sobota, 22 października 2016

Śmierć wysokim obcasom, niech żyją baleriny!

Śmierć wysokim obcasom, niech żyją baleriny!


Autor: Anna Tytkowska


Czy czytacie opisy kategorii produktów w sklepach internetowych? Nie? To może jeszcze nie trafiliście na takie naprawdę przydatne i wciągające, jak rozmowa ze sprzedawcą-pasjonatem.


Z takim sprzedawcą, którego pierwsze słowa zdradzają, że jest fascynatem i produktów, które sprzedaje, i sprzedaży. Który jak z rękawa sypie informacjami o wyróżniających cechach wybranych egzemplarzy, o korzyściach z ich nabycia, podpowiada do czego pasują. Ma pod ręką zestaw dopasowanych anegdot czy historii. A przy tym opowiada ze znawstwem, lekkością i humorem.

Powiadacie, że to niemożliwe, że tacy sprzedawcy nie istnieją. A ja myślę, że to tylko kwestia czasu, że oryginalne opowieści o sprzedawanych produktach staną się nieomal codziennością.

Google ożywia sprzedażową narrację

Powrót do sprzedażowych narracji wymusza Google – wyszukiwarka, rankomat (taki mi neologizm urodził od automatycznego rangowania dokonywanego przez nią, przydzielania ważności), e-centrala połączeń handlowych (innych rzecz jasna także) wyświetlająca „najlepsze” dla każdego kontakty i adresy.

Jedni kochają tę wyszukiwarkę, inni jej nienawidzą. Tymczasem jest ona liderem wśród wyszukiwarek i kocha unikatowe treści, i żąda ich coraz to natarczywiej od blogerów, stron WWW i e-sklepów. Do tego żądania Google świetnie pasuje ów stary slogan Francuskiej Legii Cudzoziemskiej „Marche, ou creve”, odnowiony na użytek dzisiejszości i polityki Google w brzmieniu: „Wyróżnij się albo zgiń”. I wbrew pozorom same treści graficzne, czy fotograficzne, a nawet filmowe tu nie wystarczą. Choćby najatrakcyjniejsze, by być wśród wyszukiwanych, wymagają odpowiednich opisów, a często słownych streszczeń czy zapisów.

Chodzi o to by…opowiadać trafnie i ciekawie

E sklepom Google podpowiada więc – mów słowami swoich klientów i wyróżnij się przez dobre opowieści o swoich produktach. Architekci tych sklepów dodają: podziel narrację o nich na przejrzyste segmenty – grupy, kategorie, podkategorie. Obie podpowiedzi stosują liderzy e-sprzedaży. Wystarczy wejść na stronę jednego z nich, by na przykład w grupie obuwie damskie i w kategorii baleriny odnaleźć podkategorie: baleriny klasyczne, baleriny miękkie, baleriny z zapięciem, baleriny Peep Toe, baleriny z cholewką(!), baleriny bez pięty. Pośród innych butów wyrasta tu prawdziwe miasto balerin, podzielone na różne kwartały. Jego wielkość naprawdę może zaskoczyć. A fotograficznej i technicznej prezentacji poszczególnych obiektów, kategorii, podkategorii towarzyszy oryginalny opis.

Co obiecują i mogą obiecać baleriny?

Wśród opisów kategorii baleriny odwiedzonego przeze mnie e-sklepu zdarzają się perełki sprzedażowej narracji. Uprzedza ona możliwe pytania klientów: dlaczego baleriny, z czego, jakie modele, kształty, fasony, kolory, wzory i do czego? Które są must have 2015? Skąd w ogóle baleriny?

Rekomendacje gwiazd klasyki filmowej

Pośród tych narracji o przewodnikowym charakterze tu i ówdzie trafiają się okruchy marketingu kulturowego, to jest argumentowanego przez ikony i teksty kultury. Dowodem tego są dopasowane i wprost odnoszone do balerin cytaty ikon stylu czy popkultury albo nawiązania do gwiazd francuskiego tańca klasycznego, czy takich gwiazd kina i stylu, jak: Audrey Hepburn (do Zabawnej buzi 1957) czy Brigitte Bardot ( do I Bóg stworzył kobietę,1956). Szkoda, że gorącą mambę (nazywaną też niekiedy mambo) w tym kultowym filmie Bardot wykonała, niestety, nie w czerwonych balerinach, z którymi nie rozstawała się ani na planie filmowym, ani w filmie, ale …. na boso. Jaki piękny byłby wywiedziony wprost z filmu slogan: Ognista mamba – tylko w czerwonych balerinach.

Istnieją jeszcze całe pokłady kulturowych rekomendacji, niewykorzystanych dotąd w opisach balerin. Na przykład nieskrywana miłość do nich Sophie Loren i innych gwiazd włoskiego kina lat 50..

Rekomendujące osobliwości

Mamy też swój polski przykład – pierwszy autorski projekt Barbary Hoff poświęcony polskim balerinom. Ze względu na ich „odtenisówkowy rodowód”, siermiężny charakter, czarny kolor i polskie poczucie humoru nazywano je bakeriami-trumniakami – „trumniakami”.

Po latach Hoff wspominała: „Wymyśliłam, by z białych tenisówek wyciąć środkową część z dziurkami i sznurówkami, obszyć czarną tasiemką, potem pomalować je tuszem do rysunków technicznych. No i trumniaki, czyli eleganckie czarne baleriny, były gotowe”.

Promowane przez „Przekrój” w 1957 roku trumniaki czarne i kolorowe, stały się ówczesnym must have, gorącym przedmiotem pożądania polskich podlotków, dziewcząt, artystek. Były znakiem rozpoznawczym polskiej wersji „włoskiej mobalerinody”. Składały się na nią kolorowa spódnica, czarna bluzka z szerokim aż po ramiona dekoltem i płaskie pantofelki.

Rekomendujące aktualności

Już nie historia, ale nasłuchiwanie mediów, wręcz podrzuca myśl by wykorzystać marketingowo majowy bunt gwiazd podczas Festiwalu Filmowego w Cannes. Bunt wobec wykluczenia tych uczestniczek, które przybyły do Cannes w balerinach, zamiast w przepisowych kilkucentymetrowych szpilkach. W geście protestu głos zabrała wtedy między innymi aktorka Emily Blunt, która zdecydowanie oznajmiła, że… każda kobieta powinna nosić baleriny. Głos aktorki – odtwórczyni roli Emily Charlton z głośnej ekranizacji książki Lauren Weisberger Diabeł ubiera się u Prady – rekomendujący baleriny to naprawdę coś.

To co w balerinach najważniejsze

Wszystkie te przykłady same z siebie, bez konieczności specjalnego podkreślania, choć wydaje się to jak najbardziej wskazane i naturalne – jako przesłanie opowieści rozpisanej na przykłady, podkreślają ponadczasowość, lekkość, zwiewność, gibkość, zgrabność, wdzięczność, niepretensjonalność, naturalny sex appeal albo ekstrawagancją (baleriny z cholewką) balerin. Czyż wszystko to nie stanowi ich unikalnej sprzedażowej wartości (USP)?

Dla Audrey Hepburn baleriny, podobnie jak dla Coco Chanel, okazały się świetnym sposobem na zatuszowanie niedociągnięć natury – pozbycie się kompleksów. Wyobraźnia podpowiada, że w narracje sprzedażowe można by wpleść szereg porad wywiedzionych z ich doświadczeń. Wystarczy przypomnieć, że dla Hepburn baleriny okazały się sposobem na obniżenie wzrostu, a dla Chanel remedium na optyczne zmniejszenie długości stóp.

Zamiast zakończenia

Okazuje się, że opis kategorii czy podkategorii produktów wcale nie musi razić ani wtórnością, ani abstrakcyjnością, ani naszpikowaniem słowami czy frazami kluczowymi, mówiąc ogólnie – nudą. Jak marnie, blado, pożal się Boże (niepotrzebne należy skreślić) w porównaniu z naprawdę autorskimi opisami, z okruchami marketingu kulturowego i porad, brzmią takie na przykład zdania marketingowej zachęty (skądinąd autentyczne): „Wygodne i stylowe mokasyny oraz baleriny to często wybierany rodzaj obuwia przed kobiety w cieplejsze dni” albo „Baleriny to krzyk mody! Kolorowe, klasyczne i sznurowane. Dla każdego coś miłego!” Myślę, że niektóre z presji Google mogą jednak prowadzić do całkiem fajnych efektów.

Na koniec, nie sposób jeszcze nie zaznaczyć, że w przypadku interesującej, zindywidualizowanej i użytecznej narracji nawet slogany i wezwania do akcji brzmią naturalnie. Niektóre z nich, jak na przykład ten slogan odnaleziony w e-sklepie jednego z liderów e-sprzedaży: „Baleriny – prosty sposób na francuski szyk” wydaje się jak najbardziej logiczny i autentyczny. Absolutna odpowiedniość sloganu do produktu. To mi się podoba? A Wam?


Anna Tytkowska, www.info-office.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czym jest i co może content marketing?

Czym jest i co może content marketing?


Autor: Anna Tytkowska


Content marketing jest gorącym tematem e-marketingu. W świecie polskiego marketingu w sposób statystycznie zauważalny zagościł w 2013 roku. Czy słusznie?


Content marketing czasami bywa też nazywany kontent marketingiem albo po prostu marketingiem treści. Niekiedy bywa również utożsamiany z inbound marketingem. Ten ostatni zakłada, że klient sam zainteresuje się ofertą, jeśli tylko dotrą do niego interesujące i oryginalne treści wydane przez oferenta. Chodzi, rzecz jasna, o treści w szerokim tego słowa znaczeniu: pisane, mówione, graficzne, fotograficzne, filmowe.

O istocie content marketingu

Narzędziem content marketingu są więc treści adresowane do starannie dobranej grupy aktualnych i potencjalnych klientów, skupione na jej potrzebach. Przy czym treści te niekoniecznie muszą bezpośrednio łączyć się z oferowanymi produktami czy usługami. W marketingu treści często bowiem treści wydawane przez oferenta produktów czy usług łączą się z jego produktami i usługami tylko pośrednio – przez kontekst, temat, problem. Są przeciwieństwem bezpośredniości czy nachalności reklamy.

Świetnym historycznym przykładem pośredniości content marketingu jest licząca zaledwie 19 stron broszura Jogging (z 1996 roku), opublikowana przez firmę „Nike”, a autoryzowana przez jej założyciela – Billa Bowermana i doświadczonego kardiologa. Broszura była pomyślana jako forma promocji biegania i sportu jako środków do osiągnięcia sprawności fizycznej. W broszurze ani raz nie nawiązano do butów firmy „Nike”. Innego przykładu dostarcza globalna gastronomiczna firma „Chipotle” (w jej ofercie znjdują się miedzy innymi burritos, tacos) wydawca serialu komediowego „Farmed and Dangerouse”, zwracającego uwagę na temat zdrowej żywności.

Content marketing nie tyle więc skupia uwagę na produkcie czy usłudze, ale mówi o ludziach, rzeczach, miejscach, historiach, wartościach mniej lub bardziej bezpośrednio związanych z tym produktem lub usługą. Nie tyle sprzedaje bezpośrednio, ile informuje, instruuje, inspiruje – rozpowszechnia pomysły i zmienia zachowania, bawi (zwłaszcza przez treści video), angażuje (na przykład przez gry czy konkursy). W efekcie stwarza zakupowe potrzeby i prowadzi do nich .

Wydając i rozpowszechniając treści wydawca-oferent kieruje uwagę na siebie. Jego treści budują rozpoznawalność marki, jej zasięg i dobre oraz trwałe relacje z różnymi grupami otoczenia, w tym z jej dzisiejszymi i jutrzejszymi klientami. Mówiąc językiem Facebooka, content marketing zmierza do zbudowania fanowskiej publiczności, to jest wiernej i zaangażowanej. Specjaliści, którzy używają content marketingu na polskim gruncie przekonują, że dobre treści powinny być dopasowywane do ścieżki zakupowej klienta, czyli powinny być ściśle związane z jego stopniem zainteresowania zakupem. Warto nadmienić, że promotorem dynamicznej komunikacji marketingowej jest między innymi Coca-Cola.

Główne funkcje content marketingu

Content marketing pełni więc funkcje prosprzedażowe, sprzedażowe i posprzedażowe, a także zbliżone do public relations. A dodatkowo – przez publikacje dostępne na własnej stronie WWW czy firmowym blogu, przez dynamiczny przyrost treści z trafnymi słowami i frazami kluczowymi poprawia naturalną widoczność w wyszukiwarce Google.


Anna Tytkowska, www.info-office.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Lista mailingowa – 6 najważniejszych powodów, dla których jest niezbędna

Lista mailingowa – 6 najważniejszych powodów, dla których jest niezbędna


Autor: Ewelina Friese


Kiedy zaczynałam interesować się marketingiem internetowym, z każdej strony słyszałam, jak ważna jest lista mailingowa. Z tym, że słyszeć to jedno, a wiedzieć po co, to już całkiem co innego. No właśnie, a ja nie wiedziałam po co mam ją tworzyć i do czego ma mi służyć.


Tak było kilka lat temu, dziś nie wyobrażam sobie już prowadzenia jakiegokolwiek biznesu, bez jej zastosowania.

Jeżeli jesteś osobą, która jeszcze nie posiada swojej bazy mailingowej, koniecznie przeczytaj ten artykuł a zawarte w nim porady, zacznij wykorzystywać w swoim biznesie.

Czym jest lista mailingowa?

Najprościej mówiąc, lista mailingowa to zbiór kontaktów.

Zapewne nie raz słyszałeś, że lista mailingowa to złoto internetu. Przyznam się Tobie, że ja nie do końca się z tym zgadzam. Otóż, moim zdaniem, sukces nie tkwi w samej liście mailingowej, ale w ludziach, którzy tę listę tworzą. Być może uznasz, że czepiam się szczegółów, chcę jednak abyś zrozumiał dokładnie, jaka jest różnica. A diabeł tkwi w szczegółach, jak zwykle… :) Abyś to dobrze zrozumiał, zacznę od tego, co daje nam lista mailingowa.

Korzyści z posiadania listy mailingowej

Jeżeli w jakikolwiek sposób wykorzystujesz internet w swoim biznesie, a nie masz listy mailingowej, każdego dnia tracisz klientów i pieniądze, jakie mogliby zostawić u Ciebie! Nie wierzysz? Pozwól, że wyjaśnię Ci to na przykładzie sklepu internetowego.

Przyjmijmy, że prowadzisz sklep internetowy. Aby trafiali do niego ludzie, musisz go reklamować. Każdego dnia kosztuje Cię to niemałe pieniądze. Zdajesz sobie jednak sprawę, że 99 osób na 100, które wejdzie do Twojego sklepu, niczego nie kupi. Dzieje się tak dlatego, że np. akurat na pierwszej stronie nie znaleźli sukienki dla siebie, może w tym miesiącu nie mogli sobie pozwolić na droższy produkt, który Ty promowałeś, a może w dniu dzisiejszym tylko się rozglądają, aby za tydzień-dwa coś faktycznie kupić. Jeżeli w momencie ich pierwszego wejścia na Twoją stronę nie zebrałeś do nich kontaktu, przegrałeś! Dla Ciebie to strata klienta, który kosztował Cię określoną liczbę pieniędzy, ale który nie zostawił w zamian ani złotówki. A co najgorsze, pewnie nigdy już jej nie zostawi.

Wyobraź sobie teraz sytuację, że na stronie Twojego sklepu, każda osoba, która wejdzie po raz pierwszy, zostawi do siebie kontakt, chociażby mailowy. Co dzięki temu zyskasz?

  1. Możliwość przedstawienia oferty ponownie, bez ponoszenia po raz drugi kosztów reklamy!

Spójrz na poniższy schemat

lista mailingowa

Wiesz już, że dzięki liście mailingowej, możesz ponownie wysłać ofertę do tej samej osoby, wielokrotnie i bez dodatkowych kosztów. Jakie inne korzyści daje posiadanie listy?

  1. Oszczędzasz na kosztach reklamy. 99% osób, które wejdą po raz pierwszy na Twoją stronę internetową, niczego nie kupi. Nie łódź się również, że wróci sama z siebie. To oczywiste, że jeśli chcesz o sobie przypomnieć po raz drugi, trzeci, czwarty, reklamujesz się za każdym razem. Jeżeli jednak każda z tych osób, która weszła po raz pierwszy zostawi na Twojej stronie maila do siebie, możesz wysyłać przypomnienia z ofertą za każdym razem, kiedy masz to ochotę.

  2. Każdą nową promocję czy kolekcję możesz wysyłać do tych samych, zainteresowanych osób. Jeżeli komuś spodobała się Twoja kolekcja jesienna, istnieje bardzo duża szansa, że przypadnie mu do gustu ta najnowsza, zimowa. Posiadając dane kontaktowe tej osoby, wysyłasz jej najnowsze oferty za każdym razem, kiedy tylko się pojawią.

  3. Przywiązujesz do siebie klientów. Uwierz mi, łatwiej i taniej jest sprzedać coś drugi, trzeci i czwarty raz osobie, która już jest Twoim klientem, niż znaleźć nowego. Dzięki posiadaniu listy mailingowej, możesz wysyłać swoje oferty wielokrotnie. Istnieje bardzo duża szansa na to, że jeśli klient otrzyma sekwencję maili z ofertą, w końcu skusi się na zakup. A jeśli zrobi to chociaż raz, jest duże prawdopodobieństwo, że zrobi to kolejny. Jeśli będzie zadowolony z Twoich produktów, zapewne nie będzie chciał szukać innego sklepu.

  4. Kreujesz się na eksperta. Jeśli sprzedajesz produkty informacyjne, możesz wysyłać osobom ze swojej listy mailingowej darmowe porady, które będą pomagały rozwiązywać ich problemy. Dzięki temu, Ty w oczach innych staniesz się ekspertem. Dobrym pomysłem jest stworzenie poradnika, czy ebooka. To również podnosi Twój prestiż. Jeżeli poinformujesz swoich czytelników o nowym poradniku, który właśnie dla nich stworzyłeś, dodatkowo zyskasz w ich oczach.

  5. Zarabiasz na ofertach typu upsell i downsell, nie wydając przy tym żadnych dodatkowych pieniędzy na reklamę.

Od czego zacząć budowanie listy mailingowej?

Jeżeli jeszcze nie posiadasz żadnej listy mailingowej, nie jesteś ekspertem ani znaną osobą, najłatwiej będzie Ci zacząć, stosując „przynętę”. W praktyce oznacza to tyle, że możesz rozdawać ludziom coś za darmo. Nie musi być to produkt fizyczny, ale może. Ważne, aby przynęta była wartościowa dla osób, które chcesz mieć na swojej liście. Jeżeli po przeczytaniu tych słów wpadłeś w panikę myśląc, że przecież nie masz żadnej przynęty, którą możesz zaoferować, chcę Cię uspokoić. Każdy z nas posiada wiedzę z jakiejś dziedziny, którą może oferować w formie raportu, ebooka, czy nagrania wideo.

Jeżeli posiadasz firmę ubezpieczeniową, takim wabikiem dla Twoich potencjalnych klientów może być raport wyjaśniający, jakie są formy ubezpieczeń, na co zwracać uwagę podczas ich wyboru, jak wybrać ofertę dostosowaną do swoich potrzeb.

Jeśli szukasz partnerów do biznesu typu mlm, możesz stworzyć raport na temat tej formy współpracy: jej zalet, możliwości, planu marketingowego.

Jeżeli pracujesz w danej branży, bądź masz jakiekolwiek doświadczenie, sporządzenie takiej kilku lub kilkunasto stronnicowej broszury, nie powinno Ci zająć więcej, niż 2 godziny.

Innym przykładem wabików, które możesz wykorzystywać, aby budować listę mailingową, jest rozdawanie darmowych próbek produktu.

Jeżeli jesteś coachem lub konsultantem, możesz zaproponować np. 15 minutowe darmowe konsultacje. Aby się na nie zapisać, taka osoba musi podać adres email, imię, może nawet numer telefonu. Ten rodzaj wabika ma swoje dodatkowe korzyści. Jeżeli Twoje porady okażą się łatwe i szybkie do zastosowania, subskrybent widząc efekty, zapewne sam zgłosi się do Ciebie w celu wykupienia kolejnych konsultacji czy treningów.

Ja swoją pierwszą listę mailingową wybudowałam kilka lat temu. Jedna z moich stron internetowych, jest skierowana do kobiet i zawiera porady dotyczące pielęgnacji, makijażu oraz kosmetyków naturalnych, które można wykonać samemu w domu. Na stronie, w widocznym miejscu umieściłam informację, że każda osoba, która wyśle mi na maila swoje zdjęcie, otrzyma bezpłatną poradę polegającą na indywidualnym doborze makijażu oraz fryzury. W ten prosty sposób, w bardzo krótkim czasie zebrałam sporą listę, do której cały czas wysyłam mailing z darmowymi poradami, ale również zarabiam na tej liście, sprzedając jej konkretne produkty.

Jak widzisz, sposobów na zebranie swojej pierwszej listy jest wiele i tak naprawdę zależy to tylko od Ciebie i Twoich chęci.

Narzędzia służące do zbierania listy mailingowej

Skoro jesteśmy w temacie budowania listy, muszę Ci powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy: narzędziach, które służą do zbierania maili.

Zazwyczaj takimi narzędziami są strony typu squeeze page oraz autorespondery. Więcej na ich temat przeczytasz w innych moich artykułach, tutaj chciałam tylko zaznaczyć co to są za narzędzia i do czego konkretnie służą.

  • Strony typu Squeeze page

    Inne nazwy stron typu squeeze page (SP), z którymi możesz się spotkać, to strony lądowania (SL), wyciskacze lub strony zapisu. Mają one tak naprawdę tylko jedno główne zadanie – pozyskać dane kontaktowe odwiedzających. Bardzo często są to osobne strony, których jedyną zawartością jest opis produktu, który oferujesz, obrazek oraz formularz zapisu. Obowiązuje tutaj zasada, że mniej znaczy lepiej – czym mniej elementów, które mogą rozpraszać uwagę czytelnika, tym większa szansa konwersji.

  • Autorespondery

    Są to zautomatyzowane narzędzia, które wysyłają mailing do wszystkich osób z listy, za Ciebie. Nie musisz dzięki temu spędzać wielu godzin dziennie przed komputerem, aby wysyłać maile do każdego z osobna. Ten system zrobi to szybko i skutecznie, bez Twojego udziału.

Pewnie zastanawiasz się teraz jak to działa w praktyce? Koniecznie przeczytaj artykuł „Jak ustawić system na autopilocie? – 7 kroków”, w którym wyjaśniam działanie całego systemu oraz poszczególnych narzędzi.

Czy to jest legalne?

Zbieranie listy mailingowej oraz wysyłanie wiadomości, jest jak najbardziej legalne. Przecież osoby, które podały swój adres email, zrobiły to dobrowolnie. Dopiero wtedy mogły trafić na Twoją listę adresową. Jednak, aby wszystko było do końca zgodne z wymogami prawnymi, powinieneś przestrzegać kilku ważnych zasad.

  1. Podczas zapisu na listę, subskrybent powinien być poinformowany o polityce prywatności, na którą wyraża zgodę w momencie zapisu.

  2. Kolejną rzeczą, na którą powinieneś zwrócić uwagę, jest możliwość wypisania się z Twojej listy w dowolnej chwili. Dlatego też w wiadomości mailowej powinien znajdować się link, który powoduje wypisanie z listy mailingowej. Po kliknięciu w niego wszystkie dane subskrybenta zostaną usunięte i już więcej nie dostanie on od Ciebie wiadomości z tej listy mailingowej. Taki link zazwyczaj znajduje się na samym dole wiadomości.

  3. Warto zastosować strategię Double Opt-in. Oznacza to, że subskrybent musi podwójnie potwierdzić zapis za Twoją listę. Po raz pierwszy robi to podając adres mailowy i zgadzając się polityką prywatności, drugi raz po otrzymaniu maila, z potwierdzeniem subskrypcji. Wystarczy wtedy, aby kliknął w link aktywacyjny.

    Co prawda zastosowanie strategii Double Opt-in, znacznie zmniejszy zapis na listę, jednak masz pewność, że działasz zgodnie z prawem. Co równie ważne, wartość takiej listy jest dużo większa, gdyż zapiszą się osoby, które naprawdę są zainteresowane danym tematem.

  4. Zarejestruj swoją bazę w GIODO (Generalnym Inspektoracie Ochrony Danych Osobowych). Sprawuje on pieczę nad przestrzeganiem ustawy o ochronie danych osobowych. Dane osobowe zgodnie z ustawą stanowią m.in. adres email, IP komputera, z którego się łączysz, czy nr telefonu. Jako, że zdaniem GIODO adres mailowy prezentuje dane osobowe, zatem zgodnie z ustawą bazę mailingową należy zarejestrować w GIODO. Na szczęście nie jest to jakoś bardzo skomplikowane. Należy wypełnić wniosek, dołączyć dwa załączniki i wysłać.

Na początku tego artykułu napisałam, że złoto internetu to nie lista mailingowa, lecz ludzie, którzy się na niej znajdują. Myślę, że po przeczytaniu artykułu wiesz już, dlaczego tak sądzę. Przede wszystkim, samo posiadanie kontaktów jeszcze nic Tobie nie daje. Tak naprawdę, lista mailingowa ma sens wtedy, gdy budujesz relacje z ludźmi, którzy się na niej znajdują. Tylko wtedy możesz mieć pewność, że lista mailingowa „odpali” i zacznie przynosić Tobie zyski.


Abyś dobrze to wszystko zrozumiał i zastosował u siebie, stworzyłam bezpłatny raport, z którego dowiesz się, w jaki sposób tworzyć listy mailingowe przy wykorzystaniu stron przechwytujących.

Autor: Ewelina Friese. Więcej artykułów znajdziesz na www.ewelinafriese.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Czym jest wielokrotny autoresponder?

Czym jest wielokrotny autoresponder?


Autor: Ewelina Friese


Jednym z podstawowych narzędzi w e-biznesie jest wielokrotny autoresponder. Nie tylko pozwala zaprezentować produkt czy usługę, pozyskać nowych klientów, ale również pomaga w zdobyciu pozycji eksperta.


Czym jest wielokrotny autoresponder?

Wielokrotny autoresponder (nazywany również inteligentnym autoresponderem), jest rozbudowaną wersją zwykłego autorespondera. Wyjaśnijmy więc sobie najpierw, czym jest autoresponder.

Autoresponder jest narzędziem, które umożliwia wysłanie automatycznej wiadomości e-mail do osoby, która do nas napisała.

Jeżeli prowadzisz własny biznes a chcesz pojechać na wakacje, jesteś pracownikiem, którego nikt nie zastępuje podczas nieobecności, możesz ustawić wiadomość, która będzie wysyłana automatycznie do każdej osoby, która do Ciebie napisze. Najlepszym przykładem jest tutaj moja własna sytuacja. Posiadam kredyt hipoteczny i od czasu do czasu kontaktuję się z Panią, która obsługuje mój kredyt. Kiedy przebywa na urlopie, a ja akurat napiszę do niej w jakiejś sprawie, otrzymuję następującą wiadomość „Dnia 02. 05.2014 r. oraz 05.05.2014 r przebywam na urlopie. W pilnych sprawach proszę o kontakt z Panią …. pod numerem telefony …”. Oczywiście, ta wiadomość jest ustawiona wcześniej i system sam mi ją wysyła, w odpowiedzi na mojego maila.

Taką wiadomość możesz ustawić np. na zwykłej poczcie Gmail. Jeżeli nie wiesz jak to zrobić, koniecznie zobacz wideo i zacznij korzystać z tej możliwości.

Jeżeli spodobała Ci się ta funkcja, to zapewne będziesz zachwycony tym, co potrafi wielokrotny autoresponder. Jest to zdecydowanie bardziej zaawansowane narzędzie, które pełni kilka funkcji (umożliwia stały kontakt z subskrybentami, pozwala za darmo reklamować produkty, które sprzedajemy, automatyzuje biznes) . Główną zaletą jednak jest fakt, że możemy ustawić kolejkę maili na bardzo długi czas, a nie tylko jednorazową wiadomość.

Podstawowe zadania, które spełnia wielokrotny autoresponder
1. Buduje listę mailingową

Wielokrotny autoresponder sam w sobie nie buduje listy mailingowej w taki sposób jak robią to strony typu squeeze page, ale zezwala na gromadzenie maili subskrybentów. Dzięki niemu możesz przechowywać adresy mailowe osób, które do Ciebie napisały a następnie, wysyłać do nich wiadomości. Bez wielokrotnego autorespondera strony przechwytujące po prostu nie miałyby sensu.

2. Umożliwia stały kontakt

Dzięki temu narzędziu, możemy utrzymywać stały kontakt z naszymi klientami. Wysyłając co jakiś czas maila do subskrybentów, przypominamy o sobie, naszej stronie internetowej, produkcie. Dzięki temu mamy pewność, że odbiorcy nie zapomną o nas, częściej będą również zaglądać do naszego sklepu. Wielokrotny autoresponder buduje stałe relacje pomiędzy nami a subskrybentami.

3. Automatycznie wysyła mailing

Tak jak pisałam wyżej, wielokrotny autoresponder nie tylko wysyła ustawioną wcześniej wiadomość o naszej nieobecności w pracy, ale pozwala na systematyczne wysyłanie mailingu, bez naszego udziału. Jak to dokładnie działa?

Wyobraź sobie, że prowadzisz firmę, która zajmuje się sprzedażą kursów z marketingu. Możesz stworzyć taki kurs online i podzielić go na kilka lekcji. Każdą z nich umieszczasz w osobnym mailu i wstawiasz do wielokrotnego autorespondera. Możesz ustawić sobie opcję, że każda osoba, która zapisze się na Twój kurs, codziennie otrzyma jedną lekcję. Możesz również zaznaczyć, że lekcje mają być wysyłane np. raz w tygodniu, bądź raz w miesiącu. Dzięki wielokrotnemu autoresponderowi nie musisz wysyłać każdej wiadomości osobiście, ponieważ system zrobi to za Ciebie. Co bardzo ważne, wielokrotny autoresponder pozwala na stworzenie kolejki maili na bardzo długi okres, nawet na rok. Dzięki zastosowaniu tego narzędzia, możesz zajmować się innymi pilnymi sprawami, a system sam „będzie pamiętał”, kiedy, do kogo i co ma wysłać.

4. Przygotowuje raporty, analizuje statystyki dotyczące listy mailingowej

Większość wielokrotnych autoresponderów ma wbudowane statystyki. Dzięki nim możesz zobaczyć, ile osób otrzymało danego dnia maila od Ciebie, ile z tych osób otworzyło Twoją wiadomość, ile zareagowało. Dzięki raportom zdobędziesz informacje, które maile cieszyły się największą popularnością, a których prawie nikt nie przeczytał. Taka wiedza pozwoli Tobie na analizę biznesu oraz poprawienie oferty, mailingu, produktu. W konsekwencji daje Tobie to ogromną przewagę nad konkurencją.

5. Pozwala edukować czytelników

Jeżeli zajmujesz się sprzedażą, a Twój produkt nie cieszy się zbyt duża popularnością, bądź po prostu chcesz zwiększyć zyski, warto posłużyć się wielokrotnym autoresponderem. Możesz np. napisać poradnik dotyczący Twojego produktu i rozesłać go do swoich subskrybentów. Świetnym posunięciem będzie również wysyłanie dokładnego opisu każdego nowego produktu, który Twoja firma oferuje. Jeżeli klient pozna dokładnie produkt, będzie wiedział do czego służy i jak z niego korzystać, częściej zdecyduje się na jego zakup.

6. Umożliwia darmową reklamę

Dzięki wykorzystaniu wielokrotnego autorespondera, możesz wysyłać wiadomości do swoich subskrybentów za każdym razem, gdy pojawia się nowy produkt lub usługa, którą oferujesz. Dzięki temu, nie ponosisz kosztów reklamy zamieszczanej zazwyczaj na Adwords lub Facebooku. Dodatkowo, możesz ustawić kolejkę maili sprzedażowych na miesiąc. Pamiętaj, że większość osób, która po raz pierwszy zetknie się z Twoją ofertą, nie zostanie Twoim klientem. Jednak znaczną część z nich można pozyskać w przeciągu roku, dzięki systematycznym kontaktom. W tym wypadku wielokrotny autoresponder oszczędza nie tylko Twoje pieniądze, ale również czas.

7. Pozwala budować wizerunek eksperta

Systematyczne wysyłanie wartościowej treści do subskrybentów, automatycznie stawia nas w roli osoby, która zna się w danym temacie. Jeżeli dzielisz się z subskrybentami cennymi uwagami, podsyłasz linki do nowych rozwiązań, podsyłasz kursy, dzięki którym podnoszą swoją wiedzę w danym temacie, w pewnym momencie w ich oczach będziesz jawił się w roli eksperta. To z kolei przełoży się po pewnym czasie na Twoje zarobki.

8. Automatyzuje biznes

Najważniejszą zaletą wielokrotnych autoresponderów jest fakt, że wystarczy, iż raz ustawisz całą kolejkę maili, a system sam będzie je rozsyłał w kolejności jaką ustalisz, w wyznaczonym przez Ciebie odstępie czasu, do właściwych osób. Narzędzie pracuje 24 h/dobę bez względu na to, czy spędzasz akurat czas przy komputerze, czy odpoczywasz na drugim końcu świata.

Na polskim rynku działa kilka wielokrotnych autoresponderów. Jedne są całkowicie darmowe (FreeBot), inne płatne (ImpeBot, GetResponse), a jeszcze inne umożliwiają dodatkowo zarabianie, dzięki programom partnerskim (GVO, AIOP). Jeżeli chcesz dowiedzieć się o nich nieco więcej, koniecznie przeczytaj artykuł „Który autoresponder wybrać?”.

Jak widzisz, jest to rozwiązanie absolutnie niezbędne dla każdej osoby, która działa w internecie. Jeżeli ty również działasz lub dopiero chcesz spróbować swoich sił w e-biznesie, wielokrotny autoresponder jest narzędziem nie tylko bardzo pożytecznym, ale wręcz koniecznym.


Abyś dobrze to wszystko zrozumiał i zastosował u siebie, stworzyłam bezpłatny raport, z którego dowiesz się, w jaki sposób tworzyć listy mailingowe przy wykorzystaniu stron przechwytujących.

Autor: Ewelina Friese. Więcej artykułów znajdziesz na www.ewelinafriese.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Skuteczna reklama mobilna - to możliwe

Skuteczna reklama mobilna - to możliwe


Autor: Marcelina Walijska


Rynek jest obecnie zalewany przez coraz to nowsze urządzenia mobilne - smartfony, tablety, smartwatche, iPady. Reklamodawcy rozszerzają więc swoje usługi oraz dopasowują przekaz reklamowy do pojawiającego się sprzętu.


Reklama mobilna różni się jednak od desktopowej i dlatego przy jej tworzeniu warto kierować się nieco innymi wyznacznikami.

Dostosowanie do urządzeń mobilnych

Reklama na urządzeniach mobilnych powinna być dobrze dopasowana do wielkości strony - działa tu ta sama zasada, co w przypadku witryn internetowych. Jeśli użytkownik, przeglądając sieć na smartfonie, trafi na stronę, którą trzeba powiększać lub przesuwać, aby cokolwiek odczytać, szybko się zniechęci. Niedostosowana reklama ma jeszcze jedną wadę - zasłania witrynę, co prowadzi do niechcianych kliknięć.

Także duża ilość reklam na jednej stronie mobilnej może zirytować przeglądającego. Lepiej więc postawić na mniejszą ich liczbę, a będą bardziej skuteczne.

Dopasowanie do rodzaju aktywności

O pozytywny odbiór reklamy najłatwiej, gdy użytkownik przegląda strony “od niechcenia”, w ramach czasu wolnego. Wtedy mamy największą szansę, że nasz spot zostanie zauważony i kliknięty. Odwrotna sytuacja to poszukiwanie w internecie konkretnych informacji, np. w pracy. Wtedy wyskakująca reklama jedynie irytuje i powoduje, że odbiorca jak najszybciej opuszcza stronę.

Jaka pora dnia jest najlepsza do wyświetlania reklam w internecie? Według badań są to: godziny poranne - 8:00 - 9:00, popołudniowe - 17:00 - 19:00, oraz wieczorne - 21:00.

Odpowiednie targetowanie

Niestety, “ciasteczka”, czyli cookies, dopasowujące użytkownikom reklamy według odwiedzanych stron, nie działają na urządzeniach mobilnych tak dobrze, jak na desktopowych. Warto jednak dołożyć wszelkich starań, aby poznać swoich odbiorców, ich zainteresowania i preferencje, a będziemy mogli idealnie dopasować do nich nasz przekaz reklamowy.

Rozpowszechniający się trend mobilny nie na darmo bywa nazywany przyszłością reklamy. Przenośnych urządzeń łączących się z internetem przybywa, więc dobrze “zrobiona” reklama mobilna może przyczynić się do znacznego rozbudowania sieci naszych klientów.


Polecamy przejrzeć również ofertę reklamy na pojazdach

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.