poniedziałek, 30 maja 2016

Ile warta jest marka Sobieski?

Ile warta jest marka Sobieski?


Autor: Maria Orkwiszewska


Według doniesień prasowych, spółka Belvedere chce sprzedać markę Sobieski. Wymóg spłaty kilkuset milionów euro stawia spółkę Belvedere przed koniecznością pozbywania się najwartościowszych aktywów. Czy spółce uda się dobrze sprzedać markę Sobieski?


Wartości niematerialne i prawne, w tym prawa do marki, są jednymi z najbardziej wartościowych aktywów. W wypadku 500 największych spółek notowanych na giełdzie w Nowym Jorku, już ponad 80% ich wartości stanowią wartości niematerialne i prawne. Wartość marki w relacji do wartości firmy najwyższa jest w firmach działających na rynku dóbr szybkorokujących. Drugim ważnym czynnikiem wpływającym na wycenę wartości marki jest jej pozycjonowanie cenowe, a co za tym idzie wysokość marży, jaką firma jest zdolna na marce uzyskać. O wartości marki decydują także udziały rynkowe oraz tempo ich wzrostu. Najbardziej wartościowe są marki, które rosną. Potencjał rozszerzania marki, na nowe rynki, nowe oferty i nowe grupy klientów jest także oceniany przy okazji wycen lub transakcji na markach. Bardzo ważnym elementem wyceny marki jest wsparcie na dalszy rozwój, jakie może marka uzyskać od właściciela - Belvedere jest jednak bardzo zadłużoną spółką. Najważniejszym jednak czynnikiem budującym wartość marki jest potrzeba sprzedającego oraz korzyści, jakie kupujący może uzyskać z nabycia marki. Elementem faktycznej wyceny marki jest, więc transakcja.

Skonsolidowane obroty Grupy Belvedere wyniosły w minionym roku około 910 mln euro. Kapitalizacja to 900 mln zł a wartość księgowa spółki Belvedere to minus 700 mln zł - takie dane można znaleźć o spółce na portalach związanych z GPW w Warszawie. Dług Belvedere szacuje się na około 500 mln euro. Aby ocenić faktyczną pozycję negocjacyjną spółki Belvedere warto prześledzić ostatnie fakty związane z sytuacją spółki. Sąd Apelacyjny w Nîmes ogłosił, że decyzję w sprawie postępowania zbiorowego na rzecz grupy Belvedere, wyda 8 marca 2012. 1 lipca 2011, w swym postanowieniu, Sąd Gospodarczy w Nîmes ogłosił wszczęcie postępowania ochronnego (procédure de sauvegarde) na rzecz spółki Belvédere. Ten sam Sąd 20 września 2011 postępowanie to zamienił na postępowanie naprawcze (procédure de redressement judiciaire) przez ). 8 lipca 2011 prokuratura wniosła apelację od tego postanowienia. 1 grudnia, Sąd Apelacyjny w Nîmes postanowił przenieść rozpatrzenie sprawy na 5 stycznia 2012. Jak podała spółka Belvedere, 10 stycznia 2012 Sąd Gospodarczy w Nîmes postanowił przedłużyć okres obserwacji w postępowaniu naprawczym do 16 czerwca 2012. Jak twierdzi zarząd, spółka realizuje swoje zobowiązania systematycznie. Jak twierdzą dłużnicy, sposób, w jaki to spółka robi ich nie satysfakcjonuje.

Belvédere deklaruje, że jej priorytetem jest oddłużenie, operacje na kapitale, kontynuowanie naprawy swojej działalności oraz poprawa rentowności. Oddłużenie ma być zrealizowane poprzez zbycie aktywów, wśród których najwartościowsze są marki. W portfelu grupy Belvedere są marki: Sobieski, Danska, Krupnik, Polonaise, Starogardzka. Najjaśniejsza gwiazdą jest Sobieski Vodka.

Sobieski Vodka to marka w pierwszej dziesiątki wódek premium na świecie pod względem ilości sprzedaży. Na rynek rocznie trafia około 3 mln 9-litrowych kartonów. W ostatnich kilku latach marka Sobieski była w czołówce światowych marek alkoholi mocnych kategorii Premium, które osiągały największe wzrosty sprzedaży. Ciekawostką jest to, że wśród najszybciej rosnących mocnych alkoholi były tylko trzy wódki, w tym właśnie Sobieski. Największym atutem tej marki jest jej międzynarodowość. Z drugiej strony dążenie do globalizacji sprzedaży jest przyczyną problemów finansowych Belvedere. W 2006 roku Grupa Belvedere postanowiła przejąć francuską firmę Marie Brizard. Był to czas hossy na światowych giełdach. Spółka Marie Brizard posiadała atrakcyjne kanały dystrybucji na całym świecie. Środki na sfinansowanie transakcji Belvedere pozyskała poprzez emisję obligacji za 375 mln euro. Za transakcję spółka zapłaciła akcjami własnymi, które były zabezpieczone opcją call, co dawało posiadaczom akcji możliwość ich sprzedaży na rzecz Belvedere po wcześniej ustalonym kursie. Nadszedł kryzys i spadki na giełdach - kilku posiadaczy akcji skorzystało z opcji zamiany akcji na gotówkę. Belvedere musiała odkupić akcji po wcześniej ustalonym kursie, co w konsekwencji doprowadziło do przekroczenia limitu akcji własnych w portfelu Belvedere. Efektem była zamiana zobowiązań długoterminowych na krótkoterminowe. W ten sposób wierzyciele mogli zażądać szybszej spłaty długu, który miał być rozłożony na całe dziesięciolecie. Dodatkowo okazało się fundusz Oaktree Capital Management, kupił pośrednio pakiet obligacji Belvedere na około 150 mln euro. Pakiet był tak duży, że Oakteee stał się większościowym wierzycielem Grupy. Oakteee ma w swoim portfelu spółkę Stock Polska - bezpośredniego konkurenta Belvedere na rynku polskim. Fundusz zaprzecza, że jego zamiarem było przejęcie konkurenta. Jednak stawiane na drodze sądowej wnioski o postawienie dłużnika w stan upadłości pozwalają sadzić, że to może być celem właściciela lidera rynku polskiego. Obligatariusze chcieli jak najszybciej odzyskać swoje pieniądze i proponowali konwersję zadłużenia na akcje spółki, co według Belvedere jest próbą wrogiego przejęcia.

Belvedere musi, więc regulować swoje zobowiązania systematycznie, wywiązywać się z planów naprawczych i efektywnie prowadzić bieżącą działalność. Około 500 mln euro długu wymusza na spółce sprzedaż dużych i wartościowych aktywów. Media informują o rozesłaniu przez spółkę dokumentów do potencjalnych kupców. Podobno kilka firm podpisało już umowy o zachowaniu poufności i w najbliższym czasie ma przystąpić do badań. Belvedere liczy, że na sprzedaży marki Sobieski pozyska kilkaset milionów euro.

Rodzi się pytanie, ile warta jest marka Sobieski i czy jej sprzedaż zaspokoi potrzeby Belvedere na gotówkę? Cena marki zależy od sytuacji rynkowej, a to rodzi kilka pytań. Czy rynek wódki rośnie na tyle mocno, że inwestycja w Sobieskiego da odpowiedni zwrot? Czy fakt, że Sobieski jest pozycjonowany, jako marka Premium gwarantuje sukces? Czy na rynku są do kupienia inne marki, a więc czy oferta Belvedere ma konkurencję? Czy istnieją na rynku firmy, którym pasuje do portfela ofertowego marka Sobieski?

Zakupem marki Sobieski mogą być zainteresowani zarówno inwestorzy finansowi, czyli fundusze inwestycyjne, jak i inwestorzy branżowi. Ich strategie zdecydowanie się różnią. Celem inwestora finansowego jest powieszenie wartości zakupu i jego dalsza odsprzedaż. Więc albo kupuje bardzo tanio albo posiadając środki finansowe potrafi zbudować i wykorzystać synergie z innymi posiadanymi w portfelu spółkami. Inwestycja w samą markę bez produkcji i silnej dystrybucji nie ma dla inwestora finansowego dużego sensu. Inwestor branżowy ocenia markę z perspektywy jej dopasowania do posiadanego portfolio marek, potencjału produkcyjnego i dystrybucyjnego. Celem zakupu mogą być udziały rynkowe, unikalne kompetencje lub potencjał rozszerzania. Analizując markę inwestorzy branżowi ocenią synergie, jakie mogą uzyskać dzięki marce lub w jaki sposób marka wzrośnie na ich całościową wycenę (dotyczy to spółek giełdowych).

Co zatem jest wartością marki Sobieski? Jest to marka rosnąca. Zajmuje znaczącą pozycję rynkową wśród wódek, jednak wódki czyste nie są najbardziej popularnymi markami wśród mocnych alkoholi premium. Historia marki jest dość krótka, została powołana do życia w roku 1998. Atutem marki, choć bez przesadnego znaczenia, jest współpraca z gwiazdą kina Brucem Willisem. Wódki są produktami, które same w sobie trudno na rynku wyróżnić, stąd poszukiwanie poza produktowych elementów kształtowania wizerunku. Jest naprawdę mało osób, które odróżniają smaki wódek. Poza tym wódki są składnikami drinków i smak podstawowego produktu jest wtórny, liczy się znajomość marki. Kluczem do międzynarodowej sprzedaży Sobieskiego miała być dystrybucja grupy Marie Brizard. W lipcu 2010 roku Belvedere prowadziła negocjacje ze spółką Cofepp w sprawie przewidzianej w planie naprawczym sprzedaży grupy Marie Brizard. Marka Sobieski jednak w dalszym ciągu istnieje w portfelu Marie Brizard. W interesie Belvedere jest, bowiem posiadanie Marie Brizard i wykorzystanie jej do światowej ekspansji innych marek ze swojego portfela. To zapewnia rozwój Belvedere w przyszłości i budowanie wartość, jako spółka notowana na giełdzie.

Belvedere musi sprzedawać swoje aktywa, aby odzyskać kontrolę nad swoimi finansami. Co więcej czas ma na to ograniczony, bo obligatoriusze robią wszystko, aby osłabić Belvedere lub przejąć nad nim kontrolę. Właścicielom chyba zależy na utrzymaniu Belvedere w swoich rękach, więc nie ma jeszcze mowy po fuzji lub oddaniu kontroli nad całą grupą. Ilość uwarunkowań związanych z sytuacją Belvedere może znacząco wpłynąć na wartość sprzedawanej marki. Główne pytanie brzmi: czy na rynku jest kilka firm, którym bardzo zależy na posiadaniu w porfellu marki i konkurując ze sobą zapłacą wysoką cenę. Inaczej cena marki może być nisza od oczekiwań obecnego jej właściciela.


Jarosław Filipek

Dyrektor Generalny CODES Strategie

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Celebryci a marki i nazewnictwo

Celebryci a marki i nazewnictwo


Autor: Maria Orkwiszewska


Coraz więcej firm decyduje się na wykorzystanie do budowania swojej marki wizerunku celebrytów. Nazwiska znanych z mediów gwiazd, są także używane, jako element lansowania wielu różnych przedsięwzięć.


Z jednej strony są to próby wykorzystania popularności. Zdarzają się także przypadki uhonorowania dorobku i osiągnięć. Istnieje też nazewnictwo, które wykorzystuje nazwiska celebrytów do nadawania nazw zwierzętom.

Nazewnictwo zwierząt imionami znanych ludzi jest zgodne z zasadami określonymi przez Międzynarodową Komisję Nomenklatury Zoologicznej. Organizacja zakłada, że można nazywać nowe gatunki ku czci osób, w tym także gwiazd i celebrytów. Więc nazewnictwo jest absolutnie legalne. Niezależnie od tego, jakie zwierze i z jakich powodów ma nadane imię celebryty. To ciekawy obszar, w jaki wkracza nazewnictwo.

W północnej Australii, w regionie Queensland, odkryto w 1981 roku rzadki gatunek much. Wyróżnia się on pięknym złotym ubarwieniem odwłoka. Złote włoski na ciele owada są bardzo bujne. Zauroczeni owadem badacze skojarzyli datę odkrycia zwierzęcia z datą urodzin znanej piosenkarki i aktorki, która także wyróżniają złote włosy. Naukowcy po opisaniu zwierzęcia, ochrzcili muchę Scaptia (Plinthina) - Beyonceae, na cześć urodzonej w Huston w Teksasie Beyoncé Giselle Knowles. Beyonce to wokalistka R&B, aktorka i projektantka mody.

Jest w tym fakcie trochę ironii, bo artystka miała już wcześnie kłopoty związane działaniami organizacji PETA - People for the Ethical Treatment of Animals. Beyonce jest właścicielką marek odzieżowych. W 2006 roku PETA skrytykowała Knowles za wykorzystywanie w liniach odzieżowych futer. Przedstawiciele PETA próbowali skontaktować się z wokalistką, jednak bez skutków. W 2007 roku dwóch członków organizacji wygrało aukcję charytatywną, oferującą w nagrodę osobiste spotkanie z Knowles. Beyonce była nieświadoma, kto będzie na spotkaniu i skończyło się skandalem. W 2009 roku przedstawicielka People for the Ethical Treatment of Animals potwierdziła, że od czasu incydentu Beyoncé nie nosi na sobie zwierzęcych futer. Bryan Lessard z australijskiej firmy badawczej CSIRO tłumaczył nazwę muchy podobieństwem do artystki. Organizacja naukowa skontaktowała się z Beyonce, ale nie uzyskała wiążącej odpowiedzi, czy podoba się jej pomysł z nazwaniem końskiej muchy imieniem Scaptia (Plinthina) beyonceae.

Aegrotocatellus jaggeri to trylobit z rodziny Phacopida. Zwierzę zostało odkryte w roku 1995 w Kanadzie. Te wymarłe już morskie stawonogi miały wyraźnie wyróżnioną częścią głowową, tułowiową i ogonową. Aegrotocatellus jaggeri to bardzo rzadki gatunek trylobita, nazwany został na cześć brytyjskiego wokalisty słynnego zespołu The Rolling Stones - Mick'a Jagger'a. Agathidium bushi to żuk nazwany na cześć George W. Bush’a, natomiast Agathidium vaderi nawiązuje do imienia Darth'a Vader'a, jednego z bohaterów filmu "Gwiezdne wojny". Badacze żuków z tej rodziny, nader często wykorzystują nazewnictwo inspirowane nazwiskami znanych postaci. Już ponad 60 nazwisk znanych polityków uwiecznionych zostało w nomenkalturze zoologicznej związanej z tym żukiem. Ten wyjątkowy hołd oddają entomolodzy dr Kelly B. Miller i dr Quentin D. Wheeler. Dzięki nim nazewnictwo zwierząt jest bliższe naszemu codziennemu życiu. Nazwa Agra schwarzeneggeri pochodzi od nazwiska Arnolda Schwarzeneggera. Etymologia nazwy nawiązuje do budowy aktora - wygląd chrząszcza przypomina umięśnioną sylwetkę kulturysty. Odnóża osobników męskich budzą skojarzenia z bicepsami znanego aktora. Nazewnictwo ma tu, więc bezpośrednie skojarzenia z osobą. Agra schwarzeneggeri należy do gatunku biegaczowatych. Został odkryty na Kostaryce.

Anhanguera spielbergi to wymarły latający gad, zwany popularnie „starym diabłem”. Pterozaur był spokrewniony z dinozaurami. Do dziś odkryto około 60 rodzajów i 120 gatunków pterozaurów. Steven Spielberg - twórca filmy "Jurassic Park", zasłużył sobie na nazewnictwo jego imieniem tego prehistorycznego zwierzęcia. Masjakazaurus to rodzaj teropoda należącego do grupy abelizauroidów. Gatunek Masiakasaurus knopfleri, został nazwany na cześć szkockiego muzyka Marka Knopflera. Gad ten żył na Madagaskarze 70–65,5 mln lat temu. Skamieniałe kości gada z późnej kredy odkrywcy znaleźli słuchając muzyki Knopflera. Inspirująca muzyka szkockiego artysty słuchana podczas wykopalisk, przyczyniła się, więc do odkrycia tego małego drapieżnego dinozaura, o długim ogonie, ruchomej szyi i szybkich dwóch nogach. Długość ciała gada wynosiła niecałe dwa metry. Nazewnictwo gadów i dinozaurów jest zdecydowanie bardziej atrakcyjne dla gwiazdy, niż nazewnictwo jego imieniem muchy czy pająków.

Nazewnictwo pająków ma wiele przypadków wykorzystywania wizerunku celebrytów. Heteropoda davidbowie to gatunek dość dużego pająka z rodziny spachaczowatych. Heteropoda żyje w Malezji. Spośród innych przedstawicieli wyróżniają go żółto ubarwione sety oraz głaszczki samców. Pająk został opisany w 2008 roku przez niemieckiego naukowca Petera Jägera. Odkrywca nie uzasadnił, dlaczego nazwą gatunkową pająka uhonorował angielskiego piosenkarza - Davida Bowiego. Aptostichus angelinajolieae nosi imię aktorki Angeliny Jolie. Słynna amerykańska gwiazda stała się inspiracją dla nazwy dużego pająka, żyjącego pod ziemią. Ten długowieczny gatunek jest jednymi z najstarszych pająków zamieszkujących ziemię. Zwierzę po raz pierwszy zauważono w Stanach Zjednoczonych w północnej Kalifornii. Z Kalifornii pochodzi także Calponia harrisonfordi kolejny gatunek pająka, który nosi imię znanego amerykańskiego aktora. Calponię odkrył w 1993 roku Norman Platnick. Chciał on wplatając w nazewnictwo pająka nazwisko Harrisona Forda, podziękować aktorowi za pracę narratora przy filmie dokumentalnym o Muzeum Historii Naturalnej w Londynie.

Na koniec Anophthalmus hitleri. Nazwą tego endemicznego chrząszcza uhonorowano Adolf Hitlera. Anophthalmus hitleri to gatunek endemicznego jaskiniowego chrząszcza z rodziny biegaczowatych. Zwierzę występujący w niewielu słoweńskich jaskiniach i zostało opisane przez niemieckiego entomologa - Oscara Scheibela. Działo się to w roku 1937. Takie nazewnictwo przyczyniło się do olbrzymiej popularności zwierzęcia. Ten niepozorny owad jest obecnie przedmiotem pożądania kolekcjonerów pamiątek nazistowskich. Okazy Anophthalmus hitleri osiągają ceny 1000 euro za sztukę. Nie dziwi, więc fakt, że ginęły także z kolekcji muzealnych.

Bez zgody, a często bez słonych płat, nie można wykorzystać nazwiska osoby publicznie znanej, jako nazwy marketingowej do celów zarobkowych. Co jednak, gdy w grę wchodzi przedsięwzięcie niekomercyjne?

Przedmieścia Bratysławy z Austrią ma połączyć most rowerowy. Słowacka administracja złożyła propozycje nazwy: Most Marii Teresy, Most Wolności i Most Żelaznej Kurtyny. Jako że mamy na Słowacji demokrację, dopuszczono możliwość zgłaszania pomysłów na nazwy. Ogłoszono publiczne głosowanie - pojawiało się nazwisko Chucka Norrisa, które szybko zdystansowało zgłoszone przez urzędników propozycje nazwy. Trudno określić, czy to swoiste poczucie humoru Słowaków i popularność dowcipów o strażniku Teksasu doprowadziło do tak niespodziewanego rezultatu. No, bo rodzi to banalny problem, czy Chuck Norris, właściwie Carlos Ray Norris, amerykański aktor, gwiazdor Hollywood, siedmiokrotny mistrz świata w karate na taką propozycję nazwy mostu się zgodzi.

Chuck Norris w Korei poznawał sztuki walki i zdobywał kolejne dan. W 1962 powrócił do Stanów Zjednoczonych, gdzie założył kilka szkół karate. Popularność tego sportu zachęciła wiele gwiazd do skorzystania z oferty mistrza. Do jego szkół uczęszczali między innymi Steve McQueen, Priscilla Presley i Michael Landon. To oni zasugerowali mu karierę filmową, co zaowocowało nader bogatą filmografią. Z ciekawostek warto dodać, że Chuck Norris uczył technik walki inna gwiazdę - Bruce'a Lee. Popularność gwiazdora stała się też dla niego swego rodzaju przekleństwem. W latach 2005 i 2006 internet zalała fala absurdalnych dowcipów zwanych, jako "Chuck Norris Facts". Chuck Norris gościł niedawno w Polsce. 15 stycznia 2012 przyleciał do Polski i brał udział w reklamie Banku Zachodniego WBK, co szeroko skomentowały polskie media. Sława Chucka Norrisa jak widać sięga i naszego rodzimego marketingu.

Z problemem nazwy mostu zmierzyli sie niedawno warszawiacy. Pomimo społecznego wyboru i akceptacji przez mieszkańców nazwy Most Północy, administracyjną decyzją radnych Warszawy została wprowadzona inna nazwa. Pomijając aspekty prawne używania nazwisk żyjących i znanych osób, możemy być świadkami kolejnej przepychanki administracji z opinia publiczną, tym razem u naszych południowych sąsiadów. Rodzi się jednak inne pytanie, czy propozycja publiczna, która wygrała na Słowacji, nie jest objawem znudzenia i znużenia patriotycznym slangiem i wspomnieniami kombatanckimi (w Warszawie w sprawie nazwy mostu głos zabierały także organizacje kombatanckie). Może mieszkańcy Bratysławy mają już dość politykierstwa i wolą nazwy lekkie w wyrazie. Przy okazji o moście mówiło by się częściej niż o „Moście Żelaznej Kurtyny” czy „Moście Wolności”. I nie było by w tym nic zdrożnego, gdyby to były dowcipy. Byle nie obrażające osób publicznych, choć Chuck Norris ma dystans do siebie i swojej popularności. Bo nie każdy otrzymuje z rąk gubernatora stanu honorowy tytuł Texas Range. Nie każde nazwisko może być podstawą nazwy mostu, budynku, firmy czy też produktu.

Celebryci mają spory wpływ na codzienne życie. Często popularność przybiera kuriozalne formy i prowadzi do niespodziewanych efektów oraz odbija się na ich życiu prywatnym. Kolejny przykład ma także związek z Beyonce. Od 2002 roku Beyoncé pozostaje w związku z raperem Jayem-Z. Para kilkukrotnie współpracowała muzycznie. W efekcie znani muzycy pobrali się i w styczniu Beyoncé urodziła córkę, której rodzice nadali imię Blue Ivy Carter. Beyonce i Jay-Z wybrali to imię nieświadomi konsekwencji. "OG Blue Ivy" przyjęło się, jako nazwa nowej odmiany marihuany sprzedawanej w Hollywood. Jak można się domyślać, szum medialny i popularność jednej z najlepiej zarabiających na świecie par artystów wspiera sprzedaż narkotyków tej „marki”. Beyonce i Jay-Z nazwali swoje dziecko nieświadomymi konsekwencji i nie mają nic wspólnego z nazwą narkotyków. Dodatkową popularność nazwa narkotyku uzyskała dzięki publicznym występom oseska. Blue Ivy Carter zdobyła sławę, jako najmłodszy „twórca” na listach Billbordu. Głos dziecka pojawił się w nagraniu „Glory” - Jay-Z nagrał i umieścił gaworzenie i płacz w swoim utworze. W ten sposób imię dziecka staje się marką, niestety niekoniecznie zgodnie z intencją rodziców.


Maria Orkwiszewska

ANAGRAM Naming

anagram@anagram.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak za darmo reklamować bloga w internecie? Kilka skutecznych metod

Jak za darmo reklamować bloga w internecie? Kilka skutecznych metod


Autor: Daniel Karolak


Jeśli posiadasz bloga i nie jest on znany w sieci a chcesz żeby był musisz zacząć go reklamować. Posiadając środki finansowe na reklamę efekty możesz zobaczyć niemalże natychmiast, wystarczą tylko odpowiednie działania i o twojej stronie dowiedzą się setki jak nie tysiące osób.


Nie mając pieniędzy na reklamę nie ma co się zrażać. Nie jesteś pierwszy i ostatni, który ich nie ma. Fakt jest faktem, że bez kasy będzie ciężej, ale nie znaczy to że masz przestać myśleć o promocji. Postanowiłem wymienić Ci kilka podstawowych i mam nadzieje że Ci się przydadzą oraz będziesz z nich zadowolony.

1. Udzielaj się na forach internetowych.

Ta metoda jest tak stara, że nie mal każdy znany blog od niej zaczynał. Na forach internetowych zazwyczaj szukamy odpowiedzi na pytania. Wystarczy zajrzeć na na jakieś forum i przeczytać kilka tematów, prawie zawsze się znajdzie tam jakieś pytanie zadane przez użytkownika. Co ma więc forum do twojego bloga?

Jeśli znasz odpowiedź na pytanie, które zadał użytkownik, natychmiast napisz ją na swoim blogu. Zarejestruj się do forum i napisz krótką informację, że udzieliłeś odpowiedzi na dane pytanie na swoim blogu oraz umieść tam link przekierowujący na twoją stronę z tą informacją. W taki sposób bardzo szybko możesz przekierować zainteresowane osoby odpowiedzią z forum na twojego bloga lub stronę www. W ten sposób budujesz sobie również opinię eksperta. Jest to często używana metoda przez początkujących blogowiczów i sprawdza się na 100%.

2. Wymiana linków.

Wymiana linków z innymi blogami powiązanymi tematycznie z twoim, też jest jak najbardziej wskazana. Zadaj sobie trud i poszukaj w internecie takich blogów oraz zapytaj czy autor lub admin strony chciałby się z Tobą wymienić linkami. Większość zazwyczaj się zgadza, ale nie wszyscy, więc na odmowę też musisz być przygotowany. Jeśli blog lub strona z którą chcesz dokonać wymiany jest często czytana przez internatów jest duże prawdopodobieństwo, że Ci internauci też trafią na twojego bloga dzięki linkowi, który został na niej zamieszczony. Działa to również odwrotnie. Wymiana linków także pozwoli Ci na szybszą indeksację w wyszukiwarkach np: Google.

3. Komentowanie innych.

Udzielaj się też na innych blogach i zostawiaj komentarze z linkiem do twojej strony. To też jest bardzo dobra metoda na promocję. Im więcej takich komentarzy będziesz zostawiał tym więcej osób może Cię odwiedzić przez umieszczany link. Komentuj blogi wartościowe gdzie zaglądają internauci, nie skupiaj się na blogach które są pisane bez sensu i bez jakiegokolwiek przekazu. Tam nikt zazwyczaj nie zagląda, więc stracisz tylko czas.

4. Pisanie Artykułów do przedruku.

Pisanie artykułów do przedruku to świetny sposób na promocję siebie jako eksperta. Aby pisać artykuły do przedruku powinieneś najpierw znaleźć serwis gdzie możesz Je umieszczać. Zwróć uwagę na Artelis.pl. Jest to najbardziej znany serwis jeśli chodzi o artykuły do przedruku. Napisz ciekawy artykuł i umieść go tam z odnośnikiem do twojej strony. Jeśli artykuł będzie naprawdę wartościowy to inni będą go publikować u siebie wraz z twoim linkiem. Czego chcieć więcej...

5. Serwisy Społecznościowe.

Kto teraz z internautów nie ma konta na Facebooku czy Naszej Klasie. Większość z nich spędza tam ponad 50% swojego czasu. Na pewno Ty też posiadasz konta na serwisach społecznościowych, więc trzeba to wykorzystać. Staraj się podsyłać swoim znajomym na Fejsie czy NK linki do postów lub artykułów, które napisałeś. Tylko nie rób tego natrętnie bo na pewno spotkasz się z niemiłymi komentarzami z ich strony, a tego byś na pewno nie chciał. Załóż Fanpage swojej strony na Facebooku i zaproś tam znajomych, dzięki temu możesz ich szybko poinformować o swoich nowych wpisach na blogu. Dodaj również okienko Fanpage na twoją stronkę tak aby było widoczne dla twoich czytelników.

Pamiętaj również o Twitter.com i Blip.pl. Na tych serwisach możesz założyć konto i publikować swoje wpisy z linkiem przekierowującym na twojego bloga.

To moim zdaniem jedne z podstawowych metod, które powinieneś znać jeśli chodzi o promocję bloga w sieci. Jak wcześniej wspominałem jest ich mnóstwo, tutaj jest zaledwie kilka metod na które powinieneś zwrócić uwagę. Są to bardzo skuteczne i darmowe metody twojego bloga w sieci od których właśnie powinieneś zacząć już dzisiaj...


Zrabianie w internecie, zarabinie przez internet, domowy system zarabiania - SPRAWDŹ TO

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ochrona praw własności i prawa do ochrony marki.

Ochrona praw własności i prawa do ochrony marki.


Autor: Maria Orkwiszewska


Naruszanie praw własności do znaków towarowych powoduje szkody w polskich firmach na poziomie kilku tysięcy złotych na zatrudnionego. Ochrona praw własności jest, więc czymś absolutnie naturalnym. Chroni interes a często i reputacje firmy.


Czasami bywa odwrotnie i ochrona praw może prowadzić do negatywnej reakcji otoczenia. Takim przypadkiem było nasłanie prawników na blogerkę, która na swoim blogu zamieściła przepis na Ptasie Mleczko® i nie oznaczyła nazwy produktu znakiem ®. Strona facebooka, która miała służyć Wedlowi® do promocji i budowania relacji z konsumentami, stała się miejscem krytyki marki. Przestraszona firma, na łamach mediów, przeprosiła oficjalnie i blogerkę i zirytowanych internautów. Ochrona praw własności jest jak najbardziej słusznym działaniem i każda firma powinna o to dbać. Jednak absolutnie nieszkodliwa internautka potraktowana została jak poważny przestępca. Świadczy to o bezsilności firm na polskim rynku.

Podobnie do Wedla zachował się czas jakiś temu koncern amerykański. Lauren McClusky, młoda gitarzystka, od 2007 roku organizowała lokalny festiwal w Chicago. Festiwal nosił nazwę McFest - od pierwszego członu nazwiska Lauren. Całe wpływy z festiwalu przeznaczane były na dziecięce paraolimpiady. Cel szczytny a działanie prospołeczne. Lauren McClusky udało się uzbierać całkiem znaczącą sumę. Młoda gitarzystka postanowiła, więc nazwę festiwalu zarejestrować, jako znak towarowy. Ochrona praw własności festiwalu o rosnącej popularności wydawała jej się naturalnym ruchem. I tu pojawiły się niespodziewane problemy. Korporacje, bowiem śledzą zgłoszenia nowych znaków towarowych. Ochrona praw własności jest dla nich priorytetem. Jedną z takich firm jest McDonald's, którego prawnicy doszli do wniosku, że nazwa McFest jest naruszeniem praw własności firmy do znaków towarowych. Stwierdzili, że nazwa festiwalu kojarzy się z nazwami z rodziny „Mc” - koncern ma zarejestrowane wiele znaków towarowych z tym morfemem. McClusky chciała dalej organizować imprezę i proponowała rozwiązać sprawę polubownie. McDonald’s domagał się kategorycznie zmiany nazwy, twierdząc, że naruszana jest ochrona praw własności do znaków towarowych, a gitarzystka chce korzystać z powszechnej znajomości marki koncernu. Wedle panujących konwencji McClusky prawdopodobnie nie miałaby szans. Koncerny dysponując wysokimi budżetami z łatwością wygrywają takie spory. Nie chodzi o racje, tylko o nakłady, jakie trzeba ponieść, aby bronić swoich racji. I pewnie organizatorka festiwalu nie miałaby szans, gdyby nie reakcja sporej grupy osób, organizujących się przez Facebook i popierających Lauren.

Ochrona praw własności a polskie sądy

W Polsce ochrona praw własności nie stoi na wysokim poziomie. Do momentu, kiedy nie będzie w Polsce działał specjalistyczny sąd do spraw własności intelektualnej i egzekucja prawa nie osiągnie europejskiego standardu, sytuacja się nie poprawi. Wiąże się to nie tylko z dużą bezkarnością uprawiających nieuczciwą konkurencję, ale także bardzo nikłą świadomością polskich przedsiębiorców w zakresie regulacji prawa ochrony własności przemysłowej. Nawet tak podstawowe działania, jak sprawdzenie nowej nazwy - czy nie narusza praw innych firm, są bardzo sporadyczne. Ta nieświadomość szczególnie drogo kosztuje firmy w momencie ekspansji za granicę. Sądy w Niemczech, Holandii czy innych krajach Unii Europejskiej chronią lokalne przedsiębiorstwa przed naruszaniem ich praw. Sprawy sądowe, odwrotnie niż u nas, trwają bardzo krótko. Przedsiębiorca polski, pod którego markę na terenie Niemiec podszywała się inna polska firma, wyrok uzyskał po kilku tygodniach. Inna polska firma działająca w handlu internetowym, po próbie otworzenia działalności za naszą zachodnią granicą z marką podobną do znanego niemieckiego sklepu internetowego, została natychmiast pozwana do sądu. W konsekwencji firma otrzymała oficjalny zakaz prowadzenia handlu pod swoją marką na terenie Niemiec. Co więcej, w sytuacji, gdy na polskiej witrynie pod tą marką obywatel Niemiec dokona zakupów, firmie grozi kilkaset tysięcy euro odszkodowania, bo znak towarowy niemieckiego portalu zarejestrowany jest, jako znak wspólnotowy. Inna firma po zgłoszeniu znaku jedynie do polskiego Urzędu Patentowego rozpoczęła działalność w Holandii. W Unii Europejskiej obowiązują znaki towarowe wspólnotowe, czyli obejmujące obszarem ochrony całą unię. Jest już ich ponad milion. Skutkiem była reakcja kancelarii prawnej reprezentującej znany koncern międzynarodowy i konieczność wycofania się z tego rynku. Prace nad zmianą marki trwały kolejne kilka miesięcy, a straty osiągnęły pułap kilkuset tysięcy euro.

To, co w Polsce jeszcze ma społeczne, a właściwie urzędowe przyzwolenie, (bo nie jest skutecznie egzekwowane), na zachodzie jest z całą stanowczością tępione i karane. Ochrona praw majątkowych i ich egzekucja jest jednym z tematów prezydencji Danii w Radzie Europy. Trwają prace nad europejskim patentem oraz pełniejszym wprowadzeniem ochrony praw do znaków towarowych. To, co wielu przedsiębiorcom wydaje się „niewłaściwe”, bo nie pozwala swobodnie podrabiać i naruszać cudzych praw, będzie coraz skuteczniej egzekwowane. Pod warunkiem, że polskie sądy staną się w tym temacie bardziej skuteczne. Tak jak są "skuteczne" w innych sprawach. Zakopiański sąd rejonowy pierwszy raz skazał "nielegalnego handlarza" z Krupówek na przepadek towaru i grzywnę. Efektem takich działań ma być uporządkowanie handlu ulicznego, który w wielu wypadkach jest nielegalny, bo nieopodatkowany. Wieloletnie przyzwyczajenie i nawyki handlowe polskiego small business'u było trudno urzędnikom wyplenić. Na nic zdawały się upomnienia i prośby. Dopiero przepadek mienia i grzywny dają nadzieję na wyrównanie konkurencyjności. Bo z tego powodu oczywiście zacierają ręce ci, którzy prowadzą legalny, zarejestrowany i opodatkowany biznes. Sąd ukarał nielegalnego handlarza grzywną w wysokości 700 zł, kosztami sądowymi i przepadkiem mienia ze stoiska na rzecz Skarbu Państwa. Podstawą takich działań jest obowiązującą od niedawna nowelizacja Kodeksu Wykroczeń. Według nowych zapisów, handel poza miejscem wyznaczonym przez odpowiednią jednostkę administracyjną, grozi karą grzywny. Konsekwencją może być także przepadek towaru, nawet, jeżeli ten jest kupiony w legalny sposób. Podstawową intencją jest oczywiście egzekwowanie prawa podatkowego. Przy okazji przepisy te mogą doprowadzić do tego, że sprzedaż będzie prowadzona bez naruszania zasad uczciwej konkurencji.

Zakopane od dawna próbowało walczyć z plagą nielegalnego handlu. Skala osiągnęła takie rozmiary, że warto było posunąć się do najdrastyczniejszej z form porządkowania rynku. Wątpliwe, aby interesem władz Zakopanego była dbałość o interesy uczciwych, (czyli płacących podatki) handlarzy. Chodzi oczywiście o wpływy do kasy miasta. I jeżeli taka sama motywacja nakłoni władze najwyższych szczebli administracji do powołania sądu do spraw własności intelektualnej, to należy takiej inicjatywie przyklasnąć. Co ciekawe, taki sąd poprawi konkurencyjność polskich firm, bo nie tylko nie będą naruszać praw innych przedsiębiorców, ale ich kreatywność może zostać skierowana na inne pola. A jest, o co walczyć. Nasza sprzedaż zagraniczna była w minionym roku najwyższa w historii. Jest to wynikiem innowacyjności i konkurencyjności polskich firm. Pomimo kryzysu nasz eksport rośnie. Przez ostatnie osiem lat nastąpiło podwojenie polskiego eksportu. Te osiem lat to okres przynależności do Unii Europejskiej. Wzrostu eksportu nasz kraj nie zanotował tylko w roku 2009, gdy europejską i światową gospodarkę dotknął kryzys finansowy. Chwilowe załamanie handlu nadrobiliśmy z nawiązką. Do końca roku 2011 eksport wzrósł już o jedną trzecią, do rekordowego poziomu. Według NBP jest to 138 mld euro. Ciekawostką jest, że część tej sumy stanowi właśnie handel przygraniczny. Zakupami w Polsce zainteresowani są między innymi Słowacy i Litwini. Co prawda handel ten opiera się na różnicy w cenie, bo niższy jeszcze w Polsce VAT na produkty spożywcze, czyni nasze ceny atrakcyjnymi. Może, więc handel międzynarodowy jest atrakcyjną alternatywą dla drobnego biznesu, który za chwilę zostanie wypleniony z polskich ulic i placyków. Może korporacje działające w Polsce zamiast śledzić prywatne blogi skoncentrują się na budowaniu marek na rynkach międzynarodowych. Bo podrabianie Ptasiego Mleczka® na przykład w Niemczech, choć z zasady nieuczciwe i niezgodne z prawem, było by powodem do dumy.

Ochrona praw własności przez FIFA i UEFA.

O tym jak skuteczna może być egzekucja praw własności, przekonał się właściciel pubu Eastwoods Tavern, położonego niedaleko stadionu Loftus Versfeld w Pretorii w Afryce Południowej. Cała sprawa miała miejsce przy okazji mistrzostw świata w piłce nożnej. Chcąc zarobić na nadchodzącej imprezie i na swoim lokalu umieścił napis „World Cup 2010”. Prawnicy reprezentujący FIFA zareagowali bardzo szybko. Złożyli pozew, a sąd orzekł, ze restaurator nie może używać znaków „World Cup 2010” bo to jest zarezerwowane dla FIFA i oficjalnych sponsorów imprezy. Właściciel otrzymał nakaz zdjęcia oznaczeń i zapłacenia kosztów procesu. Co prawda, w tym przypadku ochrona praw własności wyszła na dobre właścicielowi pubu Eastwoods Tavern, bo takiej promocji nie mógłby opłacić. Opłacalność zależy tu wyłącznie od wysokości kary. Skoro obeszło się bez grzywny, znaczyć to może, że chodziło o popularyzację problemu i przestrzeżenie innych przed bezprawnym wykorzystywaniem znaków towarowych. Następne naruszenia mogły się wiązać z bardzo wysokimi karami.

Zbliża się Euro w Polsce i Ukrainie. Jest to okazja na większy zarobek dla pubów i lokali. Ich właściciele, będą chcieli ściągnąć kibiców, którzy nie dostali się na stadiony. Będą chcieli prezentować transmisje meczów podczas Euro 2012. Prawdopodobnie nie wszyscy wiedzą, że lokale muszą postarać się o licencję na publiczne i komercyjne transmisje meczów. Takie licencje przyznaje UEFA. Każda impreza, która wiąże się ze sprzedażą żywności, napojów lub pobieraniem opłat za wstęp podlega takim regulacjom. Standardowa stawka mieści się w przedziale 35 – 65 euro. Pocieszające dla nas jest to, że w kraju organizatora imprezy, stawki te są o połowę niższe.

Można domyślać się, że właściciele lokali będą chcieli udekorować swoje lokale logo Euro. To także bez zgody i odpowiednich opłat jest zabronione. Ochrona praw własności obejmuje logo Euro 12. Prawa należą do UEFA, która podobnie jak FIFA bardzo skutecznie walczy o egzekucję tych praw, o czym świadczy przykład z RPA. A właściwie walczy o wpływy z tytułu ich posiadania, bo ochrona praw własności nie ma sensu, gdy na prawach nie zarabiamy.


Jarosław Filipek

Dyrektor Generalny CODES Strategie

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Założyłeś firmę, a nie masz jeszcze strony internetowej? Wielki błąd!

Założyłeś firmę, a nie masz jeszcze strony internetowej? Wielki błąd


Autor: Martyna Wasiak


Ostatnio przeprowadzone badania wskazują, że ponad połowa mikroprzedsiębiorstw i małych firm nie posiada własnej strony internetowej prezentującej główny profil działalności. W ten sposób wiele firm nie daje okazji potencjalnym klientom na znalezienie ich oferty w Internecie. A przecież konkurencja dawno już tam działa.


Przyczyn tego rodzaju sytuacji może być kilka. Właściciele niewielkich działalności mogą nie zdawać sobie sprawy z roli, jaką zaczął w dzisiejszych czasach pełnić Internet. W dużej mierze przejmuje on inne środki przekazu i powoduje, że główna walka konkurencji przenosi się powoli do globalnej sieci. Innym powodem może być to, że projektowanie stron WWW i prowadzenie ich może wydawać się procesem kosztownym i skomplikowanym. Nie wszyscy mają świadomość, że jest zupełnie inaczej. Roczne utrzymanie domeny kosztuje mniej więcej 50zł, natomiast jeśli stroną opiekuje się firma zewnętrzna, która stworzyła tę stronę, to wszelkie aktualizacje i nowe podstrony także posiadają swoją cenę (niewielką). Miesięcznie zaś koszty oscylują także w granicach 50. Cena się zwiększa w zależności od posiadanej liczby podstron, aplikacji i dodatkowych funkcji.

Tworzenie stron internetowych cieszy się obecnie dużą popularnością, ale najwidoczniej nie pośród małych firm. Trzeba wziąć pod uwagę, że funkcjonują na rynku działalności, które w gruncie rzeczy nie potrzebują swojej strony internetowej, takie jak osiedlowe sklepiki lub drobne usługi budowlane. Zdobywają one Klientów poprzez „ogłoszenia na słupach” lub swoje umiejscowienie. Zdecydowana większość natomiast wręcz powinna skorzystać z tego typu rozwiązań, gdyż z biegiem czasu nie przetrwają te firmy, które nie idą z duchem czasu.

Zwróćmy uwagę, że założenie strony www jest dopiero pierwszym krokiem na drodze do osiągnięcia sukcesu. Następnie należy zainteresować się pozycjonowaniem, czyli podejmowaniem takich działań, które pozwolą nam znajdować się wysoko w wynikach wyszukiwania po wpisaniu odpowiednich fraz. Regularne aktualizacje, interakcje z Klientami i modyfikacje strony, mające na celu spełnianie nowo powstających potrzeb użytkowników pozwolą prześcignąć konkurencję i dotrzeć do dużej ilości zainteresowanych konkretnymi produktami.


Oferteo.pl pomaga w znajdowaniu profesjonalistów z każdej branży, między innymi z branży IT.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.