sobota, 5 stycznia 2013

Twarz a kreowanie wizerunku

Twarz a kreowanie wizerunku

Autorem artykułu jest Daniel Bordman


artykularnia_import Kiedyś gdy zaczynałem pracę z politykami i managerami, skupiałem się na tym co jest widoczne „od razu”. Na tym co widać na pierwszy rzut oka. Postawa, gesty, słowa. Zapominałem o tym, że to właśnie po szczegółach jesteśmy oceniani, po tym co widać na naszej twarzy. To mikroruchy na naszych twarzach są odbierane przez nasz umysł a później stwierdzamy – „Ten ktoś jest fajny”. „Tamta dziewczyna jest mało przebojowa”, „a ta Twoja szefowa jest jakaś infantylna.”

Gdzieś tam w środku nasz umysł podejmuje decyzje a my je wyrażamy.

Prowadzać kiedyś warsztaty z komunikacji spojrzałem na jedną uczestniczkę. Niezwykle piękna blondynka o niebieskich oczach. Jednak od razu pomyślałem, że jest wredna i złośliwa. Zaniepokoiły mnie moje myśli, dlatego poprosiłem całą grupę by każdy powiedział dwa, trzy zdania o sobie i zacząłem się zastanawiać, dlaczego ją tak oceniam.

Jak tylko się odezwała, przestałem jej wierzyć. Pytanie czemu? Właśnie!

Wypowiadała się przez zaciśnięte zęby. Miałem wrażenie, że mimo iż się uśmiecha jest niewiarygodna. Każda samogłoska, każdy wyraz wydobywał się z jej ust jakby z trudem. Odczuwałem dyskomfort, gdyż widziałem dziewczynę, która zanim się odezwała była już nie lubiana a odzywając się pogłębiła ten stan „nielubienia”.

Dowiedziałem się, że jest szefem większej grupy ludzi.

Tym razem pozwoliłem sobie na głośną analizę. Stwierdziłem, że najprawdopodobniej ma problemy z podwładnymi, gdyż się jej boją i nie do końca ufają. A także może mieć problemy w nawiązywaniu pierwszego kontaktu bo wydaje się być osobą ostrą.

I … wszystko się zgadzało. Dodała, że próbowała już wielu metod, ale okazywały się nie skuteczne.

Rozwiązanie było proste, trzeba było się zająć jej wizerunkiem werbalnym. Spłaszczone samogłoski, które wydobywały się z jej ust psuły wizerunek. Obojętnie co mówiła, była odbierana jak by mówiła coś z wielkim trudem. Na dodatek, spinając mięśnie twarzy, zbudowała wrażenie osoby spiętej. Zaciskała zęby i mięśnie ust. Warto przypomnieć, że zaciskamy usta gdy szykujemy się do jakiejś konfrontacji. Ona sygnał „konfrontacji” miała zawsze na swojej twarzy.

Zrobiliśmy krótki masaż, pokazałem ćwiczenie z korkiem, uruchomiliśmy górną wargę i w przeciągu kilku minut, grupa jednym głosem powiedziała, że to jest już inna osoba.

Te napięcia jakie pojawiały się na twarzy tej dziewczyny spowodowały trochę cierpienia zarówno w pracy zawodowej jak i prywatnej. Coś co było drobnostką, w tak duży sposób wpływało na jej życie. Wszyscy, którym opowiadam te historię wiedzą, że ich oceny mogą być nie trafione. Co jednak zrobić z większością? Przecież nie będziemy każdemu tłumaczyli, że może się mylić.

Jedynie co nam pozostaje, przyjrzeć się samemu sobie, lub poprosić przyjaciela, kogoś z rodziny by się nam przypatrzył i podzielił spostrzeżeniami czy odczuciami. Niech powie co sądzi. Większość błędów da się szybko i to samemu wyeliminować. Więc do dzieła, bo nie są najważniejsze gesty czy słowa. To nasza twarz powie najwięcej o nas samych.

--- Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

SPAM a kontakty mailowe

SPAM a kontakty mailowe

Autorem artykułu jest Kira F.


SPAM zna każdy z własnego doświadczenia: reklamy viagry, powiekszaczy penisów, rewelacyjne wycieczki w których opłacasz tylko przelot + noclegi + wyżywienie i masa innych równie interesujących rzeczy. SPAM zna każdy z własnego doświadczenia: reklamy viagry, powiekszaczy penisów, rewelacyjne wycieczki w których opłacasz tylko przelot + noclegi + wyżywienie i masa innych równie interesujących rzeczy.

Jednak według Ustawy o Świadczeniu Usług Drogą Elektroniczną SPAMEM jest każda niezamówiona wiadomość handlowa. I zgodnie z jej wytycznymi, nadawca dowolnego maila o treści handlowej, również jeśli to np. propozycja współpracy, może zostać ukarany.

Plusów tej ustawy wyliczać na pewno nie trzeba: mniej śmieci zapycha nasze skrzynki pocztowe, tracimy mniej czasu na ich usuwanie, mniej się denerwujemy.

Jednak ta sama ustawa mająca ułatwić życie zarówno adresatom SPAMU jak i administratorom serwerów pocztowych nam, prowadzacym jakąkolwiek działalność może życie dość skutecznie utrudnić. Bo teraz, żeby wysłać jakąkolwiek wiadomość e-mail związaną z naszą działalnością, musmy mieć jednoznaczną zgodę adresata. Nie wystarczy już wejść na jego stronę WWW i znależć tam adres poczty elektronicznej ani skorzystać z gotowego formularza.

W tej sytuacji musimy niestety za każdym razem ZAPYTAĆ czy adresat aby na pewno chciałby zapoznać się z naszą ofertą. W rezultacie w tym momencie kończy się wygoda korzystania z Internetu: jeżeli i tak musisz najpierw zadzwonić lub w inny sposób spytać czy odbiorca życzy sobie przeczytać Twoją ofertę, to czemu nie przedstawić jej od razu w tej formie?

Wyjątkowo uciążliwa rzecz. Dla SPAMERÓW -- i tu dobrze, bo to ogranicza na prawdę zbędne wiadomości. Ale również dla nas jeśli chcemy zaproponować całkowicie poważny interes -- bo możemy zostać od razu oskarżeni o SPAM.

Jak rozwiązać ten problem?

Sposób jest obecnie chyba tylko jeden: jeśli podajesz na swojej stronie WWW adres e-mail mający służyć do kontaktu z firmą, zaznacz od razu do czego może on być użyty. Na przykład:

kontakt: firma@domena.pl
UWAGA! Nie akceptujemy przesyłania na ten adres reklam. Oferty współpracy związane ściśle z branżą w której działamy nie są traktowane jako SPAM.

Krótkie, proste, rozwiązujące problem.

Pod warunkiem oczywiście że tego typu opisy zaczną być umieszczane na stronach firmowych. Bez tego wszelkie kontakty przez Internet nadal będą mocno utrudnione ponieważ nawet najpoważniejszy Klient lub kontrahent nie będzie pewien czy może je wysłać. A jeśli nie będzie, to zapewne nie wyśle... ---

Autorka: Kira® Tekst pochodzi z: http://cyber-girl.net

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Maluchy łasuchy, czyli sposób na zwiększenie sprzedaży.

Maluchy łasuchy, czyli sposób na zwiększenie sprzedaży.

Autorem artykułu jest Jerzy Grabarski


Okazuje się, że przedstawiciele firm z uporem godnym lepszej sprawy, umieszczają większe opakowania towaru tylko na najwyższych półkach. Oczywiście ma to swoje uzasadnienie marketingowe, ale proponowałbym niewielką modyfikację tego ustawienia... Spożywczy sklep samoobsługowy, obecnie zwany marketem. Mama z uwagą przyglada się towarom na półkach. Obok kręci się około pięcio- sześcioletni malec. Wypatrzył czipsy i marudzi:
- Mamo, kup mi czipsy...
Mama przez krótką chwilę ignoruje marudzenie synka, ale w końcu nieco roztargnionym głosem mówi:
- Dobrze, idź i przynieś sobie.
Chłopiec pędzi do półki z czipsami. Przez moment patrzy na wystawione na górnej półce duże opakowania, do których wzrost nie pozwala mu sięgnąć. Łapie więc mniejsze, stojące na półce na wysokości jego oczu i pędzi za matką. Wciska jej w rękę przyniesione czipsy, które ona, nawet nie patrząc, wrzuca do koszyka.

W ciągu jednego miesiąca trzykrotnie widziałem takie obrazki, nieco różniące się w szczegółach (dwa razy mama z synkiem, raz małżeństwo z córeczką). Wszystkie trzy doprowadziły do akcji końcowej - wrzucenia towaru przyniesionego przez dziecko do koszyka. Za każdym razem było to mniejsze opakowanie. Maluch po prostu nie mógł sięgnąc do większego.
Dlaczego?

Okazuje się, że przedstawiciele firm z uporem godnym lepszej sprawy, umieszczają większe opakowania towaru tylko na najwyższych półkach. Oczywiście ma to swoje uzasadnienie marketingowe.
Niemniej jednak, opierając się na swoich spostrzeżeniach, a zakładam, że opisane wydarzenia muszą być znacznie bardziej częste (bo pomimo, że w marketach bywam rzadko zaobserwowałem je trzykrotnie w krótkim czasie), proponowałbym niewielką modyfikację ustawienia towarów.
Na półce dostępnej dla łapek malucha powinny się znaleźć zarówno małe, jak duże opakowania smakołyku. Te duże po prawej stronie (co również ma swoje uzasadnienie marketingowe). Poza tym ustawienie towarów pozostaje bez zmian.
Efekt?

W opisanej powyżej sytuacji istnieje duża szansa, że kupione zostanie większe opakowanie. Dzieci przecież wolą dużo niż mało, a będąca ż dzieckiem osoba odruchowo wrzuci przyniesiony towar do koszyka. Od kasy raczej już nie będzie się wracać...

Łatwo też można przewidzieć inny mechanizm zakupu. Dziecko wypatrzyło smakołyk: "Kup mi, kup!".
Często widziana lub przeżywana przez nas sytuacja, nieprawdaż?
Oczywiście dziecko znacznie częściej wskaże, lub złapie dużą paczkę - jeśli ma do niej taki sam dostęp jak do mniejszej.

Co może zrobić osoba będąca z dzieckiem?
1. Bez wzglądu na płacz i marudzenie dziecka zabrać go od pólki.
2. Kupić dużą paczkę "dla świętego spokoju".
3. Zaproponować dziecku kupno mniejszego pudełka tego samego smakołyku, na co prawdopodobnie maluch szybko się zgodzi.
4. Długo i cierpliwie uspokajać dziecko, by w końcu zabrać je od półki ze smakołykami, bez kupowania czegokolwiek.

Nie przeprowadzałem typowych badań statystycznych, ale o wybranie jednej z przedstawionych możliwości poprosiłem losowo wybranych ludzi z różnych grup społecznych (między innymi przez ankietę na stronie www). Zebrałem ponad 120 odpowiedzi:
Możliwość pierwszą wybrało (w zaokrągleniu) 15% zapytanych. Możliwość drugą - 23%. Trzecią - 54%. Czwartą zaś - 8%.
Czyli 77% postawionych w takiej sytuacji dorosłych dokona zakupu.

Poprosiłem też o wybranie jednej możliwości, z założeniem, że leżące na półce opakowania wszystkie są małe (inne pytane osoby, ilość odpowiedzi jak wyżej).

1. Bez wzglądu na płacz i marudzenie dziecka zabrać go od pólki.
2. Kupić, "dla świętego spokoju".
3. Długo i cierpliwie uspokajać dziecko i w końcu zabrać je od półki ze smakołykami nie kupując niczego.

Okazuje się, że odpowiedź drugą wybrało tylko 49% zapytanych, czyli taki procent dokona zakupu. Na dodatek tylko mniejszego opakowania!

Można więc zaryzykować twierdzenie, że jeśli wszystkie opakowania na dostępnej dla dziecka półce są identycznej wielkości, dorosły częściej wybierze długie tłumaczenia lub marudzenie dziecka, niż zakup.

Jeśłi wielkości opakowań się różnią, częściej wybierze zakup mniejszej paczki, ponieważ w takim wypadku zadziała psychologiczny mechanizm marketingowy "drzwiami w twarz*", nieświadomie zastosowany przez malucha.

Wnioskując, w obu powyżej opisanych przypadkach zachowań dziecka i dorosłego otrzymamy wzrost sprzedaży produktu umieszczając część większych opakowań na półce dostępnej oczom i łapkom malucha.

Aha, jeśli któraś z większych firm wykorzysta moje spostrzeżenia i uzyska dzięki ich zastosowaniu w praktyce wzrost sprzedaży swoich produktów, oczekuję na godziwe honorarium za konsultację...

* Drzwiami w twarz - w uproszczeniu: wysunięcie wygórowanej, choć realnej propozycji, w zasadzie z góry skazanej na odrzucenie. Po jej odrzuceniu wysunięcie kolejnej, mniejszej, która ma wtedy większą szansę na przyjęcie. ---

Artykuł ze strony ember.pl - Biznes, ebiznes, marketing

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak MOTYWAOWAĆ KLIENTA, by kupił twój produkt?

Jak MOTYWAOWAĆ KLIENTA, by kupił twój produkt?

Autorem artykułu jest MIGOMEDIA Bednarek E-marketing


Chcesz, by klient odszedł od Twojej konkurencji?? Masz sklep internetowy?? Masz tradycyjny biznes, który sprzedaje usługi lub produkty?? Jesteś właścicielem e-biznesu?? ZAPAMIĘTAJ: Sprzedajesz produkty, ale ludzie kupują marzenia. Twój potencjalny klient kupuje korzyści ... Chcesz, by klient odszedł od Twojej konkurencji??

Masz sklep internetowy??
Masz tradycyjny biznes, który sprzedaje usługi lub produkty??
Jesteś właścicielem e-biznesu??

ZAPAMIĘTAJ: Sprzedajesz produkty, ale ludzie kupują marzenia. Twój potencjalny klient kupuje korzyści wynikające z używania produktu lub jego posiadania, a nie produkt.

Sam pewnie wiesz to z własnych doświadczeń...

Biznesmen, który kupuje Mercedesa kupuje prestiż i wygodę.

Ty i ja dobrze wiemy, że jakby chciał zwykłe auto, mógłby kupić Skodę.
A może kupuje bezpieczne auto??
Też NIE!! Bardzo bezpieczna jest Toyota Yaris. Ale jest za mało prestiżowa dla wysoko postawionego biznesmena.

To, co teraz napisze, wiesz pewnie z własnego doświadczenia.

Twój potencjalny klient kupuje korzyści, a nie produkt. Twój klient kupuje marzenia i ich realizację.
To ważne. 90% ludzi kupuje emocjonalnie. Tylko nieliczni kupują racjonalne.

Gdybyś miał sobie wyobrazić taką sytuację... Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się kupić batonika, gdy poszedłeś do sklepu?
A może byłeś w Hipermarkecie i miałeś już słodycz w koszyku, a następnie wyłożyłeś ją z koszyka? Czy wiesz, dlaczego tak się dzieje?
Najpierw kupiłeś emocjonalnie. A następnie nie znalazłeś uzasadnienia i odłożyłeś batonika, gdzieś na półkę.

Wyobraź sobie, że właśnie zobaczyłeś promocję na pomarańcze. Pod wpływem impulsu i atrakcyjnej obniżki ceny, włożyłeś do koszyka siatkę pomarańczy. Zrobiłeś to pod wpływem chwili… przecież się opłaca.

Sam przed Sobą nieświadomie tłumaczysz swoje emocjonalne zachowanie w sposób racjonalny.
Co robi Twój umysł? Twój umysł pracuje i szuka uzasadnień. Np. Pomarańcze mają dużo witaminy C, są zdrowe. Będę bardziej odporny, jeśli będę jadł pomarańcze. A poza tym to są tanie, to wykorzystam szanse, skoro teraz jest sezon, itd.

Skoro już wiesz jak działa Twój umysł, wykorzystaj tę bezcenną wiedzę w Twoim biznesie.

Twoi potencjalni klienci kupują emocjonalnie. Pomyśl tylko, wielu ludzi brakuje pieniędzy do końca miesiąca, ale większość z nich ma telewizję kablową, dobry telewizor, video lub DVD. Czemu?? Oni działają pod wpływem emocji i kupują, by spełnić swoje marzenia, poczuć się lepiej lub zrobili to pod wpływem chwili.

Kupują, bo czerpią z tego przyjemność.
Ktoś, kto kupuje Porsche sprawia sobie niesamowitą przyjemność. Gdyby tylko kierował się potrzebą posiadania samochodu kupiłby tańszy np. Ford, Skoda, itd. A che mieć rajdowy wóz, który "ma kopa" i potwierdza jego wysoki status majątkowy, dobry gust i ekstrawagancję.

Znasz to na pewno z własnych doświadczeń. Gdy Twoi znajomi kupują auto, to mówią o gadżetach wewnątrz, ekstra bonusach i innych korzyściach!! To NORMALNE.
TAK!! ludzie kupują KORZYŚCI.

Dlatego reklamując produkt pisz o korzyściach. Przedstaw w sposób plastyczny zalety produktu.
SPRAW, by Twój potencjalny klient zaczął go pożądać.

OTO Kolejny ważny sposób na zarobienie pieniędzy.

Ludzie boją się cierpienia, chcą uniknąć bólu.
Chętnie kupią leki przeciwbólowe. Podobnie jest z Volvo – autem uważanym za super bezpieczne. Co sądzisz o Volvo??
Pewnie nie jedno auto ma ciekawsze nadwozie i szybciej rozpędza się do setki.
Wiem z doświadczenia, że właściciele Volvo cenią sobie bezpieczeństwo, które daje im ta marka.

Wykorzystaj słabości ludzkiej natury. Sam przecież też ulegasz innym sprzedawcom! Bądź lepszy od innych.
W zależności od tego, co sprzedajesz, wykorzystaj, co najmniej jedną z cech ludzkiej natury opisanych wyżej. Niech Twój klient pożąda produktu, który sprzedajesz.
Poczuj satysfakcję ze zwiększonej sprzedaży.

Poczuj ją, a następnie pójdź i wydaj część pieniędzy równie emocjonalnie, jak Twoi klienci. ---

Małgorzata Bednarek to uznany ekspert w dziedzinie e-marketingu. Prowadzi BLOG BIZNESOWY O E-MARKETINGU i E-BIZNESIE: http://www.bednarek.eu Współtworzy największy serwis:EBOOKI WSZYSTKICH WYDAWNICTW- http://ebookarnia.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak skutecznie rozmawiać przez telefon?

Jak skutecznie rozmawiać przez telefon?

Autorem artykułu jest Marek Jereczek


Telefonowanie jest sztuką, którą trudno przecenić. W wielu przypadkach rozmowa telefoniczna jest pierwszym kontaktem z naszym klientem, kontrahentem, współpracownikiem. Sposób w jaki ją przeprowadzimy wpływa na odbiór naszej osoby u rozmówcy oraz rzutuje na dalsze etapy kontaktu.

Rozmawianie przez telefon jest specyficzną formą kontaktu. Nie widzimy naszego rozmówcy, przez co nasze zdolności komunikacyjne zostają ograniczone. Jest to o tyle niekorzystne, że większa część odbieranych komunikatów, to sygnały przesyłane do naszej podświadomości, mowa ciała, nie zaś informacje przekazywane ustnie. Dlatego tym bardziej należy skupić się na tym, by nasz przekaz był możliwie spójny i skuteczny.

Przygotowania do walki

Do rozmów telefonicznych, szczególnie jeśli są ważne, nie należy podchodzić lekceważącą i bez przygotowania. Można je przyrównać do walki. Przeciwnicy znajdują się na przeciwległych końcach łącza telefonicznego. Od tego, kto będzie dysponował lepszymi argumentami, większą pewności siebie i prezentowanych racji często zależy „zwycięstwo”, czyli osiągnięcie planowanego rezultatu. Może nim być umówienie spotkania, zdobycie klienta, podpisanie umowy itp.

Pierwszym krokiem powinno być dokładne przygotowanie się do rozmowy. Koniecznie trzeba mieć pod ręką kartkę papieru i coś do pisania. Jeśli jest to trudna rozmowa lub wykonywana po raz pierwszy w danej sprawie, warto poświecić kilka minut więcej i opracować scenariusz rozmowy. Zaczynamy od przedstawienia się.

Jak zacząć?

Istnieje kilka możliwości:

Sposób oficjalny i bezpieczny – witamy się i przedstawiamy a następnie wyjaśniamy do kogo i po co dzwonimy np.
- Dzień dobry. Jan Kowalski z tej strony, właściciel firmy XYZ. Czy z Panem X mam przyjemność?
Dzwonię w sprawię naszej najnowszej oferty….


Inny, bardziej nietypowy sposób. Metoda ta jest skuteczna w przypadku, gdy znamy imię i nazwisko naszego rozmówcy. Pozwala wywołać wrażenie u rozmówcy, że nie jest dla nas obcą osobą lub ktoś nam o nim opowiedział. Szczególnie warto ją stosować w przypadku, gdy dzwonimy z polecenia. Oto przykład:
- Dzień dobry Panie Jacku. Jan Kowalski z tej strony. Pan mnie jeszcze nie zna, ale mamy wspólnego znajomego …..(tu podajemy imię osoby polecającej, czasami warto dodać nazwisko). Spotkałem się ostatnio z …(imię) i wspomniał o Panu jako o osobie, która …(informacja o tym, co robi nasz rozmówca). Dzwonię, gdyż prowadzę firmę …. i z rozmowy z (imię) wynika, że mogę Panu przedstawić ciekawą ofertę……

Metoda druga ma tą zaletę, że przestajemy być anonimowi oraz mamy wsparcie znajomego naszego rozmówcy. Podświadomie wytwarza się u niego myśl, że skoro jego kolega lub przyjaciel spotkał się z nami i rozmawiał na jego temat, to jesteśmy osobą sprawdzoną, z którą można się spotkać lub której ofertę warto przeczytać. Jest to ogromna moc metody powoływania się na znajomych.

Należy przy tym jednak pamiętać, że muszą to być osoby, które nasz rozmówca dobrze zna i ceni. Jeśli powołamy się na znajomego, którego nasz rozmówca kojarzy bardzo dobrze, bardzo lubi, ale nigdy nie traktował poważnie z racji na jego np. charakter lekkoducha, to nie należy się spodziewać, że i nasza oferta zostanie potraktowana bardzo poważnie. Dlatego tak istotne jest, by powoływać się na odpowiednie osoby.

Umówi się czy nie?

Kolejnym, często występującym elementem rozmów telefonicznych, jest próba umówienia się na spotkanie. Zdecydowana większość ludzi popełnia podstawowy błąd. Zadaje pytania rozpoczynające się od CZY np.

- Czy możemy umówić się na jutro na …?
- Czy nie będzie Pan miał nic przeciwko, jeśli umówimy się na jutro na …?
- Czy możemy spotkać się jutro ?

Pytania zaczynające się od CZY, powodują odpowiedź TAK lub NIE. Są one bardzo wygodne dla odpowiadającego, bo nie wymagają dużego wysiłku i łatwo odpowiedzieć NIE. Tym bardziej, że często do czynienia mamy z ludźmi zapracowanymi i na pytania: „Czy możemy…?”, „Czy ma Pan czas…?” prawie zawsze odpowiedzą NIE. Gdy to nastąpi, czeka nas bardzo trudne zadanie przekonywania do spotkania i szukania innego terminu. To na nas spada rola przekonującego.

Można jednak zrobić to inaczej.

Prostym sposobem i bardzo skutecznym jest nie pytanie CZY, tylko danie dwóch możliwości wyboru np.:

-Dobrze, zatem nie pozostaje nam nic innego jak spotkać się i ustalić szczegóły. Przygotowałem dla Pana dwa terminy: w środę o godzinie 12 i w czwartek o godzinie 16. Który termin Panu bardziej odpowiada?

Przy tak postawionym pytaniu, nasz rozmówca nie zastanawia się, czy się z nami spotkać. Nasz rozmówca zastanawia się teraz, o której godzinie najbardziej pasuje mu spotkanie!

Oczywiście zawsze może trafić się przypadek, że ktoś kategorycznie odmówi. Jednak taka osoba zapewne, niezależnie od sposobu przeprowadzenia rozmowy, i tak by się z nami nie umówiła.

Dając dwie możliwości terminu spotkania należy wybierać różne pory dnia. Dzięki temu wzrastają szanse, że rozmówca będzie dysponował czasem. Jeśli pracuje do 15, zapewne wybierze godz. 16. Jeśli natomiast nie chce spotykać się po pracy lub akurat tak mu pasuje, to wybierze godzinę 12. Godziny te należy dobierać odpowiednio do rozmówcy. Dobrze jest choć trochę orientować się w jego planie dnia. Dzięki temu lepiej możemy dopasować termin spotkań.

W przypadku, gdy osobie tej nie pasuje żaden termin należy ustalić już wspólnie datę i godzinę spotkania.

Zwiększanie skuteczności

Ostatnim elementem rozmowy jest podsumowanie i pożegnanie. Jest to bardzo ważny moment. Od niego często zależy czy spotkanie się odbędzie czy nie. Niestety pamięć ludzka jest zawodna i jeśli wyznaczony termin nie jest dnia następnego, to szanse na to, że nasz rozmówca zapomni o spotkaniu są dość duże.

Dlatego zawsze warto postarać się, żeby nasze spotkanie zostało zapisane w jego kalendarzu. Oto przykład:

- Dobrze. Jesteśmy umówieni na środę na godzinę 12 w (miejsce). Ja rezerwuję sobie dla Pana czas w moim kalendarzu w tym terminie i proszę Pana o zrobienie tego samego.

Ten prosty zabieg pozwala zdecydowanie zwiększyć szanse na to, że spotkanie się odbędzie.

Na koniec pozostaje się pożegnać.

I tak oto scenariusz naszej rozmowy jest gotowy. Teraz należy przeczytać go kilka razy i zastanowić się czy brzmi naturalnie. Jest to istotne. Niestety bardzo łatwo „usłyszeć”, że ktoś czyta z kartki. Jeśli tekst nie wzbudza podejrzeń, to nie pozostaje nic innego, jak dzwonić.

Siła uśmiechu

Dzwoniąc, pamiętać należy o uśmiechu. Jest to ważne i naprawdę pomaga. Przez telefon bardzo łatwo usłyszeć, czy ktoś się uśmiecha czy też nie. Rozmowy z osobami pogodnymi i uśmiechniętymi są przyjemniejsza, dobrze wpływają na nasze samopoczucie i skłonność do zachowań, których oczekuje od nas druga strona.

Po zakończonej rozmowie warto zawsze przez chwilę prześledzić w myślach jej przebieg. Zapisać na kartce, co poszło dobrze a co źle. Następnie starać się eliminować elementy, które zawodzą.

---

PrzepisNaBiznes.pl - franczyza, pomysły na biznes

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl