem Degussy w prześladowaniach Żydów, organizacje żydowskie zażądały wycofania koncernu z udziału w inwestycji. Sprawa nabrała rozgłosu a nazwa marki złej renomy.

W 2003 udziały Degussa AG nabyła korporacja RAG Aktiengesellschaft. W kolejnym kroku w 2007 koncern wyodrębnił dział chemiczny tworząc nowe przedsiębiorstwo Evonik Industries AG. Degussa stała się jego działem i prowadzi działalność pod nazwą Evonik Degussa GmbH. Prawdopodobnie i ten zapis nazwy zniknie z dokumentów firmy. Na stronach Evonic trudno znaleźć historię marki Degussa i nikt oficjalnie nie mówi o powodach zmiany nazwy. Nowa nazwa nie ma negatywnych skojarzeń, a piłkarze obecnego mistrza Niemiec - Borussi Dortmund, z dumą noszą na piersi logo sponsora, którym jest Evonic.

Super nazwa dla nowych linii lotniczych

Powstały nowe linie lotnicze. Przyjęły bardzo piękną i polską nazwę LATAM! Nowa firma powstała poprzez fuzję dwóch południowo amerykańskich linii lotniczych. Akcjonariuszami LATAM są chilijskie linie lotnicze LAN oraz brazylijski przewoźnik TAM. Akcjonariusze LAN zaaprobowali przejęcie za sumę 3 mld dolarów brazylijskiej linii lotniczej. W efekcie tej decyzji powstaje największy przewoźnik lotniczy w Ameryce Łacińskiej. Co więcej, będzie to 10 największa na świecie linia lotnicza. Pełna nowa nazwa firmy to LATAM Airlines Group.

Dochody obu linii lotniczych wyniosły w sumie ponad 11 mld dolarów. W ramach fuzji uzgodniono podział funkcji. Dyrektorem naczelnym LATAM zostanie naczelny dyrektor linii LAN Enrique Cueto. Natomiast a prezesem będzie dyrektor wykonawczy brazylijskich linii TAM Rolim Amaro. Firma LATAM będzie zatrudniała prawie 40 tysięcy pracowników oraz obsługiwała ponad 40 mln pasażerów rocznie. Linie mają oferować 115 kierunków połączeń w 23 krajach.

Zmiana nazwy była absolutnie oczywista. Żadna ze stron nie zgodziła by się na przyjęcie nazwy drugiej firmy. Kontaminacja, czyli połączenie obu nazw, stworzyło zupełnie nowe słowo, które na świcie jest neologizmem. Dla Polaków nowa nazwa linii lotniczych ma konkretne i zrozumiałe znaczenie. I choć nie było to intencją twórców, nasz rodzimy LOT zyskał bardzo poważnego konkurenta wizerunkowego.

LAN jest wiodącym przewoźnikiem w Ameryce Łacińskiej. Obsługuje 76 połączeń na całym świecie. LAN oczywiście jest liderem na lokalnym rynku chilijskim. W roku 2010 LAN przejął kolumbijskie linie lotnicze AIRES. LAN Airlines posiada 125 samolotów pasażerskich i 14 samolotów frachtowych. Firma należy do OneWorldAlliance.

TAM Airlines łącznie z marką Pantanal operuje bezpośrednio na 45 kierunkach w Brazylii oraz 18 w Ameryce Południowej, Europie i Stanach Zjednoczonych. Firma powstała w roku 1976 i ma obecnie prawie 40% udziałów na brazylijskim rynku lokalnym. Flota TAM to 145 samolotów. TAM jest członkiem Star Alliance, największego lotniczego aliansu na świecie.

Zmiana nazwy na markę wspólną. Tożsamość grupowa.

Polfactor to jeden z liderów branży faktoringowej w Polsce. Ostatnio firma należąca do Grupy BRE Banku, ogłosiła informacje o zmianie nazwy na BRE Faktoring. Taki rebranding nie był zapewne inicjatywą samej firmy, a elementem budowania wizerunku całej grupy BRE Banku. Koncepcja ujednolicania nazewnictwa i identyfikacji graficznej spółek ma uzasadnienie w strategii i polityce marki nadrzędnej. Misja BRE Faktoring nie ulegnie zmianie. Rynek i obszar działania prawdopodobnie też nie. Co zmieni zmiana nazwy? Dlaczego grupa finansowa ujednolica swój sposób prezentacji?

Polfactor nie miał ani złego wizerunku ani złej pozycji rynkowej. Według zarządu firmy, zmiana nazwy spowoduje zwiększenie świadomości klientów BRE Banku ofert poszczególnych spółek grupy. Czyli BRE Bank liczy na synergie zakupowe wewnątrz grupy. Drugim powodem zmiany nazwy podawanym przez firmę, jest ułatwienie koordynacji działań promocyjnych. Jedną markę łatwiej lansować niż marki kilku firm działających pod różnymi nazwami. Wniosek jest z tego taki, że to Grupa BRE Bank ma interes i chce budować swoją silniejszą pozycję jako cała organizacja. Teoretycznie używanie w nazwie firmy factoringowej marki BRE Bank powinno zwiększyć jej znajomość, bo BRE Bank jest marką szeroko rozpoznawalną, a usługi factoringowe bezpośrednio kojarzone z finansami korporacyjnymi. Korzyść BRE Banku będzie wynikała ze zjednoczenia wszystkich spółek pod jedną marką. Nasuwa się jeszcze jeden wniosek, że BRE Bank nie planuje w najbliższym czasie sprzedaży swojej spółki factoringowej. Co więcej, nabyło resztę udziałów i stało się jedynym udziałowcem spółki. Integracja wizualna i zmiana nazwy jest naturalną konsekwencją tej zmiany.

Wymuszona zmiana nazwy wcale nie musi źle wpływać na wizerunek i pozycję rynkową firmy. Co więcej, nowa nazwa jest motywem do zbudowania nowego, lepszego wizerunku. Powszechny opór, jaki budzi myśl o zmianie nazwy, nie znajduje w przytoczonych przykładach uzasadnienia. Tam gdzie marka i nazwa są dobrze kojarzone i wspierają firmę w realizacji celów biznesowych oraz rynkowych nikt nie myśli o zmianie nazwy. Tam gdzie jest to koniecznością prawną lub wynika ze zmian własnościowych, potrzeba zmianę wykorzystać. Tam, gdzie negatywne skojarzenia z nazwą nie wspierają działań firmy ale nie ma konieczności prawnych, warto zastanowić się czy straty nie są większe od kosztów przeprowadzenia zmiany. W biznesie bardziej liczy się przyszłość niż tradycja i sentymenty.


Jarosław Filipek

Dyrektor Generalny ANAGRAM

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.