niedziela, 26 czerwca 2016

Hasła reklamowe cenią koniec świata. Kto za to zapłaci?

Hasła reklamowe cenią koniec świata. Kto za to zapłaci?


Autor: Jerzy Danilewicz


Nie ma nic lepszego dla twórców reklam niż wydarzenie, pod które mogą podłączyć swoją kreatywność. Tak było z rokiem 2000, czy ostatnio w przypadku piłkarskich mistrzostw Europy. Teraz na topie jest data: 21.12.2012. Co wspólnego mają z tym hasła reklamowe?


Hasła reklamowe muszą uwodzić

Hasła reklamowe powinny być perswazyjnym komunikatem o zaletach produktu lub usługi. Oryginalne i łatwe do zapamiętania są także jednym z elementów umacniania tożsamości marki. Dobre hasła reklamowe już w trakcie pierwszych sekund reklamy muszą wywołać zainteresowanie odbiorcy. Muszą być dopasowane do potrzeb grup docelowych i uwzględniać specyfikę konkurencji oraz plany dotyczące przyszłości marek. Hasła reklamowe są najłatwiejszą i najbardziej efektywną formułą komunikowania nowego lub zrewitalizowanego komunikatu marki. Hasła reklamowe zwykle używa się ich, aby:

- Odwzorować zmianę pozycjonowania marki

- Przeprowadzić nową kampanię komunikacyjną

- Wprowadzić nową lub rozszerzyć istniejącą ofertę

- Zakomunikować nowe kierunki rozwoju marki

- Lansować nowe elementy naszej przewagi konkurencyjnej

- Dotrzeć do nowych klientów

- Wesprzeć rozszerzenie na nowe rynki

Tworzeniem skutecznych haseł reklamowych zajmują się firmy wyspecjalizowane w kreowaniu narzędzi marketingowych dostosowanych do potrzeb rynku i konkretnego produktu. Jednak w przypadku haseł tworzonych w związku z „wydarzeniem 21.12.2012” cele i metody zostały nieco przewartościowane.

Hasła reklamowe straszą z przymrużeniem oka

Prognozowany koniec świata jest dobrym pretekstem dla tworzenia haseł skierowanych do odbiorców różnorodnych produktów. W programach telewizyjnych i na billboardach pojawiły się tajemnicze teasery: ”Koniec”, „Klamka zapadła”, „21.12.2012”. Potem nastąpiło marketingowe rozwinięcie - hasła reklamowe : ”Eksplozja okazji na koniec świata”. Media Markt. W pierwszej części mamy stopniowanie emocji. Potem oksymoron, który łączy lęk z zainteresowaniem. Koniec świata kojarzy się z jakąś bliżej nieokreśloną eksplozją, to prawda. Ale Media Markt przekuwa strach w pozytywną ofertą – będzie z czego wybierać! Trudno w tym sloganie dopatrzeć się szczególnie oryginalnych i chwytliwych zabiegów kreacyjnych. Hasła reklamowe wyrosły wokół wydarzeniowego motywu. Podobnie jest z kampanią reklamową Toyoty. Tu jednak „koniec świata” jest wykorzystany podwójnie. Hasła reklamowe wykorzystują niepewność, ale także pęd do życia, jakiego niewątpliwie doznamy, po kolejnym nieudanym końcu. „ Z powodu wyprzedaży niezawodnych modeli Toyoty z rocznika 2012 przekładamy koniec świata. Majowie.” (Czyżby też byli Japończykami..?). Slogan informuje przy tym o wyjątkowości oferty „niezawodne modele z rocznika 2012”. Zabawa z końcem świata ma swój finał z bezwzględnie marketingowym przekazem: 'Nie będzie końca świata, kup samochód na lata”.


Za granicą hasła reklamowe zabiegają o pieniądze konsumentów bez owijania w bawełnę

Jeden z luksusowych hoteli w San Diego przygotował pakiet pod hasłem „Koniec świata”. W cenie 666 dolarów (ok. 2200 zł) jest „ostatnia wieczerza” i zasady szkoły przetrwania. Hasła reklamowe innego hotelu zachęcają, żeby „ten” dzień spędzić poza domem. Po co siedzieć przed telewizorem czy w garażu pucować samochód. „Przecież pieniądze nie mają znaczenia, skoro świat się kończy” - zachęcają hasła reklamowe. Położony w centrum Denver hotel „The Curtis” oferuje pakiet o nazwie „Party Like There’s No To-Maya”( „impreza, jakby nie było jutra” - to -Maya brzmi podobnie do tomorrow). W ramach pakietu: całe piętro, w tym dwa apartamenty i 22 pokoje. W cenę wliczona jest limuzyna, która zabierze turystów z lotniska, wieczorna impreza oraz specjalista od tatuaży, który na ciałach gości upamiętni ten niezwykły dzień. W pokojach będzie przygotowany specjalny zestaw: maski przeciwgazowe, leki przeciw promieniowaniu radioaktywnemu, tabletki do odkażania wody oraz posiłki spreparowane jak dla kosmonautów. Jeśli uda się im przeżyć do rana, w cenie jest też śniadanie. Koszt pakietu - 12021 dolarów. Hasła reklamowe uwzględniają narodową specyfikę. W Tomsku na zachodzie Syberii można zakupić produkt reklamowany jako "zestaw na koniec świata". Szare torebki zawierają m.in.: butelkę wódki, paczkę kaszy gryczanej, puszkę sardynek, świece, zapałki, notes z ołówkiem, kostkę szarego mydła i sznurek. Ten ostatni chyba na wypadek, gdyby koniec świata się nie udał.


Jerzy Danilewicz

METAFORYKA Slogany i hasła reklamowe

http://www.metaforyka.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Slogany reklamowe – namawiają, lansują, sprzedają.

Slogany reklamowe – namawiają, lansują, sprzedają.


Autor: Maria Orkwiszewska


Dobre slogany reklamowe muszą być oryginalne, zwięzłe, wieloznaczne i eufoniczne, powinny być łatwy do zapamiętania. Slogany są kreowane, aby umożliwiać skuteczne dotarcie z przekazem do grupy docelowej, ukazywać główną korzyść produktu, wyróżniać markę na tle konkurencji. Ale najważniejsze jest, aby przekonywał do zakupu.


Slogany reklamowe dla rynku motoryzacyjnego

Rynek motoryzacyjny staje w obliczu stagnacji. Polacy oszczędzają i rejestrują coraz mniej nowych samochodów. Producenci i dystrybutorzy aut zmuszeni zostali do podejmowania najróżniejszych działań promocyjnych i marketingowych, aby więcej sprzedawać i pokonać konkurencję. Czy slogany reklamowe lansujące coraz lepsze samochody nadążają z kreacją za swoim produktem? Czy współczesne slogany motoryzacyjne są perswazyjne? Samochód, jako produkt jest ciekawym tematem w kreacji haseł reklamowych. Jak na wszystkim, Polacy "znają się" doskonale na samochodach. Czy wystarczy, aby slogany reklamowe wykorzystywały prosty i zrozumiały dla konsumentów kod komunikacyjny.

"Każde Twoje pragnienie jest spełnione" - Fiat Tempra

"Mazda na raty. To nie złudzenie, lecz marzeń spełnienie"

"Renault Laguna. Nie tylko kierowcy kochają samochody."

Samochód jest produktem zaawansowanym technicznie. Z drugiej strony samochód to element autoekspresji. Kupujemy samochody z powodów racjonalnych, aby się wygodnie przemieszczać, ale także z powodów autoekspresyjnych, aby dobrze w nich wyglądać. Dlatego znaczącą grupę stanowią slogany reklamowe, które odwołują się do skojarzeń techniki ze sztuką. Samochód prezentowany jest jakoś więcej, niż tylko wytwór techniki. W reklamach staje się unikalnym i niepowtarzalnym dziełem. Slogany reklamowe próbują ten unikalny wizerunek kształtować.

"Twórcze myślenie, lepsze samochody" - Opel

"Sztuka tworzenia samochodów "- Renault

"Nowy Renault Scenic. Nie mylić z samochodem. "

„Styl bez kompromisów” Chevrolet Aveo 5d

Wiele osób spędza dużo czasu w swoim aucie. Kreatorzy haseł próbują zbudować bliskie relacje między użytkownikami, a autami. Samochód jest prezentowany, jako najlepszy przyjaciel, partner. A dobry przyjaciel, to ktoś, kto jest znany od dawna, wypróbowany, zawsze można na niego liczyć. Slogany reklamowe sugerują, że samochodów, tak jak przyjaciół raczej się nie zmienia.

"Zawsze tam, gdzie Ty - Hyundai"

"Wiesz, co masz - Volkswagen"

Reklama to oddziaływanie na zmysły i emocje. Slogany reklamowe często do tego się odwołują. Przywołują na myśl skojarzenia z wyższą jakością, luksusem. Odnoszą się do wyższych sfer, ich stylu i poziomu życia.

"Piękna bestia" (Opel Tigra)

„Ekscytująca w każdym calu” (Totota Yaris Verso-s)

„Wyraź siebie” (Totota Corolla)

„Motion and emotion” (Peugeot)

Slogany reklamowe w czasach kryzysu

Już kolejny miesiąc spada liczba zarejestrowanych nowych samochodów. Jest coraz mniej klientów indywidualnych, którzy zdecydowali się na zakup nowego auta. Na rynku następują zmiany. Po raz pierwszy w minionym miesiącu Kia prześcignęła Skodę w ilości sprzedanych aut. Czy mają na to wpływ nieciekawe slogany reklamowe Skody? Komunikaty reklamowe nie są oryginalne, a coraz bardziej wymagający klienci oczekują, że oferta zawiera coś nowego. Slogany produktów marki lidera rynku, Skody, która sprzedała w skali roku najwięcej nowych aut, nie porywają.

Skoda Rapid - "Nowy wymiar skody"

Skoda Fabia - „Hatchback z klasą”

Skoda Octavian - „Najchętniej wybierane auto w Polsce”

Skoda Yeti - „Do miasta i na bezdroża”

Superb – „Wyjątkowa przestrzeń wewnątrz”

Skoda Citigo - „Przestrzenny miejski samochód”

Dominuje w nich praktyczne podejście i racjonalność. Czy to już się klientom znudziło. Czy oczekują czegoś więcej?

Slogany reklamowe muszą uwodzić klientów

Slogany reklamowe powinny być perswazyjnym komunikatem prezentującym kreatywnie zalety oferty. Slogany reklamowe, gdy są oryginalne stają się jednym z elementów kreowania wizerunku marki. Reklamy mają często bardzo prostą i zwięzłą formę. Dlatego dobre slogany reklamowe już w trakcie pierwszych sekund prezentacji muszą budzić zainteresowanie odbiorcy. Kolejną cechą dobrego sloganu jest kontekst konkurencji. Niebagatelne znaczenie mają plany dotyczące przyszłości i rozwoju marki. Slogany reklamowe nie mogą marek zawężać. Pomimo tych ograniczeń, slogany reklamowe są najłatwiejszą i najbardziej efektywną formułą prezentacji pozycjonowania marki. Slogany reklamowe są stosowane, aby odwzorować zmianę pozycjonowania marki, wprowadzić nową lub rozszerzyć pozycjonowanie istniejącej oferty oraz lansować nowe elementy naszej przewagi konkurencyjnej. Dla marek, które planują rozszerzanie, slogany reklamowe mogą być formą komunikowania nowych kierunków rozwoju marki, dotarcia do nowych grup klientów i wsparcia rozszerzenia na nowe rynki. Przygotowują przyszłą sprzedaż marki.


Maria Orkwiszewska

ANAGRAM Naming

http://www.anagram.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Co to jest SEO copywriting

Co to jest SEO copywriting


Autor: adermina


SEO copywriting to nic innego jak metoda pisania tekstów na strony internetowe, która uwzględnia użycie atrakcyjnych słów kluczowych wpisywanych przez użytkowników. Na co więc skupić uwagę przy optymalizacji? Wystarczy trzymać się kilku prostych zasad.


Teksty na stronach www, by trafiły do odbiorców powinny uwzględniać tak zwane zasady copywriterskie. Pisząc artykuły na strony internetowe trzeba mieć na uwadze minimum dwóch odbiorców naszych treści - osoby pasujące do grupy docelowej oraz roboty Google. Jednak, by powiedzenie "Content is the king!" stało się w naszym przypadku prawdziwe, tekst trzeba odpowiednio przystosować zarówno do audytorium online jak i wyszukiwarek internetowych. Czym różnią się te dwie grupy odbiorców? Użytkownicy internetu oczekują od artykułu konkretów napisanych w przejrzysty sposób zakończonych odpowiednimi wnioskami. Roboty natomiast skanują każdy artykuł pod względem technicznym - szukają w nim odpowiednich fraz, by później móc pokazać dany tekst jako adekwatny do potrzeb osoby, która wpisała w wyszukiwarkę odpowiednie słowo kluczowe. Uwzględnienie tych dwóch kwestii powinno być istotne dla każdego, kto zajmuje się SEO copywritingiem.

Pomocne narzędzia

Przy tworzeniu tekstów trzeba trzymać się kilku reguł. Podstawową stanowi ta, która mówi, że trzeba pisać o tym, o czym chcą czytać nasi odbiorcy. Przed doborem tematu artykułu warto więc skorzystać z kilku pomocnych narzędzi, które podpowiedzą nam jakie słowa kluczowe są najczęściej wpisywane w wyszukiwarkę. Pierwszym z nich jest narzędzie propozycji słów kluczowych Google Adwords. Wpisując w rubrykę "Słowo lub wyrażenie" można sprawdzić jaką dane hasło ma konkurencję, liczbę miesięcznie wyszukiwanego słowa w ujęciu globalnym i lokalnym.

Kolejnym atrakcyjnym narzędziem jest Google Trends. Pozwoli ono na sprawdzenie najczęściej spisywanych w wyszukiwarkę Google słów kluczowych oraz porówna je z innymi. Pomocne mogą także okazać się Statystyki wyszukiwarki Google - umożliwiają one zbadanie popularnych słów kluczowych z podziałem na konkretne kategorie. Wyniki można poklasyfikować także korzystając z filtru, który umożliwia zaznaczenie interesującego nas regionu, czy konkretnego zakresu czasowego.

Ważność słów kluczowych

Zasadnicze jest tutaj używanie znacznika h1 dla tytułu oraz powtórzenie istotnego słowa kluczowego w kilku miejscach w tekście. Zapewni to wysoki stopień koncentracji robota na zastosowanych przez nas słowach - kluczach. W przypadku, gdy artykuł ma postać hierarchiczną ważne jest także użycie nagłówka h2 dla poddziałów i h3 dla pod-pod-rozdziałów.

W tekście powinna znajdować się odpowiednia gęstość słów kluczowych, które jednak najczęściej powinny pojawić się na początku artykułu a także zostać powtórzone pod koniec. Nie należy wprawdzie przesadzać i upychać słów kluczowych na siłę, gdyż może to zostać użyte przeciwko nam i potraktowane jako tekst spamerski. Ważne jest, by nasze słowa klucze były odpowiednio wyodrębnione - warto więc do tego celu zastosować pogrubienia, czy podkreślenia. Wyszukiwarka otrzyma wtedy jasny sygnał, że słowa te odpowiadają treści artykułu.

Linkowanie zewnętrzne

Odsyłanie naszych czytelników do innych artykułów, które pomogą uzupełnić ich wiedzę na dany temat jest sposobem na pokazanie naturalności naszej witryny. Udowodniono, że strony, na których znajdują się linki do podobnie tematycznie stron mają wpływ na pozycjonowanie strony, z której wychodzą. Należy jednak pamiętać, by odsyłać tylko do takich stron, które są powiązane z treścią naszej. Warto również wcześniej sprawdzić, czy strony, do której odsyłamy nie znajdują się na czarnej liście Google. Jest to bardzo ważne, gdyż bez tego istnieje prawdopodobieństwo ukarania także naszej strony, a tego byśmy nie chcieli.

Przedstawione powyżej zasady są elementarnymi składnikami optymalizacji tekstów pod kątem wyszukiwarek internetowych. Artykuł, by został pozytywnie odebrany przez czytelnika musi przede wszystkim zostać napisany jasnym i zrozumiałym językiem. Techniczne elementy pomogą nam jednak, by został on dostrzeżony wśród milionów stron w internecie. Należy także podkreślić, że wszystkie czynniki muszą być stosowane z umiarem - upychanie na siłe słów kluczowych wszędzie gdzie to możliwe nie są najlepszym rozwiązaniem, mogą nawet okazać się dla nas zgubne.


Więcej o tym jak pisać teksty pod wyszukiwarki internetowe można znaleźć w Zasadach SEO copywritingu na blogu Assistmedia.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

A więc CATI?

A więc CATI?


Autor: Marta Roszak


W dobie zażartej walki z konkurencją, pełnej agresywnych kampanii marketingowych, coraz częściej odchodzimy do tego, co najważniejsze – od prawdziwych potrzeb klienta. Prawdziwych, to znaczy realnie przez niego odczuwanych, a nie wykreowanych przez cały sztab pracujących nad tym specjalistów.


I już mało kto pamięta, że czasami wysłuchanie osób, do których rzeczywiście nasz produkt bądź usługa są skierowane, jest najwyższą gwarancją sukcesu. Jak najlepiej poznać opinie klientów – tych obecnych, jak i potencjalnych? Na rynku istnieje wiele umożliwiających to narzędzi. Ja polecam CATI.

Zacznijmy od rozszyfrowania skrótu i odpowiedzenia na pytanie: czym w ogóle to badanie jest. CATI, czyli Computer Assisted Telephone Interview to wywiad telefoniczny wspomagany komputerowo, będący formą ilościowego badania, którego celem jest zebranie informacji i opinii.

Dzięki wykorzystaniu technik teleinformatycznych, pozwala na uzyskanie szerokiego spektrum danych oraz umożliwia dynamiczne sterowanie wywiadem. Pozwala na bieżące filtrowanie zadawanych pytań ze względu na uzyskiwane odpowiedzi.

Rozmowa przeprowadzana jest w biurach typu call center przez wyszkolonego ankietera (a przynajmniej tak być powinno, co niestety w niektórych firmach oferujących badania tego typu pozostawia wiele do życzenia). Odpowiedni trening osoby przeprowadzającej rozmowę jest szalenie istotny. Powinien on obejmować nie tylko zaznajomienie pracownika z systemem komputerowym i sposobem wypełniania ankiety, ale i zapoznanie go każdorazowo z treścią danego badania i jego celem, a także szkolenie z zakresu umiejętności interpersonalnych przydatnych podczas zachęcania rozmówcy do udzielenia odpowiedzi. Niektóre firmy preferują wykorzystywanie filmów szkoleniowych, jednak nie oszukujmy się – choć często są one tańsze i łatwiej przeprowadzić trening w ten właśnie sposób, nie dorównują one zajęciom prowadzonym w małych grupach przez szkoleniowca czy supervisora. Tak – mamy tu jeszcze supervisora. Oprócz funkcji szkoleniowej pełni on również tę kontrolną i na bieżąco przygląda się pracy ankieterów. Jest to możliwe nie tylko dzięki nagrywaniu przeprowadzanych rozmów, ale również dzięki systemom teleinformatycznym i odpowiedniemu oprogramowaniu, które pozwalają na obserwowanie monitora pracownika (a tym samym przebiegu prowadzonej przez niego rozmowy). Budzi to mieszane odczucia, niektórzy ankieterzy skarżą się z tego powodu na dodatkowy stres, jednak jest to konieczne, przede wszystkim w celu ewentualnego feedbacku i korekty pewnych zauważonych błędów.

Jak wygląda samo badanie? Ankieter wyposażony w odpowiednie oprogramowanie komputerowe wybiera z bazy danych w sposób losowy (m.in. w badaniach badających poziom satysfakcji klienta) lub celowy na podstawie określonych kryteriów, swoich rozmówców. Podążając za odpowiednim skryptem, zadaje im konkretne pytania, a odpowiedzi notuje w programie, dzięki czemu na bieżąco jest informowany o stopniu zrealizowania ustalonej próby. To zasadnicza zaleta, ale nie jedyna!

Mocnych stron badań CATI jest znacznie więcej. Zwróćmy uwagę, że to jedna z najszybszych metod zbierania informacji. Wyniki pojedynczej ankiety otrzymujemy automatycznie, a dzięki wsparciu programów komputerowych, nie trudny jest całościowy ogląd sytuacji i dokładniejsza analiza uwzględniająca odpowiedzi wszystkich respondentów. Samo badanie również nie wymaga dużego nakładu czasu i jest znacznie ułatwione ze względu na to, że wykonywane jest przez telefon. Na krótki czas realizacji badania, wpływa również bezpośredni sposób kodowania w komputerze uzyskiwanych odpowiedzi, co należy do obowiązków ankietera.

CATI umożliwia również dotarcie do respondentów, którzy bywają nieuchwytni ze względu na brak czasu. Dlatego tak często badanie wykorzystywane jest, kiedy firmy potrzebują uzyskać dane od biznesmanów czy osób, których praca wymaga podróży służbowych, bądź ogólnie w ramach badań B2B. Jest ono stosunkowo wygodne dla samych respondentów, którzy dodatkowo, inaczej niż w przypadku ankiet listownych bądź internetowych, mają możliwość ewentualnego rozwiania swoich wątpliwości poprzez zadanie ankieterowi pytania.

Metoda to szybka, a przy tym (o dziwo, bo to rzadko chodzi w parze) tania. Mniej kosztuje jedynie badanie internetowe CAWI, które jednak, jak zauważyliśmy wcześniej, nie pozwala na bezpośrednią relację: respondent – ankieter. A i to nie wszystko! Dzięki oprogramowaniu i stałej możliwości monitoringu (wszystkie rozmowy są nagrywane) badania są ustandaryzowane, a tym samym jego wyniki możemy uznać za wysoce wiarygodne.

Sceptycy tej metody wskazują jednak kilka jej minusów. Mianowicie, iż nie pozwalają na wykorzystanie zbyt wielu zmysłów. Jedyną możliwą do wykorzystania formą jest rozmowa, bez możliwości wykorzystania jakichkolwiek treści wizualnych i multimedialnych.
To ogranicza temat badań – np. rozpoznawalność marki i związanych z nią narzędzi identyfikacji wizualnej. Ograniczeniem jest również czas trwania rozmowy. Najczęściej jest to kilka – kilkanaście minut, co nie pozwala na wysoce szczegółowe badania i niekiedy na zebranie wszystkich potrzebnych informacji, a same pytania powinny mieć głównie charakter pytań zamkniętych.

Oczywiście, nie podważam tych twierdzeń, tym bardziej, że są one głęboko uzasadnione. W sposób automatyczny nasuwa się więc wniosek, że badanie przeprowadzone tą metodą nie sprawdzi się w projektach, w których nie wystarczy tylko słownie przekazana odpowiedź na zadane pytanie.

CATI to metoda coraz popularniejsza, a co za tym idzie coraz więcej firm i call center ma ją w swojej ofercie, a ze względu na to, cena badania cały czas spada. Obecnie w Polsce metody PAPI i CATI są wykorzystywane najczęściej i stanowią blisko ¾ przypadków wszystkich przeprowadzanych badań rynkowych. Tak szerokie zastosowanie o czymś świadczy.
Czy warto ją więc stosować? Tak, warto. Choć z pewnością nie jest to metoda polecana każdemu przedsiębiorstwu. W końcu, nie po to w świecie marketingu istnieje taka różnorodność metod i technik, aby każda służyła każdemu.


Marta Sypuła - Dyrektor ds. Marketingu w GM TAI Sp. z o.o.
* Artykuł powstał przy współpracy z Pauliną Stefanów (copywriter) i Martą Roszak – Starszy Specjalista ds. PR

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Rebranding na tle rozwoju rynku

Rebranding na tle rozwoju rynku


Autor: JAROSŁAW FILIPEK


Rebranding jest połączeniem zmian modelu biznesowego ze zmianami wizerunku. Po każdej fuzji lub akwizycji rebranding jest koniecznością. Są to koszty i poważny wysiłek organizacyjny. Dlaczego więc na rynku sieciowych kawiarni, światowe marki nie wprowadzają od razu swojego pełnego wizerunku?


Pomimo spowolnienia gospodarczego, w 2013 roku może powstać w Polsce rekordowa liczba sieciowych kawiarni. Do ofensywy przygotowują się Coffeeheaven wspólnie z Costa Coffee, Empik Cafe i Starbucks. Planowany wzrost rynku zachęca inne sieci do ekspansji na polskim rynku. Rozwój na rynku planuje brytyjska marka Caffe Nero. Jest to jedna z największych sieci kawiarni w Europie. W tym roku marka ta zadebiutowała na polskim rynku.

Skąd taka popularność sieciowych kawiarni? Marże na kawie osiągają średnio około 300 procent. Polacy przyzwyczaili się do cen kawy w kawiarniach. W dużych miastach coraz częściej widzimy na ulicy ludzi z kubkiem kawy z markowanym oznakowaniem którejś z sieciowych kawiarni. Kupowanie markowej kawy staję się konwencją, stylem życia i konsumpcja rośnie. Skoro klienci płacą dość wysokie ceny, właściciele ich nie obniżają. Analizy opłacalności biznesu pokazują, że przy obecnym poziomie cen i marż inwestycja w otwarcie lokalu na poziomie 200-300 tysięcy złotych może zwrócić się już po roku. Na koniec roku 2012 w Polsce ma być około 800 kawiarni. Czyli prawie o 13% więcej niż w roku 2011.

Rok 2013 ma być rokiem inwestycji. Według danych Euromonitor International, rynek kawy w Polsce wyceniany jest obecnie na 3,15 mld złotych. Do 2015 roku przewiduje się wzrost tego rynku nawet do sumy 5 mld zł. To nie lada kąsek dla dużych sieci.

Rebranding i nowa marka - Costa by CoffeeHeaven

Bardzo silny rozwój na rynku polskim planuje Costa Caffee. To druga największa na świecie sieć kawiarni. W grudniu 2009 Costa Caffee nabyła Polską markę Coffeeheaven i została niekwestionowanym liderem rynku. Wartość transakcji wyniosła 36 milionów funtów. Obecnie obie marki się łączą i przechodzą rebranding. Nowa strategia marki i nowy koncept kawiarni opiera się na dwóch modelach wystroju. W ten sposób Costa Caffee chce kierować swoją ofertę do dwóch różnych grup klientów. Kawiarnie będą działać pod podwójną marką Costa by CoffeeHeaven. To rozwiązania dość nietypowe, zważywszy na fakt, że Costa jest tak wielką firmą i marką, w stosunku do lokalnej Coffeeheaven. Costa próbowała budować swoją markę w modelu monolitycznej franszyzy. Istniejąca od 2006 roku sieć nie rosła tak szybko jak inne rynki, na których rozwija się Costa. Dlatego chyba zdecydowano się nad przejęciem kontroli nad marką w Polsce.

Po co Coffe Nero podwójny rebranding?

Pomimo doświadczeń Costa, brytyjski konkurent - Caffe Nero, wchodzi do Polski poprzez joint venture z polską siecią Green Coffee. Nowa sieć ma działać także pod podwójną marką Green Caffe Nero. Przeprowadzony zostanie rebranding Green Caffee. Caffe Nero powstała w Wielkiej Brytanii w 1997 roku i obecnie liczy ponad 500 kawiarni na świecie. Green Caffee ze swoją małą, liczącą dziesięć kawiarni siecią, jest jeszcze marką bardzo mało znaną. Nowa firma ma być własnością byłych założycieli Green Coffee. To początki podobne, do niezbyt udanego scenariusza rozwoju marki Costa w Polsce.

Czy rynek polski jest na tyle inny, że firmy nie decydują się na budowanie swoich marek samodzielnie? Czy konieczny jest podwójny rebranding? Przecież wcześniej czy później marki światowe zlikwidują lokalne człony nazw. Z jednej strony podwójna marka w momencie fuzji to bezpieczniejsze rozwiązanie. Ale z drugiej strony i Costa, i Caffe Nero to bardzo duże organizacje, posiadające zarówno kompetencje, jak i środki na to, aby w nowe rynki inwestować. Działając przez podwójne marki, firmy skazują się na kolejne zmiany i następny rebranding. Rynek rośnie, więc ryzyko związane z wprowadzeniem własnej marki wydaje się być niewielkie. Poza tym, Polacy bardziej cenią sobie uznane marki światowe, niż nawet silne marki lokalne. Jeżeli rynek ma rosnąć w tempie, w jakiej przewidują analitycy, liczy się każda chwila, każdy nowo otworzony lokal.


Jarosław Filipek

CODES Strategie Marki

http://www.brandvalue.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Reklama w branży spożywczej. Hasła reklamowe powinny mieć wyjątkowy smak!

Reklama w branży spożywczej. Hasła reklamowe powinny mieć wyjątkowy smak!


Autor: Jerzy Danilewicz


Na rynku produktów spożywczych, dobre hasła reklamowe mają szczególnie duże znaczenie. Muszą dotrzeć z komunikatem do odbiorcy szybko i skutecznie. I przebić ofertę wyjątkowo licznej i aktywnej konkurencji.


Hasła reklamowe dla FMCG

Hasła reklamowe stosuje się po to, by zwrócić uwagę potencjalnego nabywcy na reklamę i oferowany przez nią produkt, a w konsekwencji zachęcić do jego zakupu. Dobre Hasła reklamowe są dopasowane do potrzeb grup docelowych, uwzględniają specyfikę konkurencji i plany dotyczące przyszłości marek. Projektuje się je tak, aby odwoływały się do emocji, zwracały uwagę i ułatwiały zapamiętanie przez stosowanie rymów, wieloznaczności, dowcipu i stopniowego odkrywania właściwych haseł. Hasła reklamowe są jednym z elementów tworzenia tożsamości produktu lub usługi. Branżę FMCG charakteryzuje bardzo wysoki poziom sprzedaży, stosunkowo niskie ceny produktów, ich duża dostępność. Duża konkurencja na tym rynku oraz stosunkowo krótki czas żywotności poszczególnych serii produktów wymaga aby Hasła reklamowe były szybko i precyzyjnie opracowywane. Zajmują się tym firmy wyspecjalizowane w kreowaniu perswazyjnych sloganów dostosowanych do potrzeb rynku i konkretnego produktu.

Hasła reklamowe dla masła, margaryny i mixów

Hasła reklamowe dla masła, margaryny i mixów należą do najbardziej rozpoznawalnych wśród konsumentów - odbiorców przekazu marketingowego. Któż nie pamięta hasła: Rama - To jest smak! Wiele sloganów przenika do języka potocznego i zaczyna żyć własnym życiem. Te podstawowe produkty żywnościowe są wdzięcznym, a raczej "smacznym" obiektem działań marketingowych. Hasła reklamowe często odwołują się, co naturalne, do wrażeń zmysłowych, takich jak zapach czy smak ("Kto zje, ten zrozumie", Rama Creme Bonjour czy "Musi być w niej coś dobrego", Rama, "Smak, który wybrał świat, Lurpak). Inne hasła reklamowe skupiają się na prozdrowotnym aspekcie produktu ("I wszystko krąży jak powinno", margaryna Flora). Zdarzają się wyjątki, wybijające się ponad "zdrowy" i "smaczny" standard kreacji. Takim było niewątpliwie hasło reklamowe margaryny Manuel z Kruszwicy. Brzmiało ono: "Manuel. Zaleca się do kanapek." Wieloznacznie jednoznaczne.

Polityczny eksperyment a hasła reklamowe

Dużą odwagą marketingową wykazała się firma Laktopol, jedna z największych w branży mleczarskiej. Przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku wprowadziła do obrotu masło o nazwach: "Puszyste i Smarowne" oraz "Pyszna Ochota". Akronimy z wyróżnionych liter tworzyły nazwy PiS i PO. Z kolei Hasła reklamowe nawiązywały do sloganów z prezydenckiej kampanii wyborczej "Zgoda Buduje" oraz "Polska Jest Najważniejsza". Hasła reklamowe na masłach brzmiały: "Ekstra Smaruje" i "Zdrowie Jest Najważniejsze". Masło wywołało krótkotrwałą sensację na rynku. Jednak firma nie ujawniła, czy kampania i użyte hasła reklamowe przyniosły wzrost sprzedaży. Wybory minęły, a rozczarowanie Polaków zachowaniem elit politycznych raczej nie wróżyło powodzenia reklamie nawiązującej do polityki. To zbyt populistyczna i niestety ryzykowna koncepcja budowania marki dla produktów rynkowych.


Jerzy Danilewicz

METAFORYKA Slogany i hasła reklamowe

http://www.metaforyka.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nowa nazwa dla miasta

Nowa nazwa dla miasta


Autor: Maria Orkwiszewska


Japońskie miasto Izumisano chce zmienić nazwę. Zarząd miasta wystawił niedawno prawa do nazwania nową marką miasta na sprzedaż. Ten, kto da najwięcej, będzie mógł lansować w ten sposób swoją markę.


Naming rights wkraczają do coraz szerszych sfer życia. Londyńczycy niedawno zostali zaszokowani planami zmiany nazw stacji metra. Po obiektach sportowych i kulturalnych, obiektem sprzedaży stają się nawet nazwy miast.

Izumisano leży w prefekturze Osaka. To nieduże, stutysięczne miasto. Zmiana nazwy jest pomysłem na zmniejszenie długu i przyciągnięcie do miasta inwestorów. Dług Izumisano wynosi obecnie ponad miliard dolarów. Przyczyną tak wysokiego zadłużenia tak małego miasta była budowa infrastruktury międzynarodowego lotniska Kansai. Do Izumisano należy część wybudowanej sztucznej wyspy, na której zlokalizowano oddalony od lądu o 5 kilometrów port lotniczy Kansai.

Miasto, poza prawami do nazwy miasta, chce nadać zwycięzcy prawa i ulgi inwestycyjne. Pomysł łączy sprzedaż praw do nazwy i nadanie ulg. Byłby to chyba pierwszy przypadek nazwania miasta marką firmy. W Polsce istnieje prawo, wedle którego ten, kto zbuduje drogę, może nadać jej nazwę. Stąd do znanej fabryki słodyczy prowadzi ulica Czekoladowa. Do fabryki ciągników prowadziła ulica Traktorzystów.

Pomysł nadania miastu nazwy firmy jest ciekawy, ale wymaga od firmy wyjątkowych nakładów. Miasto próbowało sprzedać nazwę już wcześniej, nie udało się znaleźć chętnego. Miasto jest bardzo młode, prawa miejskie otrzymało 1 IV 1948 roku. O mieście nic poza związkami z lotniskiem Kansai powiedzieć nie można. To lotnisko ma coraz większą świadomość, nie tylko w Japonii, ale i na świecie. Port lotniczy Kansai to największe na świecie lotnisko wzniesione na sztucznej wyspie. Lotnisko z lądem łączy najdłuższy na świecie most dwukondygnacyjny. Budynek lotniska ma 1700 metrów długości, co jest także ewenementem. Może to nie miasto, ale lotnisko powinno sprzedać swoją markę. Suma ponad miliarda dolarów wydaje się w takim wypadku o wiele bardziej realna.

Nazwa Kansai pochodzi od nazwy regionu w Japonii. Leży tam jedna z byłych stolic kraju kwitnącej wiśni – Nara. Trudno jednak sobie wyobrazić, aby tak historyczne miasto jak Nara lub cały region miały zmienić swoją tożsamość. Małe Izumisano próbuje.


Maria Orkwiszewska

Ekspert nazewnictwa firm i produktów w firmie Anagram Naming

http://www.anagram.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Perswazyjność nazwy a jej wpływ na zakupy towarów i usług

Perswazyjność nazwy a jej wpływ na zakupy towarów i usług


Autor: Maria Orkwiszewska


Badania pokazują, że to, co jest znane, traktowane jest przez ludzi jako bezpieczniejsze. Naming, czyli projektowanie nazw, często z tej zasady korzysta. Przy nazwach łatwość wymówienia słowa może zatem mieć wpływ na zakupy towarów.


Grupa naukowców przeprowadziła badania na nazwach, aby sprawdzić, jaka nazwa może mieć wpływ na proces zakupowy. Naukowcy zadali sobie pytanie, czy łatwość przeczytania i wymawiania nazwy wpływa na ocenę stopnia jego znajomości. Chodziło o określenie zależności między postrzeganiem ryzyka stosowania produktów o różnych nazwach.

Naming - testy i badania nazwy

Grupa studentów otrzymała do oceny listę wykreowanych nazw dodatków spożywczych. W testach poproszono ich o opinię, które z nich uznają za bardziej szkodliwe. Wyrazy miały tę samą długość, ale znacząco różniły się trudnością wymowy. Badania potwierdziły tezę naukowców. Projekty nazw prostych do wymówienia były traktowane jako bezpieczniejsze (czyli znane). Drugi wniosek, jaki pojawił się z badań, wskazywał na ocenę nazwy trudniejszej w wymowie jako nowszej i nowocześniejszej. Oba wnioski wydają się sprzeczne do zastosowania, jednak dają wyraźne wskazówki do projektowania i wymyślania nazwy.

W drugim eksperymencie prezentowano propozycje nazw kolejek w parkach rozrywki. Zadaniem studentów była ocena, jak ryzykowna (choroba lokomocyjna i złe samopoczucie) jest kolejka kryjąca się pod zaproponowaną nazwą. Różnica w badaniu polegała na tym, że tym razem nazwy dodatkowo różniły się długością. Kolejki o nazwach krótkich i prostych ocenione zostały jako bezpieczne, natomiast kolejki o nazwach długich i trudnych uznano za bardziej ekscytujące. I tu także można wysnuć wniosek, że w zależności od tego, co chcemy sprzedać, warto się zastanowić, jakie nazwy zastosować.

Badania wykazują, że tak, jak w psychofizjologii widzenia (ocena kolorów i form graficznych), tak i w wypadku nazw, projekty mogą być mniej lub bardziej dopasowane do charakteru produktu. Nazwy trudne i długie wcale nie muszą być gorsze, ale trzeba pamiętać o sposobie ich percepcji. Naming musi zawierać analizy i badania nazw. Nasze indywidualne odczucia mogą nie być tożsame z opinią masową.

Innym aspektem długości nazwy jest jej zdolność rejestracji jako słowny znak towarowy, a więc uzyskanie monopolu patentowego. Naming i nazewnictwo to nie tylko kreacja nazwy. Wyłączność na nazwę to podstawa budowania bezpieczeństwa jej stosowania, ograniczenie pola działania konkurentów i narzędzie do walki z nieuczciwą konkurencją. Ponadto, bez przebadania ochrony prawnej nazwy (ocena ochrony nazwy, jako znak towarowy), możemy nieświadomie naruszyć prawa majątkowe innych firm. Widać tu sprzeczność między interesami wspierania sprzedaży i budowania gwarancji prawnych elementów symboliki i identyfikacji towarów, usług i firm. Ideałem są nazwy spełniające oba kryteria. Naming jest sztuką kompromisów.


Maria Orkwiszewska

Ekspert nazewnictwa firm i produktów w firmie Anagram Naming

http://www.anagram.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Milion ukryty w tabelce

Milion ukryty w tabelce


Autor: Marta Roszak


Popyt na nie stale wzrasta. Stanowią podstawę działań marketingowo–sprzedażowych wielu firm. Dlaczego? Na czym polega ich fenomen? Kto i w jaki sposób może je wykorzystać? Co mogą Ci dać - One…bazy danych?


Bogata oferta wychodząca naprzeciw oczekiwaniom klientów to często za mało, aby stanowić o sukcesie firmy. I nawet najgenialniejszy wynalazek świata nie przyniesie zysku, jeśli informacja o jego istnieniu zamiast ruszyć w świat będzie krążyć jedynie wśród naszych pracowników, a sam produkt nie zostanie odpowiednio wypromowany. Odpowiednio, to znaczy jak? Pewność, że nasz komunikat nie odbije się głuchym echem, a zmotywuje potencjalnych klientów do przyjrzenia się naszej ofercie, może dać nam odpowiednio stargetowana grupa odbiorców, na których skupimy całą swoją uwagę. Dobrze, ale jak to zrobić? Jak określić, kto do tej grupy należy? Istnieje rozwiązanie, które może usprawnić nasze działania marketingowo-sprzedażowe, poprawiając ich efektywność i znacznie ograniczając czas, jaki normalnie musielibyśmy na pewne zadania przeznaczyć. Bazy danych. Zresztą to zaledwie jedno z wielu ich zastosowań.

Czym właściwie są? Można je rozumieć jako pewien mechanizm przechowywania danych, które zostały zebrane i skategoryzowane zgodnie ze wcześniej przyjętymi regułami, dające się edytować i przetwarzać za pomocą odpowiednich programów komputerowych. Umożliwiają one sprawne i szybkie odnalezienie konkretnego rekordu wypełniającego określone uprzednio kryteria. Wyróżniamy kilka ogólnie przyjętych rodzajów baz danych (kartotekowe, relacyjne, obiektowe, strumieniowe), jednak z racji charakteru i zastosowania baz danych, o których mowa w artykule, warto podzielić je na pudełkowe (nieedytowalne) i statyczne (z możliwością wyboru rekordów spełniających określone kryteria i wcześniejszego stargetowania). Wspominam o tym rozróżnieniu, gdyż kupując gotowe bazy, najczęściej z takim właśnie podziałem możemy się spotkać.

Ostatnimi czasy sklepy mające je w swojej ofercie przeżywają prawdziwe oblężenie. Coraz więcej przedsiębiorstw zauważa, ile korzyści niesie ze sobą wykorzystanie baz danych i oparcie na nich wielu ze swych działań biznesowych. Skąd tak nagłe zainteresowanie? Niewątpliwie wynika to z szerokich możliwości ich zastosowania. Marta Sypuła – Dyrektor ds. Marketingu, zauważa, że w dzisiejszych czasach bazy danych są powszechnie używane we wszystkich dziedzinach życia. W biznesie bazy danych wspierają procesy sprzedażowe i marketingowe. Dobrze skonstruowana marketingowa baza danych to szansa na właściwe zarządzanie własnymi klientami oraz sposób na intensyfikację działalności, nawiązanie nowych kontaktów biznesowych i poszerzenie rynku. W oparciu o dobrze przygotowaną bazę danych można zaplanować skuteczne kampanie marketingowe i sprzedażowe, skierowane do bardzo wąskich grup potencjalnych klientów. Skuteczność takich działań jest niejednokrotnie znacznie większa, niż w przypadku innych narzędzi promocyjnych. Bazy danych pozwalają zminimalizować koszty dotarcia i pozyskania nowych klientów, a efekty działań przeprowadzonych w oparciu o nie są w pełni mierzalne. Wraz z rozwojem technologicznym i coraz to ostrzejszą konkurencją, mając na uwadze wszystkie te zalety, grzechem byłoby nie wykorzystać baz danych w swojej działalności.

Można zadawać sobie pytanie o słuszność kupowania gotowych baz danych. Oczywiście – te robione własnoręcznie przez zatrudnionych w firmie pracowników również mają wiele zalet. Wiele, ale, niestety, nie aż tyle, co kupione od specjalizującej się w ich przygotowywaniu firmy. Pewnie znajdą się tacy, co stwierdzą, że to wyrzucanie pieniędzy, że wpierw należy wykorzystać potencjał osób znajdujących się wewnątrz firmy, a więc ludzi znających specyfikę naszych działań, wiedzących dokładnie, o jakich klientów nam chodzi, jakie dane są i będą nam potrzebne, a dopiero później, w razie zaistnienia takowej potrzeby, decydować się na wsparcie „z zewnątrz”. Jest w tym logika, nie przeczę. Ale czy warto marnować czas? Bo skoro czas to pieniądz, o żadnych oszczędnościach w przypadku własnoręcznie tworzonych baz mówić nie można.

Gotowe bazy danych mają kilka zasadniczych zalet – podzielone na branże i podbranże dają informacje na temat sektora, który jest przedmiotem zainteresowań. Dzięki temu, np. jako producent sprzętu medycznego nie musisz samodzielnie przeszukiwać tysiąca stron internetowych w poszukiwaniu szpitali czy przychodni, tworzyć własnych zestawień z danymi teleadresowymi, ale korzystasz z tych, które zostały już stworzone przez zewnętrzną firmę. Często, w zależności od firmy, z której usług zdecydujemy się skorzystać oraz interesujących nas instytucji, przedsiębiorstw, otrzymujemy nawet kilkadziesiąt tysięcy rekordów, które dodatkowo, z racji formatu .xls, możemy łatwo i szybko edytować oraz zawężać, np. pod kątem lokalizacji czy typu placówki. Co bardziej wyspecjalizowani usługodawcy oferują bazy statyczne, podlegające dodatkowemu targetowaniu zgodnemu z wymaganiami zleceniodawcy. Pozwala to skoncentrować się naszym handlowcom bezpośrednio na przygotowywaniu odpowiednio dopasowanej oferty i kontakcie z potencjalnymi klientami, nie tracąc czasu na research. W ten sposób lepiej wykorzystamy możliwości naszych pracowników, gdyż pozwolimy zająć im się tym, czym naprawdę zajmować się powinni. Co ciekawe, m.in. ze względu na rosnącą konkurencję na tym polu, ale też i rosnące zainteresowanie owymi bazami, a co za tym idzie całkiem wysoki popyt, ich cena jest relatywnie niska w porównaniu do profitów, jakie można zyskać, korzystając z nich. Średnio, cena jednego rekordu to wydatek w wysokości 5-30 groszy. Znalezienie wszystkich informacji, jakie dostępne są w bazach na własną rękę, to minimum kilkaset godzin ciężkiej pracy. Biorąc pod uwagę, że każda godzina kosztuje firmę minimum kilkanaście złotych, ceny baz danych są sumami nieporównywalnie niskimi. Wraz z zapewnieniem wysokiej, blisko 95% aktualności wszystkich przesłanych danych, którą co bardziej profesjonalne firmy starają się zapewniać swoim klientom, stają się one coraz częściej wykorzystywanym narzędziem, dzięki któremu w łatwy i szybki sposób pozyskamy sprawdzone dane kontaktowe potencjalnych partnerów. A to zaledwie krok od podpisania nowych kontraktów!

Wbrew temu, co sądzi wielu, z baz danych może korzystać niemal każde przedsiębiorstwo. Obecnie oferta dostawców baz jest coraz to bogatsza i obejmuje kilkadziesiąt branż, wśród których znajdują się m.in. branże medyczna, farmaceutyczna, hotelarska, szkoleniowa, deweloperska, budowlana, reklamowa i inne. Co ważne i często nie do końca uświadamiane, nie są one przeznaczone tylko dla wielkich korporacji, a zadowoleni będą z nich na pewno i menedżerowie małych firm, a nawet osoby prowadzące własną, jednoosobową działalność gospodarczą. Przekonał się o tym właściciel warszawskiego pubu, który zdecydował się na zakup baz danych z rekordami agencji turystycznych i biur podróży. Postanowił on wykorzystać fakt, iż obok jego lokalu, zlokalizowanego w samym centrum Warszawy, znajduje się duży parking, na którym może zatrzymać się autokar. Wykupiwszy bazy danych, zdecydował się na akcje e-mailingowe, które zachęcały do skorzystania z usług gastronomicznych oferowanych przez jego pub. I był to strzał w dziesiątkę. Miejsc takich jak to było w stolicy bardzo niewiele. Kiedy za sprawą wiadomości wysłanych drogą elektroniczną organizatorzy wycieczek dowiedzieli się o tym lokalu, telefon właściciela niemal nie przestawał dzwonić. Już po jednej akcji pub zyskał stałych klientów, polecających to miejsce innym. Drugą turę maili postanowiono wysłać do szkół, które późną wiosną i wczesną jesienią organizują liczne wycieczki. Efekt był natychmiastowy. Dziś, aby zamówić tam grupowy posiłek, należy dzwonić z niemal miesięcznym wyprzedzeniem. A kto by pomyślał, że właściciel pubu będzie się reklamować wśród szkół!

Oczywiście bazy danych mają wiele innych zastosowań, ale przy tym wszystkim niewątpliwie są podstawą każdej operacji marketingu bezpośredniego. Jak to ładnie tłumaczy Krzysztof Czupryna w swoim „Skutecznym Marketingu Bezpośrednim”, od dobrej bazy danych zależy 50% powodzenia każdej operacji Marketingu Bezpośredniego. Lepiej wyjdzie operacja źle przygotowana, ze słabą ofertą, przeprowadzona na dobrej bazie danych, niż doskonała operacja ze wspaniałą ofertą przeprowadzona na złej bazie adresowej. I trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. A więc niezależnie od tego, jaki jest Wasz stosunek do gotowych baz, nie ulega wątpliwości, że bez bazy danych w dzisiejszych czasach daleko firma zajść nie może. Szczególnie ta, która nie ma jeszcze wyrobionej marki. Tylko dzięki niej w tak krótkim czasie będziemy mogli zintensyfikować swoje działania marketingowo-sprzedażowe, a co za tym idzie, w pełni wykorzystać potencjał naszej firmy i osiągnąć zysk. A generowanie zysków to przecież podstawowy cel każdego przedsiębiorstwa.


Marta Sypuła - Dyrektor ds. Marketingu w GM TAI Sp. z o.o.
* Artykuł powstał przy współpracy z Pauliną Stefanów (copywriter) i Martą Roszak – Starszy Specjalista ds. PR

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czy wolno zarejestrować dowolną domenę internetową?

Czy wolno zarejestrować dowolną domenę internetową?


Autor: Maria Orkwiszewska


Otóż nie. Zgłaszając domenę internetową, nie wolno wykorzystać cudzego znaku towarowego. Znaki towarowe mogą mieć formę słowną, słowno-graficzną i graficzną. Domena internetowa nie może naruszać praw własności do nazwy lub znaku słowno-graficznego.


Co to znaczy? Domena internetowa, którą chcemy zarejestrować, nie może być identyczna z nazwą chronionej marki w urzędach patentowych. Podobnie jest, gdy domena zawiera w sobie cudzy znak towarowy lub jest do niego bardzo podobna. Podobieństwo może zostać potraktowane jako wykorzystywanie renomy i wizerunku marki. Takie działanie jest sprzeczne z prawem. Chodzi o sytuacje, w których nieprawne używanie cudzych znaków towarowych może prowadzić do wprowadzenia w błąd osób korzystających z sieci, upraszczając – o podszywanie się pod inne marki.

Domena internetowa jako znak towarowy

Każdy przedsiębiorca powinien sprawdzić przed zarejestrowaniem domeny internetowej, czy nie narusza ona cudzych znaków towarowych. Gdy domena internetowa jest tożsama lub podobna z zarejestrowanym przez inną firmę znakiem towarowym, grozi to utratą takiej domeny. Procedura odebrania praw do korzystania z domeny jest dość prosta. Zajmuje się tym sąd, na którego wyrok zgadzamy się w momencie rejestracji domeny. Wykupując prawa do użytkowania domeny z rozszerzeniem pl lub com.pl (nie ma możliwości wykupienia praw do domeny na własność), wyrażamy jednocześnie zgodę na dokonanie zapisu na sąd polubowny. Jest to warunek konieczny do utrzymywania nazwy domeny. Orzeczenia sądu stwierdzające naruszenie praw osoby trzeciej stanowi natomiast podstawę do wypowiedzenia mowy i odebrania praw do stosowania domeny.

Sprawdź, czy Twoja nowa domena internetowa nie naruszy praw innych firm.

Sprawdzać znaki towarowe dla firm działających w Polsce trzeba zarówno w Urzędzie Patentowym RP, jak i w bazach tak zwanych znaków wspólnotowych, czyli znaków chronionych prawnie na terenie całej Unii Europejskiej.

Domena internetowa jest podstawowym elementem adresu strony internetowej - służy do identyfikacji tej strony, może być wykorzystana do oznaczania sprzedawanych przez firmy towarów lub usług. Taka praktyka, gdzie domena internetowa jest identyczna z marką oferty, jest powszechną, gdy działalność jest prowadzona w Internecie. Warto zadbać o to, aby domena internetowa posiadała zdolności do odróżniania towarów i usług. Można się wtedy ubiegać o monopol patentowy i ochronę domeny, jako słowny znak towarowy. Wtedy sytuacja się odwraca, firma może walczyć z tymi, którzy jej renomę i wizerunek próbują wykorzystywać.


Maria Orkwiszewska

Ekspert nazewnictwa firm i produktów w firmie ANAGRAM Naming

http://www.anagram.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jakie są podstawowe narzędzia marketingu online...

Jakie są podstawowe narzędzia marketingu online...


Autor: Radek R


Polski rynek marketingu online rozwija się w ciagu kilku lat szalenie dynamicznie. Biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku pracy w świecie realnym, może, ale i powinien on stać się alternatywnym źródłem dochodu dla wielu osób. Aby w nim zaistnieć, niezbędna jest wiedza na temat podstawowych narzędzi w nim używanych.


Marketing sieciowy to gałąź biznesu rozwijająca się niezwykle dynamicznie w ostatnich latach w Polsce. Nie jest to zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fakt, że w krajach gospodarczo bardziej rozwiniętych jest to bardzo ważna część przemysłu, dająca zatrudnienie setkom tysięcy ludzi i budująca milionowe majątki wielu z nich. Dzieje się tak dzięki niskim kosztom startu - niejednokrotnie zaczynającym się od 100-200 zł i możliwości dotarcia do olbrzymiej ilości potencjalnych klientów. Dotyczy to zarówno własnego produktu, jak i w przypadku jego braku - produktów innych firm, które można oferować w oparciu o uczestnictwo w ich Programach Partnerskich. Jednak niezależnie od tego, co chcemy sprzedać w sieci, potrzebujemy do tego kilku narzędzi, które są do tego niezbędne. Dlatego poniżej opisane są cztery najważniejsze spośród nich:
1) Strona/blog - w dłuższej perspektywie niezbędna. Można wyróżnić 2 typy. Pierwsza to typowo sprzedażowa, zbudowania pod konkretny produkt (np. tytuł książki, potoczna nazwa produktu, może być nawet zdanie). Drugi typ to strona informacyjna, nastawiona na budowanie wizerunku - marki. I tutaj bardzo często używa się nazw firmy, imion i nazwisk osób itp. W obu przypadkach trzeba rozważyć zrobienie tego w sposób profesjonalny. Własna domena, dobry szablon strony, niezbędne i dobrej jakości informacje w zależności od typu strony – to tylko przykłady, co powinno zostać przemyślane i odpowiednio dobrane przy budowaniu właściwego wirtualnego miejsca w sieci.
2) Autoresponder – narzędzie tak mało znane przez przeciętnych „zarabiaczy” w sieci, a tak ważne. Pozwala na budowanie bazy naszych odbiorców, potencjalnych klientów. Umożliwia wysyłanie newsletterów, biuletynów, informacji handlowych i specjalnie przygotowanych ofert. Dzięki niemu możliwe jest ciągłe utrzymywanie kontaktu z grupą osób, która wyraziła na to swoją zgodę. W swoich funkcjach ma automatyczne formularze do zbierania maili, opcje automatycznego wysyłania informacji, budowania bazy adresatów.
3) Kreator filmów wideo – tworzenie filmików reklamowych i umieszczanie ich na Youtube lub swoim blogu jest obecnie jednym z podstawowych narzędzi marketingu. Tworzone są wręcz videoblogi, gdzie standardowo używane teksty zastępowane są filmikami pokazującymi omawiane zagadnienie.
4) Webinary (videokonferencje) – jedno z najnowszych i najbardziej skutecznych narzędzi do sprzedaży bezpośredniej/online w sieci. Pozwala organizować wirtualne spotkania z potencjalnymi klientami i w trakcie videorozmowy prezentować przygotowaną wcześniej prezentację, filmik itp.
Powyższe 4 narzędzia są kluczowe, jest to niejako baza do bycia skutecznym i zarabiającym marketerem internetowym. Oczywiście trzeba poznać jeszcze kilka innych, które ułatwią lub przyśpieszą uzyskiwanie dochodów online. Mogą zwiększyć skuteczność działania w Internecie. Bez wątpienia jednak wymienione powyżej są niezbędne. I od zdobycia ich i dobrego poznania trzeba zaczynać swoją przygodę z zarabianiem w marketingu/sprzedaży online.


Narzedzia Marketingu Online

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

CRM w contact center

CRM w contact center


Autor: Marta Roszak


CRM i contact center. Jedno i drugie służące, pośrednio lub bezpośrednio, budowaniu odpowiednich relacji z klientem. Coraz bardziej powszechne, wciąż udoskonalane, oferujące więcej i więcej.


O ile więcej oferują, gdy się wzajemnie uzupełniają? Kto, co i ile może zyskać, gdy contact center wykorzystuje informacje zawarte w systemie zarządzania relacjami z klientem?

Z artykułu dowiesz się m.in.:

– jaki wpływ na wizerunek firmy ma działanie contact center,
– czym jest CRM i jak ewoluował,
– jakie zastosowanie w contact center może mieć system CRM,
– jakie są najnowsze trendy w systemach CRM.


Odpowiednie relacje z klientem są kluczowym czynnikiem wpływającym na kondycję niemal każdego przedsiębiorstwa. Uświadomienie naszego partnera biznesowego, jak wielkim szacunkiem go darzymy i jak ważna jest jego opinia na temat naszej działalności, stanowi podstawę dobrej i obustronnie satysfakcjonującej współpracy. Wymaga to jednak ciągłej komunikacji.

Często „kontakt ten” wychodzi od nas – dzwonimy, wysyłamy maile, SMS-y, przekazując nowinki na temat oferowanych usług, informując o zmianach w ich sposobie funkcjonowania czy też po prostu pytając o opinię i ewentualne rady, które służyć by mogły udoskonaleniu i poprawie naszej działalności. Równie często to klienci, chcąc rozwiać swoje wątpliwości, rozwiązać problem, zgłosić reklamację czy też podzielić się swoimi uwagami, wykręcają numer naszej infolinii czy kontaktują się za pomocą gadu-gadu, maila, skype’a. To, jak zostaną obsłużeni i czy uzyskane informacje sprostają ich wymaganiom, jest kluczowe dla dalszej współpracy. Nie zapominajmy bowiem, że najczęściej jest to pierwsze „spotkanie” obu stron, a jak wiadomo nie od dziś – dobre pierwsze wrażenie to podstawa dobrych kontaktów z klientami, szczególnie w dobie ostrej konkurencji. To ono w głównej mierze wpływa na wizerunek firmy. Ale nawet mając ten etap za sobą, nie należy spoczywać na laurach i nadal trzeba okazywać klientowi – temu obecnemu, jak i potencjalnemu – należyty szacunek. Łatwiej bowiem zrazić niż przekonać do siebie. Dlatego właśnie odpowiednie przygotowanie pracowników i systemów wykorzystywanych w contact center jest tak istotne. Każdy z nas może coś o tym powiedzieć. Setki rozmów telefonicznych przekonujących do wykupienia nowej oferty sieci komórkowej, zapraszających na prezentację garnków i cudownych poduszek, pytających o zarobki, aby móc wybrać najlepszy pakiet ubezpieczeniowy. Najczęściej z marnym efektem.

Jak więc sprawić, żeby nasz adresat był rzeczywiście zainteresowany treścią komunikatu, a wiec tym, co chcemy mu przekazać, do czego będziemy próbować go zachęcić i żeby ów „efekt” był satysfakcjonujący? Nieocenioną pomocą okazuje się tu CRM (Customer Relationship Management). Co to takiego? Jak go zdefiniować? Najogólniej rzecz ujmując, jest to system pomagający w sposób kompleksowy pozyskać, a następnie utrzymać klienta, tak aby stworzyć nową, lepszą jakość zarówno dla samej firmy, jak i dla partnera biznesowego. W głównej mierze opiera się on na przekonaniu, że sukces firmy wymaga odpowiedniego zarządzania modelem, który stawia klienta w centrum wszelkich procesów i działań przedsiębiorstwa.

Z racji tak silnego powiązania idei systemu z satysfakcją partnera biznesowego i pełnego zwrócenia się w jego kierunku, CRM odgrywa bardzo ważną rolę w sektorze działań contact center. Ale nie od zawsze tak było. Początkowo – to jest wraz z pojawieniem się pierwszych systemów CRM (przełom lat 70. i 80.), relacje z klientami miały podłoże czysto produktowe i na produkt właśnie były nastawione. Pojawił się marketing oparty o bazy danych, który teoretycznie miał pozwolić na indywidualną komunikację ze wszystkimi klientami. W tamtym okresie, z wyjątkiem przedsiębiorstw działających na rynku B2B, było to jednak zbyt kosztowne i nieopłacalne. Wraz z upływem czasu zauważono, że bazy danych pozwalają określić preferencje klienta, jego zachowania konsumpcyjne, odnotować częstotliwości zakupu itp. – a to właśnie umożliwiło proponowanie mu odpowiedniego produktu czy usługi. W latach 90. wizja systemu CRM ewoluowała. Od tej pory chodziło już coraz bardziej o klienta, a nie tylko o gromadzenie informacji o nim wyłącznie dla własnego użytku. Zaczęto wychodzić mu naprzeciw, oferując różne zachęty do zakupu w postaci prezentów, programów lojalnościowych itp. Wszystko to możliwe było poprzez śledzenie jego aktywności i wydatków. XXI wiek przyniósł jednak prawdziwy przełom i system zarządzania relacjami z klientem. W dobie zaciętej konkurencji już nie sam klient, ale relacje z nim stały się istotą CRM-ów. Dzięki niespotykanie szybkiemu postępowi technologicznemu wszelkie gromadzone informacje zaczęto wykorzystywać w sposób dynamiczny. Ciągłe aktualizowanie systemowych baz danych stało się sposobem rozumienia potrzeb i zachowań klienta oraz umożliwiło przewidzenie, jak będą one wyglądać w przyszłości. Dzięki zastosowaniu nowych rozwiązań wszystkie informacje o partnerze biznesowym stały się łatwe do rozbicia i podziału ze względu na konkretną kategorię. Pozwoliło to robić znacznie więcej niż tylko oceniać konkretne statystyki – także zrozumieć motywacje i reakcje klientów.

Zastosowanie CRM-u w przedsiębiorstwie umożliwia uporządkowanie wszelkich informacji o kliencie, jakie uzyskujemy na drodze współpracy z nim. Możemy w nieskomplikowany sposób zarządzać pozyskanymi danymi i odpowiednio je edytować czy też dzielić ze względu na wybraną kategorię, w zależności od celu ich późniejszego wykorzystania. Dane mają ściśle uporządkowany charakter, co wprowadza ład do działań na nich się opierających – w tym między m.in. wszelkich aktywności biznesowych powiązanych z contact center.

Wykorzystanie CRM-u może mieć dwa podstawowe cele, które, ogólnie rzecz ujmując, możemy rozumieć jako generowanie zysków. Pierwszym z nich jest ograniczenie kosztów działalności contact center, a co za tym idzie – także całego przedsiębiorstwa. Jak? Sprawa jest prostsza, niż mogłoby się zdawać. Posiadanie podstawowych informacji na temat naszego rozmówcy pozwala nam zdefiniować, z jakim klientem mamy do czynienia oraz określić jego dotychczasową historię współpracy z naszą firmą, a co za tym idzie – także jego preferencje oraz zachowania konsumenckie. To z kolei przekłada się na głębsze zrozumienie problemu, z którym on się do nas zwraca. Czas to pieniądz – nic bardziej pewnego. Zamiast zadawać setki pytań doprecyzowujących, możemy w szybki i nieskomplikowany sposób wyszukać konkretne informacje w systemie. Dzięki uporządkowanym bazom danych systemu i prostym w obsłudze narzędziom możliwe jest znacznie szybsze wyszukanie, a następnie wykorzystanie posiadanych informacji, co nie tylko skraca czas samej rozmowy, ale i pozwala obsłużyć klienta w sposób bardziej go satysfakcjonujący. Choć dziś, w dobie ciągłego rozwoju technologicznego, sformułowanie „wyszukanie informacji” można uznać za nietrafione. Wiele aplikacji umożliwia automatyczne wyświetlenie historii współpracy i pozostałych danych, takich jak imię i nazwisko klienta, jego adres, stan należności, itp., już w momencie nawiązania połączenia, jeszcze zanim zdążymy cokolwiek powiedzieć.

Wykorzystanie CRM-u ma równie duże znaczenie, kiedy to „kontakt” wychodzi od nas. Mając czarno na białym historię poczynań danego klienta, wiemy, czy warto jest do niego dzwonić, czy nie, a jeśli tak, to co można mu zaoferować, jaka oferta go zaciekawi, a jaka nie będzie dla niego interesująca. Szanse na to, że po odłożeniu słuchawki, zakończeniu rozmowy na gadu-gadu czy korespondencji mailowej obie ze stron będą zadowolone, wzrastają. System zarządzania relacjami z klientami pozwala nam nie tracić czasu na osoby, którymi nasze przedsiębiorstwo nie jest zainteresowane bądź też które nie są zainteresowane naszym produktem. Pozwala to w pełni skoncentrować się jedynie na potencjalnych klientach czy partnerach. Chyba nie trzeba tłumaczyć, jaki wpływ ma to na kwestie finansowe i ogólne wydatki (oraz zyski) naszej firmy. Mówiąc w dużym uproszczeniu – wraz z każdą osobą, z którą, po analizie danych z CRM-u, decydujemy się nie kontaktować, ograniczamy nasze wydatki, a i możliwe, że zwiększamy zyski.

Spójrzmy jednak na ten problem z nieco innej strony. Dzięki łatwości gromadzenia, przechowywania, odpowiedniego wyszukiwania i edytowania informacji o klientach pracownicy działów contact center nie potrzebują tak długich i kosztownych jak wcześniej szkoleń.

W całym systemie CRM i jego podstawowych założeniach, jak już wspomniałam wcześniej, chodzi jednak o usatysfakcjonowanie klienta i zbudowanie z nim relacji na odpowiednim poziomie, a dopiero potem, w oparciu właśnie o to, poprawę kondycji firmy. Jak to działa, nietrudno zauważyć. Często klienci nie są w stanie podać nam wszystkich wymaganych informacji, dokładnie opisać problemu lub odpowiedzieć na zadane przez nas pytania. Mając pomoc w postaci danych na ich temat, możemy wiele wywnioskować i poprowadzić rozmowę w odpowiedni sposób. Dowiadujemy się wówczas znacznie więcej, a znając rozmówcę lepiej, dajemy mu więcej – udzielamy bardziej szczegółowych odpowiedzi, dogłębniej analizujemy dany problem, a co ważne – działamy szybko. Jesteśmy bliżej klienta, a o to przecież chodzi – o zrozumienie go i jego potrzeb. To normalne, iż czując, że komuś na nas zależy, że ktoś nas zna i nie traktuje obojętnie, stajemy się bardziej zadowoleni, a co za tym idzie – lojalni.

Nie zapominajmy, że często atmosfera panująca w firmie rzutuje na poziom satysfakcji jej klienta. Dobra współpraca wewnątrz organizacji niejednokrotnie przekłada się na relacje na linii firma–klient. System CRM pozwala gromadzić informacje dotyczące różnych obszarów aktywności klienta, przez pracowników różnych działów. Mówiąc prościej – przy odpowiednich ustawieniach systemowych każdy pracownik firmy, niezależnie od tego, czym się zajmuje, w przypadku jakiegokolwiek kontaktu z klientem może sprawdzić oraz edytować rekord osoby dzwoniącej. Programy zarządzania relacjami z klientem ułatwiają komunikację między działami i międzykanałową wymianę informacji. To znaczne ułatwienie dla pracowników oraz dodatkowa korzyść dla klientów. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy nie potrafimy pomóc zaniepokojonemu rozmówcy, gdyż po prostu nie pozwalają nam na to nasze kompetencje. Dzięki ogólnodostępnym informacjom możemy „przekazać go” pod opiekę naszego kolegi zza ściany, doskonale znającego sposób rozwiązania tego problemu. Nasz współpracownik będzie miał dostęp do tych samych danych o kliencie co my, choć np. nigdy osobiście nie miał z nim do czynienia. Takie wyjście naprzeciw klientowi przynieść może same korzyści – pozwoli utrzymać odpowiedni wizerunek firmy i zdobyć lojalnego klienta, a w dobie marketingu wirusowego, forów internetowych, portali społecznościowych – zaowocuje rozpoczęciem współpracy z nowymi partnerami.

W czasach wzmożonej konkurencji, permanentnego postępu technologicznego i komunikacyjnego, wiedząc ile korzyści niesie ze sobą właściwie wykorzystywany system CRM, w interesie każdego przedsiębiorstwa jest śledzenie dotyczących go zmian i innowacji. Szczególne warte podkreślenia są dwie dające się zauważyć ostatnio tendencje. Pierwszą i nieporównywalnie ważniejszą jest e-CRM, czyli zarządzanie relacjami z użytkownikami Internetu. Skoro e-biznes odgrywa coraz większą rolę, coraz ważniejsze staje się również odpowiednie dopasowanie do niego naszych działań nakierowanych na klienta. I temu właśnie wychodzi naprzeciw ów system, będący głównie czymś na kształt internetowych punktów obsługi klienta. Ma on szczególne znaczenie dla sprzedawców internetowych oraz innych firm, które działają właśnie w sieci. Dzisiaj, wraz z potęgą Internetu, takie rozwiązania są nie tyle przydatne, co wręcz konieczne.

Kolejną tendencją, na którą wpływ ma rosnąca popularność internetu, a wraz z nim rozwój portali społecznosciowych, jest analiza social mediów. Co prawda nie jest ona ściśle związana z CRM-em, ale podobnie jak on służy kreowaniu odpowiednich relacji z klientami – w tym przede wszystkim tymi potencjalnymi. Polega ona na śledzeniu przy użyciu specjalnych „wtyczek” nowych treści dotyczących naszych usług, produktów, jakie pojawiają się na forach czy profilach użytkowników portali społecznościowych oraz ocenie ogólnego wydźwięku takiego wpisu. „Wyśledzona” w ten sposób informacja zostaje przekazywana pracownikowi contact center, który może skontaktować się z potencjalnym klientem, zanim ten jeszcze zdąży do nas zadzwonić, albo co bardziej obiecujące – zanim zdąży podjąć decyzję o wyborze właśnie naszej firmy jako kontrahenta. Niesie to jednak za sobą wiele niebezpieczeństw – jest to bowiem swojego rodzaju naruszanie prywatności i właśnie dlatego system ten ma równie wielu zwolenników, co przeciwników.

Kiedy w latach 70. powstawały pierwsze call center, nikt nie przypuszczał, że w przyszłości rola, jaką odegrają w funkcjonowaniu przedsiębiorstw, szczególnie kiedy mówimy o działalności marketingowo–sprzedażowej, okaże się tak istotna. Niewielu pewnie przyszło wówczas do głowy, że książki telefoniczne, faktury, zapisane strony w kalendarzu zostaną wyparte przez system CRM i że będzie to coś tak powszechnego i zupełnie normalnego. Call center przeszły wiele, choć dalej walczą z metką „naciągaczy” i „telefonicznych domokrążców” i, niestety, stosunkowo rzadko kojarzą się z punktem obsługi i kanałem komunikacji. Powoli jednak i na tym polu zauważamy pewne zmiany na plus. Postęp, który zrodził system zarządzania relacjami z klientem i którego jesteśmy świadkami, dał firmom oraz ich klientom wielką szansę: obustronnego zrozumienia i obustronnej satysfakcji. A tylko to gwarantuje sukces. Sukces obu stron.


Marta Sypuła - Dyrektor ds. Marketingu w GM TAI Sp. z o.o.
* Artykuł powstał przy współpracy z Pauliną Stefanów (copywriter) i Martą Roszak – Starszy Specjalista ds. PR

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nazwy numeryczne. Innowacyjny naming

Nazwy numeryczne. Innowacyjny naming


Autor: Maria Orkwiszewska


Nazwa stanowi o wyróżnieniu marki. Każdy menedżer chciałby unikalnej, niepowtarzalnej, łatwej do zapamiętania i sugestywnej nazwy. Istnieje kilka konwencji formalnych nazywania marek. Naming oferuje wiele konwencji nazewniczych.


Neologizmy to słowa zupełnie nowe (ORLEN). Akronimy to nazwy powstałe jako skrótowce nazw opisowych (IBM – Industry Machines Corporation). Palindromy to nazwy symetryczne (NORRON). Kontaminacje to nazwy powstałe z połączenia dwóch znaczących morfemów (TeleNor). Nazwy znaczące użyte w innym kontekście (ORANGE). Istnieją także nazwy numeryczne.

Nazwy numeryczne. Strategiczna konwencja namingowa.

Wśród formalnych konwencji nazewniczych istotne miejsce zajmują nazwy numeryczne. Nazwy numeryczne opierają się na użyciu cyfry w nazwie marketingowej. Nazwy takie wyróżniają się swoją formą. Użycie samych cyfr, lub cyfr w połączeniu z literami stanowi swoisty wyróżnik. Są to nazwy po prostu inne – to dość unikalny naming.

Nazwy numeryczne mogą być bardzo różne. W samej konwencji można zauważyć kilka bardzo charakterystycznych subkonwencji. Istnieją wśród nazw rozwiązania zupełnie abstrakcyjne, które poza zapisem nic nie prezentują. To nazwy numeryczne. Ich podstawą jest charakterystyczny układ cyfr oraz cyfr w połączeniu z literami. Ta konwencja zmienia się, gdy cyfry czytamy, jako wyrazy, nabierają one jeszcze bardziej charakterystycznej, często posiadającej zakodowane znaczenie formy. Marka 4You o inny zapis ForYou. U2 jako nazwa zespołu muzycznego to „You Too” czyli „ty też”. Czasami nazwy produktów nawiązują do wcześniej wylansowanego znaczenia. Tak jest w wypadku nazwy napoju energetycznego R14, co kojarzy się z oznaczeniem baterii. STR8 można przeczytać jako „straight”, czyli prosto. Innym przykładem wartym przytoczenia jest 7-Eleven – to nazwa sieci sklepów czynnych od 7.00 rano do 11.00 w nocy. Cecha ta była nie tylko opisem cechy, ale i doskonałym wyróżnikiem na rynku sklepów typu convenience. Tak różne nazwy numeryczne dowodzą jak wielkie wyróżnienie daje ta forma namingu marketingowego.

Nazwy numeryczne dla firm

Wśród nazw cyfrowych często spotykane są nazwy inaczej zapisanych akronimów. I tak na przykład 3M to akronim M+M+M czyli Minnesota Mining Manufacture. 3M to bardzo ciekawa nazwa numeryczna dla firmy, dlatego że nazwy numeryczne wykorzystywane są częściej do nazewnictwa produktów i usług niż do nazywania firm. Markę Q8 można przeczytać jako Q+Eight lub inaczej Quweit. I wiemy jakiego pochodzenia jest dana marka. Ten przykład pokazuje niezwykłą kreatywność twórców tej nazwy. Naming oparty na tej konwencji pozwala nie tylko na wyróżnienie, ale i ochronę prawną nazwy związanej z nazwą kraju. W wielu wypadkach użycie nazwy kraju jest niemożliwe, bo jest ograniczone prawnie lub zwyczajowo.

Nazwy numeryczne a ograniczenia marketingowe

Jednym z problemów nazewnictwa numerycznego jest konwencja nazywania modeli opisami zawierającymi cyfry. Taka konwencja istnieje na przykład na rynku motoryzacyjnym. Prowadziło to w przeszłości do wielu problemów i sporów prawnych. Wiele marek odeszło od takiego nazywania swoich produktów. Ci, którzy byli pierwsi, zawłaszczyli sobie prawa do znaków towarowych z cyframi i skutecznie bronią swojego monopolu. Innym problemem były mody nazewnicze. Przed rokiem 2000 wiele firm próbowało w swojej nazwie wykorzystać ten fakt. Tylko, że rok po millenium, nazwy z cyframi 2000 stały się bardzo nieaktualne. Przykład ten pokazuje, że nazwy numeryczne mogą być pretensjonalne i po prostu nie na czasie.

Międzynarodowe nazwy numeryczne

Nazwy numeryczne mogą być wyjątkowo unikalne. Ich różnorodność wskazuje na olbrzymi potencjał tej formy nazewnictwa. Jest w tej konwencji jednak pewne ograniczenie. Zbyt wiele nazw numerycznych będzie prowadzić do utraty przez tę konwencję wyróżnialności. Nazwy numeryczne są obecnie tak atrakcyjne, bo jest ich stosunkowo niewiele. W Stanach Zjednoczonych, na około 1,4 mln zarejestrowanych nazw – jedynie 10 000 to nazwy numeryczne. A to znaczy, że istnieje jeszcze duży potencjał w tej konwencji nazewniczej. Nazwy numeryczne, ze względu na swoją różnorodność, możliwość zestawiania ze słowami, literami, niosą olbrzymi potencjał wyróżniania. Nazwa musi być łatwa do zapamiętania, powtórzenia i zapisania. To, czy taka będzie, zależy od rynku, na którym działa firma. Wiadomo, jeśli przedsiębiorstwo eksportuje za granicę, to tamtejsi odbiorcy mogą mieć problemy z zapamiętaniem słowa, w którym są fonemy z języka polskiego. Naming to sztuka dostosowania do warunków konkurencyjnych. Naming i nazwy numeryczne, przekraczają granice zwykłej kreacji słów. W wypadku eksportu produktów ma jeszcze jedną unikalną i wyróżniająca cechę. Nazwy numeryczne z założenia są międzynarodowe.

W(y)padki nazewnicze a nazwy numeryczne

Toyota wypuściła na rynek w 1984 roku model o nazwie MR-2. Wydawać by się mogło, że w tak banalnym opisie modelu nie ma żadnego zagrożenia. Tymczasem, gdy Francuzi wymawiają Toyota MR-2, brzmi to jakby mówili „merdeux”. Słowo to można przetłumaczyć jako: smarkacz, gówniarz, zasrany, niechlujny. To chyba nie najlepsza nazwa dla marki dwumiejscowego sportowego coupé. Można się zastanawiać, czy to dostateczny powód do zmiany nazwy. W Polsce istnieje marka Osram i trudno mówić o problemach nazewniczych. Co prawda marka znana jest od dawna i zdążyliśmy się do niej przyzwyczaić. Inaczej sprawa się ma, gdy wprowadzamy na rynek markę zupełnie nową. Nazwy numeryczne także muszą być bezpieczne. Naming to sztuka przewidywania. To godziny analiz nazewniczych i wyszukiwania potencjalnych problemów. A wydawać by się mogło, że każdy może wymyślić dobrą nazwę. Problem w tym, że nie każdy potem może jej używać. Najgorsze jest to, że problemy często wychodzą na światło dzienne dopiero po premierze produktu. Zasada ta także obejmuje nazwy numeryczne.

Naming: nazwy numeryczne – przykłady:

4F

Top2000

4You

9494

Mobil1

REMA1000 (sieć supermarketów)

10,5 (piwo, opis ilości ekstraktu)

R14 (napój energetyczny)

M3 (model marki BMW)

3M

8×4

777 Boening

777 (woda kolońska)

U2

10CC

UB40

Q8

Pollena2000

Peugeot 801, 802, …

Hyundai i30, i40, i50

1906 wódka czysta wytwarzana w procesie czterokrotnej destylacji

7UP

Chanel No. 5

V8

DC10

PS2

7-Eleven

A1 Steak Sauce

Porsche 911

STR8

Levis 501

Leugeot 401, 406

Citroen c1

Windows 98

2-CUTE (ubrania dla dziewcząt)

Heinz 57

Intel Core 2 Duo

2000 Flushes

WD-40

iPhone 4


Maria Orkwiszewska

Ekspert nazewnictwa firm i produktów w firmie ANAGRAM Naming

http://www.anagram.pl/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Nazewnictwo produktów. Marka produktu czy firmy?

Nazewnictwo produktów. Marka produktu czy firmy?


Autor: Maria Orkwiszewska


Nazewnictwo produktów ze względu na coraz większą konkurencję staje się jednym z kluczowych zagadnień marketingu. Wraz z ilością nowych produktów rośnie liczba nazw.


Nazewnictwo produktów

Czasami komunikacja marki i nazewnictwo produktów jest kształtowana w taki sposób, by stworzyć wrażenie, że jest to marka firmy. Klasycznym przykładem tego typu działania jest marka VICHY, która dzięki konsekwentnej promocji z wykorzystaniem hasła „Źródło zdrowej skóry” w funkcji sloganu przez wiele osób postrzegana jest jako marka spółki. Takie działania mają sens zwłaszcza w sytuacji, gdy firma zamierza wprowadzić na rynek produkt skierowany do odmiennego segmentu rynku. Zbudowanie reputacji tego produktu w oparciu o dotychczasową markę jest niemożliwe przy przejściu do wyższego segmentu, a ryzykowne przy wchodzeniu na mniej prestiżowy niż dotychczas rynek. Wprowadzenie osobnej marki produktu i promowanie jej na kształt marki spółki pozwala na zdobycie zaufania rynku i ułatwia wprowadzanie nowych produktów poprzez budowanie ich reputacji w oparciu o wypromowaną markę. Nazewnictwo produktów wydaje się wręcz wtórne w wypadku tak silnego hasła i spójności marki.

Nazewnictwo produktów. Nazwa polska czy obca?

Rankingi najsilniejszych na polskim rynku marek obalają mity mówiące o tym, że typowo polska nazwa przeszkadza w budowaniu silnej pozycji rynkowej. W pierwszej setce rankingu można odnaleźć tak swojskie nazwy jak Tymbark, Karotka, Kubuś, Łaciate, Grześki i Nałęczowianka. Natomiast Delicje Szampańskie, Ptasie Mleczko i Winiary skutecznie konkurują nawet z takimi liderami jak Adidas czy Coca-Cola. Nazewnictwo produktów polskich z polskimi markami rośnie bardzo szybko.

Nazewnictwo produktów, a trendy rynkowe.

Można zaobserwować pewne trendy, które obejmują nazewnictwo produktów. Odzwierciedlają one stosowane w życiu codziennym określone materiały i konwencje będące na topie. Lata czterdzieste i pięćdziesiąte to masowe wykorzystanie i zauroczenie ludzi takimi tworzywami jak nylon, teflon, lycra, oralit, linoleum, celuloid, celofan, itp. Naszą dzisiejszą działalność zdominowały usługi i nazewnictwo produktów high tech, stąd też wiele nazw pojawia się według modnego wzorca opartego na członach „net’ (ponad 6 tys. zarejestrowanych w USA) oraz „pro” (blisko 7 tys.). Kojarzą się one z Internetem, wysoko wyspecjalizowanymi usługami on line, dynamiką, nowoczesnością, progresywnością, potencjałem rozwojowym. Takie nazewnictwo produktów oczywiście nie obejmuje wszystkich branż.

Nazewnictwo produktów. Cechy dobrej nazwy.

Nazwa musi być łatwa do wypowiedzenie i napisania. To, czy taka będzie, zależy od rynku, na którym działa firma. Wiadomo, jeśli przedsiębiorstwo eksportuje za granicę, to tamtejsi odbiorcy mogą mieć problemy z zapamiętaniem słowa, w którym są fonemy z języka polskiego. Tak samo w Polsce, zastosowanie obcojęzycznej nazwy może skutkować tym, że klienci będą mieli problem nawet z rozróżnieniem jej na półce sklepowej, bo nie będą wiedzieli, jak się ją pisze.

Nazewnictwo produktów – atrakcyjność.

Dość łatwo możemy stwierdzić, które nazwy są ładne, a które brzydkie. Estetyka brzmienia, czyli eufonia, wpływa na postrzeganie nazwy i firmy. Francuskie nazwy perfum są dobrze odbierane w Polsce, bo kojarzą się ze zmysłowością i elegancją. Dzięki wykorzystaniu różnych morfemów, skojarzeń, słów, nazwa może mieć nadany ładunek znaczeniowy, który sprawi, że nazewnictwo produktów będzie przekazywało pozytywny komunikat do odbiorcy.

Nazewnictwo produktów – unikatowość.

Na każdym rynku panują pewne konwencje. W branży informatycznej są firmy z cząstką „net” a w telekomunikacyjnej „tel”. Aby się odróżnić, należy wystrzegać się tworzenia konstrukcji z ich użyciem.

Nazewnictwo produktów – bezpieczeństwo.

Każda nazwa, jeśli chcemy budować sukces, powinna być bezpieczna. To oznacza, że powinno się ją dać zarejestrować. O tym, czy jest rejestrowalna, decyduje urząd. Nazwa musi spełniać kilka przesłanek, przede wszystkim powinna się różnić od tych istniejących. Bez względu na to, jak doskonałą i dobrze brzmiącą nazwę przygotujemy, nazewnictwo produktów jest bezużyteczne, jeśli nie będzie się dało jej zarejestrować.

Aby połączyć wszystkie te wymagania, najlepiej zwrócić się z prośbą o pomoc do firmy, która zajmuje się nazewnictwem. Specjaliści stworzą taką nazwę, która będzie nośnikiem komunikatu marketingowego i jednocześnie, zapewnią jej ochronę prawną.

Nazewnictwo produktów jest decyzją kluczową dla sposobu komunikowania marki. Nazewnictwo produktów musi być przygotowane do różnych sposobów stosowania w działaniach marketingowych i promocyjnych. Zła nazwa sukcesowi szkodzi, ogranicza markę, a w porównaniu z konkurentami wypada blado i niekonkurencyjnie. Jak widać nazewnictwo produktów coraz więcej znaczy.


Maria Orkwiszewska

Ekspert nazewnictwa firm i produktów w firmie ANAGRAM Naming

www.anagram.pl

anagram@anagram.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kontroling marki. Podstawa budowania strategii rynkowej

Kontroling marki. Podstawa budowania strategii rynkowej


Autor: JAROSŁAW FILIPEK


Aby zarządzać, trzeba mierzyć. Marka to umiejętność wykorzystania wizerunku do osiągania celów rynkowych. Punktem wyjścia oraz zakończenia zarządzania cyklem działań rynkowych może być kontroling marki. Proces ten zaczyna i kończy cały proces zarządzania marką.


Zaczyna, ponieważ dostarcza niezbędnych informacji wyjściowych do podejmowania stosowanych decyzji związanych z działaniem na rynku. Kończy, ponieważ stanowi podsumowanie i sprawdzenie przeprowadzonych działań. Kontroling marki informuje, co dzieje się z marką, jaki wpływ wywiera na nią otoczenie konkurencyjne i nasze własne działania. Kontroling marki pozwala na wyciąganie wniosków i wprowadzanie zmian w całym procesie zarządzania konkurowaniem na rynku. A to znaczy, że kontroling marki jest elementem strategii biznesowej firmy.

Program zarządzania marką nawiązuje w swojej filozofii do TQM. U podstaw tego podejścia leży przekonanie, że aby jak najbardziej zbliżyć się do założonych celów, program zarządzania marką musi być realizowany w firmie cyklicznie, powtarzając w odpowiednim czasie wszystkie etapy opracowania. Realizowanie całego programu w dłuższym czasie daje pełną kontrolę nad marką i strategią działań rynkowych.

Wdrożony system kontrolingu marki informuje, w jakim stopniu są realizowane zakładane cele wizerunkowe, marketingowe i rynkowe. Oceny te są podstawą do przygotowania zaleceń i rekomendacji zmian, zmierzających do doskonalenia efektywności firmy.

Zwrot z inwestycji w marketing (markę) [ROBI]

Ocena zwrotu z inwestycji w marketing informuje o skuteczności ponoszonych nakładów. Dowiadujemy się, czy pieniądze wydawane przez nas na marketing (na markę) są wydawane właściwie. Ocena ta jest wykonywana na podstawie oceny następujących czynników:

- Podniesienie świadomości marki – czy rośnie liczba osób świadomych istnienia marki?

- Ocena zrozumienia pozycjonowania – czy ludzie rozumieją to, co chcemy im przekazać, zaoferować?

- Zwiększenie rozpoznawania wizerunku – jak wiele osób ma wyrobione zdanie na temat marki?

- Jakość spełnienia obietnicy marki – jak wielu klientów ma poczucie, że dostali to, czego oczekiwali, co zostało im obiecane?

- Pozyskiwanie nowych klientów dzięki marce – ilu nowych klientów pozyskano?

- Retencja i lojalność klientów dzięki marce – ilu mamy stałych klientów?

- Penetracja i częstotliwość zakupów dzięki marce – jak często klienci od nas kupują?

- Poziom ceny w relacji do konkurentów – czy nasze ceny w stosunku do konkurentów są niższe czy wyższe?

Należy zwrócić uwagę na fakt, że czynniki te należy rozpatrywać w zestawieniu z sytuacją, gdyby w ogóle nie korzystano z marki. Dotyczy to pozyskiwania nowych klientów, lojalności klientów, penetracji i poziomu cen. Chodzi o stwierdzenie, czy nasza marka daje nam dodatkowe korzyści ponad to, co udałoby się nam osiągnąć, nie posiadając żadnej marki.

Wszystkie te czynniki należy badać cyklicznie, w regularnych odstępach czasu. Dla celów zbadania zwrotu z inwestycji w marketing istotne są różnice (zmiany wartości) poszczególnych czynników w czasie. Wzrost wartości czynników oznacza pozytywne efekty działań, spadek wartości czynników świadczy o źle poczynionych inwestycjach w marketing.

Należy pamiętać, że dla ostatecznej oceny nie są rozpatrywane poszczególne czynniki z osobna, ale wszystkie łącznie.

[ROBI] odpowiada na pytanie, czy nasze wydatki na marketing są skuteczne (czy osiągamy zakładane korzyści). Jednocześnie dowiadujemy się, czy nasza inwestycja w markę jest uzasadniona, czy też może takie same efekty udałoby się nam osiągnąć bez marki.

Badania wartości poszczególnych czynników prowadzą firmy badawcze obecne na polskim rynku, przygotowują także wstępne analizy wyników. Z wynikami badań należy zestawić informacja finansowe z działu marketingu dotyczące ponoszonych nakładów.

Kontroling marki jako szacowanie wartości marki [Brand Value]

Kontroling marki może określać wartość marki wyrażoną w pieniądzu – potrzebne jest wtedy szacowanie wartości marki. Na podstawie zmian wartości marki w czasie można ocenić skuteczność wszystkich działań wobec marki. Taki kontroling prowadzą wyspecjalizowane firmy. Przy badaniu wartości marki rozpatrywane są następujące kryteria:

- Przywództwo / udziały rynkowe, świadomość marki, pozycjonowanie w stosunku do konkurentów, strategie;

- Stabilność / czas na rynku, konsekwencja, wizerunek marki, ryzyka;

- Rynek / wielkość, dynamika, bariery wejścia, konkurencyjność, chłonność, presja cenowa;

- Obszar działania / zasięg geograficzny, pozycjonowanie ponadnarodowe, prestiż, wizja i misja, cele;

- Trendy / zmiany na rynku, działania konkurencji, planowane działania;

- Wsparcie / możliwości finansowe, nakłady na reklamę i marketing, konsekwencja działań, wsparcie innych marek;

- Ochrona / siła ochrony znaków towarowych, konflikty i spory.

Zmiany wartości marki w czasie to bardzo cenna wskazówka co do tego, czy z marką nie dzieje się coś niepożądanego. Wszelkie negatywne czynniki bardzo szybko odbijają się na wartości marki. Także brak działań okazuje się być dosyć zgubny i w dłuższej perspektywie kończy się to spadkiem wartości marki. Kontroling marki w celu badania wartości marki prowadzony jest przez wyspecjalizowane firmy, rzadko przez samodzielnych specjalistów.

Kontroling marki jako analiza konkurencyjności marki (ocena potencjału marki) [Brand Equity]

Koncentruje się na określeniu siły i szans marki wobec konkurentów. Wśród badanych czynników są:

Świadomość:

- jako udziały rynkowe > miejsce i pozycja na rynku;

- jako dostępność > cena rynkowa w relacji do pokrycia rynku dystrybucją;

- jako rozpoznawalność > znajomość marki i jej kompletnej oferty.

Jakość:

- jako przywództwo w kategorii > powszechna, uznawana i popularna;

- postrzegana jako zwrot z inwestycji > jakość w relacji do konkurentów.

Lojalność:

- jako ceny premium > siła argumentów, aby klienci płacili więcej;

- jako satysfakcja > poziom satysfakcji klientów z ceny i doświadczeń.

Wyróżnienie:

- jako osobowość > wybierana, kiedy oferty nie różnią się funkcją;

- jako postrzegana, jakość > oferta warta ceny przed konkurentami;

- jako skojarzenia z organizacją > doceniane pochodzenie.

Kontroling marki i jego znaczenie

Kontroling marki, jako badanie potencjału, pozwala na ocenianie możliwości konkurencyjnych marki i znajdowanie słabych punktów naszej marki, które możemy likwidować. Dzięki możliwości porównywania wyników różnych badań w czasie mamy możliwość śledzenia bieżącej sytuacji konkurencyjnej naszej marki (wiemy, gdzie zyskujemy przewagę nad konkurentami, a gdzie tracimy), stąd od razu zyskujemy wiedzę na temat niezbędnych działań mających na celu utrzymanie i poprawienie naszej pozycji.

Kontroling marki powinien być prowadzony regularnie, dzięki czemu będziemy zyskiwać informację na temat naszej sytuacji w odniesieniu do konkurentów oraz zyskamy wiedzę na temat skuteczności podejmowanych przez nas działań. Każde kolejne badanie w zestawieniu z poprzednimi wynikami dostarcza mnóstwa informacji dotyczących zmian zachodzących w marce i stanowi podstawę do określania działań niezbędnych do podjęcia. Kontroling marki pozwala na jej integrację ze strategią biznesową firmy. Kontroling marki powinien otwierać i zamykać każdy cykl zarządczy.


Jarosław Filipek

CODES Strategie Marki www.codes.pl

ww.brandvalue.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Projektowanie wyróżniającego wizerunku firmy i logo book

Projektowanie wyróżniającego wizerunku firmy i logo book


Autor: JAN ASTNER2


Każda firma dąży do zbudowania unikalnego wizerunku marki, wysokiej świadomości i pozycji konkurencyjnej. Bez wyróżniającego wizerunku jest to trudne. Jak zaprogramować i zbudować silną markę? Jak wyróżnić firmę od konkurentów? Jak wykorzystać wizerunek do celów biznesowych? Jaką role pełni logo firmy?


Projektowanie logo firmy to trudna sztuka, szczególnie, jeśli myślimy w kategoriach efektywnego narzędzia marketingowego. Powinno być ono precyzyjnie zaprogramowane i zaprojektowane. Logo firmy, podobnie jak nazwa marketingowa, to strategiczny element tożsamości przedsiębiorstwa. Logo pełnią funkcje herbów i godeł XXI wieku, służą identyfikacji i rozróżnieniu firm i przedsiębiorstw. Są także odwzorowaniem aspiracji firmy i jej pozycji na rynku oraz nośnikiem podstawowych komunikatów marketingowych. Znaczenie logo firmy i elementów tożsamości w strukturze majątku firm najlepiej obrazuje fakt, iż ceny największych i najbardziej uznanych światowych przedsiębiorstw niejednokrotnie aż w dziewięćdziesięciu procentach tworzone są przez wartość marki, której podstawowym budulcem jest właśnie nazwa i logo.

Prawidłowo zaprojektowane logo firmy powinno uwzględniać takie aspekty jak:

profil i zakres działania firmy, jej historię, a także historię logo firmy i przyczyny zmian, przeobrażeń itp., strategię i wartości, potrzeby firmy oraz obecną jego sytuację rynkową, planowane rozbudowy lub zależność z innymi elementami tożsamości itd.

Inny charakter logo zarezerwowany jest dla banków, inny dla zakładów produkcyjnych, a jeszcze innym powinna posługiwać się firma usługowa. Dobrze by było, aby logo firmy było odzwierciedleniem rangi przedsiębiorstwa, jego aspiracji, a także było elementem wyróżniającej tożsamości.

Dobre logo firmy posiada charakterystyczne cechy graficzne - powinno być uzupełnione formami i elementami zgodnymi ze sobą co do formy, znaczenia i założonych funkcji. Logo firmy jest wzorcowym elementem komunikacji firmy i jako takie tworzy informację, czym jest firma i jakie zajmuje miejsce na rynku. Funkcją logo firmy jest także wyróżnienie przedsiębiorstwa wśród innych o tym samym profilu działalności oraz wsparcie efektywnego dialogu z szeroko rozumianym otoczeniem.

Na pewno są logo ładniejsze i mniej urodziwe, lepsze i gorsze. Ważne jest jednak, kiedy logo firmy pomaga firmie osiągnąć jednoznaczny i silny wizerunek, a kiedy wadzi w budowaniu wizerunku przedsiębiorstwa lub obniża efektywność działań marketingowych.

Pierwszym warunkiem sukcesu w programowaniu nowego logo firmy jest koncept sprawiający, że wszystkie jego elementy są spójne formalnie w swoich cechach wizualnych. Następnym jest wymóg, aby wszystkie elementy logo podporządkowane były określonemu i zaprogramowanemu obrazowi wzorcowej idei tożsamości przedsiębiorstwa. Indywidualność zastosowanego rozwiązania to ostatni warunek sukcesu projektu. Indywidualność rozwiązania może stać na dalszym planie, jeżeli historia i tradycja przedsiębiorstwa mają priorytetowe znaczenie dla jego działalności lub gdy istnieją ściśle określone wzorce grupy lub konwencje branży.

Zasady konstruowania i stosowania logo firmy

Po pierwsze bardzo ważne są atrybuty firmy i ich wyeksponowanie. Każda firma posiada cechy, które ją w sposób pozytywny wyróżniają i to one powinny być prezentowane i podkreślane, także przez formę i treść logo firmowego. Znaczenie poszczególnych części składowych logo firmowego też jest różne. Regułą jest, aby nacisk położyć na te, które stanowią o najważniejszych i najbardziej indywidualizujących elementach. Może to być kolor, uzupełniające elementy graficzne, znaczenie logotypu czy wreszcie znak graficzny. Następną kluczową cechą gwarantującą sukces logo jest jego spójność z formami działania i prezentacji firmy. Źle zaprojektowane, sztywne w formie i niedopasowane do podstawowych form użytkowych oraz materiałów aplikacyjnych utrudnia poprawną prezentację firmy. Może tracić czytelność przy pomniejszaniu, zmieniać kolor w zależności od technologii, przy wielobarwnym rozwiązaniu podwyższać koszty reprodukcji. Może zdarzyć się, że wielu z elementów nie będzie można oznakować przy pomocy logo ze względu na jego kształt i relacje między elementami składowymi.

Jednoznaczność komunikatów prezentowanych przez logo i ich zgodność z ideą i celami firmy podnosi znaczenie i wpływ logo na marketing. Do budowania wizerunku należy wykorzystać wszelkie elementy logo, odpowiednio kładąc nacisk na te, które w danym wypadku są bardziej znaczące. Ważne jest, by pamiętać o tym, że logo firmy może pracować na korzyść firmy pod warunkiem, że będzie stosowane w poprawnej formie i w odpowiednim kontekście. I tak na przykład logo uznanego funduszu inwestycyjnego na tanim plastikowym długopisie będzie mezaliansem prestiżu i tandety. Logo klubu młodzieżowego wykonane ze szlachetnego kamienia będzie świadczyło o złym smaku jego twórców.

Logo firmy wpływa na konstruowanie marketingu przedsiębiorstwa. Swoją formą prezentuje jej osadzenie kulturowe, poprzez umiejętne stosowanie i dopasowanie do wielkości i potrzeb firmy oddaje jej charakter, zapewnia spójność wszelkich elementów identyfikacji wizualnej. Te logo firmy, które są poprawnie opracowane i używane, tworzą styl i charakter marki.

Pojawia się jednak wiele zagrożeń. Można do nich zaliczyć zbyt powierzchowne traktowanie znaczenia logo, niekompletne wdrożenie, niezrozumienie zasad plastycznych i użytkowych, jak również niekonsekwentne stosowanie, niekontrolowane modyfikacje i zmiany. Innym typem zagrożeń są zagrożenia prawne. Logo firmy może być chronione prawnie, jako graficzny znak towarowy, co wymaga rejestracji w Urzędzie Patentowym. Trzeba jednak pamiętać, że nie każde logo firmy może być zarejestrowane. Nawet te indywidualnie projektowane, ze względu na swoje podobieństwo do istniejących na rynku znaków, mogą być odrzucone. Gwarancję zapewnia tylko profesjonalna metoda projektowa i badania zdolności wyróżniającej.

Efektem końcowym prac nad systemem identyfikacji graficznej firmy powinna być Księga systemu identyfikacji wizualnej. To kompletny podręcznik zawierający zasady budowy i stosowania logo firmy oraz całego systemu identyfikacji wizualnej firmy. Księga Corporate Identity to katalog wiedzy na temat sposobów i zasad stosowania logo firmy, znaków towarowych, graficznych oznaczeń marek. Logo firmy jest opisane, jako księga marki. Dokument ten zawiera wszelkie niezbędne informacje, zalecenia i wskazówki na temat stosowania symboliki firmowej (nazwy, logo, znaków towarowych), stosowanych kolorów i typografii firmowej. Księga identyfikacji jest wewnętrznym dokumentem katalogującym projekty oznakowania wszystkich nośników identyfikacji, opakowań produktów, materiałów reklamowych. Rozbudowane księgi zawierają ponadto katalogi zdjęć, opisy technologii produkcji nośników identyfikacji, formularze zamówień, procedury realizacji prac. Zawarte w księdze identyfikacji wizualnej wytyczne powinny obejmować komplet materiałów i nośników oznakowujących działania firmy. Papeterie, oznakowanie firmy, oznakowanie placówek, pojazdy firmowe, projekty gadżetów i upominków, ubrania pracownicze, materiały biurowe, to tylko niektóre grupy elementów opisane w manualu identyfikacji. W przypadku dużych systemów podzielona jest na rozdziały grupujące poszczególne nośniki pod względem ich funkcji i przeznaczenia. Integralną częścią jest księga znaku, czyli logo book, definiująca nazewnictwo firmy oraz budowę zasady stosowania logo firmy.


Jan Astner

www.brandbroker.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Geograficzne nazewnictwo produktów

Geograficzne nazewnictwo produktów


Autor: Maria Orkwiszewska


Nazewnictwo produktów jest najczęstszym polem wpadek nazewniczych. Najczęściej problemy dotykają nazewnictwa produktów motoryzacyjnych. Co ciekawe, najwięcej wpadek nazewniczych dotyczy rynków hiszpańskojęzycznych. Przykład SEAT’a Ronda dotyczy produktu hiszpańskiego i zastosowania nazwy w języku węgierskim.


Nazewnictwo produktów

SEAT Ronda to rodzinny samochód osobowy. Dostępny jako 5-drzwiowy hatchback. Auto produkowane było w latach 1982–1986. Nazwa samochodu odnosi się do nazwy znanej turystycznej miejscowości w Hiszpanii. Trudno powiedzieć, jak wiele samochodów wyeksportowano na Węgry, ale wątpliwe, aby model cieszył się tam popularnością. Przyczyną było nazewnictwo produktu - na terenie Węgier “Ronda” oznacza “paskudny”.

Geograficzne nazewnictwo produktów

Ronda to niewielkie miasto w Andaluzji, położone w prowincji Malaga. Unikalność miasta polega na jego położeniu. Ronda położona jest po obu stronach wąwozu rzeki Guadalevín. Taka lokalizacja posiadała wybitnie walory obronne. Położenie na skraju wąwozu docenili już Celtowie, zakładając osadę Arunda. Następnie osada została włączona do rzymskiej prowincji Betyka. Wraz z opanowaniem Półwyspu Iberyjskiego przez Maurów, nazwę miasta przemianowano na arabski - Izna Rand Onda. Miasto rosło, aż stało się stolicą prowincji Takaruna i przetrwało do dzisiaj.

SEAT Ronda został zastąpiony przez model León

León to miasto w północnej Hiszpanii, w regionie Kastylii i León. Miasto León jest stolicą prowincji León, położone nad rzeką Bernesga (dorzecze rzeki Duero), na przedgórzu Gór Kantabryjskich, na trasie pielgrzymek do Santiago de Compostela.

Nazewnictwo produktów koncernu SEAT nawiązuje do historycznych nazw miejscowości i krain geograficznych. Dzięki temu nazwy aut mają hiszpański charakter. Dodatkowo takie nazewnictwo produktów wspiera hiszpański przemysł turystyczny, budując wysoką popularność hiszpańskich atrakcji i lansując je na świecie. Wśród modeli tej marki znajdziemy także SEAT’a Alhambra, SEAT’a Cordoba i SEAT’a Ibiza, w których także zastosowano nazewnictwo produktów nawiązujące do nazw geograficznych.

W Polsce dopuszczalne jest użycie w nazwie firmy nazwy miasta lub innej nazwy geograficznej. Nie zawsze jednak jest to możliwe. Ograniczenia opisane są w przepisach ustawy. Nie jest dopuszczalne oznaczanie towarów lub usług fałszywym lub nieprawdziwym oznaczeniem geograficznym, wskazującym na kraj, region lub miejscowość pochodzenia towarów lub usług. Jeżeli towar lub usługa nawiązuje do pochodzenia z określonego regionu lub miejscowości, nosi szczególne cechy lub właściwości, nie wolno takich oznaczeń używać. Jest to traktowane jako czyn nieuczciwej konkurencji. Zakaz używania chronionych oznaczeń geograficznych i chronionych nazw pochodzenia ma chronić konsumentów przed wprowadzeniem w błąd.

W polskim prawie nie ma prawnej definicji oznaczenia geograficznego. Jednakże, jak zgodnie twierdzą prawnicy, oznaczenia geograficzne są związkiem pewnego symbolu o treści geograficznej z towarem, który jest odbierany przez przeciętnego nabywcę, jako zespół informacji o towarze, w tym zwłaszcza o jego pochodzeniu z pewnego miejsca geograficznego (definicja zaproponowana przez prof. R. Skubisza).

Zgodnie z ustawą Prawo własności przemysłowej oznaczeniami geograficznymi są:

1. Oznaczenia słowne – niemożliwa jest więc rejestracja oznaczeń graficznych, przestrzennych (np. koziołki poznańskie) czy dźwiękowych (np. hejnał mariacki).

2. Oznaczenia odnoszące się pośrednio lub bezpośrednio do określonego terenu. Bezpośrednio tzn., że są to po prostu odpowiednie nazwy geograficzne (np. koronki z Koniakowa, Porcelana z Ćmielowa) lub pośrednio tj. teren, słowem tym opisany daje się zidentyfikować w sposób oczywisty (np. kierpce)

3. Oznaczenia, które wykazują zdolność identyfikacji towaru jako pochodzącego z danego terenu. Przy czym teren jest rozumiany bardzo szeroko, jako obszar dający się wyodrębnić czy to w sensie prawnym (np. obszar gminy), historycznym (np. ziemia Sandomierska), geograficznym (np. Beskid Żywiecki), czy to czysto faktycznym, a nawet umownym, o ile umożliwia ono zidentyfikowanie danego terenu.

4. Cechy towaru, takie jak jakość czy dobra opinia, przypisywane są geograficznemu pochodzeniu towaru. Towary muszą mieć jakąś szczególną właściwość (cechę), która wyróżnia je spośród innych, podobnych rodzajowo i łączy się w świadomości odbiorców z określonym miejscem geograficznym. Cecha ta ma dominować nad innymi właściwościami towaru.


Maria Orkwiszewska

Ekspert nazewnictwa firm i produktów w firmie ANAGRAM Naming

www.anagram.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.