sobota, 5 stycznia 2013

Analiza klienta czyli po co komu badanie marketingowe?

Analiza klienta czyli po co komu badanie marketingowe?

Autorem artykułu jest Marcin Kalisz


Brzmi to, już tradycyjnie, niczym działania prowadzone przez wielkie koncerny, a tymczasem to jeden z najskuteczniejszych sposobów na poprowadzenie mniejszych przedsiębiorstw słusznym i zapewniającym sukces torem. Spójrzmy więc co może dać takie badanie zorientowane na stworzenie szczegółowego profilu klienta.

Sprzedajesz produkt od wielu lat, prowadzisz działalność usługową, która w portfolio ma już niejeden dobry wpis, ale kiedy przychodzi do stworzenia reklamy, tekstu sponsorowanego czy nawet zwykłej wizytówki, nie jesteś w stanie dokładnie określić kto znajduje się po drugiej stronie. Profil Twojego klienta nie istnieje, a jeśli już to zazwyczaj tylko w Twojej głowie, dzięki czemu wciąż umykają ważne informacje.


Jakim językiem do nich mówić?

Tylko pomyśl: jak dobrze byłoby wiedzieć, że np. klienci w wieku 30-34 lat wybierają częściej produkt czerwony, w wersji najdroższej. W przeważającej części są to mężczyźni prowadzący własny biznes, którzy kupują Twój produkt jako prezent dla żony. Tymczasem klienci w wieku poniżej 30 roku życia decydują się na produkt niebieski, w cenie średnio-wysokiej, zazwyczaj kupując dla siebie. Często są to studenci lub osoby pracujące nie w swoim zawodzie. Rozkład płci to mniej więcej 1:1

O ile skuteczniejsza będzie Twoja następna reklama? Jak wiele możesz zyskać mając dokładny „rysopis” osoby, która kupuje to co produkujesz? Może nawet warto pod kątem biznesmena obdarowującego żonę poprawić pewne elementy produktu by uczynić go atrakcyjniejszym dla tej grupy nabywców? A dlaczego nie stworzyć dwóch osobnych serii reklamowych: dla produktu czerwonego i dla niebieskiego – wycelowanych dokładnie w odbiorców, kórych profil już poznałeś.


Na TAK czy na NIE?

Twój produkt/usługa mają szansę być „dla kogoś konkretnego”. Twoje reklamy mogą wreszcie zwracać uwagę osób, które są Twoimi potencjalnymi klientami. Możesz dostosować cenę do możliwości finansowych nabywcy, poprawić opakowanie, zmienić sposób dostawy (być może Twój klient z chęcią dopłaci za wygodę) itd. Tylko spójrz ile możliwości!

Przeanalizowanie setek czy nawet tysięcy Twoich dotychczasowych klientów nie jest jednak zadaniem na jedno popołudnie. Często jedynym rozwiązaniem jest przeprowadzenie wywiadu e-mailowego, co wiąże się nie tylko z kosztami, ale także trudnościami technicznymi i organizacyjnymi. Kolejne pułapki czają się podczas konstruowania pytań ankietowych czy analizy udzielonych odpowiedzi. Błędnie przeprowadzone badanie marketingowe może doprowadzić do spadku sprzedaży, a co za tym idzie, konieczności wdrożenia kolejnego badania (tym razem skutecznego). Z kolei dobre badanie marketingowe staje się źródłem bezcennych informacji, tym bardziej dziś, gdy w Polsce wciąż niewielu przedsiębiorców decyduje się na taki krok.

---

Autorem tekstu jest Marcin Kalisz - Agencja Marketingowa

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak przygotować efektywną kampanię AdWords?

Jak przygotować efektywną kampanię AdWords ?

Autorem artykułu jest Mariusz Gąsiewski


artykularnia_import

Najważniejsze etapy tworzenia kampnii linku sponsorowanego AdWords


Rozpoznanie rynku i konkurencji
Rozpoznanie przewagi oferty i firmy
Opracowanie zestawu słów kluczowych
Opracowanie tekstu reklamowego
Przygotowanie strony lądowania
Wdrożenie kampanii
Monitoring



Kampania linku sponsorowanego wymaga odpowiedniego przygotowania. Sposób działania sytemu AdWords nagradza reklamodawców, przygotowujących dobre reklamy, czyli takie reklamy które są często klikane i mają wysokie CTR (nagradza też tych, którzy płacą najwyższe stawki za kliknięcie, ale nie to raczej powinno być celem reklamodawcy:) ).



1. Rozpoznanie rynku i konkurencji



Warto:


sprawdzić jak bardzo konkurencyjna jest nasza branża (sprawdzenie ceny za klikniecie w branży, ilości firm reklamujących się w AdWords);
zobaczyć jakich tekstów reklamowych używają (czy są to teksty opisujące oferty szczegółowo, czy też ogólniki, czy uwzględniają czynniki geograficzne);
sprawdzić na jakie słowa kluczowe się reklamują (czy są to słowa generalne, czy też niszowe, czy odpowiadają ofercie tych firm, czy wynikają z dopasowania luźnego czy też dokładnego w AdWords );
czego nie przekazują w swoich reklamach , a co może mieć duże znaczenie dla klientów (np. koszty transportu, dostępności produktu, promocji);
zorientować się, które słowa kluczowe są bardziej konkurencyjne, a które mniej? (na które słowa kluczowe są linki, jakie są koszty linków).



2. Rozpoznanie przewagi oferty i firmy




Warto:


znaleźć elementy, które mogą mieć duże znaczenie dla klientów , a w których jesteśmy lepsi niż konkurencja lub przynajmniej tak samo dobra jak ona (np. jesteśmy w stanie wykonać usługę szybciej, mamy dobre rekomendacje od innych znanych firm);
skupić się w reklamie na niszach, które są najefektywniejsze kosztowo (np. zamiast ogólnej kampanii „piece elektryczne”, skupiamy się na „piece elektryczne Warszawa”).



3. Opracowanie zestawu słów kluczowych



Warto:


wybrać słowa kluczowe, które będą najpełniej odpowiadały naszej ofercie (nie warto reklamować się na słowo stomatolodzy, jeżeli możemy wykonywać usługę tylko na terenie Krakowa – lepsze będzie „stomatolodzy Kraków”);
wybrać niszowe słowa kluczowe, które będą tanie (niski CPC) i będą powodowały wyświetlanie jak najmniejszą liczbę linków sponsorowanych (wówczas możemy liczyć na wyższy CTR);
tworzyć jak największą bazę słów kluczowych w dopasowaniu dokładnym, które powodują wyświetlanie reklamy na pasujące do charakteru naszej działalności zapytania użytkowników (wykorzystanie dopasowania luźnego na słowo kluczowe „szkoły wyższe” spowoduje wyświetlanie reklamy na zapytania „szkoły podstawowe”, „szkoły średnie” i itp., co powoduje niski CTR). Więcej o tworzeniu słów kluczowych dla AdWords można przeczytać w Opcje dopasowania słów kluczowych w AdWords.



4. Opracowanie tekstu reklamowego



Warto:


używać w tekście dokładnych i ścisłych tekstów (np. „dostawa w 2 dni” jest lepsza od „szybka dostawa”);
używać informacji o cenach i promocjach (np. informacja o niższej cenie o 20%);
stosować teksty zawierające słowa kluczowe, które są związane z naszą ofertą;
stosować słowa kluczowe w nazwie adresu witryny w reklamie (np. stworzenie subdomeny slowo_kluczowe.strona.pl).



5. Przygotowanie strony lądowania




Warto:


przygotować odrębną podstronę na potrzeby reklamy, na której użytkownicy przechodzący z reklamy AdWords od razu znajdą odniesienie do tego, co zawarliśmy w reklamie (np. informacje o tym, w jaki sposób mogą skorzystać z 20%-owej promocji);
umieścić w kodzie strony lądowania kody statystyk, które umożliwiają późniejszą obserwację rezultatów reklamy (np. kody Google Analytics, kody Stat.pl);
ukryć stronę lądowania przed robotami wyszukiwarek, aby strona nie została zindeksowana przez wyszukiwarki i użytkownicy z wyników organicznych nie fałszowali wyników obserwacji rezultatów reklamy (aby nie tracić użytkowników z wyszukiwań organicznych warto stworzyć kopię tej podstrony i zindeksować ja pod innym adresem).



6. Wdrożenie kampanii



Warto:


stworzyć osobne kampanie dla reklamy w wynikach wyszukiwania i dla reklamy kontekstowej;
stosować do obsługi konta AdWords AdWords Editor który ułatwia szybkie przygotowanie i wdrożenie kampanii;
zastosować na początek wysoki maksymalny koszt za kliknięcie, co ułatwi zdobycia wysokiego CTR na starcie reklamy, a następnie go obniżyć.



7. Monitoring



Warto:


obserwować, które teksty reklamowe mają wysokie CTR, a które niskie (np. mając dwa teksty reklamowe co dwa tygodnie odrzucamy słabszy z nich i zastępujemy go nowym);
przesuwać najlepsze reklamy do oddzielnych grup reklamowych, co poprawia efektywność reklamy;
jeżeli jest to możliwe sprawdzać, które teksty reklamowe generują najlepszą konwersję sprzedaży (jest to możliwe np. w przypadku sklepów internetowych, gdzie jest możliwe stworzenie odrębnych identyfikatorów dla poszczególnych reklam).

Osoby, które chciałyby zgłębić temat tworzenia kampanii AdWords mogą przeczytać również moje artykuły:


Najczęstsze błędy w AdWords
Efektywna reklama AdWords
Strategie AdWords

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kiedy reklama może być skuteczna?

Kiedy reklama może być skuteczna?

Autorem artykułu jest Konrad Szczypczyk


Artykuł wprowadza w tematykę skuteczności reklamy. “Wiem, że co drugi dolar wydany na reklamę jest wyrzucony w błoto. Problem polega tylko na tym, że nie wiem, który to dolar.” Rockefeller
Problem skutecznej reklamy spędza sen z powiek większości biznesmenów, dyrektorów działów marketingu, oraz drobnym przedsiębiorcom, którzy codziennie ryzykując własnym majątkiem przyczyniają się do rozwoju globalnej gospodarki.

Czy reklama w ogóle może być skuteczna?

Skoro największe koncerny na świecie wydają co roku miliony dolarów na reklamę to pewnie wiedzą co czynią. Podczas gdy koncerny zazwyczaj rzeczywiście wiedzą co czynią to mniejsze firmy, a już w szczególności “drobni przedsiębiorcy” niestety rzadko kiedy zadają sobie trud by swoje ciężko zarobione pieniądze mądrze zainwestować w przyszły sukces – czyli reklamę. Praktyka pokazuje, że większość działań marketingowych podejmowana jest ad hoc, bez przemyślenia, pod wpływem często nieracjonalnych impulsów. Drukujemy ulotki, zamieszczamy anonse w gazetach, sponsorujemy przypadkowe wydarzenia – wszystko po to by żyć złudzeniem, że jakoś się to przełoży na zysk.

Niestety – reklama to nie sztuka, i przynajmniej dziś, w XXI wieku ma niewiele wspólnego z wróżeniem z fusów. Reklama to ściśle zaplanowany i zaprojektowany proces, który zaczyna się na długo wcześniej zanim z drukarni przyjedzie pierwsza porcja ulotek. Reklama może być skuteczna, ale tylko i wyłącznie wtedy kiedy została profesjonalnie przygotowana, większość działań podejmowanych pod wpływem chwili to pieniądze wyrzucone w błoto. W prawdzie wielu czytelników mogłoby w tym momencie zaoponować twierdzeniem, że kiedy oni budowali swoje biznesy wystarczyła mała ulotka odbita na ksero, by diametralnie zwiększyć zyski. Owszem tak było, ale kilkanaście lat temu, kiedy w Polsce dopiero rodził się wolny rynek, a Polacy po 50 latach przysłowiowego octu na półkach zwariowali na widok tych wszystkich kolorowych papierków, o których opowiadało się legendy z Zachodu. W dzisiejszych czasach odbiorcy reklamy nie wpadają w euforię na widok kolorowych reklam w czasopismach czy dowcipnych spotów po głównym wydaniu wiadomości.

Dlaczego “reklama na mnie nie działa”?

Rozumując w przeciwną stronę, czyli podążając za tokiem, tych wszystkich przedsiębiorców, którzy szczycą się tym, że “w ogóle nie marnują pieniędzy na reklamę”, musimy sobie odpowiedzieć na pytanie – jak to się dzieje, że większość zapytanych odbiorców reklam, uważa, z pełnym przekonaniem, że na nich reklama nie działa. Odpowiedź jest prosta i wynika ze znanego w psychologii społecznej już od ponad pół wieku mechanizmu zwanego – dysonansem poznawczym. Po prostu nasz umysł utrzymuje na nasz temat wiele nieprawdziwych sądów tylko (albo aż) po to byśmy lepiej się czuli – wierzymy, że jesteśmy obdarowani inteligencją, ponadprzeciętną urodą, że potrafimy lepiej niż przeciętny kierowca prowadzić samochód, że nasze dzieci są mądrzejsze i lepsze od dzieci sąsiada, i tak dalej. Uważamy, w końcu, że o ile innymi można bez trudu manipulować, to my jesteśmy na tyle cwani, że potrafimy się przed takimi zabiegami obronić – i dlatego właśnie buńczucznie głosimy, że reklama na nas nie działa. Jak pisze guru polskiej reklamy prof. Dariusz Doliński – całe szczęście, że uważamy iż reklama na nas nie działa, bo paradoksalnie właśnie dzięki temu działa – bowiem gdybyśmy z większa uwagą i zaangażowaniem analizowali docierające do nas przekazy reklamowe musielibyśmy nieuchronnie dojść do przekonania, że reklamowane produkty w cale nie są aż takie wspaniałe jak chciałby reklamodawca. Mogłoby się np. okazać, że tak uwielbiany przez większość gospodyń domowych Calgon, który zapewnia dłuższe życie każdej pralki – jest zupełnie nieracjonalnym wydatkiem, albowiem taniej wychodzi raz na 3 lata kupić nową pralkę (np. w Media Markt J ) niż przez te 3 lata do każdego prania sypać Calgon.

Reklama a zakupy

Jak to się dzieje, że mimo iż nie analizujemy reklam i nie dokładamy większych starań by je zapamiętać, w sytuacjach zakupowych (np. w hipermarkecie) z półki z proszkami do prania wybieramy ten a nie inny proszek. Większość gospodyń odpowie, że powodem ich decyzji były przemyślenia związane z doświadczeniami z danym produktem – ot po prostu zawsze piorę w tym proszku, bo jest najlepszy. Ale czy sprawdziłaś i czy na bieżąco sprawdzasz inne? Nie, bo masz swój ulubiony. I oto właśnie w tym chodzi. Reklama ma zostać zapamiętana (nawet pozaświadomie) po to, by w sytuacji wyboru podsunąć nam intuicyjnie (sic!), który produkt powinniśmy wybrać, a kiedy już wybierzemy, ma nas upewniać w przekonaniu, że dokonaliśmy dobrego wyboru – resztę zrobi już nasza psychika za pomocą wielu procesów w tym przede wszystkim racjonalizacji. Proszę sobie wyobrazić, że opisany tu mechanizm dotyczy właściwie większości produktów i usług, a nawet wyborów politycznych czy miłosnych. Wszak, wybór konkretnej dziewczyny na żonę (czy po prostu dziewczynę) to nie tylko “magia miłości”, ale także efekt intensywnej promocji wzorców “idealnej kobiety” – żeby to zrozumieć, wystarczy przeanalizować jak ów wzorzec ewoluował chociażby w ostatnim stuleciu i pod jakimi wypływami (kino, telewizja, kolorowe magazyny itp.).

Jak samemu zrobić dobrą reklamę?

Z tym pytaniem jest trochę tak, jak z innymi podobnymi: jak samemu wybudować dom?, jak samemu nauczyć się pilotować F16?, jak bez niczyjej pomocy wygrać mecz piłki nożnej z drużyną FC Barcelona?, itd., itp. Po prostu pewnych rzeczy nie da się zrobić samemu, bez żadnej wiedzy i bez żadnego przygotowania. I reklama niewątpliwie należy do takich rzeczy.

Praca nad reklamą zaczyna się na długo przed tym, jak zobaczymy jakiekolwiek jej wizualne efekty. Pierwszy krok to ustalenie celu – czyli odpowiedź na pytanie co ma mi dać reklama?, po co ją robię?, jakie przyniesie efekty? Jeśli nie masz celu nigdy go nie osiągniesz – to truizm, ale bardzo wiele dolarów (euro, złotówek i innych walut) marnuje się właśnie z tej błahej przyczyny. Robimy reklamę: bo wypada, bo inni tez ją mają, bo jest dźwignią handlu, itd., itp. – a przecież nie o to powinno nam chodzić gdy inwestujemy ciężko zarobione pieniądze. Ktoś mógłby powiedzieć – “no dobra, zrobię reklamę by zwiększyć zyski” – i znów błąd. Wprawdzie efektem zintegrowanej komunikacji marketingowej (w tym i reklamy) jest rzeczywiście wzrost przychodów i w konsekwencji zysków, ale sama reklama nie zrealizuje tych celów. Weźmy prosty przykład – sprzedajemy nową wersję jogurtu z mikroelementami, który odżywia skórę i włosy, przeprowadziliśmy idealną kampanię, w wyniku której wytworzyliśmy potrzebę i pragnienie posiadania takiego jogurtu. W dzień inauguracji, precyzyjnie zaprojektowane działania doprowadziły rządzę posiadania wśród potencjalnych klientów do punktu wrzenia. Czekają przed sklepami, zapisują się w kolejkach i żywią się marzeniami o posiadaniu jogurtu. Wybija godzina zero i sklepikarze w całej Polsce otwierają swoje punkty. Tłumy wlewają się do sklepów i.... nic, okazało się, że jogurty jeszcze nie dojechały. Świetna kampania rozbiła się o mur niekompetencji w zupełnie innej dziedzinie. Tak więc, żeby zwiększyć sprzedaż i idące za tym zyski, poza reklamą wszystkie inne elementy sprzedaży również muszą być dopracowane do perfekcji (ekspozycja towaru, czytelność etykiety, dostępność na magazynie, jakość obsługi, i wiele, wiele innych). Czego więc możemy spodziewać się po reklamie?, jakie możemy przed nią stawiać cele? Przede wszystkim wzrostu rozpoznawalności marki, chęci “spróbowania”, akceptacji, ale także skojarzenia z prestiżem, miłością, rodziną i czymkolwiek innym. Reklama ma przedstawiać produkt nie jako odpowiedź na konkretne potrzeby człowieka (zaspokojenie głodu, ochrona przed chłodem), ale jako remedium na jego kompleksy (jestem brzydka, jestem biedny, nikt mnie nie kocha, jestem nieatrakcyjny, itp.), jako obietnica lepszego życia (żuj gumę, a dziewczyny oszaleją; jedz cukierki a wszystko będzie łatwiejsze; kup sobie mercedesa a wszyscy zobaczą jaki jesteś bogaty), a także jako sposób realizacji najskrytszych marzeń (“bądź sobą – usłuchaj pragnienia” – pijąc SPRITE, “witaj w naszej paczce” – pod warunkiem że palisz papierosy marki SPIKE).

Kiedy wiemy już, co chcemy osiągnąć, przychodzi kolej na pytanie – jak to zrobić. Krok drugi to określenie zastanej sytuacji: konkurencja, właściwości produktu, analiza SWOT. Musimy maksymalnie wykorzystać szanse, zabezpieczyć się przed zagrożeniami, a słabe strony przedstawić w takim świetle by stały się atutami lub przynajmniej zdeprecjonować ich znaczenie, tak by dla odbiorcy wydawały się zupełnie nieistotne. Kolejny krok to określenie grupy docelowej – nasz produkt nie będzie kierowany do wszystkich, tylko do konkretnej, bardzo wąskiej grupy – im bardziej masowy produkt tym do mniejszej grupy osób powinien być adresowany. Dlaczego? Jeśli udało mi się Ciebie zainteresować problematyką skuteczności reklamy, serdecznie zapraszam do lektury następnego artykułu, który powinien się ukazać już wkrótce.

piśmiennictwo

D. Doliński, 2003, “Psychologiczne mechanizmy reklamy.”, GWP, Gdańsk
J. Bralczyk, 2004, “Język na sprzedaż.”, GWP, Gdańsk
J. P. Jones (red), 2004, “Jak działa reklama.”, GWP, Gdańsk

autor: Konrad Szczypczyk - mgr psychologii, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista z zakresu psychologii polityki i reklamy (certyfikat Uniwersytetu Jagiellońskiego); twórca Teorii Perswazji Temporalnej; prowadzi kursy i szkolenia z zakresu psychologii biznesu, a także warsztaty i treningi z zakresu zarządzania czasem i personelem, negocjacji i psychologii twórczości; prywatnie interesuje się gospodarką, kulturystyką, odżywianiem oraz sportami motorowymi;

więcej informacji na stronie: www.activebrain.pl
---

www.activebrain.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Masz dobry produkt? Miej się na baczności!

Masz dobry produkt? Miej się na baczności!

Autorem artykułu jest Marcin Kalisz


Start firmy oferującej dobry produkt to stuprocentowy rzut kulą w płot. Jest jednak sposób by uniknąć tego, co tylko z pozoru wydaje się paradoksem.

Co jest przeciwieństwem słowa „dobry”? W przypadku produktów i usług z pewnością nie „kiepski”. Seth Godin w książce pt. „Fioletowa Krowa” twierdzi, że tym przeciwieństwem jest „wyjątkowy” i trudno się z nim nie zgodzić.

Wyobraź sobie dowolną branżę, przykładowo linie lotnicze. Każda z firm oferuje nowoczesne samoloty (inne zazwyczaj nie wzbijają się w powietrze, choć zdarzały się wyjątki), miłą obsługę na pokładzie, drinki, przekąski, w klasie biznesowej charakterystyczne dodatki jak możliwość podłączenia laptopa itd. Oczywiście w usługę wliczona jest możliwość dotarcia do wybranego przez nas celu. Jednym słowem wszystko to, co być powinno.

Normalna krowa nikogo nie dziwi

Można więc o tych wszystkich liniach lotniczych powiedzieć, że są „dobre”, ponieważ oferują dokładnie to czego oczekujemy. „Kiepskie” mające np. Problem z dotarciem do punktu docelowego bądź szczycące się obsługą obrażającą podróżnych w wyniku selekcji na rynku zniknęły z powierzchni ziemi. Tak więc „kiepski” jako określenie funkcjonujących firm w rzeczywistości nie istnieje.

Czy jeśli otworzysz nowe linie lotnicze oferujące tak samo „dobre” usługi jak wszystkie pozostałe przewidujesz dla siebie spektakularny sukces? Co przyciągnie klientów właśnie do Ciebie? Możliwe, że kochasz samoloty, całkiem prawdopodobne też, że szanujesz swoich podróżnych, a jedzenie na pokładzie masz absolutnie wyjątkowe. Jednak jeszcze pewniejsze jest to, że właściciele wszystkich pozostałych linii myślą o sobie dokładnie to samo, a Ty w efekcie giniesz w potoku przeciętniactwa.

"Fioletowa krowa" smaczne mleko daje.

Rozwiązaniem jest... hodowla „Fioletowej Krowy”, czyli stworzenie usługi dającej coś wyjątkowego, a co za tym idzie, nowego. Być może nie dla wszystkich i nie na każdą kieszeń, ale „Fioletowa Krowa” zapewni Ci stałych klientów, którym do tej pory brakowało czegoś w nijakiej ofercie konkurencji. Nie bój się krytyki, nie chowaj się w tłum, stwórz coś za co będą wskazywać Cię palcami. Stare porzekadło mówi, że najważniejsze by o Tobie gadali – nie ważne jak. I to prawda ! Stworzenie linii lotniczych z jedynym w swoim rodzaju symulowanym uprowadzeniem samolotu będzie oczywiście pomysłem szalonym, dla wielu wręcz chorym, ale ludzie szukający mocnych wrażeń będą zachwyceni.

Oczywiście powyższy przykład został lekko przerysowany dla lepszego zobrazowania tematu. Ważne jednak, że taka usługa niesie za sobą dosłownie darmową reklamę. Nazwana przez Setha Godina grupa tzw. „wczesnych naśladowców” rozpuszczać będzie wieści o wyjątkowej ofercie Twojej firmy. Najprawdziwsza poczta pantoflowa okaże się skuteczniejszą bronią marketingową niż spoty reklamowe wykupione w najlepszym czasie antenowym jednego z kanałów telewizyjnych. Ludzie zaczną informować się wzajemnie za pośrednictwem wszystkich możliwych mediów, a dziś w dobie internetu i telefonii komórkowej to wręcz ognisty potencjał.

Dzisiejszy rynek wypchany jest po brzegi identycznymi ofertami. Nie ma miejsca dla kolejnych, takich samych, krzyczących do nas (na nas?) z ekranów telewizyjnych i głośników radiowych. Rozwiązanie przynosi „Fioletowa Krowa”, której hodowla jest zadaniem trudnym i mimo wszystko ryzykownym, lecz w tej sytuacji większym hazardem wydaje się być zrobienie czegoś dokładnie tak samo jak wszyscy wcześniej.

---

Tekst pochodzi z materiałów prasowych firmy Arkas Sp. z o.o. oferującej uchwyty lcd, słuchawki i głośniki mp3, oraz akcesoria Disney stanowiące znakomity prezent dla dziecka.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

System w produkcie, czyli prosta recepta na dobrą sprzedaż.

System w produkcie, czyli prosta recepta na dobrą sprzedaż.

Autorem artykułu jest Marcin Kalisz


Można zanudzać nabywcę finezyjnym opisem zalet produktu wypełnionym po brzegi niezrozumiałymi terminami. Istnieje także dobry sposób. Wystarczy wprowadzić "system".

Nie mam tu na myśli nowej metody prowadzenia firmy, zmian w technologii, czy obsłudze klienta. Nie piszę tu także o komputeryzacji Twojego biura, ani tym bardziej o wydajniejszym systemie oświetlenia. W tym przypadku „system” to zespół cech Twojego produktu lub usługi ukryty pod jedną dobrą nazwą.

Wydaje się banalne - a nie jest. Firmy, które wcześniej niż inne odkryły moc takiego zabiegu odcinają kupony przez lata. Toyota (jeszcze nie raz o tej firmie wspomnę) wprowadziła do swoich silników zmienne fazy rozrządu w momencie, gdy wielu czołowych producentów posiadało je w swojej ofercie od kilku dobrych lat, ale to VVT-i święci tryumfy w statystykach sprzedaży. Quattro nie było pierwszym napędem na cztery koła w autach cywilnych, ale to właśnie ten system znamy najlepiej. Dlaczego tak się dzieje?

Chwytliwie i wygodnie

Po pierwsze: nazwę łatwo zapamiętać, szczególnie gdy przy każdej okazji się ją podkreśla. Kupując produkt z „systemem” klient otrzymuje przy tym coś uchwytnego. Nie jest to jedynie spis cech (tu oczywiście zalet), ale właśnie dobra nazwa i zazwyczaj całkiem okazałe logo „systemu”.

Po drugie: chyba nie trzeba przekonywać, iż zamiast informować nabywcę w ten sposób: „Nasze długopisy żelowe dzięki kevlarowej zapadce sprzężonej z tytanową kulką gwarantują równomierne pismo na wielu trudnych powierzchniach m.in. papierze z połyskiem i laminatach”, lepiej przedstawić to tak: „Nasze długopisy posiadają system Titan Blue” - i koniec. Klient dowie się szczegółów z ulotki jeśli tylko będzie miał na to ochotę. Jeśli nie – na pewno zapamięta nazwę Titan Blue, ale nie zainteresuje się opisem o tytanowej kulce i laminacie. Jest też pewne, że nawet ciekawski posiadacz długopisu nie przebrnie przez taki opis mimo początkowego zapału, ponieważ brak nazwy Titan Blue i znaku tego systemu to także brak motoru napędzającego ciekawość.

Po trzecie: przykładowe Titan Blue po prostu dobrze brzmi. Nadaje się do hasła reklamowego, do umieszczania w środku tekstu, na produkcie, na pudełku, na gadżetach firmowych (którymi paradoksalnie zwykle są długopisy). Spróbuj uczynić to samo z przydługawym zdaniem o znakomitym i równomiernym piśmie.

I na koniec najważniejsze: zachowania konsumentów od lat są takie same. Stwórz system, a będziesz uznawany za prekursora pomysłu. Sony Trinitron, Volkswagen Tdi, Pollena 2000 z niebieskimi granulkami TAED, Wash & Go 2 w 1, Audi Quattro itd. Te wszystkie wynalazki były już wcześniej, ale nikt nie nadał im nazwy.

Artykuł z systemem aktywnej puenty

Znajdź cechę, którą warto opisać. Może nawet dobrze będzie ją uwypuklić. Możliwe, że jest ona tak oczywista, że ani Ty ani nikt z Twojej konkurencji nawet nie zaznacza jej istnienia. Nie musi to być przecież absolutna nowość, nie musi to być też nic niezwykłego. Nawet pospolite cechy produktu sprzedadzą się lepiej, jeśli będą miały dobrą nazwę. Wszystkie niebieskie długopisy żelowe piszą w podobny sposób, ale Titan Blue byłby tylko jeden... gdyby tylko powstał.

---

Autorem tekstu jest Marcin Kalisz.
Żele UV

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl