sobota, 22 października 2016

Trzy konkurencyjne strategie e-marketingu

Trzy konkurencyjne strategie e-marketingu


Autor: Robert Wąsik


Jeśli to czytasz, to na pewno z jakiegoś powodu interesuje Cię e-marketing. Jeżeli jesteś przedsiębiorcą, który szuka rozwiązań problemu z promocją, to dobrze trafiłeś, mimo że to nie reklama kolejnego cudownego sposobu na popularność.


Przedsiębiorcy nie mogą zrealizować wszystkich strategii promocyjnych, choć byłoby to korzystne. Cena i czas jednak na to nie pozwalają. Potrzeba więc jakiejś strategii. Oto trzy typy: jeden popularny, drugi pozornie dochodowy, a trzeci mało znany.

Popularnie, czyli SEO

Pozycjonowanie jest wprawdzie niezbędne, ale zobacz, ile ryzykujesz – uzależniasz się od jednego tylko źródła klientów, a na dodatek źródła nieprzewidywalnego, bo wyszukiwarki internetowej, na której działanie nie masz żadnego wpływu. To tak, jakby zbieraczowi makulatury wręczyć ulotki i powiedzieć „idź i to rozdaj, a ja może ci za to zapłacę”. Efekt jest tyleż pewny, co niepożądany, prawda? A kto Ci zaręczy, że od jutra nie zmieni się algorytm Google i Twoja strona nie wypadnie z listy wyszukiwania? Czyimś kaprysem w ułamku sekundy tracisz wszystkich potencjalnych klientów.

Prawdopodobnie dobrze, czyli artykuły sponsorowane

Sama idea marketingu wiedzy jest piękna: promocja przez wiedzę i budowę wizerunku eksperta. Naprawdę brzmi dobrze i trudno wskazać błąd w tym rozumowaniu, ale jest jeden punkt zapalny, a są nim artykuły sponsorowane. W sumie to logiczne – żeby mieć pewne źródło klientów, płace komuś, na przykład redaktorowi branżowego czasopisma, żeby opublikował mój artykuł. Tylko że zwykle – przynajmniej nad artykułami w sieci – pojawia się wtedy hasło „artykuł sponsorowany”. Równie dobrze można by było napisać „tutaj znajduje się reklama firmy, ale tekstowa, bo nie stać ich na grafika”. Czy wiesz, że artykuły sponsorowane są czytane średnio 20 razy rzadziej od niesponsorowanych? Nie wiedziałeś? To już wiesz.

Dlaczego na to nie wpadłem, czyli mapa

Panorama Firm promuje się hasłem „szukaj globalnie, znajduj lokalnie”, ale to przykazanie dotyczy wszystkich. Każdy ma już dość agresywnego SEO, ustawionych rankingów, konkurencji cenowej, która sprowadza się do ukrywania niektórych kosztów i obniżania jakości (a nie, jak twierdzą miłośnicy „praw rynku”, jej wzrostu, na co dowodów jest aż nadto i wiesz i świetnie o tym wiesz, jeśli siedzisz w cieniutkim chińskim podkoszulku). Potrzeba więc kryterium zupełnie obiektywnego, a takim są na przykład współrzędne geograficzne. Większość klientów jest skłonna czekać dłużej i płacić więcej firmom znanym z lokalnego rynku. To coś jakby uprzejmość sąsiedzka, jeśli więc umiesz odwzajemnić się za okazane zaufanie, każda forma promocji na mapie będzie Ci pomagała.

Tak, tak, wiem. Są jeszcze inne metody promocji, ale to przecież nie podręcznik. Tylko chciałem Ci pokazać, że są narzędzia, o których myśli się rzadko, a które z logicznego punktu widzenia są znakomitymi zamiennikami tych używanych częściej. A praktycznie? No cóż – najlepiej sprawdź sam, bo przecież nie masz żadnego powodu, żeby mi uwierzyć, w końcu sam zarabiam na promocji, prawda?


Zaufaj mi i się zarejestruj albo nie ufaj i sprawdź sam w ten sam sposób: katalog polskich firm na świecie

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Marketing partyzancki naturalnym środowiskiem vlepek

Marketing partyzancki naturalnym środowiskiem vlepek


Autor: Paulina Józefowicz


Niewielki budżet na działania marketingowe, chęć zwiększenia rozpoznawalności i potrzeba dotarcia do potencjalnego klienta - Jeżeli jesteś właśnie w takiej sytuacji, chcesz działać marketingowo i nie masz bzika na punkcie dokładnego rozrysowania strategii - marketing partyzancki będzie dla Ciebie doskonałą alternatywą.


Ciekawi Cię jak się za to zabrać, dlaczego warto i komu już się udało?

Marketing partyzancki - co to takiego?

To działania marketingowe wykorzystujące niekonwencjonalne środki, treści i formy. Marketing partyzancki jest podobny do wirusowego. Działania są skierowane i dostosowane do grupy docelowej. Wymagają zaangażowania, energii i wyobraźni. Najpopularniejszymi formami marketingu partyzanckiego są vlepki i napisy wykonane sprejem.

Dla kogo takie zabawy?

Marketing partyzancki ze względu na stosunkowo niewielkie koszty polecany jest małym przedsiębiorstwom. Wymaga on dużej kreatywności i jeszcze większego zaangażowania. Opracowany plan strategii nie jest w tym przypadku szczególnie dokładny. Jest bardziej zarysem... pomysłem, niż planem strategii marketingowej.

Właśnie ze względu na właściwie zarys i stosunkowo niskie koszty wykonania całej akcji partyzanckiej marketing partyzancki został przypisywany niewielkim przedsiębiorstwom, jednak jest chętnie stosowany przez korporacje. Charakteryzujące go niekonwencjonalne podejście do promocji przyciąga konsumentów, może być zatem oddzielnym działaniem lub częścią dużej skomplikowanej strategii promocyjnej. Tak naprawdę nie ma znaczenia wielkość firmy tylko chęci!

Jeżeli jesteś kreatywny i masz chęci do działania partyzantka jest dla Ciebie!

Jak to zrobić?

Sposobów jest wiele jednak. Najprostszy plan zawiera się w trzech punktach.

  • Najpierw wybierz formę (vlepki, napisy).
  • Następnie miejsca, w których konsument się z nią spotka, może być to komunikacja miejska, mury, kluby. Czym lepiej znasz swoja grupę docelowa, tym łatwiej będzie do niej dotrzeć.
  • na koniec - DZIAŁAJ!

Punktów jest niewiele to jednak nie zwalnia cię z dokładnego przygotowania się, wymyślenia chwytliwego hasła i grafiki, która przyciągnie uwagę, nie wspominając nawet o dobraniu miejsc.

Najpopularniejsza formą partyzantki są vlepki. Czyli niewielkie naklejki zawierające loga, napisy i grafiki. Vlepki są chętnie wybierane do tego typu działań ze względu na swoje możliwości. Naklejka może być umieszczona w niemal każdym miejscu, jest stosunkowo tanią formą promocji i się wyróżnia. Dodatkowo vlepy przemawiają do “uodpornionych” na reklamę tradycyjną, a tych jest coraz więcej.

Dlaczego warto? - do zrobienia

  • Marketing partyzancki wykorzystuje zarówno argumenty logiczne i emocjonalne. Ludzie w 40% reagują na argumenty logiczne i w 45% na argumenty emocjonalne.

  • wykorzystujesz niewielkie nakłady pieniężne na produkcje

  • oszczędzasz na wynajmowaniu powierzchni reklamowej

  • możesz umieścić swoją reklamę w niemal każdym miejscu i na każdej wielu powierzchni

  • wykorzystujesz przestrzeń miejską

  • masz więcej możliwości dotarcia do grupy docelowej wybierając odpowiednie punkty styku

  • promocja jest nienachalna, trafiasz do “uodpornionych” na reklamę

Komu się udało?

Kluby sportowe - na pewno niejednokrotnie spotkałeś się z logami różnych klubów sportowych przyklejonymi w najrówniejszych miejscach. Kluby sportowe i ich vlepki to szczególna grupa. Fani są tak mocno zaangażowani, że sami z chęcią rozpowszechniają wizerunek klubu.

Heyah - czerwona łapka heyah rozmieszczona w różnych punktach miasta, ten sam symbol w telewizji i na plakatach - tak rozpoczęła się kampania informująca o powstaniu nowej telefonii komórkowej. Wszyscy o tym mówili i wszyscy byli ciekawi co to takiego. HEYAH I vlepy to idealne połączenie od samego początku.

VANS - marka butów Vans chętnie rozdaje vlepki klientom, którzy jeszcze chętniej je kolekcjonują i umieszczają w swojej przestrzeni. Ze względu na młodą grupę docelową vlepki są dla nich idealne. Marka zbudowała bardzo silna więź z konsumentami, vlepy są upominkiem, podziękowaniem za zakup i pewna formą przyjęcia do społeczności marki.

Zespoły muzyczne i festiwale - świat muzyczny już bardzo dawno odkrył siłę vlepek, być może jest to związane z charakterystycznym klimatem streetart’u, może balansowaniem na granicy marketingu. niemniej jednak vlepy są chętnie przez uczestników oglądane, przyjmowane i rozpowszechniane.

Po vlepki chętnie sięgają także właściciele Fanpage’ów, Blogów i stron internetowych.

Tak naprawdę bez znaczenia jest co chcesz promować, musisz mieć dobry pomysł, przyciągająca grafikę i chęci. Vlepki mogą być twoim narzędziem marketingu partyzanckiego ale mogą też żyć własnym życiem dzięki konsumentom.


Paulina Józefowicz

Drukarnia Booklet - Nie wiesz jakie vlepki wybrać? Pomożmy Ci dopasoweć je do twoich potrzeb i wydrukujemy

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Praca w Call Center

Praca w Call Center


Autor: Janusz Stańko


Niektórzy studenci zmuszeni są pójść do pracy już od pierwszego roku studiów. Przyczynia się do tego niekorzystna sytuacja materialna lub po prostu chęć uniezależnienia się od rodziców.


Duże grono decyduje się jednak na poszukiwania pierwszej pracy dopiero po zdobyciu dyplomu. Nie jest to najbardziej rozważny krok. Pracodawcy coraz częściej podkreślają, że sam dyplom nie jest żadnym wyznacznikiem. Znacznie łatwiej będzie znaleźć pracę absolwentowi, który ma już jakieś doświadczenie, niż osobie dopiero stawiającej swoje pierwsze kroki na rynku pracy. Twoje doświadczenie zawodowe nie musi być związane ze studiowanym przez ciebie kierunkiem. Dobrze jest jednak, by potwierdzało nabyte przez ciebie umiejętności. Praca w sklepie i kontakt z klientami przyda się przyszłemu pośrednikowi w obrocie nieruchomościami.

Praca w Call Center to dobra próba przed pracą w administracji czy ogólnie rozumianego handlu, konkretnie pomoże rozwinąć Twoje umiejętności kontaktu z klientem. Prowadzony przez firmę telemarketing nie jest tak prostą sprawą, jak by się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Jeśli uda Ci się nauczyć przebijać przez barierę niechęci klientów i przekonywać ich do zakupu pewnych konkretnych towarów lub usług, czy też podpisania nowej lub dodatkowej umowy, to taka umiejętność bardzo przydaje się w każdej późniejszej pracy. Firmy typu Call Center oferujące telemarketing, kampanie leadowe, kampanie e- mail, obsługę infolinii, umawianie spotkań czy badanie rynku CATI otwierają się ostatnio jak grzyby po deszczu, więc szansa na znalezienie pracy właśnie tam jest dosyć duża. Ja sam w moim pięknym mieście jakim jest bez wątpienia Płock zauważyłem ostatnio kilka takich nowych firm. Podejmą w nich zapewne pracę Ci, którym nie jest po drodze z takim podejściem do pracy, że się do niej przychodzi i czeka na fajrant. Trzeba dać z Siebie trochę energii, a wtedy zapewniam Was, że to się w przyszłości zwróci.

Nie odrzucaj propozycji pracy tylko dlatego, że z pozoru wydaje się być całkiem niezwiązana z twoimi studiami. Nawet, jeśli zajęcia na uczelni wypełniają ci cały dzień, możesz spróbować zarabiać przez Internet. Pisanie artykułów na strony internetowe może być bardzo ciekawym doświadczeniem. Tym bardziej, że możesz pisać na tematy, które związane są ze studiowanym przez ciebie kierunkiem.


Call Leader Płock

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czym jest lead?

Czym jest lead?


Autor: Anna Tytkowska


Angielskie słowo „lead” robi karierę w Internecie. I nie chodzi tu tylko o marketingową nowomowę. Marketingowcy, a w ślad za nimi klienci, używają go bo jest poręczne (krótkie!) i dobrze zadomowione, także w środowiskach nowych mediów oraz dziennikarstwa.


Kariera słowa „lead” jest trochę podobna do kariery słowa – „content marketing”. Co więcej, oba słowa są ściśle ze sobą związane, jeśli wziąć pod uwagę, że słowo „lead” pośród innych znaczeń ma i takie: informacje, które zwiększają sprzedaż, kanał informacyjny, czołówka informacji – pierwszy akapit artykułu. Cóż bardziej spędza sen z oczu marketingowcom, niż pytanie jakie informacje wprost lub pośrednio – przez zwiększenie rozpoznawalności czy zasięgu marki lub produktu posłużą sprzedaży, jak je podać klientom i gdzie je opublikować, jak napisać pierwszy akapit – magnetyzujący lead?

Istnieje też osobna fraza –„lead sprzedażowy” stworzona przez internetowy marketing, a oznaczająca osoby, które pozostawiły swoje dane kontaktowe firmie. Należy jeszcze dodać – firmie, która zachęciła je do tego przez własne kanały komunikacyjne (na przykład publikacje na stronie www, blogu, e-mail) często przy pomocy treści, które należą do wielkiej rodziny tekstów content marketingowych (czytaj niereklamowych!). Podobno aż 7 na 10 osób chętnie udostępnia swoje dane adresowe w zamian za dostęp do treści premium. Tak moi drodzy, my także jesteśmy leadami – zimnymi, neutralnymi, gorącymi. Zależnie od stopnia naszej gotowości do wejścia w transakcje.

Czy da się zastąpić słowo lead polskimi odpowiednikami? Pewnie tak. Tylko pytanie, czy trzeba i czy warto? Rozwój nowych technologii codziennie zmienia komunikację, wprowadza nowe pojęcia, dla których trudno o zgrabne polskie odpowiedniki. Pamiętacie może słowa tekster czy tekściarz, którymi chciano kiedyś zastąpić słowo „copywriter”? Odeszły w niepamięć z powodu swojej niezdarności i absolutnej oporności na popularyzację. A było to bardzo dawno temu, przed popularnością języka angielskiego w Polsce i przed dominacją internetowych wyszukiwarek w kontaktach informacyjnych i biznesowych. A wyszukiwarki za trafne, czyli skuteczne dla wyszukiwania, uważają po prostu słowa najczęściej wpisywane podczas wyszukiwania.


Anna Tytkowska, www.info-office.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

5 powodów, dla których warto się reklamować w urządzeniach mobilnych

5 powodów, dla których warto się reklamować w urządzeniach mobilnych


Autor: Mariusz Pryszczewski


Reklama, nawet najlepsza, ale która adresowana jest wyłącznie dla użytkowników desktopów, ma kilka poważnych wad. Są oczywiście kampanie, które w zasadzie tylko w takim układzie mają sens, ale są i takie, które adresowane dla użytkowników komputerów stacjonarnych są wyrzuceniem pieniędzy w błoto.


Reklama, nawet najlepsza, ale która adresowana jest wyłącznie dla użytkowników desktopów, ma kilka poważnych wad. Są oczywiście kampanie, które w zasadzie tylko w takim układzie mają sens, ale są i takie, które adresowane dla użytkowników komputerów stacjonarnych są wręcz wyrzuceniem pieniędzy w błoto.

1. Firma ma charakter wybitnie lokalny

Mała pizzeria, firma taksówkowa, pogotowie komputerowe albo przychodnia lekarska najczęściej są firmami o zasięgu lokalnym – miasta, dzielnicy, z rzadka tylko kilku sąsiadujących powiatów. Reklamowanie krakowskiej pizzerii w Szczecinie jest co najmniej ekstrawagancją, a na odwrót – jeszcze większą. Nawet jednak jeśli taka reklama nie przynosi efektów, nadal generuje koszty! Gdyby zamiast tego skupić się na dotarciu do większej grupy odbiorców potencjalnie zainteresowanych danym produktem lub usługą, bo przebywających bliżej firmy, która takie produkty i usługi udostępnia, to kampania przyniosłaby dużo większe zyski.

2. Koszt reklamy mobilnej jest niski

Mimo że Google robi wszystko, aby sprawić, by reklamodawcy uwierzyli w olbrzymią moc reklam na urządzeniach mobilnych, nie są one wcale tak popularne, jak pokazują badania, aczkolwiek nawet w przypadku zawyżonych danych, mówimy już o zjawisku, którego całkowicie marginalizować się nie da. Warto w każdym razie pamiętać zawsze o jednej zasadzie: kampania, która jest ściśle targetowana, w AdWords jest finalnie tańsza. Nawet jeśli wyświetleń jest mniej, kliknięć też, to dzięki ściślejszemu dopasowaniu spada współczynnik konkurencyjności frazy, a wraz z nim także cena reklamy.

3. Reklama typu „tylko połączenie”

AdWords początkowo dawał możliwość tworzenia reklam, których kliknięcie dawało efekt w postaci przekierowania na wskazaną stronę internetową. To dobry model w wielu przypadkach, ale są wyjątki – czasem, szczególnie właśnie jeśli chodzi o reklamy wyświetlane na telefonach, zamiast przejścia na stronę internetową, warto mieć możliwość wykonania połączenia. Przykładami branż, w których taki typ interakcji będzie lepszy niż przejście na stronę mogą być pomoc drogowa czy awaryjne otwieranie zamków. AdWords oferuje specjalne typy kampanii, które z założenia nie dają innej możliwości poza wykonaniem telefonu i są one dedykowane właśnie urządzeniom mobilnym. Ponownie – reklama jest precyzyjnie targetowana, bardziej specyficzna, a więc będzie także tańsza.

4. Niski koszt dzięki lekceważeniu

Dziś wciąż kampanie AdWords na urządzenia mobilne nie są szczególnie popularne. Wynika to z przekonania o niewielkiej roli smartfonów i tabletów. Nawet jeśli tak jest w rzeczywistości, zostawia to choćby niewielką wolną niszę, gdzie można niskim kosztem przejąć wielu klientów. Konkurencja jest niewielka, nawet jeśli na desktopach współczynnik konkurencyjności opiera się o maksimum.

5. Adresowanie do specyficznego klienta

Powoli, bo powoli, ale przybywa nam coraz więcej osób, które nawet domowe komputery zastępują tabletami. Oznacza to, że reklama na desktopy minimalnie zawęża krąg odbiorców, a mobilna rośnie w siłę. Jednak ważne jest także, że ludzie, którzy decydują się na rezygnację z klasycznego komputera, to klienci bardzo specyficzni – zakochani zwykle w nowinkach technicznych, mobilni, aktywni: to bardzo precyzyjny opis, który odpowiada wielu grupom produktów, których nie ma jak tym ludziom zareklamować jeśli nie zorganizuje się optymalizowanej pod kątem urządzeń mobilnych kampanii reklamowej. AdWords jest do tego idealny, ponieważ daje dostęp do wszystkich narzędzi targetowania, które pozwalają przewidywać działania użytkowników, analizują je oraz dają możliwość lepszego dostosowania reklam to oczekiwań potencjalnych klientów.


Mariusz Pryszczewski

www.ppcefekt.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.