czwartek, 4 lutego 2016

Własne nazwisko w nazwie firmy?

Własne nazwisko w nazwie firmy?


Autor: Maria Orkwiszewska


Wydawać by się mogło, że nie ma nic prostszego niż wymyślenie nazwy dla powstającej firmy. Nic bardziej złudnego. Prawo narzuca tu bowiem pewne ograniczenia.


Zanim początkujący przedsiębiorca wybierze nazwę, pod którą chciałby prowadzić działalność gospodarczą, powinien się nad tym nie tylko dobrze zastanowić, lecz także zapoznać się z odpowiednimi fragmentami kodeksu cywilnego i prawa własności przemysłowej. W pierwszym ze wspomnianych dokumentów czytamy, że przedsiębiorstwo powinno się wystarczająco odróżniać od innych firm działających na tym samym rynku. W kodeksie zwraca uwagę fakt, że – w miejsce nazwy – używa się określenia firma. Jest to wyraz zarówno tradycji w posługiwaniu się tym pojęciem do końca 2000 roku w kodeksie handlowym, jak i pewnej normy. Osoby fizyczne prowadzące działalność biznesową występują bowiem pod własnym imieniem i nazwiskiem.

Nazywając firmę, należałoby sprawdzić, czy nie istnieje już taka sama lub podobna nazwa oraz czy nie została zarejestrowana jako znak towarowy. W tym celu warto przeszukać bazy w Internecie zawierające określone nazwy znajdujące się w użyciu.

Kolejną czynnością powinno być sprawdzenie danych zamieszczonych na stronie internetowej Urzędu Patentowego. Zawierają one informacje o międzynarodowych i polskich znakach towarowych. Można również zajrzeć na anglojęzyczną stronę europejskiego urzędu OHIM (Office of Harmonization for the Internal Market) lub skorzystać z porady rzecznika patentowego, który sprawdzi, czy wybrana przez nas nazwa jest dostępna.

Nie można zapomnieć o wspomnianych wyżej zaleceniach nawet wtedy, gdy w nazwie ma widnieć nasze nazwisko. Co prawda prawo ochronne na znak towarowy nie zakazuje przedsiębiorcom używania nazwisk. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że nazwiska się powtarzają. Nie sprawdzając, czy ktoś nie wymyślił już wcześniej identycznej nazwy lub przypadkiem nie zarejestrował jej w Urzędzie Patentowym, narażamy się na ryzyko. Trzeba mieć świadomość, że np. po kilku latach działalności gospodarczej, prowadzonej z dużym powodzeniem, możemy dostać od kogoś pismo z żądaniem zmiany nazwy. Jeśli obcy, lecz identyczny znak towarowy zarejestrowano wcześniej, to nie pozostaje nam nic innego, jak wprowadzenie zmiany. I na nic się zdadzą lamenty lub odwoływanie się do poszczególnych instytucji.

Choć można użyć swego nazwiska w nazwie, to – zgodnie z regułą nakazującą dostateczne odróżnianie się od innych firm działających w tej samej branży – należałoby dodać jakiś człon uzupełniający. Może to być słownictwo konkretne, abstrakcyjne, element frywolny, który nie będzie jednak zniekształcał obrazu przedsiębiorstwa, ani przekazywał o nim fałszywych informacji. W przypadku, gdy w nazwie zgłoszonej do ewidencji podano, np. PH-U Jan Kowalski, to ten skrótowiec będzie już nieodłączny od nazwiska. Jeśli natomiast firmę zarejestrowano pod nazwą „Papuga” Jan Kowalski, to nie trzeba będzie stosować grupy wyrazów „Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe”.

Sytuacja wygląda inaczej w przypadku nazw osób prawnych, które mogą zawierać nazwisko osoby fizycznej w przypadku pokazania związków tej osoby z powstaniem lub działalnością firmy (zob. art. 3 k.c.). A co się dzieje, gdy wspólnik, którego nazwisko zawierało się w nazwie, traci członkostwo? Przedsiębiorstwo może zachować owo nazwisko, mając jego pisemne potwierdzenie, a w razie śmierci – za zgodą małżonka i dzieci.

Bez wątpienia Svarowski, Blikle czy Wedel to firmy z tradycją, cieszące się uznaniem i sławą nie tylko w Polsce. Swoją pozycję wypracowywały pomału, aczkolwiek z dużą pieczołowitością od samego początku. Pamiętajmy, że stworzenie niewłaściwej nazwy w dalszej perspektywie może popsuć nasze plany, uniemożliwić firmie rozwój, a nawet zniszczyć długo zdobywaną reputację.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak nie stworzyć złej nazwy. 10 najczęstszych błędów

Jak nie stworzyć złej nazwy. 10 najczęstszych błędów


Autor: Maria Orkwiszewska


Zastrzeżone nazwy produktów i firm są często warte miliony. Światowe projekty nazewnicze to wielkie przedsięwzięcia, które kosztują setki tysięcy dolarów i pochłaniają miesiące pracy zarządów, działów marketingu i specjalistycznych firm.


Trzeba do tego czasu, zaangażowania, współpracy, a czasem nawet – genialnego pomysłu. Krótko mówiąc – nie każdy potrafi stworzyć dobrą nazwę.

Ale czasem wystarczy nie stworzyć złej. Lata prowadzenia projektów nazewniczych pozwalają nam wskazać dziesięć najczęstszych i najpoważniejszych błędów w tworzeniu nazwy. To pułapki, które można ominąć przy odrobinie zaangażowania. Mając je na uwadze, nie stajemy się posiadaczami tajemnej recepty na zwycięstwo, ale mamy dużą szansę na stworzenie nazwy, która spełni więcej zadań, niż tylko wzbudzenie zachwytu wspólników, i która będzie dobrze służyć firmie zarówno dziś, jak i w przyszłości.

Błąd 1: Autorytet

Każdy właściciel chciałby mieć największy wpływ na to, co dzieje się w firmie. Nic dziwnego. Przecież starania właścicieli i udziałowców stworzyły przedsiębiorstwo. Każdy prezes chciałby zadecydować o tym, jak będzie się nazywać firma. W końcu to on na co dzień reprezentuje tę nazwę i używa jej jako instrumentu zarządzania. Wiele firm uważa też, że aby stworzyć doskonałą nazwę, trzeba wynająć profesjonalną firmę nazewniczą i to jej powierzyć wszystkie decyzje. Jednak ani żadna z tych rzeczy, ani nic innego nie usprawiedliwia prób zdominowania wyboru nazwy przez jedną osobę.

Mało kto jest w stanie spacyfikować własny gust i przystąpić do pracy z profesjonalnym chłodem. Dlatego najważniejszą zasadą projektu nazewniczego powinno być: nie ma jednego autorytetu. Dobre pomysły to te, które zasługują na argumenty i dyskusję.

Błąd 2: Pospolite ruszenie

Każdy marzy o tym, żeby nowa nazwa firmy albo produktu spodobała się wszystkim? Z tej perspektywy angażowanie do projektu nazwy wszystkich dookoła wygląda na idealną metodę. Sprawi nam ona jednak co najmniej 3 problemy. Po pierwsze, wszyscy pomysłodawcy, oprócz jednego, będą świadkami odrzucenia swoich pomysłów. Niektórzy na pewno poczują się urażeni. Po drugie, szerokie konsultacje są najlepszym znanym sposobem na to, żeby projektowanie nazwy trwało dwa lata, a nie każdy ma tyle czasu. Po trzecie, im większe grono twórców, tym szerszy kompromis. Rezultatem będzie nazwa, która zadowala wszystkich. Dziwnym trafem prawie zawsze jest to nazwa bez właściwości.

Spróbujmy zebrać tylko kilka osób, podejmujących główne decyzje strategiczne. Ideał to zespół policzalny, a więc od 3 do 6 osób. Najlepszy wkład do procesu wniosą ci, którzy potrafią skupić się na celu projektu. Zróbmy testy osobowości uczestników procesu, takie jak MBTI. Zadbajmy o to, żeby mieć w grupie osoby myślące obrazowo. Księgowi i prawnicy przydają się w późniejszych etapach.

Błąd 3: Strzały znikąd

Jeśli naszą nazwę zapisuje się i wymawia z przyjemnością, to już mamy przewagę nad połową konkurentów. Próba znalezienia ładnego słowa bez żadnej koncepcji może jednak skończyć się lądowaniem w szczerym polu. Piękna, ale nie przemyślana nazwa ma spore szanse kłócić się z nową działalnością, którą chcieliśmy rozwinąć w przyszłym roku. Może też okazać się, że najlepiej opisuje ten rodzaj aktywności, który firma planuje właśnie zamknąć. Wiele śmiechu jest też na nowych rynkach zagranicznych, jeśli w ogóle nie wzięliśmy pod uwagę, że nasza nazwa oznacza tam, no... choćby „Osram”.

Nikt jeszcze nie doszedł na szczyt Mount Everestu, zabłądziwszy na spacerze. Jeśli zamierzamy stworzyć wyjątkową nazwę, poświęćmy czas na jej zaplanowanie. Im mniej zostawimy przypadkowi, tym mniej niespodzianek czeka nas w przyszłości.

Błąd 4: Karambol

Tworząc nazwę tak szybko, jak się da, można po prostu zderzyć kilka słów. Zdarza się wtedy, że dodatkowym, niezamierzonym skojarzeniem jest prowincjonalność, a w skrajnych przypadkach – nawet niedbałość. Widać to najlepiej, jeśli zderzyliśmy słowo polskie z – dajmy na to – łacińskim, czy wręcz angielskim. Nazwy typu Koszulex, Wiedzanet, Komp-Best – to są właśnie produkty tej technologii. Ładne?

Własne pomysły można wspomagać narzędziami. I nie chodzi wcale o programy za kilka tysięcy. Wypiszmy sobie parę dobrze kojarzących się słów. Niech wyrażają nasze wartości, którymi chcemy podzielić się z rynkiem. Potem spróbujmy połączyć te elementy z innymi, bardziej dosłownymi. Przykładem takiego rozwiązania jest nazwa Orlen, którą złożyliśmy z elementu emocjonalnego – skojarzenia z orłem – i elementu opisowego, którym jest skojarzenie z energią.

Błąd 5: Modne literki

Zmorą nazewnictwa są krótkotrwałe mody. Nie mają nic wspólnego z budowaniem silnej marki i historia wiele razy tego dowiodła. Za siermiężnego socjalizmu wszyscy starali się naśladować wielkie firmy, takie jak centrale handlu zagranicznego, które w swoich nazwach miały egzotyczne i prestiżowe „ex”. Później wybuchła epidemia dotcomów, która przyniosła ze sobą manię tworzenia firm i produktów pod nazwą „e-cośtam”. Ostatnio wspaniały produkt firmy Apple zaraził nazewnictwo trendem „iCośtam”. Takich manii będzie jeszcze wiele.

Warto zastanowić się, czy i jak modny fragment może się przyczynić do sukcesu naszej nazwy. Czy nazwa taka jak „Kowalski i syn” rzeczywiście skorzysta na dolepieniu modnej końcówki? Sprawdźmy, czy nasza firma rzeczywiście działa w branży, w której modne literki dają korzyść. Warto też wyobrazić sobie, co będzie za 5 lat. Bo wtedy moda na pewno będzie już inna.

Błąd 6: Kalkomania

Nazwa powinna przenosić dobre skojarzenia. To ważny i cenny element, ale tylko do momentu, gdy nie jest nadużywany. Ponieważ większość firm myśli o sobie jako o najlepszych w branży, rynek pęka w szwach od nazw takich, jak Centrum, Top czy Super. Te elementy dawno już przestały działać. Dziś, gdy nawet na jarmarcznej budce można przeczytać „Centrum Garnków”, te nazwy są zużyte i wyświechtane, więc nic nikomu nie mówią.

Jeśli chcemy dobrego skojarzenia, pomyślmy o czymś więcej, niż banalne „chcemy być najlepsi”. Świat jest pełen tych, którzy chcą być najlepsi i ten kompleks wyziera z wielu nazw. Lepiej pomyśleć o tym, co zrobimy dla naszych klientów, w jakich sytuacjach im pomożemy, z jakim uczuciem będziemy się kojarzyć. Jeśli zrobimy to dobrze, jest szansa, że właśnie w taki sposób będą o nas myśleć.

Błąd 7: Niezrozumiany geniusz

Dobrze, jeśli nazwa przenosi szczególne znaczenie albo wyjątkowe skojarzenia. Ale jeśli znaczenie jest ukryte za ornamentami, jeśli zbyt trudno je zrozumieć i – o zgrozo – wymaga tłumaczenia, klientom może nie starczyć cierpliwości. Oczywiście są wyjątki, takie jak wtedy, gdy firma świadczy usługi dla specyficznej, wąskiej grupy intelektualistów. Ale jakoś tak już się utarło, że najlepszy biznes robi się na ofercie dla szerokiej rzeszy konsumentów.

Jeśli musimy cały czas inwestować we wbijanie ludziom do głów nazwy, jej właściwego wymawiania i jej błyskotliwego uzasadnienia, to może się okazać, że narobiliśmy sobie więcej roboty, niż potrafimy udźwignąć.

Błąd 8: List szantażysty

Używanie pierwszego losowego zlepka liter, który ładnie wygląda. Nie chodzi o to, że sztucznie wytworzone nazwy, neologizmy, nie działają – bywa, że wszystko się udaje. Weźmy za przykład Google. Ale musimy pamiętać, że nazwie, która nie ma żadnego znaczenia ani skojarzeń, cały sens trzeba dopiero nadać. To wielkie przedsięwzięcie. I kosztowne.

Jeśli naprawdę chcesz wprowadzić zupełnie nowe słowo do języka biznesu, zapytaj siebie, czy masz wystarczającą determinację. Wiele firm poszło tą drogą i odniosło sukces. Porównaj ich budżety marketingowe ze swoim.

Błąd 9: Lokalny patriotyzm

Wiele firm decyduje się na włączenie nazwy miasta czy województwa do własnej nazwy. Rzeczywiście, czasem pomaga to w zdobyciu klientów na rynku lokalnym, ale naraża nas też na ryzyko, że z takiej nazwy firma prędko wyrośnie. Pewnego dnia trzeba będzie podjąć decyzję o zmianie, by uniknąć krępowania dalszego wzrostu.

Tak zrobił jeden z naszych klientów, browar, produkujący świetne piwo, ale tylko na rynek lokalny. Dlaczego? Za podpowiedź może posłużyć nazwa: Browary Tyskie – Górny Śląsk. Po wnikliwym badaniu i przejściu procesu nazewniczego doszliśmy do nazwy Tyskie – Browary Książęce. Nowa nazwa zdjęła z firmy gorset lokalnego browaru i pomogła stworzyć wiarygodną ofertę dla całego kraju. Resztę dopisała historia.

Błąd 10: Jakoś to będzie

Wielu wartościowych biznesmenów nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie mają kontaktu z problemami, bo klienci po prostu w ogóle nie biorą ich pod uwagę. Niektórzy przedsiębiorcy myślą, że nazwa jest zbyt mało ważna, i że w końcu liczy się tylko to, jak wykonują swoją pracę. Inni uważają, że jakiekolwiek poświęcanie czasu nazwie firmy to gadanie zamiast robienia. A jednak ci, którzy przeszli „na drugą stronę lustra”, widzą z perspektywy czasu, że jeśli nazwę firmy trzeba zmienić, lepiej zrobić to wcześniej, niż później.

Tak zrobiła firma Eldorado, gdzie w wyniku przemian powstały źródła możliwych problemów z komunikacją. Zarząd nie czekał. Kiedy wspólnie stworzyliśmy nazwę Emperia, inwestorzy z Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych dostali ważny sygnał zmian, które zachodziły w firmie. Z perspektywy czasu widać, że dla Emperii Holding nowa nazwa była nowym otwarciem. Jeśli znajdziesz w swojej firmie ukryty potencjał, który można uwolnić przy pomocy nowej nazwy, działaj szybko.


Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

10 wskazówek jak tworzyć skuteczne bannery

10 wskazówek jak tworzyć skuteczne bannery


Autor: Brandfan


Wielu właścicieli stron internetowych korzysta z wymiany bannerów. Aby ten system był skuteczny, czyli generował ruch na stronie, trzeba jakoś przekonać odwiedzających do kliknięcia w banner. Jak to osiągnąć? Poniżej 10 wskazówek, które to umożliwią.


1. Błyskawiczne ładowanie

Banner reklamowy musi się szybko ładować, tzn. korzystać z minimalnej ilości pamięci. Badania wykazały, że osoba odwiedzająca stronę poświęca uwagę bannerowi maksymalnie przez 2 sekundy. Jeśli w tym czasie banner nie pojawi się w całości, można zapomnieć o jego skuteczności. Optymalnie by było, gdyby wielkość bannera nie przekraczała 10 kB, jednak większe bannery mogą mieć odpowiednio większy rozmiar, ponieważ przy mniejszym stracą swoje wartości estetyczne.

2. Nie używaj bannerów udających coś, czym nie są

Należy zrezygnować z nadawania bannerom formy komunikatów systemowych systemu operacyjnego czy programu pocztowego. O wiele lepiej poświęcić czas na dopracowanie grafiki, aby przyciągała wzrok, niż tworzyć banner w stylu: „masz nową wiadomość, kliknij tu aby odczytać!”. Stosowanie na bannerze napisu „kliknij tu, aby zamknąć”, podczas gdy kliknięcie w oznaczone miejsce przenosi internautę na jakąś stronę to klasyczny chwyt poniżej pasa. Nie osiągniesz nim nic poza wściekłością klikającego.

3. Branding

Banner powinien mieć kolorystykę Twojej strony internetowej lub – jeszcze lepiej – zawierać dobrze widoczne logo firmy. Ułatwi to klikającemu zapamiętanie Twojej strony i bannera – a nie ma nic lepszego niż dać się zapamiętać. Banner to bardzo dobry nośnik marki.

4. Banner MUSI rzucać się w oczy.

Nie ma innej możliwości, jeśli ma być skuteczny. Im bardziej przyciąga uwagę, tym większe prawdopodobieństwo, że internauta w niego kliknie. Trzeba jednak uważać, żeby nie przesadzić z tą krzykliwością – oślepiając internautę animowanym różowo-żółtym bannerem nie zyskamy jego sympatii i spowodujemy natychmiastowe odwrócenie wzroku od naszego bannera. Czyli nici z odwiedzin na naszej stronie.

5. Wezwanie do akcji (ang. call to action)

Banner musi wywołać u internauty pewną prostą czynność, tzn. kliknięcie w niego. Powinien więc zawierać w sobie wezwanie: kliknij we mnie, to... i tu z reguły następuje obietnica, czyli patrz punkt następny.

6. Żadnych obietnic bez pokrycia, żadnych kłamstw

Nie próbuj podnieść sobie statystyk stosując brudne sztuczki. Obiecując coś na bannerze musisz spełnić swoją obietnicę na stronie. Jeśli oszukasz internautę, to pozostaniesz w jego pamięci, ale tej negatywnej. Jeśli na bannerze jest zdjęcie samochodu, to klient oczekuje strony komisu samochodowego czy giełdy. Jeśli klikając w banner przeniesie się na stronę z dzwonkami do pobrania, to na pewno nic u Ciebie nie kupi, choćby w tej chwili bardzo potrzebował konkretnego dzwonka.

7. Pytanie – odpowiedź

Często zamiast obietnicy stosuje się pytanie, na które odpowiedź internauta ma znaleźć na stronie docelowej, np. „Chcesz lepiej zarabiać?”, „Masz dość głośnych sąsiadów?”.

8. Czcionka

Musi być czytelna i wyraźna, czyli jej wielkość musi być odpowiednio dobrana, aby bez wysiłku móc przeczytać tekst, a kolor musi być kontrastowy w stosunku do tła. Ale: należy unikać połączeń typu niebieski-czerwony, które pozornie kontrastują, a naprawdę męczą oko i utrudniają czytanie.

9. Ludzie są pożyteczni...

... jako postacie na bannerze. Ludzkie postacie pozwalają na identyfikowanie się z nimi oraz dają internaucie przykład na zasadzie: „ja skorzystałem z tej oferty, ty też powinieneś”.

10. Mniej znaczy więcej

Na bannerze powinien być jeden slogan, jedno zdanie i ewentualnie adres strony internetowej. Więcej informacji wymusza zastosowanie mniejszej czcionki i utrudnia czytelność.

Warto rozsądnie korzystać z bannerów – trzy na stronie zdecydowanie wystarczą. Przy większej ilości kolorowych bannerów internauta prędzej dostanie oczopląsu, niż w któryś z nich kliknie. Stosując się do tych wskazówek podniesiesz skuteczność swoich kampanii bannerowych – zapewnisz sobie większy ruch na stronie (czyli większe zyski) i nie zrazisz do siebie odwiedzających.


Agencja Kreatywna MOVINGO

www.movingo.pl

Stworzymy dla Twojej firmy system identyfikacji wizualnej, wykreujemy nazwę z wolną domeną, przygotujemy profesjonalne teksty. Zmieniamy wizerunki firm NA DOBRE!

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Pisanie artykułów i 3 błędy, jakie możesz przy tym popełniać

Pisanie artykułów i 3 błędy, jakie możesz przy tym popełniać


Autor: Ewa Maria Szulc


Z tego artykułu dowiesz się jakich trzech błędów w myśleniu unikać, gdy myślisz o promowaniu swojej strony www pisaniem artykułów do przedruku. Te same błędy można popełniać zastawiając się czy pisanie bloga jest czymś, czemu podołasz.


Wiele osób zaczyna doceniać pisanie artykułów (article marketing) jako element strategii promowania swojego biznesu online, sposób pozyskiwania ruchu na swoją stronę internetową czy budowania swojego wizerunku eksperta. Niektórzy nawet zaczynają pisać regularnie.

Jednak nie jest proste zacząć, podobnie jak nie było łatwo zacząć chodzić czy jeździć na rowerze. Dzisiaj chciałam podzielić się spostrzeżeniami z własnej praktyki i opisać 3 błędy jakie możesz popełnić zabierając się do pisania artykułów.

**Wskazówka numer 1 - obawa przed pisaniem artykułu na temat, w którym nie czujesz się ekspertem, choć trochę znasz się na temacie**

Często jest tak, że choć jesteś ekspertem w swojej dziedzinie, bo wiesz na ten temat nieomal wszystko, to jednak obruszasz się na samą myśl o tym, że ktoś miałby nazwać cię ekspertem. Ma to związek z niskim poczuciem własnej wartości, nad którym należy pracować, ale to jest temat na osobny artykuł. W rzeczywistości każdy, kto interesuje się określonym tematem ma dużo do powiedzenia i zawsze znajdzie coś, co może napisać. Nawet wydarzenia z własnego życia mogą stać się tematem i zapewniam cię, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie zainteresowany przeczytaniem.

**Wskazówka numer 2 – nie wiesz o czym napisać**

To co wiesz, czym się interesujesz, może zostać ubrane w formę dobrego artykułu. Popatrz wokół siebie, przejrzyj najgorętsze tematy swojego obszaru zainteresowań i zrób notatki. Jeśli o czymś wiesz, znajdą się osoby w sieci, które chętnie przeczytają o tym przeczytają.

**Wskazówka numer 3 – czujesz, że każdy artykuł musi być doskonały i wyszlifowany, aż będzie błyszczał jak diament**

Skoro już porozglądałeś się wokół w poszukiwaniu tematów i zrobiłeś notatki, po prostu zacznij pisać, a na koniec sprawdź gramatykę i ortografię.

Jeśli nie możesz tego pamiętać non stop, wywieś sobie na ścianie w miejscu gdzie piszesz najczęściej: to nie jest książka, ani opracowanie uniwersyteckie. Osoby, które będą chciały przeczytać twój artykuł, najprawdopodobniej znudziłyby się szybko zbyt formalnym językiem i rozważaniami teoretycznymi.

Najważniejsza w artykułach jakie będziesz pisać jest informacja, którą masz do przekazania. Nieformalny i konwersacyjny styl sprawiają, że czyta się je łatwiej i szybciej przyswaja informacje, jakie autor chciał przekazać.

Twoim celem jest napisanie artykułu, sprawdzenie ortografii/gramatyki i opublikowanie artykułu. Wyedytować ponownie i udoskonalić zawsze zdążysz. Zawsze też możesz go znowu opublikować.

A więc pisz! Sytuacja się zmieniła. Pisać może każdy. Ty też!


Poznaj "77 sposobów jak wyprzedzić konkurencję" dostępnych na http://www.MarketingCodzienny.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dowiedz się jak Corporate Design może pomóc Twojej firmie odnieść sukces

Dowiedz się jak Corporate Design może pomóc Twojej firmie odnieść sukces


Autor: Elżbieta Nowacka


Czy wiesz co decyduje o wartości firmy, począwszy od wielkiego koncernu, a na małym biznesie rodzinnym kończąc? Dlaczego niektóre firmy rozwijają się prężnie, a innym się to nie udaje? Ten artykuł przybliży Ci pojęcie Corporate Design i jego znaczenie dla rozwoju każdej firmy.


Jeżeli jesteś właścicielem firmy, to pewnie zastanawiałeś się już kiedyś, ile Twoja firma jest warta. Wbrew pozorom wartość tę wcale nie tak łatwo oszacować. Wartość każdej firmy zależy bowiem nie tylko od majątku trwałego w postaci towaru, samochodów czy nieruchomości – o wiele ważniejsza w takich szacunkach jest wartość niematerialna, czyli wartość wizerunku firmy.

Wizerunek buduje się w oparciu o Corporate Design firmy. Czym więc jest Corporate Design? W uproszczeniu: jest to system identyfikacji wizualnej firmy, którego podstawę stanowi logo firmy. Wszystkie elementy wykorzystujące logo, takie jak papier firmowy czy wizytówki, składają się na Corporate Design.

Corporate Design wyraża w sposób niewerbalny filozofię firmy – przekazuje m.in. podejście firmy do klientów i kontrahentów, a także cechy pożądane zapewne przez każdą firmę takie jak profesjonalizm, doświadczenie, najwyższa jakość. Wyróżniający, spójny, starannie przemyślany, odpowiednio dobrany i skutecznie wdrożony wizerunek jest decydujący dla sukcesu firmy.

Naturalnie profesjonalny wizerunek nie zastąpi wysokiej jakości towarów czy obsługi klienta, bo są to czynniki niezbędne dla przetrwania każdej firmy. Jednak żadna, nawet najlepsza firma, która nie posiada profesjonalnej identyfikacji wizualnej nie wykorzysta w pełni swoich możliwości rozwoju.

Profesjonalnie opracowana, spójna tożsamość wizualna zapewnia firmie długofalowe korzyści. Wysyłając korespondencję firmową przygotowaną na firmowym papierze w kopertach z logo Twojej firmy, zrobisz dużo większe wrażenie, niż wykorzystując do tego celu anonimową białą kartkę w białej kopercie. Dzięki temu logo Twojej firmy zapadnie z pamięć Twoich klientów i pozwoli im do Ciebie wrócić.

Równie ważne dla firmy są korzyści wewnętrzne. Profesjonalny Corporate Design pozwoli pracownikom na lepszą identyfikację z firmą. Pracownicy firmy mającej atrakcyjny i profesjonalny wizerunek o wiele chętniej używają wizytówek i gadżetów firmowych, czy też noszą firmowe ubrania – dlatego, że mogą być dumni z firmy, w której pracują.

Firma, która nie posiada systemu identyfikacji wizualnej, dobrowolnie skazuje się na anonimowość. Czy kupując towar w sklepie prosisz sprzedawcę o "jakiś" telewizor czy "obojętnie jakie" buty? Zapewne nie. Zawsze wskazujesz na towar konkretnej firmy, ponieważ ją znasz i pozytywnie kojarzysz. A dlaczego ją znasz? Bo dana firma jest obecna na rynku nie tylko dzięki swoim towarom, ale także dzięki tożsamości wizualnej.


Agencja Kreatywna MOVINGO

www.movingo.pl

Stworzymy dla Twojej firmy profesjonalne logo oraz system identyfikacji wizualnej, wykreujemy nazwę firmy z wolna domeną jakiej potrzebujesz, napiszemy teksty reklamowe.

MOVINGO - zmieniamy wizerunki firm NA DOBRE.

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.