piątek, 21 grudnia 2012

Jak robić promocje?

Jak robić promocje?

Autorem artykułu jest Marek Jereczek


Często zdarza się, że przeglądając oferty różnych firm napotykamy bonusy, rabaty, promocje na inne produkty. Zazwyczaj jest to jakiś upust cenowy. Czasami dostajemy upominek gratis. Większość ludzi utożsamia tego typu działania z korporacjami. Tymczasem rozwiązania te mogą stosować też i małe firmy.

„Ja nie mam na to pieniędzy”. To zdanie wypowiada teraz zapewne spora część z Was. Paradoksalnie brak pieniędzy jest często duża szansą. Nie pozwala on stosować łatwych rozwiązań, które zazwyczaj bywają też drogie. Musimy myśleć niekonwencjonalnie.

Zacznijmy od tego co mamy

Jesteśmy właścicielami firmy oferującej dany produkt i usługę określonej grupie odbiorców. Warto na kartce możliwie najdokładniej opisać tę grupę. Jej cechy, potrzeby, cele. Następnie do każdego zdania starajmy się dopasować możliwie dużo produktów, które bezpośrednio zaspokajają daną potrzebę lub są z nią związane. W ten sposób otrzymujemy ich mapę, by móc zaoferować dany artykuł naszym klientom. Wśród nich jest nasz produkt lub usługa. Jednakże nie należy zapominać o całej masie pozostałych rzeczy. Są to potencjalne towary, które w całości lub jako rabaty na nie, możemy dołączać do naszej oferty. Dobrym posunięciem jest zastanowienie się, który z produktów najbardziej zainteresuje naszych klientów. Być może w tej grupie są jakieś produkty komplementarne. Np. produkujemy kleje do tapet, warto w naszej ofercie pomyśleć nad rabatem na tapety. Możliwości jest wiele. Tylko od naszej znajomości klientów, pomysłowości i inwencji zależy jak to wykorzystamy.

No dobrze, ale nadal pozostaje nierozwiązany problem pieniędzy.

Zacznijmy od drugiej strony. Weź kartkę i oblicz ile kosztuje Cię zdobycie jednego klienta. Ile musisz wydać na reklamę, żeby go pozyskać. Często da się to policzyć bardzo dokładnie. W najprostszym przypadku należy uwzględnić całość środków przeznaczone na reklamę w danym okresie i podzielić przez liczbę pozyskanych w tym okresie klientów. Jest to koszt pozyskania klienta. Następnie policzmy jaki procent ceny naszego produktu stanowi ten koszt. Wystarczy koszt pozyskania klienta podzielić przez cenę produktu i pomnożyć przez 100%. Uzyskany wynik mówi nam, jaki procent ceny naszego produktu przeznaczamy na pozyskanie klienta. Jest to nasz koszt.

Wyobraźmy sobie teraz, że przychodzi do nas biznesmen i mówi, że będzie przyprowadzał nam klientów pod warunkiem, że Ci klienci będą mieli rabat w wysokości X % na nasze produkty. Patrzymy na nasze obliczenia. Wychodzi, że rabat ten jest niższy od naszego kosztu pozyskania klienta. W takiej sytuacji nie ma się co długo zastanawiać i po prostu zgodzić na tę propozycję. Dzięki niej będziemy zarabiać dodatkowo na różnicy w koszcie pozyskania klienta i rabacie. Nasz kontrahent będzie zadowolony. Może on do swojej oferty włączyć rabat na nasz produkt. Klient jest zadowolony, bo płaci mniej. My zaś na tym nic nie tracimy, a wręcz dodatkowo zarabiamy.

Czas działać

Myślę, że ta krótka historia dobrze wyjaśnia zasady działania tego mechanizmu. Należy teraz odwrócić strony. Tzn. to my szukamy firmy. Mamy już listę potencjalnych produktów lub usług. Należy znaleźć firmy je oferujące. Umówić się na spotkanie i przedstawić im naszą ofertę tj. przyprowadzanie im klientów w zamian za udzielenie rabatu naszym klientom. Scenariusz ten można powtarzać kilka razy z różnymi produktami. Dzięki czemu można doprowadzić do sytuacji, kiedy to wraz z naszym produktem w cenie np. 100 zł klient nabywa rabaty na inne produkty o łącznej wartości 120zł. Pytanie brzmi oczywiście czy jest sens stosować aż tak wiele rabatów. To należałoby zbadać dla konkretnego przypadku. Niemniej jednak metoda ta pozwala zwiększyć atrakcyjność naszej oferty, a tym samym sprzedaż, czego Wam życzę.

---

PrzepisNaBiznes.pl - franczyza, pomysły na biznes

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak stworzyć stronę sprzedającą jak szalona?

Jak stworzyć stronę sprzedającą jak szalona?

Autorem artykułu jest Kamil Matysik


artykularnia_import

Nie łatwo jest przekonać człowieka do wydania jego ciężko zarobionych pieniędzy. Nie jest to proste zwłaszcza jeżeli chcemy sprzedać mu coś, czego tak naprawdę nie potrzebuje. Są jednak pewne techniki budowania stron, które pozwalają uzyskają
wysoką skuteczność pozyskiwania klientów. Pisząc "techniki budowania" nie chodzi mi bynajmniej o stronę techniczną serwisu. Niezmiernie ważna, przy tworzeniu strony, jest odpowiednia konstrukcja tekstów które ją zapełnią. Treść ta ma przecież wywołać u odwiedzającego potrzebę posiadania reklamowanego przez nas produktu i co najważniejsze skłonić go do zakupu.

Dzięki wielu, wielu testom przeprowadzanym przez światowych specjalistów od marketingu internetowego, powstało wiele technik i sposobów. Opisywana w tym artykule technika pozwala uzyskać wysoką ilość klientów przy możliwie najniższych inwestycjach i nakładach na reklamę, czyli wysoki wskaźnik ROI. Jest do tego niezwykle łatwa do opanowania przez praktycznie każdego.

Kliknij aby zobaczyć rysunek który jest graficzną prezentacją konstrukcji skutecznej strony. Każda z 8 części jest niezwykle istotna do uzyskania ostatecznego wyniku jakim jest pozyskanie klienta. Postaram się możliwie dokładnie opisać każdą z nich.


Część graficzno-nawigacyjna


Od tego jak dużo czasu i uwagi poświecimy tej części, zależy bezpośrednio sukces całego naszego serwisu. Będzie to pierwsza rzecz jaka ujrzą odwiedzający i bardzo ważne jest aby ten widok ich zaskoczył (pozytywnie oczywiście) i zachwycił. To jest właśnie ważna funkcja logo, przyciąganie uwagi. Jeżeli uda nam się przyciągnąć uwagę naszego potencjalnego klienta (każdy odwiedzający naszą stronę jest potencjalnym klientem) bardzo prawdopodobne jest że zachęcimy go tym samym do poświęcenia chwili czasu na zapoznanie się z przynajmniej częścią przygotowanej dla niego treści, lub chociaż do przeczytania naszego nagłówka (o którym za chwilę). Dlatego też jeżeli nie posiadamy specjalnych zdolności warto zainwestować trochę i opłacić zdolnego grafika który profesjonalnie wykona dla nas logo.

Dobrym pomysłem jest umieszczenie w tej części menu nawigacyjnego. Konstrukcja strony z uwzględnieniem tej uwagi ma wiele zalet. Jedną z nich jest łatwość nawigacji i jej intuicyjność. Dzięki temu odwiedzający poświęci czas na to co chcemy mu przekazać, zamiast na odgadywanie sposobu poruszania się po stronie.

Nagłówek



Jak wcześniej wspomniałem ważne jest aby nasze logo zachęcało do przeczytania nagłówka. Łatwo jest się zatem domyślić jak jest on ważny w całej ofercie. Priorytetową sprawą jest, aby nagłówek zaintrygował czytającego. Moment który internauta poświęci na przeczytanie tego krótkiego tekstu, jest momentem kluczowym. Od tego czy uda nam się rozbudzić zainteresowanie i zdobyć jego uwagę zależy, czy pozostanie na stronie dłużej. Nagłówki są przez niektórych określane jako "reklama reklamy". Dobrze napisany nagłówek powinien spełniać 3 podstawowe funkcje: zainteresować odwiedzającego, dostarczyć mu informacji i ostatecznie zachęcić do dalszego czytania.

Największym błędem jaki można popełnić przy pisaniu oferty, jest stworzenie nudnego, szablonowego nagłówka. Jest wiele sposobów na zaciekawienie odwiedzającego tym zazwyczaj krótkim tekstem:

Zaoferuj coś darmowego - Ten typ nagłówków zawsze działa. Ludzie, a już zwłaszcza internauci, kochają wszystko co darmowe... nawet jeżeli nie jest im to tak naprawdę potrzebne. Możesz zaproponować jakiś darmowy dodatek do twojego produktu, lub dając coś za darmo po prostu zdobyć zainteresowanie czytającego, po to aby za chwilę uderzyć go mocnym i skutecznym przekazem reklamowym. Oto przykłady:


"Wspaniała książka Roberta Kiyosaki za DARMO!"
"Czy byłbyś zainteresowany miesiącem hostingu za darmo?"



Zadawaj pytania - Nagłówek w formie pytania zastosowałem już powyżej. Za pomocą pytań łatwo jest zaintrygować odwiedzającego, a co za tym idzie, zmusić go do poszukiwania odpowiedzi w dalszej części naszej oferty. Praktycznie każde zdanie można zamienić w pytanie, warto się więc zawsze zastanowić co da nam w danym przypadku najlepszy efekt.


"Co byś zrobił gdybyś miał dużo pieniędzy?"
"Chciałabyś schudnąć w 10 dni?"



Obiecaj coś - Oczywiście tylko jeżeli potrafisz spełnić obietnicę. Najlepiej jeżeli zabrzmi to niewiarygodnie. Tak aby czytelnik pomyślał, iż jest to zbyt piękne aby było prawdziwe. Dlaczego takie rozwiązanie jest bardzo pożądane? Wytłumaczę to przy opisie kolejnej części.


"10 000zł w 3 dni!"
"Poznaj techniki które pozwolą Ci osiągnąć 20 tyś zł miesięcznego dochodu!"



Użyj formy rozkazującej - Wydawanie poleceń w nagłówkach działa na podświadomość czytelnika. Najlepszy efekt uzyskasz jeżeli twój rozkaz będzie przedstawiał korzyść dla osoby na którą chcesz oddziaływać.


"Zrób coś ze swoim życiem! Ty też możesz być bogaty!"
"Masz szansę na wygodniejsze życie. Wykorzystaj ją!"



Szybko, zaraz się skończy - Ta technika jest wyjątkowo skuteczna. Pisz o kończącej się promocji, o zbliżającej się dacie wzrostu cen (wbrew pozorom podwyższanie cen jest bardzo dobrą techniką marketingową). Ten kto to przeczyta, zacznie się zastanawiać: "Hmm, lepiej to teraz kupię, zanim będzie za późno!". Ważne jest jednak aby nie oszukiwać. Jeżeli nie planujesz wzrostu cen, to nie pisz o tym! Najgorszą rzeczą jaka może cię spotkać, to utrata zaufania u klientów. Stosując tę taktykę w niewłaściwy sposób, obróci się ona przeciwko tobie i już nic nie uda ci się sprzedać.


"Jeszcze tylko przez 2 dni 50% taniej!"
"Zostało nam już tylko 30 kopii książki Roberta. śpiesz się bo zaraz ich nie będzie!"



Problem i rozwiązanie - Przedstaw czytelnikowi konkretny problem z którym może się spotkać, a następnie napisz jak może sobie z tym poradzić, jak może się przed tym ustrzec.
"Jeżeli straciłbyś dzisiaj wszystkie dane... Czy twój biznes by jutro jeszcze istniał? To jest 100% skuteczny sposób aby tego uniknąć!"

Wszystkie wymienione techniki można oczywiście łączyć, co zresztą jest wskazane i może dać doskonałe efekty.

Opinie i referencje



W tej części znajdą się opinie które zadowoleni klienci przesłali nam na temat naszego produktu lub usługi. Na zdobycie opinii, jeżeli jeszcze ich nie posiadamy jest kilka sposobów. Najlepiej jest wysłać do aktualnych klientów prośbę o takowe. Można zaoferować kilku osobom swój produkt za darmo, w zamian za komentarze i uwagi. Warto również prosić o komentarze każdego nowego klienta, zawsze z pytaniem o zgodę na publikację. Nie powinno być problemów z uzyskaniem w ten sposób kilku pozytywnych, nadających się do zamieszczenia w ofercie wypowiedzi.

Czemu służy zamieszczanie opinii w tym miejscu? Po pierwsze, po obietnicy jaką daliśmy w nagłówku, będzie to mocne uderzenie w klienta. Powiedzmy że nagłówek miał postać: "Chcesz zarobić 20 tyś złotych w jeden dzień?". Większość ludzi widząc taki napis myśli "Tak, jasne... to na pewno nie jest możliwe", czytają dalej i czego się dowiadują? Że to jest możliwe i potwierdzają to nie związani z firmą ludzie. Najlepiej więc jeżeli dysponujemy komentarzami od znanych naszej grupie docelowej postaci.

W tym momencie już połowa sukcesu została osiągnięta. Klient jest zaczarowany przez wiele obiecujący nagłówek i uzyskanie potwierdzenia że to co zostało w nim opisane jest możliwe. Pozytywne opinie przekonały go że to co obiecujemy jest istotnie wykonalne i osiągalne przez każdego. To jest naprawdę zabójcza technika.

Wstawienie opinii właśnie w tym miejscu, na początku naszej oferty daje nam jeszcze jedna korzyść. Po eliminacji wątpliwości w to że nagłówek mówi prawdę, czytający twoją ofertę, obdarzy nas już pewnym zaufaniem. Uzna ze wszystko co jest napisane w dalszej części strony, jest prawdziwe.

Powtórzę jeszcze raz: bardzo ważne jest umieszczenie opinii właśnie w tym miejscu! Chcemy przecież przeciągnąć internautę na naszą stronę tak szybko jak to jest tylko możliwe. Jeżeli napisalibyśmy wiele pięknych obietnic i praktycznie do końca nie przedstawili wypowiedzi potwierdzających nasze słowa, mogło by być już za późno. W głowie naszego czytelnika zebrało by się tyle wątpliwości, iż nawet najlepszy komentarz od znanej osobistości mógłby nie dać rady ich przezwyciężyć.

Blok informacyjny



Nadszedł czas na wprowadzenie przyszłego klienta (do tego właśnie dążymy) w branżę w której znajduje się nasz produkt lub usługa. Nie należy jednak jeszcze mówić o samym produkcie, a skupić się raczej na przedstawieniu problemów jakie nękają czytającego i ciebie, wszyscy bowiem jesteście w tym samym biznesie. Ważne jest aby zaprezentować się jako człowieka który dokładnie te problemy rozumie, gdyż sam takie kiedyś miał. Odwiedzający musi nabrać przekonania, że jesteś ekspertem w tej dziedzinie, czego dowiedziesz w następnej części, oferując mu pomoc.

Opis produktu/usługi



Na kompletny opis naszego produktu lub usługi powinny składać się trzy elementy.


przedstawienie
prezentacja graficzna
lista korzyści dla klienta




W ogólnym przedstawieniu produktu należy zwrócić szczególną uwagę na problemy związane z naszą branżą, które wypisaliśmy w poprzedniej części. A konkretniej mówiąc na to w jaki sposób nasz produkt lub usługa może pomóc w ich rozwiązaniu. Powinniśmy pisać konkretnie i jasno, tak aby czytający nie miał wątpliwości iż rzeczywiście dzięki nam jego problemy się skończą.

Elementem bardzo podnoszącym skuteczność ofert, zwłaszcza tych które mają sprzedać produkt wirtualny, jest jego graficzna prezentacja, tzw. 3D covers. Technika ta jest już coraz częściej wykorzystywana przez polskich marketingowców, choć niestety jeszcze wielu nie zauważa jej siły. Czemu graficzna prezentacja produktu jest taka ważna? Jeżeli człowiek nie widzi czegoś co staramy mu się sprzedać, będzie starał się wyobrażać to sobie. Lecz jak wyobrazić sobie coś czego fizycznie nie ma i czego nigdy w życiu nie widzieliśmy (np. jak wyobrazić sobie serwer wirtualny)? W tym momencie jeżeli nie zapanujemy nad wyobrażeniami naszego czytelnika, może on stworzyć obraz który zupełnie nie pasuje do naszego produktu i którego niezbyt dobrze go reklamuje. Zamieszczając jednak gotową prezentację, unikamy takiej sytuacji, a nasz odwiedzający dodatkowo zyskuje pewien komfort. Nie kupuje bowiem zupełnie abstrakcyjnego produktu, widzi go, wiec łatwiej jest mu podjąć decyzję.

Ważnym o ile nie najważniejszym elementem opisu produktu, jest lista korzyści które uzyska nasz klient jeżeli zakupi właśnie nasz produkt. Powinniśmy wypisać ich maksymalnie dużo, formułując poszczególne punkty w taki sposób aby były kuszące i działające na wyobraźnie jak to tylko możliwe. Powinniśmy sprawić aby internauta czytając naszą ofertę widział oczyma wyobraźni, siebie cieszącego się możliwościami i wszelkimi korzyściami jakie uzyskał dzięki nam.

Powinniśmy wypisać tu wszystko co przychodzi nam do głowy, nie można dopuścić do sytuacji w której czytający, będzie miał wątpliwości lub poczuje się niedoinformowany. Do wypisania korzyści użyj listy, przerywanej co jakiś czas przez dłuższy tekst, objaśniający dokładniej poszczególne elementy. W tej części można pomiędzy spisem profitów umieszczać krótkie lecz ciekawe opinie zadowolonych klientów, przypomnimy w ten sposób o tym że to co piszemy jest prawdą i mamy na to dowody.

Wezwanie do wykonania akcji



Nadszedł czas na podsumowanie wszystkiego co do tej pory umieściliśmy w ofercie i zachęcenie czytającego do "otwarcia portfela" i zakupu. Autor wspaniałej publikacji na temat tworzenia dobrze sprzedających stron ("Killer Mini Sites") opracował krótka lecz szalenie skuteczna formułę której wykorzystanie poleca w tej właśnie części:

Darmowy dodatek do produktu + Najbardziej pociągająca korzyść + Ograniczenie czasowe = Skuteczna i pociągająca oferta której nikt nie odrzuci

Darmowy dodatek - musi on być nierozłącznie związany z tym co sprzedajemy, tj. jedynym sposobem aby go otrzymać jest zamówienie produktu. Co jest oczywiste powinien również nawiązywać tematycznie do naszej branży i przedstawiać jak najwyższą wartość dla naszej grupy docelowej. Może to być e-book, darmowy raport, lub też produkt komplementarny.

Najbardziej pociągająca korzyść - pojedynczy akapit, przypominający największą korzyść jaką uzyska klient zakupując nasz produkt. Takie posunięcie podkreśli w świadomości czytelnika wartość oferowanej przez nas rzeczy i powiąże ją z dodatkową korzyścią w postaci dodatku.

Ograniczenie czasowe (deadline) - jak już wcześniej wspominałem, zadziałanie na czytelnika ograniczoną czasowo lub ilościowo ofertą, daje doskonałe wyniki. Jeżeli jest już częściowo przekonany do zakupu, skłoni go to do jego natychmiastowego wykonania. Nie będzie chciał stracić okazji. Jest tylko jedna bardzo ważna uwaga. Należy być z klientami szczerym. Jeżeli nie planujemy w żaden sposób ograniczać oferty, po prostu zrezygnujmy z tego kawałka techniki oddziaływania na klienta. Raz utracone zaufanie, trudno nam będzie odzyskać.

Gwarancje



Można powiedzieć że zaufanie człowieka jest różne, w zależności od ceny jaką musi zapłacić oferowaną mu rzecz. Im więcej, tym bardziej obawia się utraty pieniędzy i maleje jego zaufanie. Jeżeli jesteśmy pewni jakości swojego produktu i nie przewidujemy zbytniego niezadowolenia klientów związanych z jego używaniem, mocnym punktem przetargowym naszej oferty będą gwarancje jakie damy naszym przyszłym użytkownikom. Uzyskają oni dzięki temu komfort psychiczny, gdyż ryzyko zejdzie z ich, na twoje ramiona. Sprawi to iż szybciej zdecydują się na dokonanie zamówienia.

Im dłuższą czasowo zaoferujesz gwarancję, tym więcej sprzedasz. Roczne zabezpieczenie jest zdecydowanie bardziej interesujące niż powiedzmy 30 dniowe... prawda? A może jesteśmy w stanie zagwarantować naszym klientom gwarancję dożywotnią? Czy nie uważasz ze takie zapewnienia dały by bardzo duży komfort psychiczny twojemu użytkownikowi?

Oczywiście to czy, a jeżeli tak, to jak długą gwarancję zaoferujemy, zależy od rodzaju produktu który chcemy sprzedać. Należy dokładnie przeanalizować wszystkie czynniki i dopasować możliwie najdłuższą gwarancję dla naszego produktu. Trzeba być do tego pewnym iż posiadamy dobry jakościowo produkt i klienci będą z niego zadowoleni. Ważne jest również abyś dotrzymywał słowa i nie robił problemów, jeżeli klient mimo wszystko zażąda zwrotu pieniędzy. Najgorszą antyreklamą są wyrażane publicznie głosy niezadowolonych użytkowników, a należy pamiętać iż Internet wspiera wyrażanie swoich racji. Klient niezadowolony z naszego produktu, który bezproblemowo uzyska zwrot pieniędzy zagwarantowany przez ciebie w ofercie, być może powstrzyma się od niepochlebnych komentarzy na twój temat.

Zakończenie transakcji



O zakończeniu transakcji zapomina wielu twórców ofert, a jest to moment w którym możemy ostatecznie "zmusić" czytającego do np. wypełnienia formularza zamówienia. Nie należy zapominać o tej szalenie ważnej części. Cała przecież nasza strona ma skłonić odwiedzającego do wykonania tej akcji... do zakupu.

Przedstawmy tu ponownie najważniejszą korzyść jaką uzyska czytający dzięki naszemu produktowi, przypomnijmy jak rozwiąże on jego problemy i co najważniejsze zaproponujmy natychmiastowy zakup. Ostatnia część jest kluczowa. Jeżeli nie poprosimy o dokonanie zakupu, czytający nie zrobi tego!

Postarajmy się aby dało się jak najprościej zakupić to co oferujemy. Jeżeli klient będzie musiał się namęczyć aby opłacić to co zamówił, to prawdopodobne jest że zrezygnuje z transakcji. Kto przecież ma ochotę stać w długiej kolejce na poczcie, tylko po to aby dokonać przelewu za produkt, który może łatwiej zamówić u konkurencji? Najlepiej jest umożliwić kilka różnych sposobów na zapłatę, tak aby internauta mógł wybrać najdogodniejszy dla siebie.

Na zakończenie



Przedstawiona tu technika to tylko jedna z możliwości jakie przed nami stoją. Jest wiele różnych sposobów i ich modyfikacji. Wszystkie jednak sprowadzają się do jednego, do sprzedaży, o nią przecież głównie chodzi. Jest ona niewątpliwie skuteczna, co potwierdzają liczne testy. Warto jednak przeprowadzać własne i za ich pomocą modyfikować swoje oferty, tak aby uzyskać jak największą skuteczność przy naszej grupie docelowej, która może być przecież grupą wielce specyficzną.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Pułapka kreatywności

Pułapka kreatywności

Autorem artykułu jest Darek Puzyrkiewicz


Przeprowadziłem ostatnio ciekawy eksperyment. Stworzyłem naprawdę fajny tekst reklamowy. Napisany poprawną polszczyzną, opowiadający historię z czytelnikiem w roli głównej. Nie wyglądało to jak reklama. Efekt umieszczenia tego tekstu w internecie, zamiast dotychczasowej reklamy był zdumiewający. Sprzedaż spadła 20 razy! Dlaczego? Oto moje wnioski: Przeprowadziłem ostatnio ciekawy eksperyment. Stworzyłem naprawdę fajny tekst reklamowy. Napisany poprawną polszczyzną, opowiadający historię z czytelnikiem w roli głównej. Nie wyglądało to jak reklama. Efekt umieszczenia tego tekstu w internecie, zamiast dotychczasowej reklamy był zdumiewający. Sprzedaż spadła 20 razy! Dlaczego? Oto moje wnioski:


O tak znacznym spadku sprzedaży w stosunku do ‘tradycyjnej’ reklamy zadecydował jeden czynnik. Kreatywność. W tym jednym przypadku postanowiłem być twórczy i stworzyć coś naprawdę fajnego. Tekst w ogóle nie przypominał reklamy. I prawie w ogóle nie sprzedawał.

Przeprowadzony test dowodzi, że w sprzedaży należy trzymać się prostych, sprawdzonych zasad.

Przypomina mi się historia, z czasów, gdy dopiero rozpoczynałem karierę handlowca. Po intensywnym szkoleniu z zakresu sprzedaży, ruszyłem ku pierwszym klientom. Odbyłem wiele spotkań, ale niczego nie mogłem sprzedać. To były przyjemne rozmowy, ale efekt żaden. Jaka była przyczyna? Nie potrafiłem wtedy w czasie prezentacji przejść do konkretów i zapytać o zamówienie. Udawało mi się nawiązać kontakt z klientem, odkryć jego problemy, pogadać o sprzedawanym produkcie, ale na tym koniec. I stąd marne wyniki.

Z reklamą w Internecie jest podobnie. Jeśli nie będzie się ona trzymała twardych reguł sprzedaży, to choćby była najfajniejsza, nie przyniesie dochodu. I tak to nadmierna kreatywność zabija sprzedaż.

Co to za zasady, które czynią reklamę skuteczną?

1. Nagłówek

Najważniejsza część każdej oferty. Jeśli nie przyciągnie uwagi czytelnika, to nie przeczyta on ani zdania z oferty. Nagłówek musi zatrzymać internautę. Musisz dać mu powód, aby zechciał zatrzymać się na twojej stronie, zamiast

2. Design nagłówka

Tu czasem objawia się niepotrzebna kreatywność. Nagłówek musi czytelny i bezpośredni. Zabawne lub ozdobne litery w niczym nie pomagają, a często utrudniają czytanie.

3. Obietnica/Ciekawość

Najlepiej, gdy nagłówek zawiera jedną, konkretną i ważną dla czytelnika korzyść. Może też być pytaniem, w ważnej dla odbiorcy reklamy kwestii. A kiedy uda ci się połączyć korzyść z ciekawością - wygrałeś.

4. Logo

To jest element, który decyduje o tym, jak postrzegana jest firma. Jeżeli nie będzie wglądał wiarygodnie i profesjonalnie, to pomimo rewelacyjnej oferty niewiele sprzedasz. Klient najpierw przegląda stronę, potem dopiero czyta treść oferty. Jeśli nie wzbudzisz jego zaufania, nie potraktuje cię poważnie. Logo powinno być dopasowane do rodzaju oferowanego produktu lub usługi. Najlepiej, gdy wizualizuje zasadniczą treść oferty.

5. Pierwszy akapit

Uczyń go ekscytującym. Jeśli nie wciągnie czytelnika, nie będzie interesujący, to pomimo rewelacyjnego nagłówka nikomu nie będzie się chciało dalej czytać. Zadaj pytanie, rozpocznij historię, daj mega obietnicę ogromnej korzyści. Musisz uchwycić uwagę klienta.

6. Co sprzedajesz?

Jak najszybciej powiedz klientowi co sprzedajesz, jaka jest treść oferty. Im później czytelnik się o tym dowie, tym bardziej będzie niecierpliwy i skory do opuszczenia twojej strony. Oferta w Internecie to nie romans - nie musisz stopniowo budować napięcia. Tu trzeba jak najszybciej wyłożyć kawę na ławę. Zacznij od rzeczy najważniejszych. Szczegóły możesz podać później.

7. Korzyści

Jeśli jakimś cudem czytelnik jeszcze nie opuścił twojej strony, to zaprezentuj mu listę korzyści. Wymaluj obraz zadowolonego z zakupu klienta, cieszącego się twoim produktem. Daj mu emocjonalne i racjonalne powody do zakupu.

8. Bądź entuzjastyczny

Ważne jest, by oferta była pisana z pozytywnym nastawieniem. Niech niesie dobrą wiadomość klientowi. Kiedy zadajesz pytania, staraj się, by czytelnik jak najczęściej odpowiadał “TAK”. Okaż swój entuzjazm i podekscytowanie. Jeżeli ty tego nie zrobisz, to nie oczekuj tego od klienta. Niech oferta będzie dynamiczna, ekscytująca, żywa i ciekawa.

9. Podkreśl najważniejsze myśli


Zwróć uwagę czytelnika na najistotniejsze słowa i zwroty. Użyj pogrubionej czcionki, podkreśleń, a nawet zakreśleń. Przełam monotonię tekstu. Nie usypiaj czytelnika. Pamiętaj, że internauta nie czyta całej strony, lecz ją skanuje. Pomóż mu w tym. Spraw, by miał na czym zatrzymać wzrok. Podsuń mu pod nos to, co jest najważniejsze w ofercie.

10. Skup się na czytelniku

Nie pisz o produkcie ani o swojej firmie. Pisz o kliencie, jego potrzebach, obawach, nadziejach, pragnieniach. Pokaż, jak twoja usługa pomaga w osiągnięciu JEGO celów. Opowiedz o tym, jak zmieni się JEGO życie po zainwestowaniu w twój produkt. Tylko to interesuje czytelnika.

11. Uczyń tekst czytelnym i zrozumiałym


Piszesz do ludzi, którzy chcą prostych rozwiązań. Nie staraj się wywrzeć na czytelniku wrażania swoją elokwencją i wiedzą. Używaj normalnego, potocznego języka, takiego, jakim mówisz na co dzień. Pisz krótkimi, łatwymi do zrozumienia zdaniami. Nie męcz czytelnika. Pamiętaj, że długie paragrafy nie zachęcają do czytania. Pilnuj, żeby żaden akapit nie zawierał więcej niż sześć linii.

12. Osobisty charakter oferty

Postaraj się, by czytelnik miał wrażenie, że piszesz tylko do niego. Tak, jakbyś pisał list do przyjaciela, bądź przyjaciółki. Piszesz do człowieka. Zapomnij o urzędowym stylu. Możesz też napisać coś osobistego.

13. Wzmacniacze uwagi

Kiedy w tekście umieścisz pytania typu “Wiesz, co mam na myśli?”, niedokończone zdania, podkreślenie, to podtrzymujesz w ten sposób uwagę czytelnika. Musisz bardzo pilnować się, by nie zanudzić go. Tego typu przerywniki w tekście pomagają podtrzymać uwagę. Niech cała oferta będzie utrzymana w takim konwersacyjnym stylu.

14. Udowodnij, że to dobra oferta

Po pierwsze zaprezentuj autentyczne opinie zadowolonych klientów. To dodaje wiarygodności twojej ofercie. PO drugie - daj mocną gwarancję. Niech kupujący poczuje się bezpiecznie, bo tak naprawdę kupuje w ciemno! Usuń jego obawy.

15.Podsumowanie

Spraw, by tekst oferty prowadził do finału. Podsumuj całość jednym, mocnym zdaniem (lub pytaniem) i wezwij do podjęcia działania.

16. Bonus/Podarunek

Nie jest łatwo przekonać klienta do zakupu przez internet. Musisz go przekupić. Daj konkretny powód, dla którego powinien podjąć decyzję już teraz. Coś darmowego dla klienta, ale jednocześnie wartościowego. Czasem to właśnie decyduje o sukcesie oferty sprzedaży.

17. Post Scriptum


PS jest nazywany Powerful Statement. Mocne zdanie, które podkreśla wyjątkową wartość oferty. Wielu czytelników od razu przeskakuje do PS, żeby przeczytać podsumowanie oferty, albo co jeszcze mogą zyskać.

PS. Czy wiesz, jak trudno napisać ofertę według tych zasad? Wielu ludzi zna te zasady, lecz tylko mała garstka potrafi stworzyć tekst, który będzie skutecznie sprzedawał. Jeśli potrzebujesz takiego tekstu - napisz do mnie, podejmę się tego zlecenia. ---

Chcesz poznać tajniki copywritingu i za darmo otrzymać poradnik na temat pisania skutecznych ofert i reklam? Sprawdź www.dynanews.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak w prosty sposób nakłonić internautę by zrobił to co chcesz?

Jak w prosty sposób nakłonić internautę by zrobił to co chcesz?

Autorem artykułu jest Darek Puzyrkiewicz


W tym artykule pokażę ci w jaki sposób, skuteczny copywriting zatrzymuje galopującego po stronach internautę i prowadzi go bezpośrednio do NOR - Najbardziej Oczekiwanej Reakcji, którą najczęściej jest sprzedaż produktu lub usługi. W tym artykule pokażę ci w jaki sposób, skuteczny copywriting zatrzymuje galopującego po stronach internautę i prowadzi go bezpośrednio do NOR - Najbardziej Oczekiwanej Reakcji, którą najczęściej jest sprzedaż produktu lub usługi.

Przeglądając nieznany serwis, odwiedzający z początku nie wie dokąd trafił i szuka punktów zaczepienia. Jeśli ich nie znajdzie, zrobi krok wstecz do miejsca, które już zna, albo uruchomi wyszukiwarkę.

W realnym świecie orientujemy się dzięki pięciu zmysłom. W sieci naszym przewodnikiem jest tekst.

Jeśli chcesz zatrzymać gościa na stronie, to przede wszystkim musisz dać mu błyskawiczną odpowiedź na cztery podstawowe pytania:


1. Gdzie się znalazł?

2. Co tu masz?

3. Co może zrobić na twoich stronach?

4. Dlaczego powinien być tu, a nie gdzieś indziej?

Jak to najlepiej napisać?

80% sukcesu, to…

Nagłówek. Spraw by przyciągał uwagę i umieść go w najbardziej widocznym miejscu. Jego celem jest zainteresowanie odwiedzającego na tyle, by go zatrzymać na stronie. W jednym lub dwóch zdaniach musisz wywrzeć mocne wrażenie na czytelniku. Masz na to tylko chwilę. W ciągu kilku pierwszych sekund internauta musi “kupić” twoja stronę. Jeśli nie – tracisz klienta.

Ważne jest, by nagłówek był skierowany do konkretnej grupy odbiorców. Nie do wszystkich, tylko do tych, którzy mogą być zainteresowani twoimi produktami. I musi też być obietnicą konkretnych korzyści. W jednym z kolejnych artykułów zajmiemy się tym szerzej.

No dobrze, zainteresowałeś internautę. Jaki będzie jego następny krok? Zacznie szukać rozwinięcia tematu z nagłówka.

Co znajduje się na większości stron biznesowych?

“Firma nasza jest spółką jawną, powstałą w XXXX roku. Zajmujemy się dystrybucją materiałów i urządzeń z branży zzzzzzzz na terenie całej Polski. Główną naszą specjalnością jest nnnnnnnnn….”

“Jesteśmy małą firmą specjalizującą się w tworzeniu oprogramowania wspomagającego zarządzanie dla przedsiębiorstw branży XXXXXX. Naszym podstawowym klientem są YYYYYYY i naszą przyszłość widzimy w rozwoju oferty i usług dla tej branży.

Czy to zainteresuje odwiedzającego? Wątpię.

Pierwszy akapit to pierwszy kontakt z czytelnikiem. Albo w wywrzesz na nim dobre wrażenie, albo złe. Albo go zaciekawisz, albo zanudzisz. Albo będzie czytał dalej, albo przejdzie na inną stronę.

Pierwszy kontakt musi być obietnicą przygody. Porywającej, intrygującej, jedynej w swoim rodzaju. Zamiast reklamy stwórz ciekawą opowieść ze swoim czytelnikiem w roli głównej. Uczyń go bohaterem, zdobywcą, zwycięzcą, mistrzem. Skoncentruj się na odwiedzającym - jego potrzebach, pragnieniach, tęsknotach, marzeniach i oczekiwaniach. Spraw by wizyta na twojej stronie wiązała się z dreszczykiem podniecenia, by stanowiła wyzwanie.

Jeśli nie masz pomysłu na taką historię, możesz użyć jednego z trzech sprawdzonych schematów:

1. Jak ty użyłeś oferowany produkt i jakie były tego rezultaty.

2. Jak ktoś podobny do czytelnika (albo ktoś, kim czytelnik chciałby się stać) użył oferowanych produktów i jakie były tego efekty.

3. Zabierz czytelnika w podróż w przyszłość i wymaluj obraz jego życia z produktem lub bez produktu.

Twoja opowieść musi być napisana ciekawie i w dobrym stylu.

Cechy dobrego stylu:

- zwięzłość

- poprawność składniowa

- stylistyczna różnorodność

- unikaj nadmiaru przymiotników

- posługuj się konkretami

- unikaj ogólników i abstrakcyjnych pojęć

Jeszcze raz podkreślę. Stwórz opowieść, nie reklamę!

Postaraj się urozmaicić ją różnorodnymi faktami i wyznaniami klientów, którzy już przekonali się o korzyściach płynących z przyjęcia twojej oferty. To doda głębi twojej historii, ożywi ją.

Internauci szukają nowości, czegoś co ich zainteresuje, zajmie. Ich zachowanie porównuje się do telewidza z pilotem w ręku, który przerzuca po kolei kanały, licząc na to, że trafi na coś ciekawego. Daj im to, czego szukają. Nie nudź! Nie zamęczaj długimi opisami, chyba, że są to wymierne korzyści, jakie może im przynieść kupno twojego produktu.

Czas na finał

Załóżmy, że udało ci się stworzyć wciągającą historię. Przed oczami odwiedzającego twój serwis wymalowałeś fascynujący obraz korzyści, zmieniających jego życie na lepsze. Rozbudziłeś na tyle jego wyobraźnię, że zaczyna sobie uświadamiać, że CHCE TEGO. Co dalej?

Trzecim elementem strony, która daje ci ogromną przewagę nad konkurencją jest…

Czy już zaczynasz sobie uświadamiać jak potężną moc mają słowa? Jak wiele dobrego dla twojego biznesu może zrobić dobry copywriter? Jeśli nie czujesz się na siłach by samemu napisać dobry tekst na swoją stronę - zawsze możesz zlecić to fachowcowi. Na przykład mnie. Wiem, jak doprowadzić czytelnika do NOR, którym jest…

AKCJA! ZRÓB TO TERAZ! Hej, Przyjmij Moją Ofertę a Otrzymasz Konkretne Korzyści!

Oto cel każdej dobrej strony biznesowej. Skłonić odwiedzającego do działania. Czy to będzie sprzedaż, czy zapisanie się na listę subskrypcyjną, czy cokolwiek innego, wezwij go do podjęcia działania.

I to TERAZ, w Tej Chwili!
(Tak, w tej chwili możesz do mnie wysłać maila z prośbą o pomoc w sprawie napisania mocnej oferty twojego produktu. Adres jest na dole tej strony.)

Jeśli nie skłonisz go do podjęcia natychmiastowej decyzji i stracisz z nim kontakt, to niczego nie sprzedasz. Zmarnujesz okazję.

Uczyń wszystko, by Najbardziej Oczekiwana Reakcja była łatwa. Nie pozwól, by cokolwiek przeszkadzało w jej podjęciu. I przynaglaj, powiedz, że teraz albo nigdy, że taka okazja się już nigdy więcej nie powtórzy.

Faktem jest, że tylko niewielki odsetek odwiedzających decyduje się na podjęcie NOR podczas pierwszej wizyty. Co zrobić z tymi, którzy nie zdecydują się na to za pierwszym razem? Co zrobić, by cała nasza praca nie poszła na marne? Jak dać im drugą, trzecią, czwartą, piątą szansę?

To proste. Używając odpowiednich słów, spraw, by zapisali się na listę mailingową. A wtedy… Wzrośnie twoja sprzedaż. A o to przecież chodzi, prawda? ---

Chcesz poznać tajniki copywritingu i za darmo otrzymać poradnik na temat pisania skutecznych ofert i reklam? Sprawdź www.dynanews.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak napisać dobrą ofertę reklamującą Twój biznes.

Jak napisać dobrą ofertę reklamującą Twój biznes.

Autorem artykułu jest MIGOMEDIA Bednarek E-marketing


artykularnia_import Pracuję w firmie PR i marketingowej. Co dzień dostaję na biurko oferty innych drukarni, dostawców usług, fotografów, propozycje szkoleń i płatnych konferencji. Większość ofert jest źle napisana!
Czy Ty też dziwisz się, czemu Twoja oferta ma mały odzew?
POWIEM CI co możesz zrobić, by Twój potencjalny klient przeczytał ofertę, a nie wyrzucił ją do kosza!

Wiele ofert wygląda tak:
Jesteśmy firmą taką i taką. Jesteśmy super i świadczymy super usługi. Jesteśmy doświadczeni i mamy dobrą pozycję na rynku...

TO KATASTROFA. Ciekawe, jak bardzo martwią się brakiem skuteczności ofert Ci, co takie oferty piszą. Trzeba znać podstawowe zasady, jak się promować. Dziwi mnie fakt, że agencje reklamowe również popełniają te błedy. One powinny być wzorem!

Dostaję ofertę lub link do strony z reklamą firmy. Większość zniechęca mnie po pierwszych 2 sekundach.

Jeśli Twój biznes lub e-biznes ma stronę internetową, unikaj tego sabotującego błędu!!

ZAPAMIĘTAJ. mało kto odwiedza Twoją strone, by poczytać jaki jesteś super, i jaka Twoja firma jest super.

Sprzedajesz coś na stronie??
Publikujesz informacje??
To są powody, dla których ktoś odwiedza Twoją stronę.


Czemu więc wiele firm pisze na stronie startowej historię swojej firmy? Kogo interesuje fakt, że jego firma zatrudnia energicznych młodych ludzi?
Takie informacje można umieścić na podstronie. Błędem jest umieszczanie ich na stronie głównej, jeśli CELEM strony jest np. sprzedaż bezpośrednia. Prawdopodobne, że odwiedzający zniechęci się i opuści naszą stronę zanim natrafii na naszą ofertę.

Nie wiem jak Ciebie, ale mnie o wiele bardziej interesuje produkt lub usługa, dobra obsługa i dobra oferta oraz możliwość szybkiego i łatwego zakupu. Czy już wiesz o co mi chodzi?

Zobrazuję Ci to na przykładzie.

Wyobraź sobie, że Ty idziesz do sklepu kupić chleb lub gazetę. Co w sklepie przyciąga Twoja uwagę??
Chciałbyś, by podbiegł do Ciebie sprzedawca i zaczął opowiadać Ci, kim jest i jak długo tu pracuje?? Jakim jest super specjalistą??

Przyszedłeś do sklepu w innym celu!! Twój czas jest cenny. Oczywiście historia sklepu może być napisana na tablicy informacyjnej do wglądu klientów.

Gdy już odpowiedziałeś sobie na to proste pytanie, prawdopodobnie zrozumiałeś w pełni istotę skonstruowania dobrej oferty.

Po co wchodzimy do sklepu!? Zapewne tak jak ja i większość ludzi, chcesz zrobić zakupy lub rozejrzeć się po sklepie (może w poszukiwaniu produktu, który zwróci Twoją uwagę). Chcesz, by znalezienie każdego produktu było łatwe i przyjemne. Chcesz, by w razie potrzeby poinformowano Cię o ewentualnych zniżkach na Twoje ulubione produkty. A może lubisz dostać książeczkę z aktualnymi promocjami??

Zapewne Ciebie też bardziej interesuje, czy Twoja ulubiona słodycz jest w promocji, niż kiedy powstał sklep.

Ty jesteś zainteresowany spełnieniem Twoich zachcianek i Twoich potrzeb.
Czy wiesz jakie słowo najczęściej pojawia się w Twoich i moich wypowiedziach??
Słowo „JA”. Robiono badania, na reprezentatywnej liczbie osób i właśnie słowo "JA" pojawia się kilka razy częściej.

Tak. Każdy chce mówić o sobie. To normalne. Byt Twój i Twoich najbliższych jest dla Ciebie najważniejszy. Wykorzystaj to w biznesie. Skoro każdy chce mówić i słuchać o sobie, Ty mów o innych. Mów o Twoich klientach, o ich potrzebach i tym jak IM możesz pomóc.

Sukces w biznesie i życiu prywatnym odniosą ludzie, którzy umieją wczuć się w położenie i potrzeby drugiej osoby. Gdy piszesz ofertę, omiń informacje o Tobie, pisz co możesz dać klientowi, jak pomoże mu to rozwiązać jego problemy, jak jego życie stanie się łatwiejsze.

OTO PRZYKŁAD JAK ROZWIĄZAĆ PROBLEM W SKLEPIE...

Jeśli masz sklep lub pracujesz w punkcie obsługi klienta wiesz, jak bardzo Cię denerwuje, gdy część klientów przychodzi na ostatnią chwilę - kilka minut przed zamknięciem, gdy Ty jesteś już gotowy póść do domu??

Jeśli będziesz mówił klientom, żeby zmienili swoje przyzwyczajenia, bo Cię to denerwuje, wzbudzisz niechęć i stracisz klientów.

A gdybyś powiedział: Jest Pan moim dobrym klientem i chciałbym obsługiwać pana należycie, i by Taki klient jak Pan miał zawsze świeży towar. Czy mógłby Pan robić zakupy o innej porze np. godzinę wcześniej, wtedy miałby Pan znacznie większy wybór świeżych produktów, które są już wykupione przed zamknięcem sklepu. Miałbym dla Pana więcej czasu, by doradzić i nie stałby w kolejkach, które Pana meczą i marnują Panu czas.

Widzisz różnicę??

W drugim podejściu nawet nie wspominam o korzyściach dla sklepikarza! Mówię w trosce o klienta. Wymieniam, jak wiele korzyści będzie miał klient, jeśli tylko nieznacznie zmieni swoje przyzwyczajenie. Wszystkie korzyści są prawdziwe. Wybór zostawiam klientowi, któremu będzie mile zaskoczony, że sklepikarz troszczy się o niego.

Pomyśl tylko, jak Ty możesz przekonać klienta do siebie.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Sprawdź, czy dobrze określiłeś cel Twojej strony.

Sprawdź, czy dobrze określiłeś cel Twojej strony.

Autorem artykułu jest MIGOMEDIA Bednarek E-marketing


artykularnia_import Czy chciałbyś, by Twoja strona przyciągała tysiące osób i zarabiała na Twój biznes lub e-biznes??

Strona internetowa powinna być stargetowana!! Tak, jak Ty powinieneś wybrać grupę docelową dla Twojego produktu czy usługi... Twoja strona powinna docierać do odpowiednich osób i perswadować im wykonanie oczekiwanej przez Ciebie akcji.
Czy znasz pojęcie NOA??

Twoja strona główna powinna jednoznacznie sugerować wykonanie czynności przez odwiedzającego. Owa czynność to właśnie Najbardziej Oczekiwana Akcja (NOA).

Czy już zastanawiałeś się, jaka jest najbardziej oczekiwana akcja, którą chcesz, by wykonał odwiedzający Twoją stronę WWW??

Wiele firm źle definiuje cel strony internetowej. W dużym stopniu to wina webmasterów. A może jednak firm, które zatrudniają tanich "profesjonalistów". Firmy nie są poinformowane, jak powinna wyglądać struktura strony i w jaki sposób powinny pogrupować informacje zawarte na stronie, by skutecznie się realizować swoje cele.

Prawdopodobnie webmaster Ciebie też nie poinformował, więc ja to zrobię.

Chcesz by Twoja strona była użyteczna i łatwa w nawigacji? Zdefiniuj jasno dość wąskie cele.

Oto przykłady dobrze zdefiniowanych NOA:

Zapisanie się odwiedzającego na kurs e-mailowy.
Dodanie strony do ulubionych.
Zainstalowanie przez niego RSS, by artykuły same ścigały mu się na bieżąco.
Zakup określonego produktu.
Przejście na kolejną podstronę.
Przeczytanie najnowszego artykułu.
Nakłonienie do przeczytania oferty

Czy zauważyłeś, że wiele firm, źle definiuje NOA? Promowanie Twojego biznesu to zbyt szerokie pojęcie. Zwiększenie sprzedaży też nic nie mówi. To są cele, które mogą zostać zrealizowane przez trafne zdefiniowanie Najbardziej Oczekiwanej Akcji.

Oto drogi do zwiększenia sprzedaży:

1) NOA: Zapisanie na newsletter. Masz bazę czytelników, do których regularnie wysyłasz aktualną ofertę. Regularnie przypominasz czytelnikom o Twoim biznesie. A czytelnicy pamiętają o Tobie. Gdy tylko tego potrzebują, pod wpływem emocji i Twojej oferty dokonują zakupu. (Ponad 90% ludzi robi zakupy pod wpływem emocji. Nie wiem jak Ty, ale ja tak. Dziś wyszłam kupić chleb, a kupiłam cztery bułki, bo wyglądały bardzo apetycznie.)

2) Zainstalowanie RSS, czyli Śledzenie informacji dzięki RSS, by artykuły na bieżąco same ściągały się czytelnikowi. Efekt. Czytelnicy dobrowolnie śledzą Twoje informacje. Gdy tylko potrzebują Twojego produktu dokonują zakupu. Co więcej. Dzięki RSS mają dostęp do aktualnej oferty i często niespodziewanie, pod wpływem emocji, kupują.

3) NOA to bezpośrednia sprzedaż danego produktu. Cała strona jest poświęcona nakłonieniu potencjalnego klienta do dokonania zakupu. Teksty perswazyjne, obrazki działające na wyobraźnię, atrakcyjna cena oraz komentarze klientów to pożądany materiał na taką stronę!

4) Przeczytanie najnowszego artykułu/wpisu na stronę. A może Twoja strony opowiada o Twoim hobby i jest non-profit. Może właśnie Twoja strona jest informacyjna tak, jak moja? :D Witaj w klubie ;) Sam wiesz najlepiej, że taka strona również ma sprzedawać…tyle, że informacje. Na Twojej stronie powinny rzucać się w oczy tytuły, spis treści, kategorie, komentarze.

Czasem jednak strony informacyjne zaśmiecane są przez reklamy, bannery (które denerwują czytelników) czy za dużą ilość kolorowych ilustracji, które odwracają uwagę od naszych artykułów. Nie wiem jak Ty, ale ja osobiście nie lubię bannerów reklamowych, które wytrącają mnie z czytania. Ostatnio bannery są jeszcze bardziej irytujące, bo poruszają się po ekranie. Ciężko trafić, by je zamknąć. Zabawa w kotka i myszkę. Tyle, że to banner jest kotem, a ja myszką próbuję go złapać.

Oto przykłady stron, które według guru marketingu Joe Vitale bezlitośnie sprzedają:

7dayebook.com (NOA- kupno ebooka)
stupid.com (NOA - kupno śmiesznych rzeczy)
hypnoticsellingsecrets.com (NOA- kupno kursu na CD)
blogger.com (NOA - założenie bloga)


To strony zagraniczne. Nie wiem jak Ciebie, ale mnie zaskoczyło w nich to, że są trochę "brzydkie". Niby nie dopracowane w jakości, a jakże bezpośrednio sprzedają!

Jeśli Ty uważasz podobnie i uważasz, że Twoja strona jest ładniejsza…to masz dodatkowy atut! Wykorzystaj go. Podporządkuj stronę Twojej NOA!

Czy chciałbyś, by Twoja strona zmuszała do podjęcia jednej z kilku NOA?

Oczywiście, na jednej stronie może być więcej niż jedna NOA! Czy Ty chciałbyś, by Twoja strona sprzedawała, bezpośrednio, zmuszała do wypełnienia formularza lub zmuszała do RSS?

Bardzo dobrze! Zdefiniuj poprawnie NOA i zrealizuj je skutecznie na stronie. Czy zaplanowałeś 2 lub 3 Najbardziej Oczekiwane Akcje?? Ważne by wszystkie były jasno zdefiniowane.

Pamiętaj, że większość błędów wynika z braku jasno określonych NOA. Struktura strony jest błędnie przemyślana. Zapomina o wyzwoleniu w odwiedzającym określonej reakcji.

Oto pomysł jak rozwiązać problem, gdy chciałbyś na stronie oddzielić 3 Najbardziej Oczekiwane Akcje:

k2.pl (3 NOA jasno oddzielone - każda w osobnym boksie, różna tematyka dla różnych klientów. Jasno i czytelnie.)

Pewnie Ty znasz strony, które bezlitośnie realizują swoje NOA. Czy jesteś w stanie przypomnieć sobie, która strona przykuła Twoją uwagę? Czy jest taka strona, która Ci się podoba? --- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ile powietrza zmieści Bańka 2.0?

Ile powietrza zmieści Bańka 2.0?

Autorem artykułu jest Rafał Skarżyński Rafał Skarżyński


artykularnia_import Spektakl trwa w najlepsze.

Jeżeli Web 2.0 to tylko spektakl z gwiazdami wykreowanymi przez entuzjastów, to reżyser zafundował nam obiecujący antrakt w postaci niedawnego przejęcia YouTube. Na ile Google realizuje w ten sposób swoją strategię rozwoju a na ile jest to kreowanie własnej wartości – pokaże czas. Jednak biorąc pod uwagę wielkość transakcji (1,65 mld USD) oraz informację, że część rozliczona zostanie w akcjach Google pochodzących ze specjalnej emisji, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że spory wpływ na cenę mogła mieć potencjalna wartość osiągnięta nabywcę.

Sceptycy idei Web 2.0 podnoszą słusznie kwestię ryzyka dla dalszego rozwoju serwisów powstałych w początkach opisywanego nurtu. Popularność zdobyta na fali nowego przesłania: „Przyłącz się i współtwórz” stopniowo wygasa. Jednak uwaga: produkt został już wykreowany i wkrótce będą powstawać serwisy wykorzystujące pomysł YT czy flickr.com ale skierowane do wyodrębnionych tematycznie grup użytkowników, realizując swój biznes w myśl teorii „długiego ogona”.

Tymczasem wydaje się pewne, że jeżeli jedynym źródłem przychodów dla serwisów społecznościowych ma być reklama, to pomiędzy przecierającymi szlaki na wirtualnym rynku a ich naśladowcami jeszcze długo będzie utrzymywać się przepaść. Nawet pomimo stosunkowo niewielkich nakładów potrzebnych na uruchomienie serwisu Web 2.0, równie spektakularny rozwój jak pierwowzorów z za oceanu wymaga pozyskania kapitału. Co analizując zakupy polskich VC (a raczej ich śladową ilość) przekonanie inwestorów może okazać się sporym wyzwaniem.

Ostrożność rodzimych inwestorów.

VC z za oceanu są bardziej agresywne (dalekowzroczne?) i nie boją się inwestować w przedsięwzięcia we wczesnej fasie rozwoju. Tymczasem rodzime fundusze odnoszą się do drugiej web-fali z jednakową dawką zainteresowania, co i rezerwy. Wszystkiemu winien jest brak wiary w powodzenie koncepcji sieci opartej na „odwróconej informacji”, co w konsekwencji obniża wymaganą od nich skłonność do podejmowania ryzyka.

Tymczasem ryzyko procentuje, czego dowodem może być porównanie wartości pierwszej transakcji, zmieniającej strukturę właścicielską YT opiewająca na 3,5 mln USD vs. cena zakupu przez Google. Co prawda na wycenę tej transakcji należy patrzeć z dużą rezerwą (w obydwa przedsięwzięcia w fazie start-up zaangażowany był jeden fundusz: Sequoia Capital) jednak współczynnik zwrotu jest zaiste spektakularny.

Z drugiej strony naszych inwestorów usprawiedliwia poniekąd to, że brak jest projektów przemyślanych od podstaw pod kontem potencjalnego biznesu. Na naszym podwórku ciągle jeszcze trwa ustalanie: co jest, a co nie jest 2.0 Natomiast powstające projekty są często wiernymi kopiami sprawdzonych pomysłów.

Po lekturze ostatniego magazynu Forbes wiemy już na pewno jedno, Web 2.0 wkracza na salony i być może niedługo doczekamy się spektaklu z polskim akcentem. Ile będzie w tym księgowej kreacji a ile z realizowania wizji wirtualnych społeczności? Zobaczymy.

Rafał Skarżyński --- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak robić e-biznes?

Jak robić e-biznes?

Autorem artykułu jest Łukasz Jarzembowski


Czasy, w których samo posiadanie strony internetowej nazywano e-biznesem dawno minęły. Obecnie, aby osiągnąć sukces w Sieci trzeba temu tematowi poświęcić sporo czasu i energii. Wiąże się to również z pewnymi wydatkami, ale o tym kiedy indziej.

Stworzenie profesjonalnej, dochodowej strony internetowej nie polega na napisaniu kilku artykułów, oprawieniu w "jakieś GIFy" i umieszczeniu na darmowym serwerze. Profesjonalne podejście do e-biznes'u powinno działać jak ludzki umysł - holistycznie obejmować wszystkie rejony działalności internetowej przy równoczesnym uwzględnieniu ich odrębności. Innymi słowy - potrzebne jest dobre "wyczucie" Internetu oraz praktyczna znajomość obszarów, w których przyjdzie nam działać.

E-Biznes

Powyższy rysunek przedstawia czynniki skłądające się na e-biznes. Powiedzmy, że jest to wersja uproszczona, dla stron z produktami partnerskimi. Jeżeli bowiem Twój e-biznes miałby działać w ramach firmy, trzebaby tutaj uwzględnić jeszcze aspekty prawne, podatkowe itp.

Przeanalizujmy zatem te podstawowe zagadnienia e-biznesu:

Technologia. Zaczynam od technologii, gdyż w tym punkcie mieści się również punkt "0", czyli w zasadzie sam pomysł na biznes. Zgodnie z pomysłem trzeba dobrać technologię. Pomysł narzuca, czy twoja strona ma być statyczna czy dynamiczna. Czy potrzebujesz sklepu internetowego, czy wystarczy prosty serwis z kilkoma podstronami. Jakiej oglądalności się spodziewasz? Wystarczy tani hosting, czy potrzebujesz serwera dedykowanego? Ile rekordów będzie miała twoja baza danch? Być może PHP i MySQL nie wystarczą i będziesz musiał skorzystać z bardziej wydajnych, ale droższych systemów bazodanowych.Layout. Twoja strona powinna być przejrzysta i czytelna. Szablon strony możesz wykonać samemu, zlecić grafikowi, lub kupić w specjalnych sklepach internetowych. Pamiętaj, że strona (serwis/portal) nie jest dla Ciebie, tylko dla użytkowników. Sprawdź, czy ma dobrą nawigację, czy jest ergonomiczny. Szablon HTML powinien też zawierać jak najmniej kodu, dlatego powinieneś używać kaskadowych arkuszy stylów (CSS).Słowa kluczowe. Powinieneś wiedzieć, na jakie słowa kluczowe Twoja strona powinna być widoczna w wyszukiwarkach internetowych. Wiąże się to z przeprowadzeniem analiz popularności słów kluczowych oraz ich jakości względem Twojego serwisu.Copywriting. Aby twoja strona sprzedawała, powinieneś napisać bardzo perswazyjny tekst reklamowy. Możesz w nim użyć fraz i słów kluczowych opracowanych w poprzednim punkcie. Pamiętaj, aby w tekście zawrzeć korzyści jakie daje Twój produkt/usługa.Optymalizacja. Ten punkt można traktować dwojako.

Po pierwsze - optymalizacja względem użytkownika: przetestuj na znajomych, którzy nie mieli do tej pory styczności z Twoją stroną, czy potrafią się po niej sprawnie poruszać. Jeśli nie, niech doradzą Ci co zmienić.

Po drugie - optymalizacja względem wyszukiwarek internetowych (tzw. SEO). Wyszukiwarki to użytkownicy bez oczu. Potrafią tylko czytać kod HTML. Sprawdź źródło swojej strony - czy nie zawiera zbędnych skryptów JavaScript lub animacji flash, czy cała treść strony jest czytelna po usunięciu tagów HTML?
Pozycjonowanie. Ten punkt również można traktować dwojako:

Pozycjonowanie marki - aby Twój produkt lub usługa były chętnie kupowane, musisz wypromować swoją markę. Jak to zrobić? Długoby pisać... Może po prostu poczytaj o zarządzaniu marką w internecie lub w mądrych książkach ;-)

Pozycjonowanie w wyszukiwarkach - zainteresuj się szczególnie pozycjonowaniem w Google. Ta wyszukiwarka ma ok. 90% polskiego rynku, a inne mają bardzo podobny do niej algorytm.
Marketing. Tego to już na pewno w jednym zdaniu nie zawrę ;-) Najważniejsze to, aby stworzyć i utrzymać dobrą relację z klientami i przyszłymi klientami. Możesz to zrobić przez newsletter, akcje reklamowe w internecie i poza nim etc... Wszystko zależy od Twojej wyobraźni i wiedzy.

Myślisz że to już wszystko? Wcale nie! Spójrz chociażby na ostatni punkt. Podpowiedziałem Ci, abyś stworzył newsletter. Tym samym znowu wracasz do punktu pierwszego i drugiego (newsletter musi być oparty na jakiejś technologii i mieć dobry layout). Słowa kluczowe możesz pominąć, ale punktu 4. nie (w końcu od tekstu będzie zależało, na ile Twój mailing będzie skuteczny).

Nie chcę Cię przerażać, ale tak będzie cały czas. To jest biznes. Cały czas trzeba coś poprawiać, testować itd... Jeżeli jednak będziesz to robił mądrze, na pewno otrzymasz nagrodę w postaci stale przybywających banknotów NBP :-)

PS. Zostaw swój komentarz do tego artykułu pod tym adresem.

---

Łukasz Jarzembowski jest pasjonatem ebiznesu i marketingu internetowego. Tworzy dochodowe strony internetowe, pozycjonuje i blipuje na tematy powiązane z programami partnerskimi i SEO.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

10 powodów dla których strategia marketingowa powinna uwzględniać Internet

10 powodów dla których strategia marketingowa powinna uwzględniać Internet

Autorem artykułu jest Piotr Zając (PraktycznyMarketi Piotr Zając (PraktycznyMarketing.pl)


artykularnia_import

...jeszcze z tym zwlekają popełniają bardzo duży błąd. Dla tych firm, które nie są jeszcze zdecydowane, przedstawiamy te oto 10 Powodów, dla których powinny się zdecydować.



Powód 1. Medium Informacji

Prawdopodobnie najważniejszym z pośród powodów, dla których firmy powinny zdecydować się na zawarcie w swoich strategiach również Internetu, jest fakt zmiany przez klientów sposobu poszukiwania informacji. Klienci wciąż odwiedzają sklepy, rozmawiają ze sprzedawcami, przeglądają prasę, porozumiewają się z przyjaciółmi w celu uzyskania informacji o produkcie, itd. Jednak jak dotąd żaden z wymienionych wcześniej sposobów nie mógł poszczycić się dotąd tak ogromnym i szybkim przyrostem zwolenników zdobywania informacji, jakim może poszczycić się Internet. Staje się on dla wielu, pierwszym i podstawowym źródłem zdobywania informacji o produkcie, firmie, itp.



Powód 2. Oczekiwania klientów

Internet nie tylko staje się najlepszą alternatywą w poszukiwaniu informacji, ale także w ciągu kilku następnych lat prawdopodobnym jest, że stanie się OCZEKIWANĄ lokacją w której klienci będą chcieli zdobyć informacje nt. produktu i DOKONAĆ ZAKUPU online. Takie oczekiwania będą mieli zwłaszcza wszyscy ci, którzy obecnie mają po 25 lat i mniej. W wielu krajach, młodzi ludzie dorastają ze świadomością Internetu. Uczą się o nim od młodych lat, więc jest to dla nich codzienność i normalność. Tak więc, kiedy już dorosną i zajmą swoje miejsca w domach i biznesach, normalne dla nich będą oczekiwania obecności każdej firmy w Internecie.



Powód 3. Dostarczanie szerokiej wiedzy o kliencie

Jako narzędzie do pozyskiwania informacji o kliencie, Internet jest niezastąpionym narzędziem. Za każdym razem gdy klient odwiedza stronę internetową, zostawia setki informacji, np.: skąd przyszedł na stronę, co go zainteresowało, jak poruszał się po stronie, gdzie spędził ile czasu, w jakie rzeczy klikał, co dodawał do koszyka, co kupił, oraz mnóstwo innych rzeczy. Co ważniejsze, klient nawet nie zauważa, że te informacje są zbierane, a w dodatku w żaden sposób mu to nie przeszkadza. Wiedza na temat zachowań i preferencji klientów stwarza niesamowite możliwości dla marketerów, którzy mogą dzięki niej wychodzić naprzeciw indywidualnym potrzebom każdego klienta.



Powód 4. Ekstremalnie skoncentrowany marketing

Najlepszy sposób dla merketerów na zainwestowanie pieniędzy w najefektywniejszy sposób, to z pewnością wydanie ich na tych zainteresowanych, którzy wykazują największą chęć do zakupu. Niestety, do tej pory znalezienie takiej grupy nie było łatwą rzeczą. Jednakże nowe możliwości jakie pojawiły się wraz z Internetem umożliwiają marketerom dotarcie do najbardziej zainteresowanej grupy docelowej, co niebywale zwiększa skuteczność takich działań.



Powód 5. Stymulacja impulsowych zakupów

Czy to się podoba klientom czy nie, Internet okazuje się być najlepszym narzędziem do zwiększania zysków przez zakupy pod impulsem chwili. Sławę to można mu przypisywać przez to, że e-marketerzy stosują wyrafinowane technologicznie narzędzia typu:

1) systemy polecające klientom odpowiednie produkty (na podstawie danych o wcześniejszych zakupach, odwiedzanych stronach produktów, bazowaniu na doświadczeniach z innymi klientami, itd.);

2) uproszczenie i zwiększenie bezpieczeństwa płatności dokonywanych online.

Jednak to nie wszystko. Tak wielka ilość zakupów impulsowych bierze się również z "kup teraz, zapłać później" - kierunku, w którym idzie całe globalne społeczeństwo kart kredytowych.



Powód 6. Personalizowane produkty i obsługa klienta

Firmy już wiedzą, że przeszliśmy ze społeczeństwa "masowej produkcji" do społeczeństwa "masowej personalizacji". Lojalnych klientów można uzyskać dzięki dostosowywaniu produktów, usług i serwisu do potrzeb indywidualnego klienta. Interaktywny charakter medium jakim jest Internet pozwala oprzeć się na strategii "stwórz-sobie-sam" produkt czy usługę, dopasowując ją do potrzeb zamawiającego.



Powód 7. Prowadzenie zainteresowanych prosto do zakupu

Żadna inna forma komunikacji nie zbliża się nawet do wyników jakie daje Internet w zachęcaniu zainteresowanych do podejmowania natychmiastowych działań. Tylko tutaj zainteresowani mogą natychmiast po obejrzeniu przekazu reklamowego dokonać zakupu. Drugi wynik (ale o wiele gorszy) przypisuje się telewizji i programom (typu telezakupy), w których oglądający mogą zadzwonić w trakcie programu i dokonać zakupu. Jednak przekonanie kogoś będącego w "nieaktywnym stanie" (biernego) do wykonania aktywności (złapania za telefon i zadzwonienie) jest z pewnością o wiele trudniejsze i kosztowniejsze, niż przekonanie internauty (stan aktywny) do wykonania jakiejś czynności. Przecież ten internauta i tak jest w "stanie czynnym", tzn. jego aktywność polega na korzystaniu z Internetu w danym momencie.



Powód 8. W sieci wszyscy są równi

Dla małych hurtowników i detalistów Internet stwarza możliwość konkurowania z największymi. W przeciwieństwie do tradycyjnego handlu, e-commerce daje możliwość oferowania bardzo szerokiego asortymentu, nie mając tym samym tego asortymentu na magazynie. Sprawne zorganizowanie logistyki oraz systemu zamówień daje możliwość osiągnięcia sukcesu w Internecie. Z takimi możliwościami, małe i średnie firmy mogą konkurować z wielkimi firmami, gdyż w Internecie każdy może mieć szeroki asortyment i operować klientom produkty z szerokiego kręgu, wykraczającego poza możliwości tej samej firmy w rzeczywistości.



Powód 9. Niższe koszty, lepsza obsługa

Technologie internetowe zastępują obecnie droższe metody dostarczania produktów i usług oraz potrzebę zdobywania informacji przez klientów. Obecnie takie widoczne oszczędności można zobaczyć w wypadku produktów i usług dostarczanych w cyfrowej formie (np. muzyka, e-booki, artykuły, grafika komputerowa, oprogramowanie, itp.), gdzie koszty produkcji i wysyłki są znacznie niższe niż w tradycyjnej formie. Oszczędności można również zaobserwować w dziedzinie marketingu oraz obsługi klienta, gdzie ilość czasu i energii poświęconej na obsługę zapytań telefonicznych od klientów. Jest tak, gdyż firmy umieszczają wszelkie informacji i odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania na swoich stronach www. Jak widać po tym przykładzie, Internet może również obniżać koszty administracyjne i podstawowe koszty operacyjne każdej firmy przy jednoczesnym oferowaniu dostarczania większej wartości klientom.



Powód 10. Możliwość zaistnienia ogólnoświatowego

Internet jest ogólnoświatowym komunikacyjnym i dystrybucyjnym kanałem, który umożliwia dostęp do informacji o firmie i jej produktach klientom z całego świata. Dzięki Internetowi lokalny dostawca może stać się dostawcą ogólnoświatowym. W odróżnieniu od czasów przed nastaniem e-handlu, kiedy marketing międzynarodowy wymagał nie lada wysiłków, inwestycji i poświęcenie mu sporej ilości czasu, obecnie z dotarciem na obce rynki nie ma problemu. Wystarczy wgrać odpowiednie pliki - przetłumaczone na dany język - na swoją stronę www i już możemy rozpoczynać prowadzenie marketingu na danym rynku, siedząc w swoim biurze przy komputerze. Jednakże samo umieszczenie strony nie gwarantuje jeszcze sukcesu, również i tutaj trzeba włożyć wiele wiedzy i wysiłku w zdobycie rynku, jednak dzięki sieci Internet, mamy do tego skuteczne narzędzie.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

"Hasta la Vista, Baby!" - jesteś nudny...

"Hasta la Vista, Baby!" - jesteś nudny...

Autorem artykułu jest Piotr Zając (PraktycznyMarketi Piotr Zając (PraktycznyMarketing.pl)


artykularnia_import

"Nieaktywni" subskrybenci są niczym trucizna dla Twojej listy mailingowej. To tacy ludzie, którzy zapisali się na nią, a później nie otwierają, nie klikają lub nie reagują na przekazy newslettera, promocje czy wszelkie inne marketingowe zabiegi. Tacy subskrybenci są bardziej nieosiągalni dla Ciebie niż ci, których jeszcze nie spotkałeś. Zawsze możesz przecież dotrzeć do nowych potencjalnych subskrybentów, ale jeżeli już ktoś jest na Twojej liście i zwyczajnie ignoruje przekazy od Ciebie - jest poza Twoim zasięgiem.



Dlaczego to się przydarza nawet tym, którzy budują swoje listy bardzo skrupulatnie, profesjonalnie i dbają o to, aby ludzie wpisywali się na nie dobrowolnie, bez niechcianych adresów (double opt-in)?



Odpowiedź jest banalna, a dla niektórych może wydawać się wręcz śmieszna (ale taka akurat nie jest). Ponieważ: wypisanie się z listy jest dla ludzi czasem bardziej uciążliwe (bynajmniej nie z powodów technicznych, czy skomplikowanego procesu) niż po prostu kasowanie każdej niechcianej wiadomości lub skorzystanie z opcji "TO JEST SPAM". Dlatego nie daj się zwieść niskim wskaźnikiem "wypisywalności"! A więc podkreślam:



Niski wskaźnik wypisywania się subskrybentów z listy jest marnym miernikiem zainteresowania Twoją listą mailingową.



Jeżeli chcesz więc podnieść skuteczność swojej listy (zwiększyć interaktywność, ilość pozytywnych reakcji na dany przekaz), musisz zwracać większą uwagę na wskaźnik nieaktywnych subskrybentów. Jeżeli Twoja lista nieaktywnych adresów jest wysoka, musisz uskutecznić swoją strategię zaangażowania.



Możesz wprawdzie nie odzyskać zaangażowania nieaktywnych subskrybentów, jednak możesz podjąć skuteczne działania by zmniejszyć liczbę ludzi, którzy potencjalnie mogliby przejść w stan nieaktywny. Zwiększanie zainteresowania i zaufania Twoich odbiorców, i tym samym polepszanie ich zadowolenia, wymagać będzie bardziej zdyscyplinowanego podejścia, które można by nazwać Strategią Zwiększania Zaangażowanie Subskrybenta (SZZS).



Rozpoczynanie Dialogu



Myśl o swojej e-mail kampanii jako o toczącej się konwersacji z Klientem. Skuteczne SZZS to właśnie dobre i ostrożne zarządzanie dialogiem z klientem, który przechodzi drogę przez cztery etapy cyklu życia e-mail kampanii:


Zapisanie się: To jest krytyczny etap - bez niego nie będzie pozostałych. Musisz zorganizować efektywny proces pozyskiwania adresów e-mail od potencjalnych klientów. Najlepiej jest "kusić" ich jakąś obietnicą lub ofertą. Bez względu na strategię jaką obierzesz, zadbaj o to, by potencjalny klient dopisał się i potwierdził chęć uczestniczenia w Twoim e-mail programie. Jasno przedstaw czego subskrybent może się spodziewać, jakie korzyści stoją za podaniem swojego adresu e-mail. To wpływa na wzrost zainteresowania, zwiększa interakcyjność i wskaźnik pozytywnych reakcji na przekaz. Otwarcie informuj również, iż dopiero po dopisaniu i potwierdzeniu będzie mógł skorzystać z przedstawionej oferty.
E-mail Powitalny: Pierwszy e-mail jaki otrzymuje klient po potwierdzeniu chęci uczestniczenia w twoim programie jest bardzo istotny. Dlatego dziwi mnie, że tak wiele serwisów internetowych oraz marketerów nie potrafi (być może nie wie jak i po co?) właściwie tego wykorzystać, by prawdziwie zainteresować i zaangażować subskrybenta. Internauci to zajęte "stworzenia". Mogą zapomnieć o Tobie (Twojej stronie) w ciągu trzech dni, albo i trzech minut, po zapisaniu się na listę. Jeżeli nowy subskrybent nie otrzyma wiadomości powitalnej od Ciebie zaraz po zapisaniu się (zalecamy czas do 1 godziny), będzie bardziej skłonny do skasowania pierwszej korespondencji bez czytania jej. Równie dobrze może kazać swojemu ISP traktować ją jako SPAM - powiększy tym samym Twoją listę nieaktywnych dusz.
Sekwencje angażujące: Ten etap często łączony jest z poprzednim i nazywany przez to Sekwencją maili powitalnych. Opiera się on o kilka pierwszych wiadomości, które następują po wiadomości powitalnej. Ma na celu zwiększenia zaufania i zaangażowania nowozapisanego subskrybenta, gdy jego pamięć i emocje związane z zapisaniem na listę są jeszcze świeże. Pierwszy mail z takiej serii zaleca się wysłać do 24 godzin po wiadomości powitalnej. Możesz (a wręcz powinieneś) pokusić się o segmentację wiadomości tego typu, czyli stworzenie różnych np. dla: konkretnych produktów, różnych grup subskrybentów, itp. Częstotliwość takiej sekwencji zależy od złożoności Twojej oferty, czy procesu sprzedaży. Można to robić co 24 godziny, a można równie dobrze co 2, 3 dni. W sektorze B2C i B2B marketerzy mogą stosować podobną ilość wiadomości w sekwencji – zwykle między 4 a 7 – to zależy co i ile masz do przekazania. Jednak opieraj się pokusie wysyłania zbyt dużo, każdy, nawet najbardziej zainteresowany subskrybent ma pewną granicę tolerancji. Spisz się dobrze, a Twoje sekwencje ułatwią subskrybentowi nawiązanie relacji z Tobą i wzbudzą w nim zaufanie, co z kolei zwiększy jego zainteresowanie i zaangażowanie w Twój przekaz.
Prowadzenie dialogu: Ten etap to przejście do prowadzenia właściwego e-mail programu (kampanii), czyli np. newslettera, który regularnie wysyłasz do zarejestrowanych użytkowników Twojego serwisu. Musi on kontynuować wszelkie wcześniejsze założenia, jednak jego optymalizacja to temat na zupełnie oddzielny artykuł.



Jak w wypadku każdej dobrej i wartościowej konwersacji, zawartość którą dostarczasz subskrybentom (a w zasadzie jej wartość dla subskrybentów) będzie determinantem sukcesu Twojej e-mail kampanii. Dostarczana treść musi być ciekawa i wartościowa, a także musi nawiązywać do złożonej obietnicy lub przedstawionej oferty (przy zapisywaniu się). Musisz dostarczać to co obiecałeś już od pierwszych wiadomości i kontynuować (nawiązywać) to przez cały prowadzony dialog, aby nie było rozczarowań. By temu sprostać i od razu uruchomić Twoje kreatywne podejście, przedstawiam 6 możliwych podejść do rozważenia:



Opowiadaj historię – ale od początku.
Jednym z najczęstszych powodów dla których zapisujący się na listę tracą szybko zainteresowanie nią jest prosty fakt, że przychodzą w środku prowadzonej konwersacji. Jeżeli włączasz telewizor i trafiasz akurat na środek jakiegoś programu, to co z reguły robisz? Pewnie to co większość - zmieniasz kanał w poszukiwaniu czegoś, co będziesz mógł oglądać w całości. To właśnie dlatego ważne jest to, aby po dopisaniu się do Twojej listy subskrybent otrzymywał sekwencję angażującą zanim wpadnie we właściwy tok np. newslettera.

Jakimi informacjami mógłbyś się dzielić w takich sekwencjach, aby przygotowywały do dalszych e-maili i aby były wartościowe i interesujące?
To zależy od biznesu jaki prowadzisz i od tego co im zaoferowałeś w zamian za podanie swojego adresu e-mail. Jeżeli przykładowo ktoś zapisał się by dowiedzieć się o jakimś produkcie lub zakupił produkt i przez to znalazł się w twoim specjalnym e-mail programie dla tego produktu, to możesz np. zacząć od poradnika "Jak zrobić...?" lub od podania szczegółów dotyczących danego produktu, praktycznych i efektywnych sposobów na jego wykorzystanie.

Testuj i udoskonalaj.
Które wiadomości wygenerowały największe zainteresowanie w przeszłości? Zmień kolejność i wysyłaj je jako pierwsze. Sonduj. Daj możliwość subskrybentom na wypowiedzenie się co do atrakcyjności danego zagadnienia (wiadomości).

Wciąż dodawaj wartość.
Pomijając wyrafinowanie Twojej grupy odbiorczej lub produktu, najlepszym sposobem na wzbudzenie zainteresowania każdej grupy jest zaoferowanie czegoś ZA DARMO lub ZE ZNIŻKĄ. Rozpocznij swój e-mail program od dania dla zachęty jakiejś specjalnej oferty, wartościowej informacji, darmowego okresu próbnego czy unikalnego raportu. Zaoferuj subskrybentom kupon rabatowy lub specjalny kod uprawniające do zniżki. Przekaż dane kontaktowe do eksperta z Twojej firmy, który pomoże im np. rozwinąć ich biznes przy pomocy Twojego produktu/usługi. Dopasuj każdą z takich ofert do potrzeb, zainteresowań i wymagać każdego segmentu Twoich odbiorców.

Używaj techniki małych kroczków.
Unikaj na początku wysyłania do nowych subskrybentów przeładowanych informacjami newsletterów. Najpierw używaj wprowadzających sekwencji. W innym wypadku, ktoś może poczuć się przytłoczony i przestanie otwierać Twoje wiadomości. Nie ma przecież potrzeby wysyłać wszystkich informacji o Tobie, twojej firmie i produktach/usługach jednocześnie lub co gorsza, podczas pierwszych kontaktów. Zamiast tego, sukcesywnie stosuj małe kroki. Wysyłaj najpierw krótkie artykuły, dawaj linki pozostałej części udostępnianych informacji oraz linki do innych newsletterów lub autoresponderów jakie prowadzisz. Jeżeli informacja (np. artykuł) którą chcesz się podzielić jest długa lub bardzo złożona i wymaga sporego opisu, dziel takie na kilka wiadomości.

Oferuj wybór.
Badanie opinii i potrzeb odbiorców (klientów) jest znacznie skuteczniejsze niż każde, nawet najbardziej złożone założenia potrzeb oparte o dane demograficzne lub wyciągnięte z historii innych klientów. Dawaj możliwość dokonania wyboru, co nowy subskrybent chciałby najpierw otrzymać: np. wyślij maila z linkami do możliwości potwierdzenia kilku – lub wszystkich – kursów (informacji o produktach) z autoresponderów (newsletterów) jakie stworzyłeś. Poinstruuj odbiorcę, że kliknięcie w link spowoduje rozpoczęcie wysłania do niego wiadomości z danej serii, i że najlepiej je przyswoi, jeżeli będzie odbierał jeden kurs jednocześnie... Dodatkowo oferowanie takiego wyboru powie Ci, które z pośród informacji naprawdę są wartościowe dla odbiorców – oczywiście te, które najwięcej razy wybierane będą jako pierwsze. Gdy raz poznasz zainteresowania odbiorców, da Ci to możliwość rozpoczęcia oferowania ofert powiązanych – sprzedaży powiązanych produktów/usług, która będzie teraz bardziej skuteczna.

Nadaj wiadomościom personalny charakter.
LUDZIE ROBIĄ INTERESY Z LUDŹMI, nie ze stronami internetowymi, automatami pocztowymi, itd. Pokaż twarz normalnie ukrytą za bitami i bajtami cyfrowych danych. Pokaż zdjęcie eksperta, który prowadzi kurs, zdjęcia ludzi z działu handlowego – ogólnie wszystkich tych, którzy mają kontakt z klientem. W sekwencjach angażujących używaj "zachęcaczy" w postaci referencji zadowolonych z zakupu klientów (personalizuj takie informacje za zgodą, najlepiej pisemną).



I na zakończenie mały bonus!

Czego NIE wysyłać? Pamiętaj, e-mail ma tworzyć relację między Tobą a odbiorcą, która z czasem ewoluuje – ale zawsze wymaga opieki. Unikaj więc tendencji do przeładowywania odbiorców informacjami - musisz dawkować z rozsądkiem. Pamiętaj również by wyeliminować z wysyłek takich zabójców dialogu jak:


Linków do broszur produktów (informacji o produktach w plikach do pobrania)
Press release
Marketingowych przekazów zawierających produkty/usługi niezwiązane z Twoim profilem
Wszystkiego, czego nie wymieniłeś (o czym nie wiedział zapisujący się) przy zapisywaniu się (np. zwykłych reklam, podczas gdy w ofercie zachęcającej do zapisania się było jedynie wspomniane: firmowy newsletter lub kurs)
Na początku NIGDY nie wysyłaj prośby (lub potrzeby) podania bardziej szczegółowych danych osobowych - poczekaj z tym (jeżeli są one Ci potrzebne - do momentu, aż osiągniesz pewne zaufanie odbiorców).

Źródło: Serwis Praktycznego i Skutecznego Marketingu

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Dokąd zmierza Web 2.0

Dokąd zmierza Web 2.0

Autorem artykułu jest Rafał Skarżyński Rafał Skarżyński


artykularnia_import Ruszyła lawina przejęć serwisów internetowych opartych na koncepcji Web 2.0. Co takiego sprawia, że jakieś miejsce w Internecie może być warte kilkaset milionów dolarów? Cena transakcji w głównej mierze zależy od tego, jak wiele szybkozbywalnych informacji, uda się potem zebrać o użytkownikach witryny.

Koncepcja e-marketingu uległa w ostatnich latach znacznemu zmodyfikowaniu. W pierwszej fali Internetu oparta była na udostępnieniu w sieci informacji o produkcie, najczęściej w formie rozbudowanej wizytówki. Wymagało to dodatkowych nakładów na promowanie marki (czyli kreowanie produktu i to na ograniczonym rynku zbytu) i było wyniesione żywcem ze starej gospodarki. Zmierzch tej formy nastąpił w momencie, w którym zdano sobie sprawę jak duży udział w rynku może mieć ten kanał dystrybucji, a dokładniej – jak bardzo precyzyjnie można dzięki niemu docierać do potencjalnych Klientów.

Ideą drugiej fali Internetu jest zapełnienie sieci treścią dostarczoną przez użytkowników. Serwisy budowane są wokół wspólnych zainteresowań, począwszy od oglądania filmów, wymiany zdjęć a skończywszy chociażby na posiadaniu jakiegoś zwierzątka. Jaką jednak wartość może mieć strona www z tysiącami cyfrowych zdjęć? Sama w sobie niewielką, chyba że zostanie wykorzystania do gromadzenia informacji o aktualnych potrzebach członków jej społeczności.

Internet zaspokaja w coraz większym stopniu specyficzne potrzeby człowieka. Mając własnego bloga możesz swobodnie dzielić się swoimi przemyśleniami. Umieszczając go w serwisie dla posiadaczy czworonogów, możesz poczuć że z pozostałymi blogowiczami łączy Cię nić wspólnych zainteresowań. Tylko jak ma się to przełożyć na przyszłość e-biznesu?

Powszechnym pomysłem jest wykorzystanie blogów jako narzędzi do sprzedaży swoich produktów. Pomijając nakład pracy nad zawartością (czyli zaangażowanie w budowę odpowiedniej osoby), do powodzenia tego narzędzia należy dodać również solidny budżet promocyjny, bez którego wprowadzenie produktu na rynek może okazać się niemożliwe.

Komercyjne wykorzystanie koncepcji Web 2.0 polegać jednak będzie na czymś innym. Jej zasadniczym celem będzie przywiązanie użytkowników i zbieranie informacji o ich aktualnych potrzebach, w tym potrzebach które można zaspokoić a przy okazji na tym zarobić. Potencjałem serwisów 2.0 jest zdolność do zaprzyjaźnienia się z użytkownikami, którzy potem chętniej będą dzielić się informacjami o swoich potrzebach i oczekiwaniach.
Dalej już tylko krok od modelowania na tej podstawie wspólnych grup konsumentów i zaspakajanie ich spersonalizowanych wymagań. Nikogo już chyba nie zdziwiłby e-mail:

"Hej, masz fajnego psa i zależy Ci na jego zdrowiu? W sklepie za rogiem dostaniesz gratis puszkę naszej karmy."

Internet 2.0 zacznie wreszcie spełniać funkcje polegające na dostarczeniu konsumentowi precyzyjnych informacji o możliwości zaspokojenia jego potrzeby. Serwisy społecznościowe będą stanowiły natomiast bazę danych potencjalnych Klientów o ściśle sprofilowanych oczekiwaniach.

Dlatego nowa filozofia e-biznesu brzmi: wiem, że moi Użytkownicy właśnie poszukują Twojego produktu i mogę pomóc Ci go sprzedać.

Jak mogą wyglądać transakcje dokonywane informacjami o naszych potrzebach?
Wyobraźmy sobie rozmowę webmastera z producentem zegarków ze Szwajcarii:

-Co trzeci, z pięciu milionów moich internautów kupi Twój zegarek pod warunkiem, że będzie kosztował 25 dolarów i miał w środku czarny wzorek.
-Rozumiem... te 25 dolarów pozwoli nam zachować całkiem przyzwoity zysk, ale po co ten czarny wzorek?
-Ten czarny wzorek to będzie „to”, dlaczego ludzie będą kupować Twoje zegarki.


Takie podejście wymusi modyfikację obecnie funkcjonujących modeli e-biznesu. Dotychczas, przedsiębiorca chcący sprzedawać w sieci np. lodówki, musiał zarejestrować odpowiednią domenę, otworzyć tam sklep i przygotować sieć dostaw.
Jak taką lodówkę sprzedać w serwisie Web 2.0? Wystarczy sprawdzić kto z użytkowników właśnie jej potrzebuje i przekazać jego dane zarekomendowanemu sprzedawcy.


W modelu 2.0 na wirtualnym rynku wyróżnią się dwa rodzaje działalności:
-dostawcy produktów
-dostawcy nabywców

Pierwsza grupa to podmioty specjalizujące się w sprzedaży określonych produktów, posiadające dobrze przygotowaną ofertę oraz sieć dostaw. Wartością oferowaną na rynku będzie w ich przypadku szybkie dostarczenie produktu po możliwie niskiej cenie w miejsce wskazane przez kupującego.

Druga grupa dostarczać będzie najbardziej cenną z informacji: kto (podając dane tej osoby) może być potencjalnym Klientem. Webmasterzy nie będą musieli tworzyć własnych witryn (pasaży) aby sprzedawać poszczególne produkty, a to natomiast pozwoli na dywersyfikację przychodów i skupienie się na ich podstawowej działalności.

Czarny wzorek na wspominanym wcześniej zegarku uosabia wartość dodaną, którą można osiągnąć na każdej zrealizowanej transakcji. Skoro sprzedajemy produkt grupie odbiorców którzy się wspólnie identyfikują, możemy sprawić że przekaz skierowany do nich zabrzmi: kupcie, a czarny wzorek na Waszym zegarku potwierdzi że jesteście naprawdę 2.0.

Rafał Skarżyński --- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wielokrotny Autoresponder - potężne narzędzie

Wielokrotny Autoresponder - potężne narzędzie

Autorem artykułu jest Marian Marian


artykularnia_import Może zastanawiałeś się w jaki sposób użyć do tego maila?


Wiele osób to robiło. Niestety nie każdy wie w jaki sposób wykorzystać potęgę e-maila. Każdy marketer powie tak samo: E-mail to potężne narzędzie !!!.
Zaufaj mi, że to prawda. Zresztą przekonasz sie sam gdyż za chwilę poznasz SEKRET, który zwielokrotni Twoją sprzedaż.

Niemożliwe?


Też tak myślałem, ale gdy przeczytałem masę artykułów i e-book'ów doszedłem do wniosku,że wcale tak nie jest a WIELOKROTNY AUTORESPONDER jest narzędziem genialnym.
Potwierdza to wielu specjalistów, którzy poznali jego zalety i sukcesywnie używają go do zwiększenia swoich dochodów.


Wielokrotny autoresponder jest znakomitym lekarstwem na największy problem internautów - BRAK CZASU


Jest to podstawowy problem strony www. Większość internautów nie jest w stanie za jednym "zamachem" przestudiować całej strony, a jeszcze większa cześć z nich już nigdy nie
powróci by skończyć zaczętą lekturę. Z tąd narodził się pomysł na Wielokrotny Autoresponder, który:



Dociera bezpośrednio na skrzynkę email internauty, który nie musi szukać artykułów i informacji, gdyż dostarczasz je Ty.
Jednorazowo dostarcza ograniczoną partię materiału, taką którą czytelnik zaakceptuje.
Najlepiej do 600 słów.
Kolejkę maili wystarczy raz dobrze zdefiniować, a reszta dzieje sie automatycznie bez Twojej ingerencji.
Ustawienie odpowiedniej częstotliwości wysyłania sprawia, że kontakt jest ciagły, a wysyłane wiadomości nie jest natarczywe.



Wiele osób odważnie mówi, że Wielokrotny Autoresponder jest ważniejszy od strony www,
gdyż nie ma drugiego narzędzia, które potrafi tak skutecznie przekazać klientowi tak wiele informacji.
Narzędzie to stawia przed nami wielkie możliwości. Stworzenie kursu, który dociera bezpośrednio na maila odbiorcy wydaje się być znakomitym przykładem.
Wszystko dzieje się automatycznie, wystarczy stworzyć kurs, który stanie się źródłem dochodów.
Wysiłek jednorazowy, wcale nie taki duży a e-biznes roziwja się i zaczyna generować coraz większe zyski.
Oczywiście Wielokrotnmy Autoresponder wykorzystać można na wiele innych sposobów, wszystko zależy od Twojej pomysłowości.


Przykładowy Darmowy Wielokrotny Autoresponder znajdziesz na stronie www.freebot.pl


Jego twórca Piotr Majewski mówi:


"Wielokrotny autoresponder to sekret mojego sukcesu w Internecie. Z tego
narzędzia korzysta najlepszy partner mojego programu partnerskiego, który
zarobił 2 razy więcej prowizji niż drugi najlepszy partner."


Te słowa mówią same za siebie, lecz decyzja należy wyłącznie do Ciebie.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Marketing wirusowy

Marketing wirusowy

Autorem artykułu jest Paweł Kądzielawski


artykularnia_import


Rozmawiałem kilka dni temu z kolegą pracującym w dziale promocji bardzo szacownej firmy z tradycjami i „mocnym kręgosłupem moralnym”. Oczywiście rozmowa toczyła się na temat marketingu, jakże by inaczej przy takich spotkaniach ;). Zapytałem czy korzystali już z marketingu wirusowego. Z poważną odpowiedział: „ wiesz… ludzie raczej tego nie lubią…” i szybko zorientowałem się, że kolega mocno jest zakorzeniony w tradycyjnych formach promocji i nie za bardzo wie o czym tak naprawdę mówimy. Zapytałem go czy dostał ostatnio jakiś śmieszny filmik na skrzynkę mailową. Tak, otrzymał. Co to było? Przezabawna reklama jednej z marek samochodów. No to właśnie był MARKETING WIRUSOWY. Zaskoczony odparł, że w takim razie musi się zastanowić nad możliwościami wprowadzenia w jego firmie tego typu działań.


POJĘCIE MARKETINGU WIRUSOWEGO…


… wywodzi się od formy w jakiej informacja się rozprzestrzenia. Z tą różnicą od prawdziwych wirusów, że wirus przemieszcza się sam (przez nas niechciany), a przekaz marketingowy przekazywany jest przez odbiorców do kolejnych. Cel jednak pozostaje ten sam – dotrzeć do jak największej liczby końcowych adresatów w jak najkrótszym czasie. Marketing wirusowy jako strategia promocyjna znany jest od dawna. Często łączony był z marketingiem one-to-one. Renesans tej strategii rozpoczął się jednak wraz z dobą Internetu. Dlaczego marketing wirusowy jest tak doskonały w promocji internetowej:

- Częstotliwość komunikacji internetowej jest znacznie wyższa niż jakiejkolwiek innej

- Jest tani – nie wymaga dużych nakładów na inicjację

- Jest szybki – nigdzie tak szybko informacje się nie rozprzestrzeniają jak w sieci

- Jest skuteczny – przykład podawany już jako podręcznikowy to sukces Hotmail.com


PRZYKŁAD.


Popularnym przykładem rozbudowanego marketingu wirusowego w Polsce jest kampania promocyjna firmy House i witryny moheroweberety.net. Postaram się przeanalizować i wskazać przyczyny sukcesu tej akcji.

Cel kampanii – zwiększenie sprzedaży w salonach odzieżowych firmy House.

Grupa docelowa – młodzi ludzie z dużych miast.

Czas szczególny – tuż po wyborach prezydenckich i parlamentarnych 2005 roku.

Sposób realizacji – cykl zabawnych historyjek wykonanych w technologii Flash z panią Helą (babcią w moherowym berecie) – po wykonaniu pewnych czynności odbiorca otrzymuje kupon rabatowy, lub informację o przecenach. Dodatkowo na stronach zostały uruchomione konkursy, oraz możliwość pobrania gadżetów.


Jak we wszystkich kampaniach promocyjnych najważniejszy był tu pomysł. Marketing wirusowy, aby był bardzo skuteczny, wymaga tak zwanej „fali” na której może oprzeć swoje działania i dzięki której wiadomość będzie rozsyłana zdecydowanie chętniej. Falą w tym przypadku było określenie „moherowe berety”, a gorący czas powyborczych dyskusji dodatkowo stymulował zainteresowanie witryną. Zabawne interakcje z panią Helą powodowały, że witryna znalazła się w czołówce odwiedzanych dosłownie z dnia na dzień. Nie bez znaczenia jest też temat opowiastek: Radio Maryja, o. Rydzyk, moherowe berety – znając grupę docelową i jej poglądy polityczne można było z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że pomysł będzie trafiony.


Przykład powyższy to forma rozbudowana. Istnieją także znacznie mniej wymagające i równie skuteczne elementy marketingu wirusowego. Nie potrzebują one też „fali”. Do marketingu wirusowego możemy zaliczyć:

- Treść w stopce emaila (w ten sposób reklamował się Hotmail.com)

- Wygaszacze ekranu, kompozycje pulpitów, proste gry (stosowane do umacniania wizerunku firmy)

- Wirtualne kartki, opcja „poleć znajomemu” (generują ruch w serwisach)

- Zabawne filmy reklamowe, humorystyczne prezentacje multimedialne

- Dodaj do ulubionych, ustaw jako stronę startową (generują ruch na witrynach i niejako wiążą internautę z serwisem.

- Dodanie do plików graficznych adresu domeny (powszechne w portalach erotycznych)


Coraz więcej firm stosuje też marketing wirusowy w postaci cotygodniowych humoresek. Przykładem są perypetie Gustawa Biurowego, który pojawia się w serwisach: Teta.com.pl, Indygo.biz.pl i Domreklamy.pl. W każdym z tych cykli rysunków wkomponowany jest adres internetowy właściwej firmy.


Niektórzy specjaliści określają też marketing one-to-one jako element marketingu wirusowego. Ma to oczywiście uzasadnienie w postaci rozprzestrzeniania się pozytywnych informacji na temat firmy i produktu. Wydaje mi się jednak, że sam marketing one-to-one jest skierowany bardziej na budowanie lojalności klienta, a ocena i przepływ informacji pomiędzy klientami to skutek niejako uboczny, aczkolwiek bardzo zbliżony (zarazem pożądany) do elementów jakie obserwujemy w marketingu wirusowym.


ZAGROŻENIA.


Gdyby marketing wirusowy niósł ze sobą jedynie korzyści byłby to najcudowniejszy sposób reklamy w sieci. Jednak społeczność internetowa rządzi się swoimi prawami. Internauta który zostaje oszukany krzyczy głośno. Ponieważ krzyk w Internecie rozchodzi się równie szybko co marketing wirusowy, promowany produkt, usługa lub serwis musi być naprawdę dobrej jakości. Jednym zdaniem: kto marketingiem wirusowym wojuje od marketingu wirusowego zginąć może.
Inną formą zagrożeń jakie niesie ze sobą marketing wirusowy to często balansowanie na krawędzi urażenia kogoś. Często przekaz, aby zostać zauważonym i spowodować chęć dalszego go rozsyłania, musi być kontrowersyjny. Dlatego ważne jest aby z niezwykłą starannością dobierać grupy do której adresujemy przekaz, oraz odpowiednie przeprowadzenie testów.


PODSUMOWANIE.


Marketing wirusowy staje się coraz bardziej popularną formą reklamy. Choć często jeszcze nie zauważalny, staje się drugim po reklamie kontekstowej nowym medium zasługującym na baczną uwagę.

Wdrożenie części elementów marketingu wirusowego nie powinno przysparzać problemów webmasterom, jednak jest część, którą zdecydowanie bezpieczniej zlecić firmie zajmującej się tym profesjonalnie.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Marketing one-to-one w biznesie internetowym

Marketing one-to-one w biznesie internetowym

Autorem artykułu jest Paweł Kądzielawski


artykularnia_import Kraków – Plac Bieńczycki – stoisko z warzywami – jedno z wielu stoisk na tym placu. Przy straganie komplet ludzi. Trzy osoby sprzedające uwijają się jak mróweczki, przed straganem kolejka kilku osób, wszyscy uśmiechnięci i rozbawieni. Stragan obok – ten sam towar, ten sam plac, to samo miasto - jeden sprzedający pali nerwowo papierosa – klientów brak. Zaczynam zastanawiać się, o co chodzi. Staje w kolejce. Pani Marysia z obłożonego straganu zwraca się do mnie: co dla ciebie Słodziutki? Przebiera towar, wybiera najlepsze owoce, pyta „do czego te ogóreczki”, bo jak na zupę to wybierze mi takie większe a jeżeli jako dodatek to te mniejsze będą lepsze, a jak na zupę to żebym o czosneczku nie zapomniał i czy dodaje odrobinę marchewki. Dodaję, więc kupuję jeszcze czosnek i marchewkę. Odchodząc dostaje pęczek koperku gratis. Po kilku dniach wracam na to samo stoisko i … Pani Marysia jak zwykle uśmiechnięta zainteresowana jest jak wyszła ogórkowa. One-to-one w najprostszym wydaniu, ale jakim skutecznym. Nie tylko odszedłem od straganu zadowolony (ostatecznie miałem nawet koperek gratis), ale i nie omieszkałem też przy okazji spotkania ze znajomymi opisać Pani Marysi. Mieszkają niedaleko, wiec z pewnością też do niej trafią.

Marketing one-to-one można zdefiniować jako zespół działań prowadzący do nawiązania i podtrzymania bliskiej relacji z klientem, rozpoznania potrzeb i dostosowania oferty bezpośrednio do niego.

Korzyści wynikające ze stosowania marketingu one-to-one w Internecie są identyczne jak w przypadku tradycyjnego kanału.
- nawiązanie bezpośredniej relacji z klientami (badania upodobań konsumenta)
- dostosowanie oferty to konkretnej osoby, grupy osób (targetowanie odbiorców)
- utrzymywanie wysokiego stopnia lojalności klienta
- branding (budowa świadomości marki)
- wykorzystanie reklamy „szeptanej”

Ktoś może zapytać jak można stosować metodę one-to-one nie widząc klienta. Szczerze mówiąc jest to znacznie łatwiejsze niż w prawdziwym świecie. Osoby zajmujące się komunikacją internetową nie musza posiadać tych szczególnych predyspozycji, jakimi wykazała się nasza Pani Marysia, maja dodatkowy czas na zastanowienie się nad odpowiedzią, nie są poddawane presji bezpośredniego kontaktu, mogą sprawdzić wcześniejsze rozmowy. Ważne by miały lekkie pióro i poczucie humoru.

O czym zatem należy pamiętać i jak zorganizować dział, aby marketing one-to-one działał w sieci? Poniżej postaram się zilustrować najważniejsze elementy marketingu one-to-one. Dla uproszczenia podzielone zostanie na dwie grupy.

Elementy budujące kontakt z klientem:
• Zawsze i najszybciej jak możesz odpowiadaj na emaile. Pozostawienie wiadomości bez odpowiedzi internauci uważają za lekceważenie. Ponad 70% uważa, że brak odpowiedzi na zapytanie to powszechna zmora komunikacji internetowej. Nie bądź zmorą, odpowiadaj. Jeśli masz czas i możliwości, także wieczorami i w dni wolne. Zazwyczaj brak odpowiedzi powoduje odwrócenie się klienta, w wielu wypadkach nigdy nie powróci on na naszą witrynę.
• Jeśli popełniłeś błąd – przyznaj się do niego. Internauta to też „człowiek” i rozumie, że wiadomości nie piszą się same. Często przyznanie się do Np. zagubienia zamówienia z propozycją szybkiej naprawy błędu zbliża klienta do twojego serwisu, a upieranie się przy nieprawdopodobnych tłumaczeniach jest przyczyną zerwania kontaktów.
• Zwracaj się klienta per Pan / Pani Imię. Skracasz w ten bardzo prosty sposób dystans pomiędzy wami. Pamiętaj, że Pani XYZ nie wie ile masz lat i być może jej zdaniem to ona mogłaby mówić do ciebie Per Proszę Pana. Zobaczysz, że w odpowiedzi od Pani XYZ też będziesz Panem ZYX.
• Zawsze podpisuj się pod emailem. Najlepiej pełnym imieniem i nazwiskiem oraz ewentualnie podaj numer telefonu. Jest to kolejny element skracania dystansu. Unikaj podpisów typu: dział handlowy, nazwa firmy. Te elementy powinieneś nanieść już po podaniu imienia i nazwiska.
• Bądź „dobrym wujkiem”. Odradź niekiedy zakup czegoś, nawet kosztem obrotu. W ten sposób zaskarbisz sobie zaufanie klienta. Następnym razem sprzedasz dwa razy więcej polecając coś gorąco. Nie stosuj tej metody przy pierwszym zakupie lub kontakcie, będzie miało odwrotny skutek. Metoda bardzo skuteczna w przypadku stałych klientów.
• Słuchaj klienta. Naucz czytać się jego maile, rozpoznawać ton. Pomoże to w nawiązaniu kontaktu. Próbuj dostosować się do jego stylu. Jeśli pisze wesoło też pisz wesoło. Jeśli wiadomość jest krótka i treściwa – odpowiadaj podobnie. Pamiętaj, że opinie klientów to pewnego rodzaju badanie marketingowe. Zestawiaj i wyciągaj wnioski.
• Zadawaj pytania. Aby podtrzymać konwersację zadawaj pytania. Niech twoje odpowiedzi będą początkiem rozmowy. Wysłanie jedynie wyczerpującej informacji traktuj jako część pierwszą, niech drugą częścią będzie wykazanie, że interesujesz się klientem i podchodzisz do niego indywidualnie. Zadanie pytania na końcu odpowiedzi spowoduje kolejną odpowiedź i tak dalej. Efektem powinno być zawsze sfinalizowanie transakcji.
• Po transakcji nie pozostawiaj klienta samego. Odczekaj i zapytaj, choćby o to, czy jest zadowolony z produktu, czy przesyłka dotarła na czas itp.

Elementy technologiczne marketingu one-to-one.
• Personalizacja mailingu. Listy mailingowe gdzie wpisywało się jedynie adres to już przeszłość. Wysyłane za ich pośrednictwem wiadomości były bardzo trudne do personalizowania. Wydawały się sztuczne i pisane jakby przez automat a nie człowieka. Wyobraź sobie taki nagłówek: Witaj dede120@wp.pl... – wygląda co najmniej niepoważnie. Aby Twoja lista mailingowa była dobrze skonstruowana musisz mieć nieco więcej informacji prócz adresu. Przynajmniej: imię (dzięki temu będziesz znał też płeć). Programem takim jest choćby I-letter Email Marketing PL.
• Autoresponder. Narzędzie do automatycznego odpowiadania. Obecnie najczęściej używa się go do powiadamiania o nieobecności. Dobre i to. Ale jego możliwości są znacznie większe. Można go choćby ustawić tak, aby potwierdzał odebranie wiadomości i określał czas w jakim się najpóźniej odezwiesz. Możesz go też wykorzystać jako element powiększania swojej bazy e-mailowej. Przykład: zamieść fragment artykułu czy książki w serwisie jako ogólnodostępny. Na końcu fragmentu podaj link: czytaj dalej. Aby zapoznać się z dłuższym fragmentem należy wypełnić formularz (najlepiej w DHTML-u) i po jego przesłani na adres wpisanej osoby wysyłany zostaje dalsza część w postaci pliku.

To jedynie zarys możliwości stosowania marketingu one-to-one w Internecie. Jeśli nie jesteś jeszcze przekonany czy warto go wprowadzać to… no cóż pozostaje Ci jedynie czekać aż konkurencja Cię wyprzedzi. Technika ta, w wielu firmach stanowi filozofię działania i obejmuje nie tylko kontakt z klientem ale, jest też czynnikiem porządkującym stosunki wewnątrz Firmy.
--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl