czwartek, 10 września 2015

„Uchwyć zapach” – poczuj smród

„Uchwyć zapach” – poczuj smród


Autor: Olek Wasik


W artykule poruszono tematykę konkursów internetowych ich znaczenia w marketingu. Na przykładzie wybranego konkursu pokazano jakich błędów należy unikać aby osiągnąć zamierzony efekt reklamowy. Wskazano również jaki co może się jeśli organizator nie wykazuje zbytniego zainteresowania konkursem.


Jedną z wielu form nowoczesnej reklamy w sieci jest organizacja różnorodnych konkursów, gier i zabaw z nagrodami. Wielką popularnością wśród internautów cieszą się konkursy internetowe, dzięki którym niejednokrotnie można wygrać ciekawe i cenne nagrody. Organizowane pod patronatem różnych firm pozwalają za sprawą ciekawych wygranych przyciągnąć dużą liczbę uczestników (czyli odbiorców reklam). Tematyka konkursów internetowych jest bardzo różna i obejmuje wiele aspektów ludzkiego życia. Od konkursów, w których trzeba wykazać się wiedzą z różnych dziedzin (bardzo często wiedzą dotyczącą produktów lub usług świadczonych przez sponsora nagród), przez konkursy zręcznościowo sprawnościowe, aż po różnorodne konkursy fotograficzne czy plastyczne. Niezależnie od tematyki, jakiej dotyczy dany konkurs i jego formy głównym celem jaki przyświeca organizatorom jest promocja i reklama różnorodnych dóbr, usług. Nie ma wątpliwości, iż to właśnie aspekt reklamowy i chęć dotarcia do jak największej liczby odbiorców stanowi główny cel organizacji konkursów on-line. Bardzo często konkurs zawiera wbudowane mechanizmy, które w prosty sposób umożliwiające poinformowanie znajomych od odbywającym się właśnie konkursie. Korzyścią dodaną, jaką osiąga organizator konkursu jest możliwość zgromadzenia dość pokaźnej bazy danych osobowych i adresów e-mail uczestników konkursu. Dane te najczęściej są prawdziwe (w końcu jeśli chcemy mieć możliwość odebrania nagrody to musimy podać prawdziwy adres, telefon, a adresy e-mail weryfikowane poprzez wysyłanie linków aktywacyjnych itp.) Taka baza danych stanowi łakomy kąsek i w przyszłości pozwala na podejmowanie dalszych działań promocyjnych kierowanych do sprofilowanych odbiorców (w końcu jeśli ktoś brał udział w konkursie np. fotograficznym to prawdopodobnie interesuje się w mniejszym lub większym stopniu fotografią i reklama dotycząca sprzętu fotograficznego powinna być kierowana w pierwszej kolejności do takich osób). Należy przy tym podkreślić, iż akceptacja zasad i regulaminu danego konkursu najczęściej zawiera również zgodę na otrzymywanie korespondencji reklamowej.

To wszystko brzmi bardzo pięknie i prosto – rzeczywistość jednak jak to zwykle bywa okazuje się dużo bardziej brutalna i nie zawsze osiągany efekt reklamowy zgodny jest z założeniami organizatora konkursu. Chcąc wykorzystać zabawę on-line jako element kampanii promocyjnej należy pamiętać, że konkurs powinien być przygotowany z należytą starannością i dbałością o szczegóły, które zapewnią uczestnikom zabawy równorzędne warunki uczestnictwa i zdobycia nagrody. W przeciwnym bowiem razie może się okazać, że konkurs, który miał być elementem kampanii marketingowej stał się świetną antyreklamą, która na długo pozostanie w pamięci uczestników. Jako przykład tego, jak nie należy organizować konkursów internetowych pozwolę sobie posłużyć się zakończonym właśnie konkursem fotograficznym „UCHWYĆ ZAPACH”, organizowanym przez portal WIRTUALNA POLSKA i firmę AFRIN ( www.afrin.wp.pl )

Na informacje o konkursie natrafiłem przeglądając różnorodne fora dyskusyjne, na których pojawiały się niepokojące sygnały dotyczące wspomnianej zabawy. Postanowiłem je sprawdzić i krótko opisać – być może organizatorzy wyciągną wnioski na przyszłość.

Zadanie w konkursie fotograficznym www.afrin.wp.pl polegało na przesłaniu przez danego użytkownika jednej(i tylko jednej) fotografii najlepiej nawiązującej do hasła „Uchwyć zapach”. Przez cały okres trwania konkursu internauci mogli oddawać swoje głosy na wybrane zdjęcia (głosowanie polegało na przyznawaniu trzech ocen w skali 1-10 za profesjonalizm, pomysłowość i jakość zdjęcia). Zgodnie z regulaminem ze 100 pierwszych zdjęć jury miało wyłonić zwycięzców, którzy otrzymają nagrody. Zasady proste, jasne i chyba dla wszystkich zrozumiałe, jednak jak pokazało życie organizator konkursu nie przyłożył się chyba zbytnio i nie do końca „odrobił zadanie domowe”. Pierwszą ciekawostką wspomnianego konkursu był fakt, że organizator zapomniał chyba, że kadry w fotografii są poziome i pionowe. O ile zdjęcia poziome można było umieszczać na stronie konkursu to już z pionowymi było troszkę gorzej, bo prymitywnie były ucinane od góry i dołu tak aby zmieściły się w szablonie przygotowanym przez organizatorów (dodajmy, że regulamin konkursu nie ograniczał możliwości wysyłania jedynie kadrów poziomych). Zaowocowało to kilkoma ciekawymi zdjęciami, na których główny motyw był ucięty. Ale to jeszcze nic – najlepsze przed nami. W trakcie trwania konkursu dało się zauważyć w galerii sporą liczbę zdjęć najdelikatniej mówiąc luźno związanych z tematem przewodnim konkursu, a bardzo dobrze ocenianych przez internautów. Mogło to nasuwać podejrzenia, że głosy oddawane są w sposób nie do końca uczciwy na w/w zdjęcia. Mimo licznych prób podejmowanych przez uczciwych uczestników i informacji wysyłanych do organizatorów z prośbami o interwencje reakcji nie było, nikt nie zainteresował się zawartością galerii konkursowej. Zresztą zainteresowanie organizatora konkursem było olbrzymie, jako przykład wystarczy podać, że zapomniano o zakończeniu konkursu we właściwym terminie i mimo, że data podana w regulaminie jako końcowa minęła (28.XII.2009) to dalej można było oddawać głosy jeszcze następnego dnia. To się nazywa właściwa organizacja! To jeszcze nie koniec. Zgodnie z regulaminem ogłoszenie wyników konkursu powinno odbyć się w ciągu 7 dni roboczych od daty zakończenia. Jednak i to byłoby za proste – w dn. 8.I.2010 organizator umieszcza na stronie informację, że ZMIENIŁ SIĘ REGULAMIN KONKURSU i że ocenie jury podlegać będą wszystkie prace uczestników, a nie pierwsza 100 jak to było zapisane w regulaminie. Nie ma co ukrywać, że to bardzo ciekawa sytuacja – zmiana regulamin już po zakończeniu konkursu przed przyznaniem nagród po raz kolejny bardzo dobrze świadczy o jego organizatorze. A co ze zdjęciami osób, które były w owej pierwszej 100 zdjęć? Niejednokrotnie osoby te poświęciły dużo czasu na rozsyłanie konkursowych linków do członków rodziny i znajomych z prośbą o głosowanie na ich zdjęcie (regulamin tego nie zabraniał, na stronach konkursu był nawet specjalny formularz umożliwiający poinformowanie znajomych o zdjęciu biorącym udział w konkursie z prośbą o oddanie głosu). Jak czują się te osoby, które przez dwa miesiące codziennie wchodziły na stronę konkursu po to by zagłosować na zdjęcie kolegi czy koleżanki? Po co marnowały swój czas i oglądały zakichaną panią z czerwonym nosem z filmu reklamowego sponsora skoro ostatecznie zostały nabite w butelkę? Jeśli były jakieś podejrzenia o nieuczciwe głosowanie, to czemu organizator nie reagował odpowiednio wcześniej? Konkurs trwał 2 miesiące i było dostatecznie dużo czasu na podjęcie skutecznych działań. Brawo organizatorzy! To jeszcze nie wszystko – pozostaje dodać, że wyniki mimo zapewnień organizatora nie pojawiły się w dniu 8.I.2009. Pojawił się za to komunikat, że ogłoszenie zwycięskich prac nastąpi w dn. 11.01.2010, a oceny prac dokona Andrzej Pągowski, notabene kojarzony głównie z plakatem, a nie fotografią…

Czy tym razem organizator dotrzyma słowa i wyniki pojawią się w dniu, który został podany? Obserwując zachowanie organizatorów można spodziewać się wszystkiego, zwycięskie prace, jakie by nie były to ciężko będzie mówić o obiektywnej ocenie w przypadku tego konkursu. Zresztą, teraz to już chyba nie takie ważne bo skuteczna antyreklama produktów Afrin i Wirtualnej Polski została zorganizowana w pokazowy sposób i myślę, że dla wielu uczestników w 100% odniosła efekt, tyle, że chyba nie do końca zamierzony. Nie wiem też, czy komuś udało się na zdjęciu konkursowym „uchwycić zapach” wiem jednak, że dla wielu uczestników zapach smrodu pozostanie na długo…


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

E-sklep i reklama w google adwords

E-sklep i reklama w google adwords


Autor: Marcin Dondelewski


Gdy masz swój e-sklep oprócz wyglądu, funkcjonalności musisz pomyśleć także jak go wypromować.
Jedną z najlepszych reklam jakie można stosować by wypromować swój e-sklep po przystępnej cenie jest Google Adwords


Gdy masz swój e-sklep oprócz wyglądu, funkcjonalności musisz pomyśleć także jak go wypromować.
Jedną z najlepszych reklam jakie można stosować by wypromować swój e-sklep po przystępnej cenie jest Google Adwords.

Dzięki takiej reklamie możesz bardzo precyzyjnie dotrzeć do swoich potencjalnych klientów, sprawdzić wyniki swojej reklamy, obliczyć dzienne koszty i precyzyjnie ustalić cały budżet i słowa kluczowe na jakie ma się wyświetlać reklama.

Dzięki reklamie w Google Adwords niemal od razu dotrzesz do swoich klientów przez co z miejsca możesz zwiększyć sprzedaż swoim e-sklepie.

Inna kwestia nad którą musisz się zastanowić to na jaką stronę kierować osoby które klikają w twoją reklamę. Wszystko zależy od strategi twojego e-biznes.

Jedną z najdroższych reklam jest wybranie bardzo popularnych słów kluczowych z twojej branży i kierować je na główną stronę e-sklepu.

Ktoś kto wpisuje w wyszukiwarkę frazę "książka" nie za bardzo jeszcze wie czego chce. Może sobie tak klikać i obejrzeć setki książek zanim zdecyduje się na jedną.

Dużo lepszym rozwiązaniem jest kierowanie klientów na konkretną podstronę twojego sklepu z konkrentej frazy której szukają. np. ktoś jak szuka książki Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec to szuka tej konkretnej książki. Jeżeli znajdzie reklamę tej książki to klika na nią. Gdy na nią kliknie powinien być przekierowany bezpośrednio do danej podstrony w sklepie z tą konkretną książką.

Reklama w Google Adwords daje Ci tą możliwość, oraz także daje Ci wyniki czy reklama była skuteczna, a jak masz kilka kampanii reklamowych która kampania była najbardziej skuteczna.

Możesz także zrobić coś zupełnie innego.

Jak robisz reklamę żeby sprzedać jakiś swój produkt to pomyśl ile masz czasu żeby przekonać swojego klienta żeby kupił to co chcesz żeby on kupił.
Ile taki potencjalny klient spędzi czasu na twojej stronie internetowej ?

Internauci dość szybko skaczą ze strony na stronę i ciężko jest ich gdzieś zatrzymać.
Dlatego masz naprawdę niewiele czasu żeby przekonać klienta do kupna twojego produktu który kliknął w twoją reklamę.

Jak to można zmienić ?
Możesz zrobić np. reklamę w Google Adwords i zamiast kierować klientów na stronę z ofertą, kierować ich na stronę z wyciskaczem. Wyciskacz to specjalna strona internetowa której jedynym celem jest pozyskanie adresu e-mail.

Minusem tego rozwiązania jest to, że nie będziesz mieć sprzedaży od razu.

A jakie korzyści Ci to przyniesie ?

Gdy twoi klienci zapiszą się na twoją listę adresową możesz z nimi utrzymywać kontakt i przekonywać ich do zakupu nawet przez parę lat albo więcej!

Gdy kierujesz osoby na stronę ofertową masz mało czasu żeby przekonać ich do zakupu. Ale gdy są już na twojej liście adresowej masz nieograniczoną ilość czasu.

Dużo lepszym rozwiązaniem jest budowanie najpierw swojej listy adresowej osób którzy są zainteresowani twoimi produktami a potem poprzez ciągły kontakt namawianie ich do zakupu twojego produktu. Jest to niewątpliwie dłuższa metoda sprzedaży w internecie ale za to dużo bardziej opłacalna w dłuższym czasie.


Masz swój sklep internetowy ?

Wejdź na stonę poniżej i pobierz ZA DARMO masę infromacji z których dowiesz się jak skutecznie promować twój e-sklep i zwiększać sprzedaż.

Wejdź na stronę:
http://www.SukcesSklepuInternetowego.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Obecni na społecznościach dla ruchu na stronie?

Obecni na społecznościach dla ruchu na stronie?


Autor: Agnieszka Gorecka


Z potencjału serwisów społecznościowych nie korzystają jedynie liderzy w swojej branży. Korzyści dostrzegają równiez małe firmy. Liczą one na zwiększony ruch na stronie, ale również aktualne wieści z branży.


Włączenie serwisów społecznościowych do strategi promocyjnej stało się standardem dla największych firm. Wg badań Burson-Marsteller 6 na 10 firm z listy Fortune 100 wykorzystuje mikroblogi, społeczności lub firmowego bloga do promowania swojej marki. Również małe przedsiębiorstwa poświęcają coraz więcej czasu na działania na serwisach społecznościowych. Pomimo braku pełnego przekonania co do skuteczności prowadzonych działań, świadome są jednak korzyści płynących z takiej aktywności. Według autorów raportu „Small Business Marketing Forecast 2010" - Ad-olody generowanie wejść na firmową stronę internetową jest naczelną korzyścią płynącą z obecności na serwisach społecznościowych dla małych przedsiębiorców. Tego zdania była połowa badanych biznesmenów.

- Firmy lub marki tworząc swoje firmowe konta na społecznościach zamieszczają odnośniki do oficjalnej strony. Widoczną praktyką jest również zamieszczanie linków do firmowych stron na profilach samych pracowników - komentuje Adam Cuper z serwisu Elefanta.pl.

Serwisy społecznościowe są dla biznesmenów źródłem branżowych informacji i narzędziem służącym do poszerzania posiadanej wiedzy. Społeczności są wysoko ocenione przez 45% respondentów dzięki możliwości monitorowania biznesowych dyskusji, wyłuskiwania z nich najgorętszych trendów i kierunków rozwoju branży. 43% badanych jest również zdania, że społeczności pozwalają na zdobywanie informacji wykorzystywanych w analizie konkurencyjności.

- Na społecznościach, które opierają się na wymianie informacji np. LinkedIn, Slideshare lub Elefanta.pl użytkownicy chętnie dzielą się opracowanymi lub wyszukanymi przez siebie analizami i raportami - mówi Adam Cuper - W ten sposób chcą budować swój ekspercki wizerunek w branży. Poza tym oczywiście są niezłym źródlem informacji.

Wbrew najgorętszym marketingowym i PR-owym trendom małe firmy nie traktują serwisów społecznościowych jako narzędzia czysto komunikacyjnego. W mniejszym stopniu, niż w przypadku najpopularniejszych marek, społeczności postrzegane są przez małe przedsiębiorstwa jako przestrzeń pozwalająca na kontakty z klientami i rozwiązywanie problemów.

Społeczności nie są traktowane przez drobnych przedsiębiorców jako narzędzie pomocne w procesie rekrutacji pracowników. Jedynie 7% respondentów potwierdzało powyższą tezę. Zatrudnieni mogą spać spokojnie - serwisy społecznościowe nie są powszechnie wykorzystywane do sprawdzania obecnych pracowników.

***
O Elefanta.pl
Elefanta.pl to serwis społecznościowo - rekomendujący założony pod koniec 2007r. Służy do gromadzenia, wymiany ulubionych stron internetowych oraz do odkrywania nowych, dobrych jakościowo - rekomendowanych przez społeczność serwisu w oparciu o indywidualne zainteresowania każdego internauty. Założeniem działania jest toolbar Elefanty.pl - pasek z przyciskami serwisu - instalowany w przeglądarkach internetowych. Pozwala on zapisywać wysoko oceniane strony na serwerze, dzięki czemu internauta ma do nich dostęp niezależnie od tego na jakim komputerze pracuje. Może on również polegać na rekomendacjach innych użytkowników ponieważ Elefanta.pl działa w oparciu o tzw. społeczne mechanizmy wyboru.
Więcej: www.elefanta.pl

***
O Praktycy.com
Praktycy.com jest zespołem doświadczonych ekspertów, którzy w sposób kompleksowy i strategiczny budują komunikację marketingową i PR-ową, kreują wizerunek oraz promują kluczowe polskie i międzynarodowe marki w świecie rzeczywistym i online. Wśród naszych klientów znajdują się m.in.: Grupa Onet.pl, (m.in. Zumi.pl, Sympatia.pl, OnetLajt),zanox.com. Grupa Fotka.pl (Fotka.pl, Emuzyka.pl, Spinacz.pl, Swistak.pl, Supermodelka.pl), moneybookers,com, 4 Results, smava.pl, Kancelaria Podatkowa Ożóg i Wspólnicy, Elefanta.pl, Artefakt.
Więcej: www.praktycy.com


Radosław Zarzeczny

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak skutecznie reklamować kancelarię prawną w Google

Jak skutecznie reklamować kancelarię prawną w Google


Autor: Rafał Chmielewski


Właśnie natknąłem się na artykuł pana Roberta Kucharskiego zatytułowany E-marketing usług prawniczych, zamieszczony na stronie Forum Adwokatów Toga. Omawia on zasadność pozycjonowania strony kancelarii w wyszukiwarkach internetowych i pokrótce wskazuje na niektóre możliwości techniczne.


Nie mogłem się powstrzymać przed wejściem z autorem w polemikę... Tekst rozpoczyna się niezwykle prawdziwie:

Dawno minęły czasy, kiedy szukając firmy otwieraliśmy żółte książki i mozolnie kartkowaliśmy stronę za stroną. Obecnie najszybszą i najpopularniejszą metodą na znalezienie szukanej informacji, usługi jest uruchomienie przeglądarki internetowej, wpisanie adresu popularnej wyszukiwarki i zadanie pytania o interesujący nas produkt lub usługę. Potem nie pozostaje nam nic innego, jak z otrzymanej listy wyników wybranie odpowiadającej nam kancelarii. Dokładniej - wybranie z początku dostępnej listy...

Oczywiście, jak już wspominałem poprzednio, dziś nie "Rzepa", nie książka telefoniczna są źródłem pozyskiwania informacji o prawnikach i kancelariach. O ile nie jest nim ktoś z bliskiego otoczenia, to na pewno pierwszym źródłem jest internet. To tam szukamy podstawowych wiadomości o otaczającym nas świecie, nie tylko jeżeli potrzebujemy porady prawnika.

Następnie autor artykułu przytacza przykład. Wpisuje w pole wyszukiwarki frazę Kancelaria Prawna i analizuje wyniki wyszukiwania. Zwraca uwagę, że aż 70% osób nie zajrzy dalej niż na pierwszą stronę wyników i wyciąga z tego słuszny wniosek, że niezbędna dla prawniczej kancelarii jest obecność właśnie w jednym z pierwszych dziesięciu wyników.

O ile z konkluzją tą należy się zgodzić o tyle u podstawy tego przykładu leży błąd. Otóż nie wyobrażam sobie, aby przyszły klient mógł szukać rozwiązania swojego prawnego problemu wpisując powyższą, nic faktycznie nie mówiącą, frazę. Np. osoba, której zmarł bliski, nie będzie szukała prawnej pomocy przez zamieszczenie w polu wyszukiwarki Kancelaria Prawna, gdyż to nie nawiązuje do możliwości rozwiązania jej problemu spadkowego. Raczej najpierw będzie starała się rozwiązać swój problem samodzielnie. A więc prędzej wpisze w Google (mówię tylko o tej wyszukiwarce, gdyż inne mają marginalne znaczenie), spadek po bracie jak opodatkować, niż Kancelaria Prawna.

O ile po wpisaniu frazy Kancelaria Prawna na dzień publikacji tego postu ukazuje się aż 906 000 wyników, to przy frazie spadek po bracie jak opodatkować jest to już tylko 556 wyników!

Jaki z tego wniosek? O wiele bardziej warto być "tutaj" w wynikach wyszukiwania, gdyż nasza kancelaria będzie miała znacznie wyższe szanse na zaistnienie na pierwszej stronie wyników Google.

Tymczasem zobaczmy na te wyniki:

e-marketing-prawniczy-wyniki wyszukiwania

Na żadnej z pozycji od 1 do 10 nie ma kancelarii prawnej. To samo na stronie drugiej (dalej już nie sprawdzam, bo i tak nikt tam nie zajrzy). Klient szukający pomocy prawnej w tej sprawie spadkowej "nie dojdzie" do żadnej kancelarii prawnej i zostawi pieniądze w portalu internetowym.

Ok, ale jak zaistnieć w pierwszych wynikach wyszukiwania? Pisałem już o tym tutaj, więc nie będę rozważał tego ważnego problemu w tym miejscu. Wróćmy do dalszej części artykułu ze strony Forum Adwokatów.

Pan Robert Kucharski rozróżnia dalej dozwolone i niedozwolone praktyki pozycjonowania (czyli sposoby umożliwiające wysokie notowania w Google), przy czym zaznacza, że te drugie mogą skutkować wykluczeniem w wyszukiwarki. Jest to prawda, jednak nie sądzę, aby jakakolwiek osoba w kancelarii prawnej miała na tyle wiedzy, aby stosować skomplikowane technicznie kruczki i obejścia zasad, którymi kierują się obecnie wyszukiwarki. Ta robota raczej zostanie zlecona firmie specjalistycznej, która już zadba o to, aby pozycjonowanie nie było niebezpieczne dla klienta. (Mówiąc na marginesie, płacenie za pozycjonowanie uważam za stratę pieniędzy, o czym pisałem obszernie tutaj. Dla przykładu: ja nie pozycjonuję w ten sposób swojej strony, a wyniki mam dużo lepsze niż w czasach, kiedy za tą usługę płaciłem grube pieniądze - o moich wynikach pozycjonowania pisałem tutaj).

Dalej autor artykułu udowadnia, że najlepszym sposobem marketingu w wyszukiwarce jest kampania linków sponsorowanych w Google AdWords. Są to reklamy tekstowe, za które reklamodawca (kancelaria) płaci tylko wtedy, kiedy potencjalny klient wejdzie za pośrednictwem tej reklamy na jej stronę. Pan Robert zadaje sobie pytanie:

Czym jest zatem marketing idealny?

Okazuje się nim z pewnością Kampania Linków Sponsorowanych Google AdWords.

Czy rzeczywiście jest to idealne rozwiązanie?

Ma ono tą zaletę, że prawnik nie zapłaci za reklamę, jeżeli nie będzie ona generowała ruchu na stronie kancelarii, a więc jeżeli będzie nieskuteczna. Jednak zauważmy: reklam tekstowych na stronie z wynikami wyszukiwania z frazy Kancelaria Prawna jest 11 (i tak dość spora konkurencja!), natomiast na stronie z frazą spadek po bracie jak opodatkować - 0!

Wniosek? Jeżeli już wydawać pieniądze na reklamę to tam, gdzie ona będzie skuteczna. A więc lepiej wziąć pod uwagę frazy niszowe, niż generalne. (Drugi wniosek na marginesie - widać jak na dłoni, że firmy prawnicze nie wiedzą, jak stosować najprostsze choćby techniki e-marketingu, a najprostszym i jednym z gorszych rozwiązań są reklamy Google AdWords.)

Tutaj jest jeszcze druga strona medalu... Przyjmijmy, że reklamy tekstowe to dobre rozwiązanie. Klient z Warszawy klika w pierwszą reklamę od góry, która wspomina o stolicy (dziś jest to Kancelaria Prawna ze strony www.Pactum.net.pl). Co widzi? Stronę internetową, która jest taka, jak wszystkie inne. Więc przegląda zakres usług... Widać, że prawnicy znają się niemal na wszystkim, czyli... na czym tak naprawdę się znają? Strona ta nie buduje zaufania. Wychodzi więc i kilka w kolejną reklamę (www.mjkradcaprawny.pl) i co widzi? Niestety wrażenie podobne, chociaż mimo wszystko tutaj już lepiej, gdyż na stronie jest autentyczne zdjęcie radcy prawnego. Zakres usług? Również niemal cały wachlarz prawa...

Klient wychodzi zrezygnowany i klika dalej w wynikach wyszukiwania, ale dalej już nie ma reklam, a zwykłe pozycje z wyników. Zatem poprzednie dwie kancelarie straciły pieniądze, gdyż nie były w stanie swoim wizerunkiem strony web przyciągnąć uwagi swego potencjalnego klienta!

Pytanie więc, już zupełnie na uboczu tego postu, jak powinna wyglądać strona kancelarii prawnej (czy podatkowej), aby przyciągnąć klienta? Czy powinna to być kolejna nic nie mówiąca e-wizytówka, prosta i jedynie wychwalająca kariery i doświadczenie właścicieli? Tutaj rozpocząć można kolejne tematy rzeki, począwszy od skutecznego sposobu przedstawienia kancelarii w sieci (o czym pisałem tutaj), a skończywszy na konieczności skupienia się na potrzebach klienta zamiast na sobie.

Kiedy pracowałem jeszcze w KPMG w dziale podatków międzynarodowych, dział marketingu zaskoczył mnie informacją o wdrożeniu na okres próbny kampanii reklamowej w Google AdWords. Już dwa lata temu wiedziałem, że to pomysł zupełnie nietrafiony. Okres próbny się zakończył, i już więcej dział ten nie zaskakiwał mnie podobnymi informacjami.

Bo tak naprawdę w dzisiejszym e-marketingu prawniczym nie chodzi tylko o wypozycjonowanie się w Google, ale o pozyskanie klienta, wejście z nim w głęboką i szczerą relację, i następnie bycie przy nim przy jego wydarzeniach życiowych. To jest możliwe dziś dzięki internetowi i narzędziom, które ja sam stosuję. Które w ciągu nieco ponad roku pozwoliły mi na pozyskanie grubo ponad 2000 wiernych klientów i liczba ta stale, z dnia na dzień, rośnie!


Rafał Chmielewski jest pierwszym w Polsce znawcą zagadnień e-marketingu prawniczego. Pomaga małym kancelariom prawnym w skutecznym kreowaniu wizerunku w sieci i zdobywaniu klientów za pomocą narzędzi internetowych. Koniecznie odwiedź jego blog: e-MarketingPrawniczy.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

E-marketing jako narzędzie badania rynku usług prawnych

E-marketing jako narzędzie badania rynku usług prawnych


Autor: Rafał Chmielewski


Na stronie Marketing przy Kawie znalazłem ciekawy artykuł pani Doroty Hołubiec, osoby mającej kilkunastoletnie doświadczenie w tworzeniu strategii i budowaniu wizerunku kancelarii prawnych. Tytuł: Także prawnicy potrzebują marketingu. Rozważmy jego treść pod kątem e-marketingu prawniczego.


Pani Dorota w swoim artykule wspomina tutaj o kilku ważnych - z punktu widzenia e-marketingu prawniczego - elementach, usprawniających działalność firm prawniczych. Między innymi pisze ona:

Na rynku wygrywają te kancelarie, w których wydatków pozwalających lepiej poznać potrzeby i oczekiwania klientów nie uważa się za brzemię obciążające budżet.

To jest prawda stara jak świat: aby coś sprzedać, trzeba najpierw wiedzieć, co się sprzeda, a więc na co jest popyt. Wiele firm nie prowadzi badania rynku i zanim się one dowiedzą, że na ich produkt nie ma chętnych nabywców, produkują masę zbędnych towarów. Natomiast powinno być inaczej. I dotyczy to również firm prawniczych: sprzedać można tą wiedzę, na którą jest popyt; wyspecjalizować należy się w tej dziedzinie, w której są potrzeby na usługi prawne (nie zawsze uświadomione).

Ok. Czy zatem za pomocą narzędzi e-marketingowych można zbadać rynek na tyle, aby dostrzec potrzebę u potencjalnych klientów? Oczywiście, że tak. Jak to się odbywa? To bardzo proste! Na stronie internetowej (blogu) wstawiamy miejsce na zadanie nam pytania przez odwiedzających. Wpisując swoje pytanie klienci dają nam jednocześnie znać, gdzie w systemie prawa jest największe zapotrzebowanie na usługi prawnicze.

Z mojej praktyki

Dzięki zostawionym w moim blogu pytaniom miałem szansę dowiedzenia się, że problemem jest obowiązkowy zwrot podatku otrzymanego z zagranicy, na tle przepisów o abolicji podatkowej. Wg mnie, oraz zainteresowanych podatników, jest to nieuczciwe działanie fiskusa. Sam tego stanu prawnego bym pewnie nie odkrył, a nawet jeżeli bym to zrobił, to i tak nie wiedziałbym, jak wielka jest skala tego problemu. Efektem tego było kilka wywiadów dla Gazety Prawnej, co jednocześnie wzmocniło mój wizerunek eksperta w zakresie międzynarodowego prawa podatkowego i wpłynęło, rzecz jasna, na poziom moich dochodów.

To zresztą nie jedyna niszowa sytuacja, o której dowiedziałem się z wysyłanych do mnie pytań.

Więcej informacji na temat rewolucyjnego e-marketingu prawniczego czytelnik znajdzie na stronie e-MarketingPrawniczy.pl


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.